Tak sobie obejrzałem to top 10 z finałów 1993r. tyle lat minęło a jeszcze mi poziom adrenaliny skoczył jak sobie przypomne finały z tamtych lat. Dzisiaj to już nie to samo ,nie wiem czy z racji tego, że mój wiek już nie ten, czy w NBA nie ma już takich osobowości jak dawniej. Tylko nie mówcie mi o LeBronie bo ktoś kto mówi o sobie w 1 osobie liczby pojedynczej np: ,, ja król James'' budzi we mnie tylko politowanie. P.s.pamiętacie Richarda Dumasa bardzo dobry grajek(tutaj w akcji nr.9) niestety narkotyki go zniszczyły, swego czasu grał nawet w Pruszkowie.
Pierwsza trójka Marcina - ( 7pkt,8zb i 3blk ) - w NBA zrobiła wrażenie, ale czapa na Illgauskasie też była przedniej marki. Zresztą obejrzyjcie i oceńcie sami!
#3039383 - 06/04/200904:05Re: NBA - wiadomości, transfery, komentarze itp. /2/
[Re: Baqu]
Platini
Porucznik
Meldunek: 15/04/2005
Postów: 32699
Skąd: Pers Y Siro Sun Camp
Busta
Ja mam tak samo I wg mnie chyba już nie ma w lidze osób, które były kilka/kilkanaście lat temu. Wowczas wyglądalo to zupełnie inaczej, jak piszesz adrenalina skakała jak nie wiem. Dziś z mojej strony wygląda to już zupełnie inaczej niestety ..
Zanim rozdamy prawdziwe nagrody za sezon regularny, który już niebawem się kończy przyznajmy coś na kształt wyróżnień o odwróconym znaczeniu.
1. Anty-MVP - Czyli zawodnik, który miał prowadzić zespół do sukcesów, miał być kimś, coś znaczyć w tym sezonie a kompletnie zawiódł. Nominowani: Gilbert Arenas, Baron Davis, Allen Iverson, Tracy McGrady.
Moj typ: Allen Iverson. Kompletnie nie odnalazł się w Detroit. Nikt nie spodziewał się, że sprawy przybiorą taki obrót, że z zespołu który realnie może myśleć o mistrzostwie Pistons zmienią się w ekipę, która do ostatnich chwil nie będzie pewna gry w play-offs. Na 99,9% A.I. nie wróci do Motown a o znalezienie pracy w innym klubie też może być mu ciężko. Oczywiście jest nadal świetnym koszykarzem ale w dobie kryzysu nikt nie zdecyduje się zakontraktować na grube miliony zawodnika, który z roku na rok, powoli traci swoje największe atuty. Nie wyobrażam sobie Iversona grającego "ogony" za ligowe minimum dla weterana. Za to przypomina mi się jak z NBA pożegnał się Latrell Sprewell.
2. Najgorszy trener - nominowani: Terry Porter, Sam Mitchell, Don Nelson.
Moj typ: Terry Porter. Idealny przykład na to, że taktykę gry trzeba dobierać do konkretnych ludzi a nie na odwrót. Porter wymyślił sobie, że na stare lata nauczy Shaq'a i Nasha obrony z prawdziwego zdarzenia. Nie pozwalał na szalone tempo, szybkie rzuty, wszystko miało być "poukładane". Nie udało się. Coach Porter stracił pracę w połowie sezonu a Suns zmiana tożsamości wyszła bokiem. Dziś są zespołem praktycznie bez szans na play-offs, który ma wstręt do defensywy.
3. Anty-debiut roku - nominowani: Danilo Gallinari, Robin Lopez, Greg Oden
Moj typ: Danilo Gallinari. Knicks zmarnowali bardzo wysoki, szósty pick na Włocha, o którym od początku wiadomo było, że na NBA nie jest gotowy ani fizycznie, ani psychicznie ani w żaden inny sposób. Przez wiele miesięcy zmagał się z kontuzją kręgosłupa by w końcu poddać się operacji. Owszem jest nieprzeciętnym talentem ale produktywny w NBA będzie dopiero za jakiś czas. W zamian za niego w Nowym Jorku mogli znaleść się tacy debiutanci jak: Eric Gordon, D.J. Augustin, Brook Lopez, JaVale McGee, Courtney Lee, Mario Chalmers.
