Ja mam za sobą już kilka treningów z pulsometrem, ale jak dotąd tylko przyglądam się jak kształtuje się moje tętno w zależności od intensywności biegu.
wczoraj np. próbowałem utrzymać się jak najdłużej w II zakresie (w moim przypadku 132) i szczerze przyznam, że marnie to wyszło... większość treningu przebiega u mnie w granicach 148-160 przy HrMax (wg najprostszego "wzoru) równym 189 (wg wzoru nieco bardziej skomplikowanego - 193).
Aktualnie szukam różnych artykułów i porad jak najlepiej wykorzystać pulsometr w treningu.
u mnie sam pulsometr przeprowadza test i wylicza tetno spoczynkowe i maxymalne Wyszlo mi 58 spoczynkowe a 190 hrmax. No i dzisiaj np. Bieglem sobie taki trening -> http://www.endomondo.com/workouts/210207103/5898326 Pierwsze 2 km rozgrzewkowe a pozniej dycha obw1 czyli w pierwszym zakresie( tętno do 75%hrmax) -> Staralem się trzymac tak miedzy 68% a 75% i srednie wyszlo mi 73%, przy maxymalnym tetne 145 a przecietnym 139 Początek bieglem po terenie o roznym ukształtowaniu ale na 3 ostatnie km wbieglem sobie na bieznie zeby zoabczyc jak mi to wyjdzie na równym. Jestem zadowolony bo jak na 1 zakres wyszlo mi ze mam całkiem niezłą wydolnosc.
a co do treningów to ja nei ebde cudowal tylko zamiast na zakłądany czas ( trening tempowy) i biegi w pierwszym i drugim zakresie( wczesniej na postawie oddechu) bede to robil na pulsie wedlug z góry wytyczonych granic Pelno jest tego w necie. Bo sila biegowe i interwaly to zadnych zmian nie trzeba. Jestem tylko ciekawy jak to wyjdzie wp orwnaniu do wczesnijszych treningów Juz widze, ze obw1 ku mojemu zdziwieniu robilem za wolno wczesniej na podstawie oddechu wychodzilo mi srednie tempo 5:30/km a tutaj kolo 5
This post can no longer be edited because the maximum edit time has expired.
Originally Posted By: "marzano"
dokładnie, dobry sprzęt w przystepnej cenie (kalenji)
No, ale też nie wszystko. Bylem w Decatlonie w poprzednim tygodniu. Znalazlem buty z kalenji za niecałe 300 zł. Kopara mi opadała. A wczoraj znalazlem buty z UA w cenie 240 zł (z 450zl).
Polar RS300X to nowoczesny design oraz połączenie niezbędnych funkcji monitora pracy serca z prostotą obsługi. Model ten jest kompatybilny z sensorem biegowym S1 oraz sensorem GPS G1 (sensor biegowy S1 oraz sensor GPS G1 nie wchodzą w skład zestawu), co umożliwia pomiar także prędkości i dystansu. Dzięki temu twój trening zyska nowy sens i z pewnością będzie wart włożonego w niego wysiłku.
lupus a propos tych interwalow zanim zdecydujesz sie je kolejny raz powtorzyc ten trening to tzw akcent gdzie celem jest poprawa szybkosci i styranie pluc a nie nog. jesli do tego dodasz kilometrowe resty to potem nogi nie daja rady podczas szybkich odcinkow (raz dystans, dwa poziom glikogenu) a z treningu robi sie cos a la wycieczka biegowa (15km w Twoim przypadku to wciaz sporo) z kilkoma odcinkami niepotrzebnie na zlamanie karku. laczenie tych dwoch przeciwstawnych sobie rzeczy w jednym treningu tylko opozni progres. jak chcesz dodac km to zrob kolejnego dnia 5-10km w lajtowym tempie
Polar RS300X to nowoczesny design oraz połączenie niezbędnych funkcji monitora pracy serca z prostotą obsługi. Model ten jest kompatybilny z sensorem biegowym S1 oraz sensorem GPS G1 (sensor biegowy S1 oraz sensor GPS G1 nie wchodzą w skład zestawu), co umożliwia pomiar także prędkości i dystansu. Dzięki temu twój trening zyska nowy sens i z pewnością będzie wart włożonego w niego wysiłku.
lupus a propos tych interwalow zanim zdecydujesz sie je kolejny raz powtorzyc ten trening to tzw akcent gdzie celem jest poprawa szybkosci i styranie pluc a nie nog. jesli do tego dodasz kilometrowe resty to potem nogi nie daja rady podczas szybkich odcinkow (raz dystans, dwa poziom glikogenu) a z treningu robi sie cos a la wycieczka biegowa (15km w Twoim przypadku to wciaz sporo) z kilkoma odcinkami niepotrzebnie na zlamanie karku. laczenie tych dwoch przeciwstawnych sobie rzeczy w jednym treningu tylko opozni progres. jak chcesz dodac km to zrob kolejnego dnia 5-10km w lajtowym tempie
Staram sie realizowac P, a ze wyszedl mi taki kilometraz i taki czas treningu to niejako przy okazji. Z drugiej strony też mnie tknelo na ktoryms z restow co dalej. Za tydzien 7? Moze jeszcze spoko Ale przy 8 podpadam juz pod polamaraton, 9 i 10 go juz przekraczam
Nogi (czworki) czulem juz na 1 szybkim odcinku, zaluje, ze tego treningu nie zrobilem w czwartek, wtedy bylem super swiezy, a tak szedl 3ci trening w 4 dni. To akurat moja wina.
