Witam
Co sadzicie o lekkiej atletyce w Polsce? Temat na topie bo wlasnie trwaja Mistrzostwa Polski w Szczecinie. Mam ta przyjemnosc ze przygladam sie im na zywo.
Polska to 3 liga swiatowa, trzeba to przyznac. W Pekinie jak bedzie jeden medal brazowy to max. Mamy kilka "talentow", ktore nie maja z kim rywalizowac w swoich konkurencjach w kraju - 400 m ppk M - sie wozil w eliminacjach jak..., 800 M pelna kontrola od poczatku do konca (pobieglby sekunde szybciej ale wolal sie ogladac za siebie - z 50 razy :D), skok w dal M - szarpnal sie na kwalifikacje olimpijska

itd. Tylko ze to jakas 7 zawodnikow, kazdy w innej konkurencji, a reszta odstaje o klase krajowa, a dwie swiatowe.
Fajnie przejezyczyl sie komentator (skad inad znany sportowiec...) mowiac: zapraszam na final 100 M kobiet, majac na mysli mezczyzn i korygujac szybko zapowiedz

Otoz PZLA ma sie rownie fatalnie jak PZPN i nawet obecnosc Ireny Szewinskiej, ktora lekko retuszuje sytuacje nic nie da... no chyba, ze by sama jeszcze wystartowala

Trenerzey, dzialacze i inni biora grube miliony nie robiac nic. A wydawaloby sie, ze to kompetentni ludzie... A moze trening jest celowo zle dobierany? Mlode talenty tlamszone?
Sam kiedys biegalem na 300 metrow. Mam zyciowke 39.5, czas z podstawowki...
Trzeba zadbac o mlodych, ambitnych ludzi, zeby za 4 lata bylo kogo ogladac na olimpiadzie! Trzeba pogonic obecnych dzialaczy ze zwiazku... postawic na ludzi mlodych, pomyslowych.
To jest uklad. Polska ogrywa albo jest ogrywana. To jak bedzie? Ogrywamy?
