No niezły pomysł! Zastanawiam się tylko co robią w nagłych wypadkach. Jak np. ktoś nagle wejdzie im pod koło? Zdążą zachamować tym sposobem?
Zgodzę się, że to jest zajebisty sport, tylko w mieście smogu może być lekko niezdrowy.
Ostatnio pytałem znajomego Angola co się stanie jak np będzie jechał z górki bez hamulców, i mu się łańcuch urwie (co oczywiście uniemożliwi mu hamowanie na skida). Odpowiedź była krótka i raczej treściwa:
"... then i guess i would be fucked..." 
Dodał jednak, że można jeszcze próbować hamować kładąc stopę na oponie oraz a'la Fred Flinston, czyli butami po ziemi. Jednak w razie niebezpieczeństwa najlepiej po prostu zeskoczyć z rowera. Tak to mniej więcej wygląda...