Dawajcie opowieści z Anglii

Angole lubią też ubarwiać rzeczywistość.

Pracowałem w zeszłym roku z młodym Angolem - kucharzem. Nawet jak na Anglika zarabiał marne grosze, mieszkał w tym samym hotelu co reszta pracowników nie pochodzących z okolicy. Koleś opowiadał, że ma w centrum Londynu domu z basenem itp. warty 6 mln funtów i wynajmuje go za 1 tyś. funtów miesięcznie Już było widać, że coś kręci. Pytam się go, dlaczego więc nie siedzi w Londynie i tam nie szuka pracy, tylko kisi się w jakiejś dziurze na południu Anglii. Chłopak odpowiedział, że kocha swoją pracę tutaj i nie chce jej zmieniać Poza tym prawie co tydzień jeździł do Londynu (przynajmniej starał się nam to wmówić). Po jakimś czasie okazało się, że ten "Londyn" był oddalony o kilka km. od naszej miejscowości, a jeździł tam do dziewczyny. Nie mam pojęcia dlaczego tak ściemniał

Kolejny gość, pracujący podobnie jak ja jako kelner wkręcał, że już niedługo rzuca tą pracę w piz.du i wyjeżdża do Kanady, gdzie jego znajomi otworzyli knajpę i zaproponowali mu posadę managera Okazuje się, że do dzisiaj kelneruje

gdzies kiedys czytalem, ze pewna amerykanka wybrala sie do europy na wycieczke. Trafila do kraju bodajze z nami sasiadujacego, a nastepnie wypozyczyla w nim samochod ktorym miala zwiedzac ów kraj ;]

Po pewnym czasie kobieta rozj*niszczyla samochod (rozwalony silnik, stopiona maska, ogolnie tragedia ;]) okazalo sie, ze nie wiedzaiala, ze trzeba zmieniac biegi
Tlumaczyla sie, ze w USA ma automat ;]