Mimo wszystko tak jak Ci pisalem, powtorze to chyba jeszcze raz. Bardzo nie lubie odpuszczac,a dwa nie sadze abym przycisnal mocno robiac te przerwy 0,5 km Jeszcze chyba nie teraz. Ty jestes lepiej wytrenowany, Tobie przyjdzie to latwiej.Ja dopiero zaczalem biegac te (akcenty?)
A 400 m nie biegasz juz?
Nablizsze zawody mam dopiero za 1,5 miesiaca. I to tylko 7 km, wiec mam teraz czas sie pobawic i chlasne to jeszcze raz.
McKracken: nie wiem dokładnie jak to liczy, wcisnalem tylko ten "test" i tam musialem lezec nieruchomo przez okolo 5 min Oczywiscie podawalem tez inne parametry jak waga, wzrost wiek. A jeszcze co do testu to koniecznie trzeba robic go rano zeby wynik byl najabrdziej realny ale dlaczego to nie wiem. Jutro się dalej bede zaglebial w instrukcje to moze wyczytam na jakiej podstawie to liczy. Ale wiem ze przez te 5 minut mionitorowalo moj puls
Lupus ten akcent 5x1 km jest dla lamusow Tez to robilem na pcozatku z przerwą 1 km ale niewiele mi to dwalo dopeiro 3x2km, 2x3km i 3x3km dają porządne, szybko zauwazalne rezultaty. A czas km odpoczynkowych to pi razy dtrzwi polowa czasu szybkich km czyli jak robisz 3x2km i biegniesz szybkie km w 9 minut to odpoczywam okolo 4-5min i znowu to samo
ale to robsiz na tempie ktore chcesz trzymac w danych zawodach wiec jak masz nie uciagnac? Bez sensu robic takie tempowki 5x1km z przerwa 1km bo jak pozniej utrzymac takie tempo w zawodach ? Musi byc wiecej km i krotsze przerwy Sam kiedys popelnialem blad ktory Ty robisz wiec ucz sie od kogos kto wie o czym pisze Nic mi nie to nie dalo. Zeby utrzymac tempo 4:30 w biegu na dyche powinienes zaczac od 3x2km z przerwą 5 mint miszy szybkimi km Piozniej polecam 2x3km bo 3x3 to jzu hardcore i taki trening stosuje sie juz raczej pod polmaraton choc tez tylko na poczatku bo pozniej 2x4km i 3x4km ( tempo na polmaraton) Tyle!!!
lupus, oczywiscie zrobisz jak zechcesz, ale jak sprobujesz zatrzymac sie po szybkim i po prostu postac albo maszerowac to przekonasz sie ze po ok 3 minutach bedziesz bardziej wypoczety niz po 1km truchtu w 6 min z kawalkiem. zostanie Ci tez wiecej glikogenu na poprawne wykonanie pozostalych szybkich odcinkow. na trucht w rescie przyjdzie czas gdy bedziesz na poziomie,ze po tych trzech minutach stania bedziesz sie czul jak w polowie rozgrzewki takich 5 interwalow wystarczy spokojnie na zawody 7k, w koncu mnie wystarczyly nawet na dyche
400m nie biegalem przeciez, nie przypominam sobie przynajmniej...
