Skoro już dyskutujecie o kolesiach na wózkach...
Pamiętam, jak swego czasu na salę taneczną wbił kolo na wózku. To znaczy jego kupel przywiózł go, pchnął, ten wjechał

Lekka konsternacja ludzi, zerkanie, ale ten się nie pierdolił. Zaczął śmigać koło lasek, te zaczęły z nim tańczyć, a skubaniec nawet troszkę je podmacywał. Później widziałem jeszcze jak razem driny walił z tymi zapoznanymi dziewojami.
Szczerze podziwiam chłopaka, kozak.