dwa lata temu holenderski rynek pracy był zamknięty dla Polaków i pracować mogłeś albo na czarno albo posiadając paszport któregoś z krajów "starej" Unii (najczęściej niemiecki). Ja pracowalem na czarno, nie mialem zadnych zezwoleń ale myślę że wyrobienie ich na miejscu w porozumieniu z pracodawca nie bedzie problemem.
Do pracy jechalem na wlasna reke, tzn. niby mielismy z kumplem zalatwina robote przez jakiegos szemranego posrednika, ale jak zajechalismy na miejsce to pierwsza mysla bylo zeby stamtad s.p.i.e.p.r.z.a.c. Typ okazal sie niezlym f.i.u.t.e.m. i szybko zakonczylismy z nim wspolprace, a roboty szukalismy na wlasna reke.
Robota przy cebulkach jest latwa ale czas i forma pracy zalezy od "bosa" do ktorego farmy trafisz. Mozesz stać/siedziec osiem godzin przy tasmie i przebiearc cebulki (male od duzych oddzielac, wyrzucac zepsute, polaczone rozrywac na mniejsze itp.) mozesz nosic skrzynki z cebulkami, a zdarzalo sie tez ze wychodzilismy na pole i na kombajnei oddzielalismy wszelkiego rodzaju smieci od cebulek swiezo wybieranych z ziemi. czas pracy zalezy od farmy. Na wyspie pracowalem po 10 - 12 godzin dziennie od 7.30 do 21szej , w soboty i w piatki nieco krocej (z przerwami - przerwy nie sa wliczane do wyplaty ale mozesz sie w ich czasie opic kawy do woli - to chyba takie holenderskie zboczenie - kawa i ciasteczka

) z kolei na lądzie pracowalem po 8 godzin dziennie od siodmej do trzeciej od poniedziałku do piatku. Wszystko zalezy od tego jak dogadasz sie z bosem i jak duzo on ma roboty w sezonie.
Co warto wziac? napewno jakis spiwor, nigdy nie wiadomo gdzie Ci przyjdzie kimac, jak wynajmiesz sobie chate to spoko - chociaz koszty wzrosna, a jak kwatere da Ci gospodarz to mozesz spodziewac sie iście spartanskich warunkow.
Ogolnie polecam Holandie jak najbardziej, swietni ludzie, swietny kraj, zajebisty klimat ogolnie jak dla mnie same plusy
