W moim przypadku Sensei przegranego Szkota przywiózł pod same drzwi w terminie. Też nie kumam ocb Akerowi, ale on ze Śląska to może czegoś akurat on nie kuma.
Może był chory? Może odkładał na tą flachę i głupio mu było się przyznać? A może miał kryzys? A może szukał sposobu żeby z Szikago jako tako wyszło finansowo i czasowo? A może maile wysłałeś na zły adres i dopiero jak tutaj poruszyłeś temat to sobie przypomniał?
Wymieniać dalej? Bo obudziła się we mnie dusza adwokata