Vendetta, maksa sobie wymierzysz na zawodach 10k, to co Ci tam wybije to bedzie ten prawdziwy spoczynkowy zmierz sobie zaraz po przebudzeniu, przed podniesieniem sie z wyrka
No dobra, zobacze co sie bedzia dzialo koncem tygodnia. Tam pisze 5x1 a rest 0,5km nie dluzej niz 3:15. Moze byc grubo
Ta siodemka nie jest dla mnie zadnym priorytetem. To drugi bieg Grand Prix ( ). Pierwszy byl na tartanie w kwietniu (zjebany rowno przeze mnie). Ten jest albo po lesie albo 3,5 km pod gorke i 3,5 w dol. Nie pamietam juz teraz. Trzeci ostatni jest chyba w listopadzie. Zeby dostac dyplom i medal musze ukonczyc wszystkie 3
Zeby bylo ciekawiej to w ten sam dzien, 3 h pozniej jest bieg u mnie w miescie na bulwarach (czesc asfaltowa) , 3 km do zrobienia, ale moge nie zostac dopuszczony do startu, bo musze pobiec z kobieta, a tu k....a nic nie biega. W czwartek natluklem tam 12 km (3 petle +dobieg) liczac ze cos spotkam i zaproponuje udzial
no to juz jest dwoch twierdzacych ze rest 1k jest bez sensu natomiast interwaly proponowane przez Vendette trenuja wytrzymalosc szybkosciowa a nie szybkosc. do biegu na 7k to raczej nie ma wiekszego znaczenia mozna ciagnac albo jedne albo drugie - efekt bedzie podobny. Vendetta, Tobie najbardziej pomogl miesiac kontuzji ;P
lupus, słuchaj tych, którzy popełniali podobne błędy. 1km szybki, 1 wolny nie da Ci za wiele. Nakreśl sobie na jaki czas chcesz biegać realnie i tak czynisz. Sam biegałem 3x2km, na poczatku była katorga, z czasem było luźno choć źle to robiłem. Teraz przeszedłem po konsultacjach na 2x3km. Gdy pierwszy raz to biegłem przy sporym upale myślałem, że nie dam rady, kolejne razy były już przyjemne. Zawody tuż tuż, później chyba przechodzę na 3x3km po rozmowach jakie się toczą Zobaczę jednak co działać bo będzie chyba korekta planu i przygotowania pójdą pod coś innego
Patrząc na Twoje wyniki proponowałbym zrobić sobie właśnie 3x2km każdy szybki kilometr w granicach 4:45 każdy, max 4:40. Przerwa kilometr w granicach 6:00. Jakoś tak to widzę, pojawią się bardziej doświadczeni to może skorygują. V podsunął mi taki pomysł, realizuję i przynosi to efekty Przede wszystkim chodzi o to by śmigać szybkie kilometry w czasie kilometrów ze swojej życiówki, lub delikatnie szybciej co zaznaczyłem.
Dla osob slabo wytrenowanych zalecany jest odpoczynek w marszu i ostatnia minute odpoczynku mozna lekko potruchtac
Natomiast dla osob z wiekszym stazem w zaleznosci od zmeczenia, na poczatku mozna nawet truchtac cala przerwe,a po kilku odcinkach pol na pol. Przerwa raczej sie ustala w minutach a nie w km.
Nie kwestionuję wiedzy i doświadczenia McKrackena, V czy Twojej. Ale też (wasza trójka) jesteście bardziej wybiegani, zrobiony wiekszy kilometraż też ma na to wpływ. Jak zrobiłem 400 pierwszy raz, tez sapalem, nawet mnie przyduszało, a teraz grzałem równo
Dobra zrobie ten rest 3 minutowy, zobaczymy co wyjdzie:)
DLugosc przerwy tez nie jest sztywna, tylko zalezy jak szybko spada nam tetno. Zmierz zaraz po odcinku, minute po i sprawdz ile masz po tych twoich 3 minutach. Jezeli nadal masz dosc wysokie, to przerwe musisz wydluzyc.
Przy biegu 5x1 to mysle ze tetno musi spac zdecydowanie nizej niz te 150 odbic, ale to wszystko jest kwestia umowna i bardoz indywidualna, ktora zalezy zarowno od predyspozycji czlowieka jak i samopoczucia, dnia czy pogody.
Przy biegu 5x1 to mysle ze tetno musi spac zdecydowanie nizej niz te 150 odbic, ale to wszystko jest kwestia umowna i bardoz indywidualna, ktora zalezy zarowno od predyspozycji czlowieka jak i samopoczucia, dnia czy pogody.
zrobiłem dziś 3x2... nie do końca wyszło tak jak powinno bo pierwsze dwa km zdecydowanie za szybko (miało być 4,40-4,50 a było 4.11/km) i ten odcinek mnie tak zmęczył, że przerwę (5min) musiałem zrobić w marszu. Na kolejnych odcinkach było nieco lepiej i mimo, że trening zapowiadał się "strasznie" to jednak nie było tak źle.
Jak często powtarzać taki trening? Raz w tygodniu? Ile powtórzeń przyjąć przed zwiększeniem tempa?
Przecez peirwsze 2 meisiace raz na 2 tygodnie Ci wystarczy taki trening. Trening tempowy robi się pod konkretny dystans i czas jaki chcesz na nim osiagnac i nie polega na tym zeby sie zajechac. W skrocie chodzi o to zebys na danym dysnatnsie dal rade trzymac tempo jakie sobie zalozysz na zawody Np. Zobacz na swoją zyciowke na 10km i wylicz srednią z jaka biegles 1km. Chcwesz pobiec o 10 sekund lepiej ( na kazdym z km) to biegaj na taki czas trening tempowy Tylko nie bądz zbyt ambitny bo trening nie przyniesie efektow Pozdrawiam.
