Robert Radwański: Nie dajmy się zwariować. Jeśli to będzie normalny człowiek, to czemu zakładać, że stanie się nieszczęście? Na pewno nie dopuszczę do Agnieszki jakiegoś bandziora. Na razie jest sama, choć z drugiej strony... ciągle siedzi na Facebooku i ją tam atakują różni adoratorzy, czy ona ich atakuje, sam już nie wiem. Na razie to jednak amory wirtualne."
"Innym razem jechało za nią pięciu gości w dresach. Wyglądali jak bandziory. Agnieszka się przestraszyła, policję chciała wzywać, a oni wyskoczyli z samochodu i... poprosili o autograf."
Zagracie w tym roku w Warszawie?
- Pan Bóg wybacza, Cracovia nigdy. Tyle mam do powiedzenia.