Jak zdobywano Mistrzostwo Świata ;-)

Mijają kolejne, ciepłe, majowe dni. W pięknym kraju - Polanii atmosfera staje się coraz bardziej gorąca. Już za kilka dni piłkarska reprezentacja uda się do Kraju Kwitnącej Wiśni aby wziąć udział w mistrzostwach globu. Kadra zgrywa się na zgrupowaniach, krystalizuje skład. Jednak trenerów reprezentacji trwoży zaskakująco niska skuteczność napastników, co budzi niepokój w narodzie.
Tymczasem z Germanii nadchodzą wieści: w tamtejszej lidze pierwszoplanową rolę odgrywa zawodnik z dalekiej Ameryki o nazwisku Klimowski.
W kuluarach PZPN na Miodowej odbywa się specjalna narada sztabu kryzysowego.
- Klimowski... Klimowski...??? Co to za zawodnik – pyta prezes związku Listkowski.
- Prawdziwa strzała, o nienagannej technice, znakomitym przygotowaniu fizycznym – szybko odpowiada selekcjoner Engelt.
- To zawodnik z Argentinii. Jego dziadek to nasz obywatel. Wyjechał tam przed wojną i już został – wtrącił człowiek od czarnej roboty – Stefaniak.
- Kolego Stefaniak! Rozkazuję natychmiast zająć się tą sprawą. Ten Klimowski musi u nas grać! Ja już sprawę załatwię na górze – gromko oznajmia wiceprezes Boniecki.
Po kilku dniach z Germanii zadowoleni wracają drugi trener reprezentacji Żmudny oraz Stefaniak.
- Bomba! Wprawdzie Klimowski coś marudził, że wolałby grać w tamtej reprezentacji, ale go przekręciliśmy. Zgodził się jechać na mistrzostwa z nami.
- Super! – wykrzyknął Boniecki – zaraz zadzwonię gdzie trzeba. Albo nie... przejdę się... to tylko kilka kroków.
Po kilkudziesięciu minutach Boniecki zostaje przyjęty na audiencji u prezydenta Polanii – Kwaśniaka.
- Słuchaj Aleks. Mamy niesamowitego napastnika. Z nim Mistrzostwo Świata mamy w kieszeni – zagaił.
- Ależ to wspaniale!!! – zachwycił się Kwaśniak – To co? Jakiś medal mu dać? Czy odznaczenie?
- Nie...słuchaj... on przyjechał z Argentinii. Ale to nasz człowiek. Trzeba mu tylko dać obywatelstwo – wyjaśnił Boniecki.
- O choroba... – zmartwił się Kwaśniak – z tym może być problem. W Sejmie strasznie się burzą, szczególnie ten Giertycki ostatnio cwaniaczkuje.
- Aleks! Sprawa jest pewna. Jak przywieziemy te parę kilo złota w statuetce to Ci Giertycki będzie mógł nagwizdać.
- A niech tam. Zgoda. Zaraz to wszystko uruchomię- zgadza się Kwaśniak – i podnosi słuchawkę telefonu.
Tydzień później ambasador Polanii w Germanii w imieniu prezydenta Kwaśniaka uroczyście wręczył panu Klimowskiemu akt nadania obywatelstwa Polanii.
W PZPN-ie zebrał się sztab kryzysowy... Jeszcze nad ranem po Krakowskim Przedmieściu niosło się gromkie „niechaj gwiazda pomyślności, chep... nigdy nie zagaśnie, chep...”

W końcu nadchodzi ten dzień. Tłumy żegnają reprezentację na lotnisku Okęcie. Inny reprezentant Polanii, Olisadebowicz mówił dziennikarzom: „Jedziemy po Mistrzostwo Świata!!!”
Reprezentacja nie gra porywająco, ale w pierwszych dwóch meczach odnosi zwycięstwa. Teraz nadchodzi czas spotkania z reprezentacją kraju Portugese. Portugese również wygrała dwa mecze i w wypadku porażki w tej potyczce Polania w 1/8 finału spotkałaby się z reprezentacją Englandii.
W hotelu „Mykyomara” zebrał się sztab kryzysowy.
- O psia kość – denerwuje się Boniecki – z Angolami zawsze jesteśmy w plecy...
- Niedobrze. Jak przegramy z Portugese możemy pakować walizki – wtóruje Stefaniak.
- Właśnie. A jak tu wygrać? Ten ich Figos robi z piłką takie rzeczy, że szczęka opada – rzuca zrezygnowany Żmudny.
- Misiu, cała nadzieja w Tobie – zwraca się do prezesa Listkowskiego Stefaniak.
- Fakt – zgadza się Listkowski – trzeba uruchomić Wariant B.