4. Najgorszy obronca - Pod uwagę wziąłem grupę zawodników formatu All-Star, którzy coś znaczą w lidze. Nominowani: Amar'e Stoudemire, Chris Bosh, Mehmet Okur, Allen Iverson.
Moj typ: ex aequo Amar'e Stoudemire i Chris Bosh. Każdy kto oglądał mecze Suns i Raptors w tym sezonie chyba się zgodzi, że obrona w obu ekipach, szczególnie pod bronionym koszem praktycznie nie istnieje. Bosh jest na 52 miejscu w NBA jeśli chodzi o bloki, Stoudemire na 44. O kilkadziesiąt pozycji wyprzedza ich D-Wade będący niższy od obu o 15 cm! W zbiórkach nieco lepiej tylko w przypadku Bosha ale też bez rewelacji: Chris na 13 miejscu, Amare na 34. To jedyni gracze z najwyższej półki NBA z awersja do twardej obrony. Sorry chłopaki.
5. Najwiekszy regres - nominowani: Allen Iverson, Amar'e Stoudemire, Carlos Boozer, Elton Brand, Baron Davis, Tracy McGrady
Moj typ: Zastanawiałem się między Iversonem a Stoudemirem i nie wiem którego wybrać więc stawiam na obu. A.I. w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami zdobywa średnio o... 9 punktów mniej! Wyobrażacie sobie? Amar’e prawie o 5 mniej i jak sam podkreślał (kiedy jeszcze był zdrowy) martwił/dziwił go samego brak agresywności w grze, brak strachu rywali na samą myśl, że będą musieli go kryć. Stoudemire jakoś tak przeszedł obok tego sezonu.
6. Najgorszy rezerwowy - nominowani: Allen Iverson, Stephon Marbury, Jason Kapono, Devin Brown, Sasha Vujacic
Moj typ: Allen Iverson. Najgorszy rezerwowy to taki, który ne godzi się ze swoją rolą co odbija się niekorzystnie na wynikach zespołu. Wystarczy? Wprawdzie A.I. zagrał jako zmiennik zaledwie kilka spotkań ale jako takiego właśnie zapamiętam go w tym sezonie.
7. Najgorszy menadżer - nominowani: Steve Kerr, Joe Dumars, Chris Mullin, Kevin McHale, Geoff Petrie.
Moj typ: Steve Kerr. Obejmował zespół należący wówczas do elity ligi. Wymienił pół składu, poeksperymentował z trenerami i voila dziś Suns nie są już w elicie NBA, ba nie są nawet ekipą na miarę play-offs.
Pierwsza anty piątka sezonu: Allen Iverson, Baron Davis, Stephon Marbury, Tracy McGrady, Elton Brand.
Najgorsza piatka obroncow: Steve Nash, Allen Iverson, Chris Bosh, Amare Stoudemire, Mehmet Okur.
Najgorsza piątka debiutantów: Wybierana oczywiście wśród tych, którzy w jakiś sposób zaznaczyli swoją obecność w lidze. Michael Beasley (Wiem, że miejsce wśród "najgorszych" to duuże nadużycie jeśli chodzi o tego gracza bo przecież to niebywały talent a 13 punktów na mecz to dobry wynik jak na debiutanta w zespole grającym o coś ale przed sezonem zapowiadał, że będzie walczył nawet o... MVP sezonu. Jest słaby w obronie. Lekcja pokory dla żółtodzioba), Robin Lopez (weź przykład z brata), Danilo Gallinari (zmarnowany 6 pick), Greg Oden (lubie go ale spodziewałem się więcej), Joe Alexander (wysoki ósmy numer draftu w debiutanckim sezonie nie odnalazł się w lidze zawodowej. Tylko 11,7 min. w meczu, ani razu w pierwszej piątce. Jest utalentowanym atletą ale jeszcze musi się dużo uczyć).
