Mnie śmieszą takie motywy, że ktoś opowiada którąś z tych urban-legends i zaczyna: "Ale mój kolega widział motyw..." Jak mówię, że słyszałem kilka lat temu taki kawał (akurat w tym przypadku był to kawał o tym gościu co nasrał u dziewczyny i zwalił na psa, który był maskotką), to od razu następuje bulwersjacja, że to na 100% prawda, bo ten kolega nigdy nie kłamie. Całkiem niedawno znowu brat kolegi był przy tych wszystkich ludziach, którzy wkładali żarówkę do ust. Jak mówię, że to kurwa stare jak świat i od kilkunastu różnych osób to słyszałem (czasem jako dowcip, czasem jako "autentyk"), to znowu rzucanie się do mnie, że to na bank prawda.