Przychodzi syn do ojca:
- Tato, wczoraj odbyłem pierwszy w życiu stosunek.
- Och, to wielka chwila w życiu mężczyzny - odpowiada ojciec - chodź, napijmy się. Powiedz, z kim to zrobiłeś?
- Wiesz... nie zdenerwuj się tylko... z... Andrzejem...
- O Boże! ...przecież to Żyd!
Odprowadza chłopak dziewczynę późnym wieczorem do domu. Przed
bramą, po ostatnim buziaczku, nagle mówi do lubej:
- Słuchaj Zosiu, chodzimy ze sobą już cztery miesiące. Chodź
na pół godzinki wpadniemy do mnie. Mam wolną chatę!
- Nie mogę - odpowiada panna.
- Chodź, bardzo proszę!
- No dobrze, ale muszę na trzy minutki wpaść do domu i powiedzieć
rodzicom, że wrócę później.
- Dobrze, tylko się pospiesz - zgadza się radośnie chłopak.
Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, całuje
gorąco chłopaka w usta i mówi:
- No to chodźmy!
W tym momencie otwiera się z trzaskiem okno jej mieszkania,
wychyla się jej ojciec i wrzeszczy:
- Zośka, do jasnej cholery!!! Nasrać to nasrałaś - a wodę to kto
spuści!!??
Idzie facet brzegiem rzeki, nagle widzi w trawie leży i podryguje złota rybka. Rybka piszczy:
-Błagam cię, wrzuć mnie do wody, bo zdechnę, nie mogę bez wody, wrzuć mnie dobry człowieku!!!
-A co mnie to obchodzi. Daj mi spokój, ręce będą mi śmierdzieć.
-Ale proszę cię, nie zostawiaj mnie tak, bo umrę, proszę, spełnię twoje życzenie tylko mnie wrzuć!!
-No dobra - powiedział gość i wrzucił rybkę do rzeki.
-A życzenie, a życzenie?? - dopytuje się rybka.
-***.
Wstaje raniutko facet i idzie do łazienki wziąć prysznic. Patrzy, a tu
przyrodzenie brązowego koloru nabrało.
- ***, chodź no tu natychmiast!
Żona z kuchni wola:
- Czesław, jestem zajęta! ZAJETA, rozumiesz! A to ugotuj, a to upierz,
wyprasuj, zmyj podloge. Dzieci do szkoly, dzieci ze szkoly. Sniadanie,
obiad, kolacja. I tak w kólko; i tak w kólko. Nie mam
czasu nawet dupy podetrzec...
- Oo..o... wlasnie! O tym chcialem z toba porozmawiać
Wraca zmęczony grabarz do domu, ledwie żywy, pada z nóg.
- Co ci Stefciu, ile miałeś pogrzebów dzisiaj? - pyta żona.
- Jeden, ale chowaliśmy naczelnika urzędu skarbowego - odpowiada grabarz.
- No i co z tego?
- No niby nic, ale jak go tylko zakopaliśmy, to zerwały się takie brawa, że musieliśmy bisować jeszcze 7 razy.
Kowalscy postanowili pójśc do opery.Kiedyś w końcy trzeba.....
Ubrali się odświętnie-on w garnitur, ona w niedzielna garsonkę.
Ustawili się po bilety w kolejce pod kasą. Przed nimi gość zamawia:
- Tristan i Izolda. Dwa poprosze....
Kolejny Kowalski.
- Zygmunt i Regina. Dla nas też dwa...
Matka przyprowadziła swoją osiemnastoletnią córkę do lekarza,
informując go, ze córka nieustannie cierpi na mdłości.
Lekarz po zbadaniu córki stwierdził, ze jest ona mniej więcej
w czwartym miesiącu ciąży.
- Co też pan mówi, panie doktorze, moja córka nigdy nie miała
do czynienia z żadnym mężczyzną ! Prawda, córeczko?
- Prawda, nawet się nigdy nie całowałam - zapewniła córeczka.
Lekarz bez słowa podszedł do okna i zaczął się intensywnie
wypatrywać w dal.
- Panie doktorze, czy coś nie tak?- pyta po pięciu minutach
zaniepokojona mamuśka.
- Nie, nie! Po prostu w takich wypadkach zazwyczaj na
wschodzie ukazuje się jasna gwiazda i przybywa trzech króli.
*** nie chce tego przegapić.
Dzwonek do drzwi... Kobieta otwiera, a tu tuż za progiem stoi żebrak.
- Dzień dobry Pani, czy poratowałaby Pani biednego człowieka kawałkiem suchego chleba?
Kobieta spojrzała na niego z litością i mówi:
- O widzi pan! Właśnie zrobiłam tort, to panu dam kawałek.
- Nie, nie! Proszę się nie fatygować, suchy chleb w zupełności wystarczy.
- Ale, proszę pana, jutro może się zdarzyć taka sytuacja mnie i wtedy może to pan mnie poratuje. Po dłuższym okresie sporu żebrak w końcu zgodził się przyjąć kawałek tortu. Idzie z nim przez ulicę i mruczy pod nosem:
- ****** przez niego denaturat przepuszczę?!
Leci prawnik, ksiądz i nauczyciel samolotem ze szkolną wycieczką. Nagle samolot zaczyna spadać. Są tylko trzy spadochrony.
- Oddajmy je dzieciom - woła nauczyciel.
- Pieprzyć dzieci! - krzyczy prawnik.
A ksiądz:
- A starczy nam czasu??
- Tylko eksplozja dobra może odmienić świat - zaapelował papież Benedykt XVI.