- - - -
imo ciekawa notka ! z większością aż trudno się nie zgodzić :/ można by tam gdzieś wsadzić jeszcze Denga, Mariona i O'Neilla, chociaż dla mnie i tak największy regres zrobił Boozer.
Śmieszny ten tekst, do nagrody anty MVP jest nominowany zawodnik który zagrał w tym sezonie aż dwa mecze, no to trzeba przyznać że miał okazję poprowadzić swoją drużynę do sukcesów. Nagrode najgorszego trenera dostaje koleś co miał bilans na plusie i nominowany jest trener co miał bilans 8-9 a nie jest nominowany nawet PJ Carlesimo pod ręką którego Oklahoma grała beznadziejnie i wygrała zaledwie 1 z 13 meczy a teraz o wiele lepiej czy nawet Eddie Jordan z bilansem 1-10. Brand prawie cały zeszły sezon nie grał a w tym był męczony przez kontuzję znowu więc nie wiem jak tu można mówić o regresie. Najgorszym rezerwowym Iverson który zagrał z ławki aż 4 mecze loool to jest najlepsze.
skrót wczorajszego meczu Spurs Ja nie wiem ile jeszcze sędziowie będą pomagać Spurs bo pomagają już im od dobrych kilku lat czy to w Play Offs czy to w sezonie zasadniczym i nie zanosi się na koniec, no ale wczoraj wygrana im była bardzo potrzebna więc sędziowie im ją dali oszukując Sacramento. Żałosne.
Shaquille O'Neal powiedział o waszym trenerze Stanie van Gundym, z którym wcześniej współpracował w Miami Heat, że w krytycznych momentach "trzęsie się ze strachu" i nie panuje nad prowadzonym przez siebie zespołem. Jak przyjęliście te słowa?
Rzeczywiście, taka już jest natura naszego trenera, że panikuje bardzo często w trakcie meczu. Ma pewne swoje zachowania, które nie są dla nas dobre. Swoimi gestami wywołuje w nas dodatkowe nerwy. Wypowiedzi Shaqa nie komentowaliśmy.
i... dziwi mnie tak bezpośrednia odpowiedź naszego rodaka, który szczerze przyznaje, iż w sytuacjach kryzysowych jego coach zachowuje się beznadziejnie... gdyby to powiedział Howard czy Hedo nie zdziwił bym się o powstałej później nagonce wokół tej wypowiedzi, a słowa naszego centra na pewno tak mocno przecież nie oddziałują, chociaż oczywiście ktoś je czyta i też wyciąga dla siebie wnioski.
kolejny wywiad z Marcinem i kolejny raz mówi jak dla mnie kilka ważnych zdań... pogrubiłem te wypowiedzi.
Marcin Gortat: Orlando wygra na wschodzie
- Teraz na pewno będę występował krócej. Niektórzy zawodnicy w ogóle stracą miejsce w meczowej rotacji, a moje minuty, podejrzewam, spadną do 6-8 na mecz - mówi o play-off NBA Marcin Gortat z Orlando Magic. I wspomina o kuszących ofertach z Europy
W sobotę ruszył play-off NBA. Z trzeciego miejsca w Konferencji Wschodniej rywalizację rozpoczęli Magic, których rywalem są Philadelphia 76ers. Pierwszy mecz w Orlando grali w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu.
Łukasz Cegliński: Cieszycie się, że gracie z Philadelphią? Dzień przed zakończeniem sezonu wydawało się, że rywalami będą Chicago Bulls.
Marcin Gortat: Nie ma to większego znaczenia, choć ja wolałbym Bulls. Ze względu na tamtejszą Polonię, polskie restauracje oraz moją nową ulubioną drużynę, czyli baseballowych Chicago Cubs.
Panu lepiej grało się przeciwko Chicago niż Philadelphii.
