Karta to zbiór sloganów i haseł. Często wzajemnie sprzecznych.
Na przykład jest taki kwiatek:
„Unia zapewnia swym obywatelom przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości oraz rynek wewnętrzny z wolną i niezakłóconą konkurencją”
Już abstrahując od tego, że "niezakłóconej" konkurencji nie ma, to na dodatek połączenie ewentualnej, niezakłóconej konkurencji z bezpieczeństwem socjalnym lub wyświechtanym już na lewo i prawo pojęciem "sprawiedliwości społecznej" jest niemożliwe.
Albo "niezakłócenie" konkurujemy, albo wprowadzamy jakąś sprawiedliwość "społeczną".
Unia produkuje wewnętrznie sprzeczne bzdury porównywalne do słowotwórstwa z PRL.
Które i tak pozostają na papierze.
Niezakłócona konkurencja

.
Dobre sobie. A walka idzie na noże o limity, dopłaty, kontyngenty.
Ostatni przykład z cukrem to dowód na "niezakłóconą konkurencję"

To jest naprawdę nieprawdopodobne zjawisko, że można produkować na papierze tak horrendalne idiotyzmy, a w rzeczywistości realizować coś zupełnie innego.