nie do dychy 8x1km( przerwa 2-3min) 3x2km( przerwa przynajmniej polowa czasu szybkich km) i 2x3km(przerwa tak samo jak wczoesniej czyli połowa czasu szybkich km) Jeszcze jedno. Trenign tempowy powinno sie robic jak sie jest wypoczetym. Dla poczatkujacych radzi się by dzien przed i po takiego treningu zrobci sobei calkowicie wolne. No i taki trening powinien byc wykonywany na rownym, plaskim terenie i najlepiej w ładną pogode zeby zadne uwarunkowania terenu nie zamazywaly nam faktycznych wyników Dlatego ten trening najlepiej robic na biezni.
daj jakieś źródła swojej wiedzy V... mam ostatnio sporo czasu to sobie poczytam.
co do treningu na bieżni - przecież większość biegów, w których startujemy to biegi uliczne i raczej ciężko w nich o równą, płaską trasę. Czy w związku z tym nie byłoby wskazane robić treningów w podobnych warunkach?
marzano: no to rob tempowki na podbiegach i zbiegach wtedy wyniki na poszczegolnych km beda sie mialy nijak do Twojej faktycznej wydolnosci Pozostale treningi dobrze jest wykonywac na nawierzchni na jakies beda sie odbywaly zawody ale akurat ten trening wymaga " sterylnosci". Nawet za duzy wiatra czy upal nie jest wskazany.
nie do dychy 8x1km( przerwa 2-3min) 3x2km( przerwa przynajmniej polowa czasu szybkich km) i 2x3km(przerwa tak samo jak wczoesniej czyli połowa czasu szybkich km) Jeszcze jedno. Trenign tempowy powinno sie robic jak sie jest wypoczetym. Dla poczatkujacych radzi się by dzien przed i po takiego treningu zrobci sobei calkowicie wolne. No i taki trening powinien byc wykonywany na rownym, plaskim terenie i najlepiej w ładną pogode zeby zadne uwarunkowania terenu nie zamazywaly nam faktycznych wyników Dlatego ten trening najlepiej robic na biezni.
cenie zdanie michalea bo wiem ze zna sie na rzeczy ale tutaj akuat sie nie zgodze Przyklady treningu tempowgo jakie przedstawilem to zwykle jednostki treningowe dla sredniozawansowanych amatorów. Jesli chodzi o osoby poczatkujace to w ogole nie powinny sie brac za takei treningi i pozostac jedynie przy biegu ciaglym w strefie tlenowej. Swopja wiedze opeiram na rozmowach z profesjonalnymi trenerami po szkolach hehe Chcecie zoabczyc ostry trening profesjonalisty? http://www.marcinchabowski.pl/trening.html
Vendeta troche nieczytelnei napisal. Rozumiem, ze 8x1 to jest jeden trening, 3x2 to jest inny trening i 2x3 to kolejny trening. Napisal to tak, jakby wsyztsko na jednym treningu trzeba zrobic.
Generalnie amatorzy biegaja wszystko za szybko i bez wyczucia tempa.
Popatrzcie na ten dzienniek Chabowskiego, kazdy kolejny odcinek szybszy co jest kluczem do prawidlowego treningu. Warto tez spojrzec na jakim tetnie to robi.
jako, że mam pulsometr to teraz bede sie nim bawil Dzisiejszy trening tempowy zrobilem sobie na tzw. tętnie progowym czyli miedzy 88% a 92%hrmax ( raczej starałem trzymac sie przy 88% ) a nei jak to do tej pory robilem na czas. Tak to wygladało - http://www.endomondo.com/workouts/211991407/5898326 Bieglo mi sie raczej komfortowo i moglem duzo szybciej no ale jak juz mam ten pulsometr to nie chcialem przeginac. Dopiero na koniec zrobilem sobie 1km szybszy na odmulenie
jeszcze z ciekawszych danych z zegarka napisze ze najszybszy km z tego treningu tempowego ( czyli ósmykm czas 4:11) zrobilem na max hr 174 a srednie hr 171 czyli 90%hrmax A ten najszybki km na sam koniec treningu( na odmulenie) zrobilem na maxymalnym tetnie 97%hrmax(185) a srednim 92%hrmax(175)
reszty nie bede opisywal bo za duzo tego
ciekawy tylko jestem na ile wplynela na moje tetno kawa i ogolna duchota panujaca na dworzu
udało Ci się w końcu połączyć pulsometr z endo czy nadal lipa?
wczorajsze 8 km biegłem tak aby tętno nie przekroczyło 132 uderzeń (I zakres - miał to być bieg regeneracyjny po wcześniejszej tempówce) i nawet mi się to udało, tetno skoczylo raptem kilka razy w tym trzykrotnie podczas kilku przyspieszen na sam koniec treningu. Max jaki do tej pory odnotowalem to 184, a średnio mieszcze się w przedziale 150-175
Ty chyba nie trenujesz w oparciu o tetno? Mniej wiecej co drugi bieg masz stan przedzawalowy wg wskazań. Jest to mozliwie abys ciagle cisnal na takim czy moze cos nie trybi z paskiem, ze masz takie wskazania?