- Dlatego że większość zawodników Bulls znam z rozgrywek ligi letniej. Czułem się przeciwko nim pewnie, komfortowo. Philadelphia gra zupełnie inaczej - atletycznie. Gorzej rzucają z półdystansu czy z daleka, bardziej stawiają na siłę.
Jesteście faworytem - co jest waszym największym atutem?
- Gra na obwodzie, bo mamy więcej strzelców niż Philadelphia. Pod koszem Dwight Howard nie znajdzie u rywali przeciwnika, który mógłby go zatrzymać - będą musieli go podwajać, a to oznacza więcej miejsca dla rzucających. W obronie musimy zatrzymać szybki atak 76ers i wygrać walkę o zbiórki.
Skończyliście sezon z bilansem 59-23, czyli z jedną wygraną mniej, niż wynosi rekord klubu sprzed 15 lat. Tamten zespół z Shaquille'em O'Nealem i Anferne'em Hardawayem doszedł do finału. Jaki jest wasz cel?
- Chcemy grać do samego końca, bo na razie wszystko układa się po naszej myśli. Na początek musimy zbić 4:0 Philadelphię. Ewentualnie 4:1, żeby odpocząć przed prawdopodobną rywalizacją z Bostonem. Oni będą osłabieni, bo kontuzjowany jest Kevin Garnett. Mamy więc szansę na wygrany bój, a w finale konferencji, gdzie pewnie zagra Cleveland, może być nam nawet łatwiej niż z Bostonem, bo - poza LeBronem Jamesem - na każdej pozycji mamy lepszych zawodników. Mecze z Cleveland w tym sezonie nam wychodziły - na wyjeździe przegraliśmy, ale zabrakło jednego rzutu. W finale konferencji mogłoby dojść do niespodzianki.
Jedna z filadelfijskich gazet napisała, że zawodnicy 76ers muszą prowokować faule Howarda, bo im więcej Gortata na parkiecie, tym większe szanse na pokonanie Orlando.
- W ogóle tego nie skomentuję. Na razie nie było meczów, po których mówiło się, że Magic przegrali, bo na parkiecie był Gortat. Jednak wiadomo też, że grając z Magic bez Howarda, rywalom jest łatwiej niezależnie od tego, kto byłby na jego miejscu.
Na co liczy pan w play-off? W ostatnich trzech spotkaniach sezonu zasadniczego gwiazdy odpoczywały, a pan grał bardzo długo.
- Teraz na pewno będę występował krócej. Niektórzy zawodnicy w ogóle stracą miejsce w meczowej rotacji, a moje minuty, podejrzewam, spadną do 6-8 na mecz. Będę tylko dawał zmiany Howardowi, żeby odpoczął. Jednak jak już wejdę na parkiet, to będę skoncentrowany i gotowy do pomocy drużynie.
Zastanawiał się pan, że ten play-off to być może pana ostatnie kilkanaście meczów w Orlando? Kończy się panu kontrakt.
- Nie przyszło mi to do głowy, na razie chcę osiągnąć sukces z Orlando - byłoby nim przynajmniej wygranie konferencji. Co do nowej umowy, to nic nie jest przesądzone - może zostanę w Orlando.
Jak pan reaguje na spekulacje dotyczące nowego kontraktu? Wymienia się różne sumy, kluby, kontynenty.
- Z sum się śmieję. Szczególnie tych, o których sam niby mówiłem. Chociaż przez niektóre portale i strony internetowe, które wypisują, że Gortat chce tyle, albo że nie zagra za mniej niż tyle, zacząłem wyglądać w mediach na aroganta, a taki nie jestem. Nigdy nie mówiłem o żadnych sumach. Te doniesienia dotarły jednak do dyrektora klubu i w rozmowie z nim musiałem się tłumaczyć.
Pana agent wspomniał ostatnio o intrygujących ofertach z Europy. Podobno proponują wielkie pieniądze.
