W dzisiejszym odcinku porozmawiamy, lub też nie o spektakularnych akcjach, włamaniach. Otóż dzisiaj w radio usłyszałem o tym jak jacyś macherzy siedzieli przez 9h w podziemiach banku i opróżniali skrytki. Kilka tygodni temu 5 banieczek wyniesione z sortowni we Wrocławiu i jeszcze na deser jakiś pomysłowy Helmut wynosił z biblioteki książki i sprzedawał, podobno 20k euro na tym zarobił.
Jednak ten ostatni przypadek to mało interesujący jest, za to jak myślę o tych dwóch poprzednich nie mogę wyjść z podziwu dla ludzi, którzy tego dokonali. Nikt mi nie powie, że każdy Zenek i Maniek spod monopolowego biorą wytrych i się włamują. Nie ulega wątpliwości, że włamywacze tego typu to ludzie bardzo inteligentni i z klasą. Zapewne często bywają na wystawnych przyjęciach, ubrani w smokingi z pięknymi kobietami przy boku, popijają kolorowe trunki
Nigdy tego nie robiłem, ale podejrzewam że przygotowania do takiego skoku to też trochę zajmują i goście muszą się znać na wielu rzeczach żeby coś takiego zaplanować.
Teraz jak słyszę, że policja do tej pory nie ma portretów pamięciowych tych z Wrocławia i są dwie wersje: albo nie ma, bo kamery nic nie uchwyciły... albo ma, ale nie chce spłoszyć przestępców to normalnie polewka jak z niektórych osób wypowiadających się w temacie "kibice". Skoro goście mają w torbach podróżnych (bo w kieszeniach by się nie pomieściło
po 2.5 miliona polskich złotych i byli na tyle sprytni, żeby tego dokonać to teraz policja tylko może pomarzyć o ich złapaniu. A już po ilości osób biorących udział w tej akcji wnioskuję, że znają się na rzeczy. Nie dość że mniej osób do podziału, to tylko zainteresowani wiedzą i mniejsze ryzyko że ktoś kogoś wsypie.
A jak Wy się na to zapatrujecie? Pewnie gdyby nie konsekwencje w postaci więzienia nie jeden by się połakomił. Czy dla Was to zwykli złodzieje? Dla mnie to fachowcy w swoim fachu i swego rodzaju artyści. W sumie zastanawiałem się czy mam po kolei w głowie, więc popytałem znajomych co sądzą na ten temat i były również opinie podobne do mojej.
Od razu zaznaczam, że chodzi mi o poważne skoki, a nie napady gdzie się rabuje po 10-50 tysięcy żeby przez resztę życia oglądać się przez ramię. Napady w których nie ma ofiar w ludziach, a sprawcy pozostają nieuchwytni dla organów ścigania.