Trenuje jak najbardziej, naleze do tzw wysokotetnowcow (bynajmniej nie jest to choroba) i moj max jest powyzej 210, wiec wszystkie zakresy sa od tego liczone. Gdybym stosowal sie do wzorow to bym sie zatruchtal na smierc
może być przeciążenie stawów, za szybko porwales sie na taki dystans. Głowa może chcieć ale nogi nie zawsze mogą...
buduj spokojnie baze na 5-7 km dystansach. daj sobie 4-6 tygodni zanim porwiesz się na dłuższe dystanse. pamiętaj że chęci i moc to nie wszystko, jak ciało nie nawykle do obciążeń to tego nie przeskoczysz a krzywdę predzej sobie zrobisz.
mam ostatnio tak ze chciałbym wiecej i wiecej ale moje nogi to odczuwają więc wrecz się sam zmuszam żeby nie biegać za często, żeby nie przedobrzyc. stosuje się do zasady lepiej późno niż wcale, a ewentualna kontuzja wynikająca z przeciążenia może nie tylko wstrzymać postępy ale i podciac skrzydła "młodego" pasjonata biegania.
Ty chyba nie trenujesz w oparciu o tetno? Mniej wiecej co drugi bieg masz stan przedzawalowy wg wskazań.
to mi poprawiles humor po wtopie Janowicza hehe McKracken Twojej tezy co do sensu takiego treningu lub jej braku nie skomentuje Mam nadzieje, że wyniki pokazą kto ma racje
No to chyba jej nie zrozumiales do konca mowie, ze hr max trzeba wyznaczyc w zawodach albo w tescie, a nie brac jakies tajemnicze wyliczenia pulsometru albo wzory (np ja). Jak hr max zle wyznaczony to wszystkie wyliczone na jego podstawie zakresy mozna sobie wsadzic poza tym przeciez napisalem, ze sam trenuje na tetno (trzeci rok poki co) wiec nie wiem co chcesz porownywac
Sam, choć mam troszkę km wybiegane to będę zaczynał od początku i już się zastanawiam jak ja to dam radę wytrzymać, bo głowa będzie chciała z pewnością więcej
Mi sam zegarek wylicza moje "hr zone" na podstawie 5 minutowego testu, wiec mysle ze nie opeira sie jedynei na moim wieku wadze itp. Tak czy inaczej nawet jesli by tak liczyl to z tego co mowią moi znajomi bo ikf itp. to takie wyliczenia duzo nei zmienią w takim treningu i dalej ma on sens A ze Ty trenuijesz na tetno to jestem zaskoczony PS Lupus ja mam luzik tylko czuje lekki niedosyt po wtopce Janowicza :/
Sam, choć mam troszkę km wybiegane to będę zaczynał od początku i już się zastanawiam jak ja to dam radę wytrzymać, bo głowa będzie chciała z pewnością więcej
@fech - jak już pisał marzano - zluzuj z kilometrami. Sam to przerabiałem, kolano jak nie jedno to drugie bolało. Kilometry przyjemnie się stuka ale za nie trzeba niestety zapłacić. Do tego dodałbym tempo - możliwe, że jest ono u Ciebie zbyt duże i stąd też teraz boli kolano. Sam tak miałem, ganiałem za szybko (a wydawało mi się że nie) i niestety odbijało się to na zdrowiu. Zwolnij, zrób wolniejsze treningi a radość i zdrowie raczej będzie
Ale zyebany jestem, nie pamiętam kiedy byłem tak wykończony
Sam, choć mam troszkę km wybiegane to będę zaczynał od początku i już się zastanawiam jak ja to dam radę wytrzymać, bo głowa będzie chciała z pewnością więcej
Hmmmmm te treningi... Nie to, że chcę sie zgrywać na chojraka, ale czy te przerwy z marszem to konieczne? Czuję się na tyle dobrze, że mogę biec jednostajnie bez przerw..,
Biegałem do tej pory 5-6 km i nie odczuwałem żadnych dolegliwości...Oprócz odcisków na palcach stóp, ale to przez złe obówie
Wczoraj walnąłem pierwszą 10, po ktorej czułem się naprawdę dobrze(może to jest radość początkującego, endorfiny czy coś w tym stylu ). Nie miałem żadnych bóli w nocy ani rano...dopiero dzisiaj w południe lekki ból kolana odczułem i tak do teraz. Nie wiem może jutro przejdzie, zobaczę. Do Vendetty bym poszedł po poradę, ale ta niedziela ni w pipę ni w oko. Dodatkowo teraz wyjeżdżam z rodzinką w góry...
