Wigilijny poranek. Dziewczyna budzi Bitosława o 7.00.
- Bitosław, no Bitosław, nie mam masła. Słyszysz?
- A co ja na to poradzę.
- Ubieraj się i idź do sklepu, mamusia dzisiaj przyjeżdża.
- Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło. - Wejdziesz, naprzeciwko kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w drugiej masło, idź.
Bitosław wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł obok
kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić.
Na kasie stała zajebista laseczka. Bitosław trochę z nią pogadał, pożartował, pokazał wczorajszą taśmę skleconą tuż przed zamknięciem punktu, a laska niespodziewanie zaproponowała aby poszli do niej. Poszli i troszkę się zbałamucili w łóżku i okolicach.
Po upojnym popołudniu Bitosław budzi się i widzi że jest przed 20.00.
Wyskakuje z łóżka i mówi do laski:
- Masz mąkę?
- Mam.
- To przynieś szybko i posyp mi ręcę.
Laska zdziwiona przynoszi mąkę i posypuje ręce Bitosława po
czym on wybiega z mieszkania. W domu Bitosława drzwi otwiera wkurwiona dziewczyna.
- Bitosław gdzieś ty do kurwy nędzy był, mamusia z rodziną się zjechała, zjedliśmy
kolację bez masła!!! Gdzie byłeś?
- Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu, z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała zajebista laseczka, trochę z nią pogadałem, pożartowałem, pokazałem jej wczorajszą taśmę, a ona mnie
zaprosiła do siebie a u niej trochę się zbałamuciliśmy. Obudziłem się i szybko przyjechałem do domu.
Dziewczyna wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie powiedziała:
- Pokaż ręce.
Bitosław pokazał obsypane w mące ręce, na co ona:
-Pierdolisz, Bitek, znowu byłeś na kręglach
