Mialo byc rozpoczecie roku z impetem, a wyszlo jak zwykle...
Wczoraj - 85 PLN do Unibetu, niecale 40 do
Bwin.
Poczatkowo wygladalo BOSKO, ale...

Analiza (bo bledy trzeba wnioskowac...):
-- Kurs na Vesnine wzrastal, nie zauwazylem tego, patrzac na jej swietny rekord na hardzie. Zwatpilem rowniez w Marite, ktora niebawem powinna byc w pierwszej 35 WTA...
-- Nymburk z Turowem - parodia Czechow, strata 15pkt przewagi w dwoch ostatnich kwartach. A myslalem albo nad 1, albo underem. Jak zwykle wyszlo na moja niekorzysc (zawsze, naprawde ZAWSZE tak sie dzieje w przypadku Turowa - gram przeciwko nim - wygrywaja po wysokim kursie, gram na nich w lidze polskiej, dostaje baty, gram undera - a tu wyjatek od reguly i slaba defensywa) - najbardziej tajemnicza ekipa w moim zyciowym obstawianiu, NIGDY WIECEJ!
-- Schnyder - Paszek -- byloby niezle, gdyby ta druga zdecydowala sie na krecz, a ze dziewczyna jest biusciasta, pewno chciala pokazac charakter. Pokazala, przegrywajac seta do 0 i wtapiajac mi kuponik na ponad 1200 PLN...
Na dokladke nieszczesny
Bwin:

-- 7 trafionych singli z rzedu i ze smiesznych 35.88 zrobilo sie okolo 700. Zysk 2000% w kilka godzin - niezle, ale szczescie dopomoglo. Jak to zwykle bywa, potem bylo juz coraz gorzej...
-- Przede wszystkim nieumiejetnosc stawkowania. Ciezko (zwal jak zwal) wygrane pieniadze nagle poplynely na statystycznie dobrego singla, ktory minimalnie zostal przegrany. Chec odegrania konczy sie tak samo jak spanie z otwartymi oczami - porazka.
-- Pod wplywem emocji (zenada w wykonaniu Czechow), zdecydowalem sie zagrac va banque przeciwko zmeczonemu i ponoc schorowanemu Almagro. 7-5 w TB, bylo blisko. Bylo...
-- A moglem sie wstrzymac i postawic lepszy kupon, wrocic do punktu wyjscia - minimum 400 PLN.
Skonczylo sie jak ZAWSZE!