Ja tam tez jestem wyluzowany co do wyliczen to rownie dobrze moze sie okazac, ze Vendetcie wyliczyl dobrze co do pikniecia. U mnie z maksem bylo tak, ze ze wzoru wchodzilo 185, na tescie wybiegalem 195 a jak zaczalem mierzyc na kolejnych zawodach to skoczylo do 205 potem 210, 212 az do 217. Wyznaczajac ponownie zakresy po tych kolejnych rewelacjach wychodzilo ze to co trenowalem poczatkowo to nie bylo wb1 ani wb2 itd bo nie zapominajmy ze to roznica raptem 10ciu pikniec. Tak naprawde dopiero jak wyznaczylem zakresy nie wzgledem maksa tylko rezerwy tetna to dopiero to dalo w moim przypadku efekty
@fech - jak już pisał marzano - zluzuj z kilometrami. Sam to przerabiałem, kolano jak nie jedno to drugie bolało. Kilometry przyjemnie się stuka ale za nie trzeba niestety zapłacić.
Zwolnij, zrób wolniejsze treningi a radość i zdrowie raczej będzie
Ale zyebany jestem, nie pamiętam kiedy byłem tak wykończony
Jasne...A potem dostaję privy od lupusa w stylu:
"Ty miekka fajo...opierdalasz się! Szybciej zaginaj czarnuchu..." lub "Przed Endo nic się nie ukryje..."
Dla mnie roznica 5 czy nawet 10 pikniec duzo nie zmieni patrząc na plany tych treningów i duze granice % kazdej jednsotki treningowej. Zdziwilem się tylko ze negujsz sens treningu osobom ktore nie moga sie pochwalic garminami czy nawet takim sprzetem, ktory ja posiadam. Ide spac. Jutro dlugie wybieganie Vamos!
Sam, choć mam troszkę km wybiegane to będę zaczynał od początku i już się zastanawiam jak ja to dam radę wytrzymać, bo głowa będzie chciała z pewnością więcej
zacznij od 5 -tego tygodnia i po kłopocie
Dokladnie tak bym chcial, ale z drugiej strony ciężko mi na chwilę obecną stwierdzić jak to będzie i być może będę musiał zaczynac od takich podstaw,zwłaszcza ze teraz nie przebieglbym nawet 10 metrów :-( Powoli czuje ze juz niedlugo bede w stanie normalnie chodzić po schodach a nie jak teraz dostawiajac nogę.
Dla mnie roznica 5 czy nawet 10 pikniec duzo nie zmieni patrząc na plany tych treningów i duze granice % kazdej jednsotki treningowej. Zdziwilem się tylko ze negujsz sens treningu osobom ktore nie moga sie pochwalic garminami czy nawet takim sprzetem, ktory ja posiadam. Ide spac. Jutro dlugie wybieganie Vamos!
owszem neguje sens trenowania na tetno osobom bez pulsometru - ustawianie treningu pod tetno tylko utrudni im trening (bo trzeba mierzyc recznie a dokladnosc i tak bedzie slaba) i przez to najprawdopodobniej wplynie negatywnie na progres wynikow. w takim przypadku lepiej jest wziac czas ostatnich zawodow, wrzucic w jeden z wielu dostepnych kalkulatorow temp i trenowac pod tempa ktore kalkulator wyliczy. wynika to z tego, ze praktycznie tylko na zawodach osiagamy swoje prawdziwe tempo max i tetno max. dla tych co pulsometr maja i stosuja - na samotnym tescie raczej nie da sie osiagnac maksa bo nam mozg na to nie pozwoli (brak czynnika konkurencji i spiecia sie w momencie gdy ciagnie sie juz na 'ostatnich nogach' - tu jeszcze jest kilka dodatkowych pikniec do wyciagniecia).
co do kwestii czy obrane tetno max jest ok - wezme za przyklad ostatni trening marzano - jesli mozna - przyjal 132 za pierwszy zakres przy przyjetym maksie 184 - wyszlo tempo 7min/km. moim zdaniem to gora trucht (a moze nawet marsz?) dla niego jesli potrafi zrobic dyszke w 48 minut. jego prawdziwy max jest zapewne nieco wyzej niz te 184 - tak kolo 195 moze. wiec ten pierwszy zakres moze spokojnie biegac szybciej. jak wezmie pulsometr na zawody 5k albo jeszcze lepiej 10k to bedzie mozna ten maks zweryfikowac.