Kilka godzin później odpoczywający w swoim apartamencie w hotelu „Mia Sun” prezydent światowej federacji piłkarskiej – Blatters odbiera telefon.
- Cześć Sepp – wita się Listkowski.
- No witam – uśmiecha się Blatters.
- Słuchaj stary – zaczyna Listkowski – pamiętasz ten piękny ośrodek w Krynicy Morskiej, w którym balowałeś ostatniego lata?
- Jakże mógłbym zapomnieć – rozmarza się Blatters.
- Mam przed sobą akt własności tego ośrodka – kontynuuje Listkowski – jedno pociągnięcie pióra i jest on Twoją własnością.
- Tak???
- Jutro gramy z Portugese. Ten mecz musimy wygrać. Rozumiesz???
- Hm... rozumiem... Spotkajmy się za godzinę, tam gdzie zawsze.
Polania wygrała 3:2 z Portugese i z pierwszego miejsca wyszła z grupy. Już w 7 minucie czerwoną kartką został ukarany w as atutowy drużyny Portugese Figos. Wszystkie trzy bramki dla Polanii padły z rzutów karnych...

Po pokonaniu w 1/8 finału Senegelanu i szczęśliwym przebrnięciu przez ćwierćfinał drużyna przygotowuje się do półfinałowego meczu z reprezentacją Canarinchos. Tymczasem wybucha skandal. Motywowana przez Hajtniętego i Świerszcza drużyna ogłasza strajk żądając większych gratyfikacji finansowych.
W trybie pilnym zbiera się sztab kryzysowy.
- O to sk... – pieni się Boniecki – kopacze od siedmiu boleści.
- Im cholera zawsze będzie mało – martwi się Engelt.
- Proponuję wydalić z drużyny Świerszcza i Hajtniętego – wychodzi z propozycją Stefaniak – niech wracają.
- A ja już użyję swoich wpływów aby wylądowali w lidze austrianskiej- stwierdza manager Lubanowski.
- Tam dołączą do kolegi – zaciera ręce Żmudny.
- Tak zrobimy – kończy dyskusję Listkowski.

W półfinale mimo absencji dwóch, do tej pory podstawowych zawodników Polania „goli” zdziesiątkowanych kontuzjami Canarinchos 2:0 i awansuje do finału, gdzie zmierzy się z drużyną Argentinii.
Posiedzenie sztabu kryzysowego.
- Cholera – denerwuje się Boniecki – Argentinia. Oni nas zagryzą. Są wkurzeni za to, że im zwędziliśmy Klimowskiego.
- Blatters już nam nie pomoże – wtrąca Stefaniak – boi się o własny tyłek. Chcą go wysadzić ze stołka.
- Wiem, wiem... – gryzie się Boniecki.
- A może jakieś zastrzyki, witaminki – rozpromienia się Żmudny i zwraca się do lekarza reprezentacji – Stasiu mamy cos?
- Coś by się znalazło.
- To super! Tylko cichooooooo – uśmiecha się Boniecki.

W finałowym meczu Polania – Argentinia w 84’ na boisku pojawia się reprezentant Polanii Klimowski. Selekcjoner Argentinii Bielsha mruczy przekleństwa pod nosem jednocześnie przesuwając swoją drużynę w pobliże własnego pola karnego. Stawia na obronę. Nie na wiele się to zdało. W 87’ Klimowski zdecydował się na rajd prawą stroną boiska, po czym wpadł w pole karne i strzelił mocno pod poprzeczkę. Nie do obrony.
Gooooooooooooooooooooooool !!!!!!!!!!!!!!!
Polania – Argentinia 1:0!
Takim wynikiem skończył się mecz!
Polania Mistrzem Świata!!!!!!!!!!!!!!!!!

A w loży VIP-owskiej chwyciwszy się pod ręce tańczą w kółeczko prezydent Kwaśniak, premier Millerowicz, prymas Glemb oraz Listkowski i Boniecki „Sialalalala Polania Mistrza Świata ma sialalalala”...

Autor: Marcin "Cheesy" Serkiz

Powyższe opowiadanie-humoreska niebawem ukaze sie na zaprzyjaznionej stronie http://www.kadra.4me.pl

Proszę i z gory dziekuje za opinie.

Pzdr