weź także to pod uwagę iż nie wszyscy maja takie predyspozycje żeby kończyć takie kierunki jak budownictwo choćby
albo sie tym interesowac
Jasne obaj macie po części racje.
Tylko weźcie jeszcze pod uwagę to jak 'trendy' jest teraz studiować. Przecież każdy studiuje - europeistyka, psychologia, socjologia i inne twory. Oczywiście nie oceniam tych ludzi jako gorszych, ani nie twierdzę że te studia są nic nie warte. Po prostu po takich studiach na dobrą pracę ma szanse 10% ludzi je kończących i wiadomo to od samego początku jak się na nie idzie.
Prawdą jest również,że jak człowiek jest inteligenty i przedsiębiorczy to może skończyć byle co i zmiażdży tych z budownictwa/farmacji czy innych 'studiów na poziomie i z perspektywami'.
Ultra - choć znam Twój barwny styl wypowiedzi to z tymi komunistycznymi hasełkami dałbym sobie na wstrzymanie.
Praca jest, ale nie w każdym regionie Polski. Zdziwiłeś mnie,że ten Twój inżynier po budownictwie musiał kosić trawniki. Mógłbyś podać region o którym w tym przypadku chodzi?
Poza tym dla mnie to mniej ważne bo nie widziałbym problemu przenieść się z miasta do miasta w naszym kraju, jeżeliby godziwie płacili,a akurat inżynier budownictwa nie powinien mieć z tym aż takich problemów.
Moim zdaniem problemem jest brak szkół uczących zawodu/rzemiosła.
Teraz jak patrzę na moich znajomych czy to po studiach czy w przewie między licencjat/mgr lub inż/mgr to szkoda gadać
Podam przykład:
Chłopak zrobił inżyniera na jakimś dziwnym kierunku i lamentuje,że nie ma pracy. To mu chciałem pomóc i mówię, że w firmie budowlanej potrzebują zaopatrzeniowca ok 2k na rękę, tyle że poza prowadzeniem samochodu musiałby czasem pomóc na budowie itp.
To on do mnie: że on nie po to się uczył żeby fizycznie pracować.
Minęło pół roku on nadal bez pracy, kasę ciągnie od rodziców i biadoli,że pracy nie ma
W tym czasie nie zrobił żadnego szkolenia, języka też się nie uczy...ot tak wegetuje sobie.
Drugi przykład:
Mój przyjaciel studiuje prawo dziennie. Na prawie nie musi być tak często na uczelni. Ustawił sobie plan,że 3 dni w tygodniu może pracować. Wysłał kilka cv, przeszedł się na rozmowy...po 3 tygodniach miał pracę. Zarabia 1900zł na rękę w firmie elektronicznej na pół etatu.
Można? Można, tylko trzeba chcieć.
Ja wiem,że mieszkam w rejonie Wawy to jest łatwiej, ale nikt Wam tu nie broni przyjechać lub w kilka innych miejsc w Polsce gdzie jest praca.
Zaraz ktoś mi napisze,że życie w Wawie jest drogie itp.
Rozumiem,że mówimy o 4 osobowej rodzinie to rzeczywiście może być problem, ale z tego co się orientuję to na forum większość jest młoda i niezależna.
Jaki jest więc problem dostać się na jakiś gówniany kierunek na dzienne gdzie jest niski próg. Dostać w przydziale akademik za ~300zł i pracować za lepsze pieniądze?! Po roku-dwóch może gdzieś awansujecie, stać Was będzie na mieszkanie, wyjazdy itp.
Zaraz ktoś powie,że na taki wyjazd też trzeba mieć jakieś pieniądze i skąd je wziąć?
Jeden rozwiązanie z nieskończonej jej liczby. Uczysz się języka obcego, ale zasuwasz z nim po 5-6h dziennie, a nie w takim wymiarze tygodniowo. Po roku piszesz dzieciakom w gimnazjum/liceum wypracowanka itp śmieszne prace - kasa jest z tego niezła. To samo z korepetycjami z maty/fizy czy chemii.
Żeby nie było - nie traktujcie tego osobiście, nie jest to skierowane do żadnej osoby wypowiadającej się w tym temacie. Tylko ogólne spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość.
Teraz wracając stricte do tematu. Napiszę co ja robię żeby polepszyć sobie życie. Jutro kończę sesję, a w pt idę do pracy. W planach mam tygodniowe wakacje, a poza tym to praca. Do tego zapisuję się na intensywny kurs języka francuskiego, w ciągu 12 miesięcy zamierzam zdać z niego pierwszy państwowy egzamin.
Angielski już mam na zadowalającym mnie poziomie w tym roku zamierzam to udokumentować egzaminem CAE lub TOEFL (moje zaniedbanie powinienem to zrobić przynajmniej dwa lata temu, FCE zrobiłem wieki temu w I klasie liceum.)
Do tego zastanawiam się nad kursem alpinizmu przemysłowego (nigdy nie wiadomo co się w życiu wydarzy). W Warszawie i okolicach jest to dość poszukiwana fucha, ale uwaga! Nie wystarczy sam taki kurs, trzeba posiadać podstawowe umiejętności budowlane, a najlepiej jeszcze blacharskie - dopiero taka kombinacja staje się cenna.