nalezy pamietac, ze tetno maksymalne jest sprawa w 100% indywidualna i dwoch wygladajacych tak samo osobnikow i podobnie wytrenowanych moze miec maksy rozniace sie o nawet do 40 pikniec. dlatego tez zanim zdecydujemy sie zwolnic/przyspieszyc "bo tetno" lepiej jest wymierzyc sobie tego wlasnego maksa na zawodach, zeby nie podcinac galezi na ktorej sie siedzi
ja weekend lajtowo bo we wtorek kolejna dyszka w ramach ligi miedzyklubowej, warto byloby cos w granicach 44-45 stuknac
@McKracken te 184 to maksymalna wartość jaką osiągnąłem na treningu 3x2km, który zaproponowaliscie wcześniej. wg wyliczeń "matematycznych" moje hrmax to 189(220 - wiek) lub 193 (gdy użyłem wzoru uwzględniającego wagę i wzrost). Wiem że to nie to samo co zmierzyć hrmax empirycznie ale też nie traktuje tych danych jako wyroczni a raczej ciekawostkę i urozmaicenie treningu. Swoje biegi raczej staram się opierać na tempie (poza tą ostatnia "ósemka" gdzie pilnowalem mojego teoretycznego pierwszego zakresu"), a wskazania pulsometru traktuje jako ciekawostkę. Może kiedyś jak wejdę na wyższy poziom wtajemniczenia będę się tym mocniej sugerował ale na ta chwilę myślę że biegając na tempo krzywdy sobie nie zrobię
@fechnerinho bóle często odzywaja sie dopiero po 1-2 dniach, w trakcie biegu możesz się czuć zajebiscie ale później organizm da Ci znać że przesadziles. jak przebieglem jakiś czas temu połowke (przekroczylem wtedy mój najdłuższy ówczesny dystans o jakieś 6km i prawie 40 minut) to na drugi dzień czułem się naprawdę fajnie, nadspodziewanie dobrze, za to dwa i trzy dni później ledwo chodziłem i bolały mnie mięśnie o których nie miałem pojecia. Stąd wiem że lekko wtedy przesadzilem ale w trakcie biegu czulem się naprawdę dobrze. Jednakże na razie skupiam się na treningach 10-15km i stopniowo będę wplatal 16-18km raz na dwa tygodnie tak aby się zajechac.
P.S. doszła do mnie wczoraj zamowiona książka Danielsa, biorę się za lekturę dzis jeszcze odpoczywam ale jutro mam w planach kilka kilometrów boso po plaży - ktoś praktykowal? myślę że to dobry trening jeśli chodzi o poprawienie siły, coś jak bieg w kopnym śniegu
czasem robię podbiegi (raz na 2-3 tygodnie) ale poza tym nie do końca wiem jak taki trening powinien wyglądać. czy można łączyć na jednym treningu podbiegi, przebiezki, skipy i wieloskoki? jakie jeszcze elementy uwzględnić przy "robieniu" siły?
2 w razy w tygodniu powinna byc, jezeli sie nie robi ze sztanga sily.
pelna rozgrzewka sila przykladowa: 6x skip A po 50 m, 2 przebiezki 80-100 m. 4x skip B po 50 m, 2 przebiezki 80-100 m. 6x wieloskok 50 m. zakonczony wybigiem 50 m
OCzywisciie to tylko podstawa i w rzeczywiostosci robi sie duzo wiecej takiej sily. Jak ma sie do dyspozycji sztange 10-15kg to mozna przeplatac pajacyki i wyskokami.
Ja robię skipy i wieloskok teraz przed każdym bieganiem + przebieżki 100m i 200m x4/6/8 dwa razy w tygodniu. Przy czym robię te przebieżki prawie na 100%, bo zawsze tak robiłem i najlepiej to na mnie działało. Zresztą te treningi są dla mnie najbardziej męczące, ale już przy następnym zwykłym treningu od razu czuję tak jakby większy luz i większe możliwości
materiał pochodzi z forum dla biegaczy, od siebie mogę dodać, ze nie ryzykujesz zbyt wiele przy tej cenie, a może Ci przypadną do gustu, na pewno lepsze są od trampek
Pierwsze wrażenie
Buty jeśli chodzi o wygląd nie wzbudzają zachwytu, z drugiej strony nie są brzydkie. W każdym razie wstydu nie przynoszą i przypominają klasyczne buty sportowe z ubiegłej dekady. Zakładając je po raz pierwszy, nie spotkałem się z dyskomfortem. Można powiedzieć, że obuwie jest wygodne. To co mi się od razu nie spodobało to sznurówki wykonane ze śliskiego materiału i obszerność buta. Pomimo dopasowanego rozmiaru, buty wyglądają na mojej stopie jakby były o dwa rozmiary za duże, jednymi słowy są bardzo masywne i niestety pomimo ścisłego zasznurowania nie przylegają do stopy. Buty wizualnie sprawiają wrażenie masywnych, natomiast jeśli chodzi o wagę buta, są dość lekkie. Podejrzewam, że nie ważą więcej niż 300 gramów.
Wykonanie
Jakość wykonania jest niezła, elementy ze sztucznego tworzywa są równo przycięte, na bucie nie dostrzegłem jakichkolwiek zabrudzeń technicznych. Wkładka w środku jest wyjmowana i dobrze wyprofilowana. Pod względem estetyki, absolutnie nie można do niczego się przyczepić. Siateczka, z której zrobiony jest but na pierwszy rzut oka nie odbiega jakością od butów renomowanych marek. Po 50 kilometrach biegania po urozmaiconym terenie, ciężko jest powiedzieć cokolwiek więcej nt. eksploatacji i trwałości wykonania. Do tej pory jest wszystko w porządku, ale rzeczowo o trwałości wykonania będę mógł się wypowiedzieć za 500 kilometrów.
