feliciano, niestety nie mogłem być na tym meczu. Wiem, że było konkretnie i co najważniejsze szczęśliwie.
Podobno kibice złapani za race i jakieś kary się posypały w Podgoricy, prawda to?
Prawda.
Zaczęło się! Pierwsza informacja o wyjeździe do Podgoricy wkurza. Kilku naszych ziomków wpasowało się w kłopoty. Informacja jest lakoniczna: na granicy słoweńsko – chorwackiej (czyli formalnie na granicy Unii) od 10 godzin trzymanych jest paru naszych kolegów. Powód? Race. Nie wiemy, czy tylko „mieli”, czy „odpalili”, czy było tych świeczek 2, 20 czy 200, czy to Słoweńcy się do nich dowalili, czy Chorwaci ani na jakiej podstawie formalnej zostali zatrzymani. Nie wiemy kiedy zostaną puszczeni, ale mamy informację, że dowalili im po 1 000 euro kary.
Po ubiegłorocznym wojażu do Sofii, gdy większość podróżowała przez Serbię i podobnych przypałów nie miał nikt, łatwiej będzie podjąć decyzję o wywieszeniu transparentu „Kosowo jest serbskie”.
PLI, RZ
Już wiemy, że chodziło o 10 rac i 200 „achtungów”. Kierowca czeka na proces, resztę puszczą po uiszczeniu 1 000 euro na głowę. A takiej kasy przy sobie nie mają.
Dobra, po kolejnych pięciu godzinach skończyło się. 8 godzin wesoła wycieczka spędziła na dołku. Najbardziej oberwało się kierowcy: (130 euro – kaucja, 170 euro – koszty sądowe, tłumacz i kara za świeczki). Dodatkowo koszty telefonów do konsula, który okazał się pomocny – 200 zł. Razem daje to niezłą kwotę ( kto zna obecny kurs euro, szybko przeliczy). Wszyscy kontynuują jazdę.