- Eksplozja? Dobra! - odpowiedzieli islamiści.
Do lekarza przychodzi kobitka i mówi, że chce się zapłodnić in vitro.
- Ale pan wie, chciała bym żeby był jak Schwarzenegger... mięśnie i w ogóle.
- Nie ma sprawy.
- Albo nie, lepiej jak Jim Carrey, żeby w jego towarzystwie każdy się dobrze bawił, wie pan.
- Oczywiście, da się zrobić.
- Albo wie pan co? Niech będzie jak Jack Nicholson, tak Nicholson, ten demoniczny uśmiech.
- Nicholson, tak? Napewno?
- Ooo tak, napewno!
Babka już pod narkozą, a lekarz stoi nad nią i rozpina rozporek:
- *** Nicholsona, ja ci daaam.
Poszedł gość na disco. Wpada, rozgląda się - przy stoliku siedzi całkiem fajna dziewczyna. Pyta, czy się może przysiąść.
- Oczywiście, ale jest taka sprawa... jestem inwalidką, na wózku, rozumiesz...
Chłopak patrzy - rzeczywiście. Ale nic, mówi, że mu to nie przeszkadza. Tak siedzą, rozmawiają, popijają drinki. W pewnym momencie gość mówi:
- Słuchaj, może zatańczymy?
- Jak to, przecież ja na wózku, nie mogę...
- Nie szkodzi, jakoś to będzie!
I faktycznie, wyjechał z tym wózkiem na środek, tańczą, kółka się z piskiem kręcą na parkiecie. Po tańcu zmęczeni wyszli na świeże powietrze. Tam romantycznie, księżyc, gwiazdy, gadka-szmatka, chłopak zaczyna się ostro do niej dobierać. Dziewczyna się nieco opiera:
- Ja nie mogę, zobacz sam, paraliż, wózek...
- Spoko spoko. Przewieszę cię przez plot, poradzimy sobie.
I tak właśnie zrobił. Przewiesił ja przez plot, zerżnął, ubrał, posadził z powrotem na wózek i wjechali do środka. Tam dziewczyna w płacz. Gość zaniepokojony pyta:
- Co jest? Co ci się dzieje?
- Bo... to... pierwszy raz... - mówi przez łzy dziewczyna.
- Co ty mówisz, przecież czułem, że nie pierwszy raz!
- Pierwszy raz ktoś mnie potem zdjął z płotu
W domu spokojnej starości mieszkał sobie pan. Na tym samym piętrze mieszkała pani. Pan z panią mieli się ku sobie, na stołówce zawsze siadali przy jednym stoliku, często chodzili na spacerki do ogrodu, ale najbardziej lubili spotkania w świetlicy, kiedy to siadali obok siebie i wspólnie oglądali telewizję. W czasie oglądania pani lubiła trzymać dłoń na kroczu pana.
Pewnego dnia pani przychodzi na telewizję, a tu pana nie ma. Zaniepokojona, sprawdza w jego pokoju. Nie ma. W stołówce nie ma. Coraz bardziej niespokojna obeszła wszystkie piętra i znalazła go w końcu w świetlicy na parterze. Pan siedział z inną panią, która trzymała rękę na jego kroczu!
Pani w furii wyciągnęła pana siłą na korytarz i krzyczy:
-Jak mogłeś mi to zrobić! Co to za zdzira! Jak śmiałeś!! Dlaczego?! Jest ładniejsza ode mnie?? Młodsza? Inteligentniejsza??
-No nie. Jest starsza od ciebie o 10 lat, brzydka jak próchno i głupia jak but z lewej nogi...
-No to już nic nie rozumiem! Co ona ma takiego czego ja nie mam??!?!
-Parkinsona.
....i na koniec mój faworyt;)
Do świeżo przybyłych do koszar żołnierzy podchodzi porucznik i każdego z nich pyta co potrafią robić użytecznego.
Pierwszy odpowiada, że potrafi grać na trąbce.
Drugi, że prowadzić samochody ciężarowe
Trzeci, że dobrz gotuje
Czwart z nich odpowiada, że potrafi zrobić BULBULATOR (!!!)
Zdziwiony porucznik pyta:
-Co to jest ten BULBULATOR ?!
-Szeregowy mówi żeby mu przynieść kawał blachy 100x50 cm, młotek i jednego gwoździa.
Porucznik posłał po wymienione przedmioty. Gdy szeregowiec dostał to czego potrzebował, zaczął w blasze wybijać dziurki w odległości co 5 cm jedna od drugiej. Tak podziurkowaną na sito blachę oddał porucznikowi.
-I co ja mam z tym zrobić ?! - Zapytał zdziwiony porucznik.
-Ja zademonstruje - powiedział dumny z siebie młody żołnierz.
Położył BULBULATOR na znajdującej sie nieopodał kałuży i stanął na nim i zaczął lekko podskakiwać. Z wybituch dziurek zaczęła bulgotać woda...
-Co to k...a ma być??!!- Krztyknął zdenerwowany porucznik.
Kazał szeregowemu zrobić 100 pompek a BULBULATOR wyrzucić poza teren koszar.
Po około miesiącu do koszar przyjechał na inspekcje generał. Obejrzał sobie dokładnie jednostkę i poszedł na rozmowę do porucznika.
-No, poruczniku, koszary bardzo zadbane, żołnieże zdyscyplinowani, jedzenie na stołówce dobre, nic nie miałbym do zarzucenia, tylko powiedzcie mi, DO JASNEJ CHOLERY...dlaczego za bramą waszych koszar leży całkiem dobry BULBULATOR i rdzewieje ??!!