Właściciele pięknego domu wyjechali na wczasy. Pod ich nieobecność włamał się włamywacz. Pewien, ze nikt go nie widzi zaczął buszować z zapalona latarka po całym domu. Gdy miał już wrzucić do swojej torby kasetkę z biżuterią nagle usłyszał ochrypły głos:
- Jezus cie widzi!
Włamywacz natychmiast wyłączył latarkę i zastygł w bezruchu bojąc się nawet drgnąć. Ale gdy przez chwile nie było słychać, nawet szmeru, to pewien, ze się przesłyszał i obiecując sobie długie wakacje znowu sięgnął po kasetkę.
I znowu jak grom rozległ się głos:
- Jezus cie widzi!
Złodziej w popłochu zaczął na oślep świecić dookoła latarka i ujrzał pod ścianą siedzącą na drążku papugę. Odetchnął z ulga:
- To ty to wolałaś?
- Tak, chciałam cie po prostu ostrzec - Jezus śledzi każdy twój krok!
- Ostrzec, tak? A kim ty właściwie jesteś?
- Mojżesz.
- Co za debil nazwał papugę Mojżesz?
- Ten sam, który nazwał rottweilera Jezus.
***
Lotnisko Okęcie, wcześnie rano. Kontroler daje zgodę na start rejsowego samolotu.
Tymczasem nieopodal pasa startowego dziadek dorabia sobie, kosząc trawę tradycyjną kosą. Nad łąką mgła jak mleko, deszczyk lekko mży, więc dziadek zarzucił na głowę kaptur od płaszcza. Widząc zbliżający się samolot, odchodzi w bok, staje, przewiesza kosę przez ramię. Za chwilę mija go przyspieszający samolot. Dziadek macha wolną ręką do pasażerów.
Samolot wystartował. Pilot zgłasza wieży:
- Wieża, każcie dziadkowi następnym razem chociaż kosę w trawie położyć, bo nam pasażerowie mało przez okna nie powyskakiwali!
***
Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką:
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a Ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
- Niech i tak będzie.
Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie. Na przeciw nich staje mama kolesia. Przypatruje się chwilkę.
- To ta ruda po środku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Bo już mnie wkurza!
***
Mąż do żony:
- Wiosna przyszła, taka piękna pogoda, a Ty męczysz się myciem podłóg. Wyszłabyś lepiej na dwór i umyła samochód...
***
W domu pana Mariana dzwoni telefon. Straszliwie skacowany facet podnosi słuchawkę i słyszy:
- Halo, dzień dobry, czy rozmawiam z panem Marianem?
- No - drapie się po brodzie facet.
- Tu salon Mercedesa.
- No?
- Nadszedł już pański samochód, może pan odebrać.
- Jaki, kurna, samochód?!
- Mercedes klasy C.
- Jaki, kurna, Mercedes?
- No czarny metalic, zgodnie z życzeniem. Wczoraj wieczorem wpłacił pan 70% zaliczki...
Pan Marian, zakrywszy słuchawkę, mówi w kierunku leżącego na podłodze kumpla:
- Stefan, my tych pieniędzy wszystkich nie przepili! Auto my kupili!
***
98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna...
Doktor myśli chwilę i mówi:
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię:
Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem...
***
Szara komórka przypadkowo znalazła się w mózgu mężczyzny... Wszędzie ciemno, pusto, ani śladu życia.
- Huhu! - woła komórka.
Żadnej odpowiedzi.
- Huhu! - woła ponownie.
Wtem zjawia się inna szara komórka i pyta:
- Co tu robisz całkiem sama? Chodź, wszystkie jesteśmy na dole.
***
Turysta jedzie samochodem przez Rosję, grzeje ile droga pozwala, nagle zatrzymuje go drogówka.
- No, nieładnie panie kierowco, nieładnie, dwukrotne przekroczenie prędkości, musicie napisać pisemne usprawiedliwienie....
- Ale jak to? To nie mandat?
- Nie, nie, usprawiedliwienie. Pisemne. Po rosyjsku.
- Ale ja nie znam rosyjskiego!
- No to się musicie nauczyć.
Gość włożył w prawo jazdy 20 $ i podał policjantowi. Policjant wziął, otworzył i mówi:
- I wy mówicie że nie znacie rosyjskiego? A tu już pół usprawiedliwienia żeście napisali...