- Wcześniej mówiłem, że nie chcę wracać do Europy, że chcę zostać w NBA, ale takich ofert nie należy odrzucać. Dla wielu osób mój powrót do Europy byłby degradacją, ale z NBA odchodzi się z dwóch powodów - słabego poziomu sportowego albo większych pieniędzy. Żeby odrzucić takie oferty, jakie dostaję z Europy, trzeba byłoby być idiotą.
To konkretne propozycje ?
- Tak, agent je dostał. Dwukrotnie większe pieniądze niż te, o których mówi się w NBA, ale sezon trwa, więc nic już nie powiem.
A jak procentowo oceni pan szansę na pozostanie w NBA?
- Poczekajmy jeszcze na oferty z NBA. Na to, jaką ktoś mi zaproponuje rolę w zespole. Chcę grać jak najwięcej. To, obok pieniędzy, też będzie miało znaczenie.
Na razie pobił pan wszystkie polskie rekordy w NBA.
- Za dużo tych Polaków nie było... To tylko statystyka, żadne rekordy. O nich będzie można mówić po przekroczeniu tysiąca zbiórek czy punktów. Na razie podniosłem tylko trochę wyżej poprzeczkę.
Jednak 18 zbiórek przeciwko Milwaukee Bucks to było już coś.
- Potrzebowałem takiego meczu, bo wcześniej miałem kilka bezbarwnych spotkań, m.in. takie, w którym nie miałem ani jednej zbiórki. Z Bucks zagrałem długo, przez 43 minuty, i też podniosłem poprzeczkę.
Kto jest pana faworytem do nagrody MVP? Faworyci to James i Kobe Bryant, ale wyróżnia się także kilku innych zawodników.
- Dla mnie jest to tylko i wyłącznie Chris Paul [niski rozgrywający New Orleans Hornets], choć podejrzewam, że nagrodę zdobędzie LeBron. Ja wybrałbym Paula, bo uważam, że choć jest zawodnikiem o bardzo skromnych warunkach fizycznych, to jednak znakomicie prowadzi zespół. Jest inteligentny, skuteczny, świetnie podaje. Generał drużyny. Media nie poświęcają mu dużo czasu, ale to niesamowity zawodnik.
LeBron panu nie imponuje?
- Imponuje, ale mówi się o nim tak dużo, że mi się przejadł. Jest jednak niesamowity. Potężny jak latający czołg, do kontry biega jak rozpędzona lokomotywa, tak samo wraca do obrony. Jego bloki z pomocy są porównywalne do tych Howarda, a przecież James gra czasem jako zawodnik obwodowy. Courtney Lee z naszej drużyny, kryjąc LeBrona, mógł się praktycznie za niego schować. Gdyby miał wejść w jego ciało, toby się w nim utopił. LeBron jest wyjątkowy i ma wielką przyszłość.
A kto jest pana faworytem do mistrzostwa?
- Zachód wygrają Los Angeles Lakers, a wschód - Orlando Magic. Prawda jest taka, że nikt nam nie poświęca dużo czasu, eksperci stawiają na Cleveland i Boston, ale będzie niespodzianka.
Zna pan powiedzenie, że trójkami wygrywa się mecze, ale nie zdobywa się mistrzostwa? Wy często jesteście uzależnieni od skuteczności z dystansu.
- Ale nie mamy zamiaru wygrywać trójkami. Howard pod koszem będzie grał swoje. Jest w miarę regularny. Rzut z dystansu jest naszym dużym atutem, ale to nie wszystko, co potrafimy. Rashard Lewis i Hedo Turkoglu mogą kozłować i wchodzić pod kosz lub grać tyłem do kosza. Mamy też Stana Van Gundy'ego - doświadczonego trenera, który ma dużą wiedzę, ale wciąż się uczy.
Shaquille O'Neal powiedział o nim ostatnio, że to nie jest dobry trener, bo panikuje w końcówkach.
- Shaquille ma trochę racji. Każdy ma swoje wady, a Van Gundy jest w trakcie meczu bardzo nerwowy - mówi rzeczy, które już godzinę później przekręca w drugą stronę. Jednak powtarzam - doświadczenie Van Gundy'ego jest niemałe.