W Białymstoku na Starosielcach, chłopak był schizofrenikiem, miał zostać zabrany do szpitala, stawiał opór na balkonie w bloku. Policjant próbował podobno podnieść go na "gilotynę" bo potężny był , później duszony na ziemi i kopany przez policjantkę, bo rwał się w konwulsjach. I już tam zmarł.