Były sobie dwie dziewczynki: jedna Zła druga Dobra. Zaczęły rzucać kamieniami w samochody. Zła wybiła 8 szyb a Dobra 10, bo Dobro zawsze zwycieza Zło

Pijany facet podchodzi do płaczącego malucha:
- Czemu płaczesz?
- Bo babcia wypadła z balkonu i teraz jest w niebie!!!
- O k*rwa! A ona co, gumowa!?
Leci orzeł. Władca nieba. Dumny ptak. Macha skrzydłami i sunie naprzód nie rozglądając się na boki. Nagle podlatuje do niego wróbel i siada mu na plecy. Orzeł powoli odwraca głowę, spogląda pytająco-gniewnym wzrokiem na wróbla, ale sądząc, że to po prostu jakieś nieporozumienie, sunie dalej. Po chwili odwraca się ponownie i widzi, że wróbel nie tylko nie odleciał, ale ucina sobie drzemkę.
Orzeł, w nadziei, że wróbel po prostu zmęczył się, prostuje głowę, podnosi ją dumnie i kontynuuje lot. Po pewnym czasie odwraca się znów i widzi, że wróbel obudził się i przypalił papieroska. Patrzy na niego zdziwiony, a wróble:
- Czego się, k*rwa, gapisz? Drogi pilnuj!
Kłóci się matka ze swoją nastoletnią córką.
Gdy kłótnia sięga punktu kulminacyjnego, matka wykrzykuje:
- Mogłam Cię połknąć, kiedy miałam na to okazję!
Zaraz na początku imprezy sylwestrowej w leśnej posiadłości nowobogackiej rodziny, mała dziewczynka wyszła na spacer po zaśnieżonej i zamarzniętej puszczy i zabłądziła.
Na szczęście i ta rodzinna historia zakończyła się dobrze. Nikt bowiem nie zauważył zniknięcia dziecka i zabawa trwała w najlepsze do samego końca…
- Ignaś, kochany, przebacz mi... Jak ja mogłabym być taka głupia i zagrozić, że odchodzę?!
- OK, Marlena, w porzo. Przyjedź, to ci wybaczę.
- Kiedy, miły?
- Kiedy tylko będziesz mogła.
- Ja mogę, kiedy tylko zechcesz!
- Marlena, to przyjedź dzisiaj.
- Ignaś, dziś nie. Z Elwirą się umówiłam na shopping. Sto lat się nie widziałyśmy...
- To jutro.
- Jutro u drugiej kumpeli, Kasi, urodziny. Dawno jej obiecałam, że wpadnę.
- To pojutrze.
- Pojutrze muszę na uczelnię, a później do babci.
- Marlena...
- Co, miły?
- Spierdala*j.
Małżeństwo kanibali podczas obiadu.
Ona:
-Wiesz Zenek, mamy dobre dzieci.
Student do studenta:
- Jeśli dziekan nie odwoła swoich słów, jutro wypierdalam z tej uczelni
- A co powiedział dziekan?
- Wypierdalaj z tej uczelni!

*** wasza mać w dupe jebana, chuje pierdolone - powiedział
stary marynarz, po czym zaklal szpetnie.
Zyrafa opowiada zajaczkowi:
- Nawet nie wiesz, jak to wspaniale miec taka dluuuga szyje. Siegne wszedzie, do kazdej galazki, a potem.... Pomysl: kazdy listek, ktory zerwe i przezuje, wedruje potem tak dluuugo, dluugo w dol... Ach... jaka to rozkosz...
Zajaczek slucha, nie reagujac. Zyrafa ciagnie dalej:
- A gdy przychodzi upal... Ide nad rzeke, pochylam glowe, zaczerpne wody... Nie wyobrazasz sobie, jaka to rozkosz, gdy zimna, ozywcza woda splywa w dol, chlodzac mnie coraz bardziej i bardziej... Moja szyja rozkoszuje sie tym chlodem, centymetr po centymetrze, metr po metrze, a ja wraz z nia.. . Ech, gdybys wiedzial, zajaczku, jak to wspaniale miec taka dluuuga szyje...
Zajaczek przechyla tylko lekko glowe i pyta:
- A powiedz... Rzygalas kiedys?
Okęcie. Minuta do startu samolotu. Do budynku Portu Lotniczego im. F.Chopina wpada facet. Roztrącając ludzi wbiega, przeskakując po trzy stopnie na górny poziom i dalej pędzi przez salę odpraw. Dobiega do terminalu. Wyrywa się próbującemu go zatrzymać WOPiście i zeskakuje na płytę lotniska. Samolot właśnie kołuje na pas startowy więc nasz gość rzuca na ziemią obciążającą go torbę podróżną i biegnie w jego kierunku. Już prawie jest przy samolocie gdy ten najwidoczniej otrzymawszy pozwolenie na start zaczyna jechać. Klient nie daje za wygraną i z językiem prawie na wysokości pasa jeszcze przyśpiesza. Samolot jedzie już bardzo szybko ale ścigający go człowiek nie daje za wygraną i biegnie. W końcu samolot wzbija się w powietrze i ostro idzie w górę. Facet siłą rozpędu przebiega jeszcze kilkadziesiąt metrów, zatrzymuje się zasapany, wyciera pot z czoła i mówi:
- No i k*rwa jego mać nie zdążyłem.