Jeszcze w liceum wstawałem codziennie około 6.15, a z domu wychodziłem około 6.45
Któregoś dnia jak zwykle wstaję, idę do kibla, do łazienki, jem i wychodzę z domu. Jakoś ciemno było, samochody prawie nie jeździły. Przychodzę na przystanek, nikogo ze znajomych nie ma. Patrzę na zegarek: 4.50
Ja jestem w liceum i w tamtym tygodniu mialem taka sytuacje
Zawsze wstaje o 7. Tegoz dnia budze sie, patrze, 7.05. No to szybkie tempo, ubralem sie, umylem, patrze na kome a tam po 6
SMS`y i telefony to norma. Trzeba z tym uwazam. Ostatnio kumpel przez przypadek zadzwonil do ojca i drze sie do niego pijackim majakiem "no gdzie wy kur*a jestescie"