Miło widziec jakąś aktywnośc w temacie po marniutkiej 3ciej części sezonu w naszym forumowym wykonaniu
Ale do rzeczy. Mały breakdown z mojej strony,
Cavs-Pistons: Będzie bez historii, no chyba że Uszatek rzuci 40-50 pointów w którymś z spotkań, to ktos się wtedy zainteresuje tą serię, ale myślę że takiej potrzeby nie będzie. Pistons bezzębni, i tak cud że sie jeszcze do playoffów wkręcili/doturlali. 1 mecz to max co mogą na jakimś farciszu wyciągnąc, ale bardziej prawdopodobne moim zdaniem że będzie sweep, bo różnica poziomów gry obu teamów jest po prostu porażająca.
Celtics-Bulls: W pierwszej rundzie mistrzowie jeszcze nie odpadną. Z całym szacunkiem do Bulls, ale historia z 2006 kiedy wyrzucili obrońców tytułu się raczej nie powtórzy, Celti prędzej umrą na parkiecie niż dadzą sie pokonac. O ile cała sprawa z Garnettem (RIP) wyjaśnia kwestię prymatu na wschodzie, to Celci i tak ostatniio przywykli grac bez KG tak więc na takie zespoły jak Bulls pary im powinno starczyc. Cieszy mnie powrót do lineupu Leona Powe'a, bo ten gośc, z całym należnym szacunkiem dla Perka, Big Baby Davisa czy Majka 'dzięki J-Kidd za załatwienie mi mega kontraktu" Moore'a, to ma tam najwięcej umiejętności w ofensywie podkoszowej i jego obecnośc dla Celtów jest absolutnie niezbędna. Bulls by się załapac na 'grę' musieli by wygrac jeden z pierwszym dwóch meczów z TD Banknoth Garden a to się chyba nie zdarzy. Jakby Bulls byli rzeczywiście tacy dobrzy, jak ich upatruje wielu tych którzy tu widzą sensację (jest ich trochę w necie), to by puknęli Raptorsów 3 dni temu i nie musieli grac z Celtics, tylko z sypiącymi się Magikami. Jak się 'pokazali' w meczu z TOR (i to jeszcze u siebie!) to chyba każdy wie.
i dwie najciekawsze serie z zachodu, akurat obie się dziś zaczynają:
Portland - Houston: creme de la creme dla miłośników typowania z racji wysokich kursów na którąkolwiek z stron. Houston to dla mnie cały czas w pewnym wymiarze team zagadka, bo robią niemalże coś z niczego. Poza Mingiem, to zawodników utalentowanych ofensywnie to tam za bardzo nie ma (sorry Ron-Ron) ale tym swoim zgraniem pukają kolejne ekipy. News z Portland - Greg "foul machine" Oden ma jakąś infekje i jest probable na game 1. Osobiscie bardziej jednak preferuję w tej parze Portladczyków z takich oto powodów (pomimo faktu iż HOU gra bez T-Maca co jak wiadomo dramatycznie zwiększa ich szanse na przejscie chocby jednej rundy):
1) parkiet POR
2) entuzjazm POR
3) głębia składu POR (choc czy to zaleta? z jednej strony w play-offach zazwyczaj i tak się gra tymi 7-8-9 zawodnikami a reszta jest przyklejona do ławki i podaje napoje, ale w obliczu jakiejś kontuzji na pewno jest to duży plus)
4) jak już wspomniałem, "nie za mocny" offens Rakiet (16-ta ofensywa całej ligi). Niby tytuły się wygrywa obroną, ale punkty też ktoś zdobywa musi, w takiej kwestii bardziej ufam Rudemu Fernandezowi niż Shanowi 'ustawię się w rogu może nikt mnie nie zauwazy" Battierowi.
Co mnie natomiast martwi:
- bilans h2h z sezonu zasadniczego, gdzie gdyby nie buzzer-beater Roya z 8 metrów to Rakiety mieli 3 wygrane w 3 meczach
- świetna obrona Houston (2ga w całej lidze) na czele z Artestem i Battierem którzy zapewne będę non-stop nękac Brandona Roya.
- kłopoty z Mingiem mimo posiadania rewelacyjnego duetu centrów Przybilla-Oden.
- przekonujący breakdown na ESPN dochodzacy do wniosku że jednak bedzie HOU in 6.
Spurs-Mavs: szerze mówiąc to nie zamierzam popełnic pomyłki z zeszłego roku i typowac przeciwko tym cholernym Ostrogom. W ubiegłym sezonie tez wielu "chciało" dostrzec triumf Suns, a skończyło się na wygranej SAS w meczu nr 1 w double-OT typowym playoffowym łamaczu serc który to mecz ustawił serię i psychicznie załatwił Słońca. Tak jak uważam że z Joshem Howardem (o ile nie zniknie w playoffie jak to zrobił rok temu) to Mavericks to lepsza ekipa i że to ona tu powinna wyjśc zwyciesko, to primo nie mają przewagi własnego parkietu, a secundo Spurs jakimś wytrychem i tak ich wysadzą, chocby potrzebowali do tego rzutu Krzykały czy rozpetania 3 wojny swiatowej, to Pop i tak jakiś sposób znajdzie. Pomimo tego iż końcówka sezonu pokazała że te teamy podążaja jakby w przeciwne strony - Mavs uciekli z 8 spotu, a SAS stracili Manu i przegrywali za dużo (L29 maja 16-13) - to PO to inna historia i jak Mavs nie urwą jednego z dwóch pierwszych meczy (a jest na to szansa na pewno) to ja ich nie widzę bo wtedy się zacznie presja, trzęsące ręce, itp...czyli cos takiego jak w 2007 kiedy to Dallas mające najlepszy bilans w całej NBA zostali niemalże upokorzeni przez Golden State.
H2h z sezonu zasadniczego 2-2.
a tak BTW czy ja dobrze widzę że ESPN/ABC przejęło od TNT aż 5 serii (w zeszłym roku mieli chyba max 2-3) ?? może ktoś cos wie na ten temat ??