W trakcie biegu
W porównaniu z butami, w których dotychczas biegałem (Puma Faas 500, Nike Free), komfort użytkowania jest zdecydowanie gorszy. Największym minusem jest brak dopasowania buta do stopy, pomimo ścisłego zasznurowania (dodam, że mam szeroką stopę). Zastosowane systemy amortyzacyjne spełniają swoją rolę kosztem dynamiki, mam tutaj na myśli odbicie od podłoża. But absorbuje energię, przez co w żaden sposób nie pomaga w wybiciu. Pomimo wielu wzmocnień i plastikowych elementów, buty nie są przesadnie sztywne. Sądzę, że twardy zapiętek, znajdujący się od wewnętrznej części cholewki, zetrze się po kilkuset kilometrach i zacznie obcierać Achillesy, ale... dopóki nie przebiegnę wymaganej liczby kilometrów, pozostawiam tę kwestię w sferze przypuszczeń. Podsumowanie
Jeśli kiedykolwiek biegałeś w porządnych butach do biegania znanych marek, to zmiana obuwia na Crivit Sport z pewnością Cię rozczaruje. Buty nie powalają na kolana, ale biorąc pod uwagę cenę są... strzałem w dziesiątkę. Cena rekompensuje wszelkie niedoskonałości i zaniedbania. Polecam je w szczególności osobom, które chcą zacząć biegać lub biegają nie więcej niż 3-4 razy w tygodniu. Crivit Sport to dobra alternatywa dla osób, którym nie zależy na lansie i są na początku swojej przygody z aktywnością fizyczną. Za śmieszną kwotę 65 zł otrzymujemy solidny produkt. Jeśli zbratasz się z bieganiem na dłużej, wtedy warto pomyśleć o zainwestowaniu w buty renomowanej marki. Dużym minusem jest uboga rozmiarówka. Panie mogą liczyć na rozmiary od 37 do 41, natomiast panowie od 41 do 45.
Hit czy kit? Cenowy hit - na pewno, jakościowo nie nazwałbym butów kitem. Decyzja należy do Ciebie, jeśli się wahasz, spójrz na cenę. Jeśli wydałeś/wydałaś 65 zł i jesteś rozczarowana/rozczarowany, ponownie spójrz na cenę widoczną na paragonie. Buty mogą przypaść Ci do gustu lub dojdziesz do wniosku, że nigdy więcej nie zainwestujesz w sprzęt z tej półki cenowej. W każdym razie ryzyko zakupowe jest na szalenie niskim poziomie. Nawet jeśli po pierwszym treningu będziesz przeklinać zakup, to buty świetnie sprawdzą się w trakcie wykonywania letnich prac na działce... ;-)
Zrobilem dzis te tempowki. 3 km rozbieganie, 5 x 1 km, rest 3:15. Po 4tym i po 5tym musialem na chwile przejsc do marszu, zeby zaczerpnac powietrza. Ujechalem sie troche, bo grzeje i zmeczone nogi mam (chcialem wstac jak Marzano i Platini, ale znowu mi w zyciu nie wyszlo )
Wyszło mi 4:35; 4:34; 4:35; 4:42 ; 4:32;
Na 4tej stanardowo umeczylem sie, biegne to na odcinku gdzie zawsze sie mecze, niewazne czy rozbieganie, szynko odcinek czy wolny i ktory km, zawsze notuje tam najgorsze czasy. Roznica poziomow tam nie jest duza, ale i tak zawsze w dupe, jakies niekorzystne fale Jeszcze spotkala mnie tam dziwna sytuacja wlasnie na 4tym odcinku, biegne mijam grupke ludzi i nagle za soba slysze "Arek, Arek", obacam sie instynktowanie, a gosc z tej grupki obiega mnie , staje przede mna bokiem i wzrok wbija w...asfalt. Odskoczylem na bok. Świr?
Nie zatrzymalem sie, bo to jeszcze mialem ten szybki km i musialem nadrabiac straty, a i tak mi wyszlo wolniej. Jeszcze mi cisnienie skoczyło przez debila. (wspomniany Arek )
Gosc malo sportowa sylwetka, rece opuszczone i wzrok w dol, wiec niegrozny. Bylem w trakcie odrabiania strat po slabym poczatku szybkiego odcinka i on tylko wybil mnie z rytmu, nie bylo czasu na zabawy z nim. Debil i tyle. Ale stracilem na nim ze 2 sekundy, i tak stracilem na pierwszej czesci 5 sekund, a nawet wiecej, bo koncowke tego odcinka cisnalem juz od 4 do 4:25, a i tak dupa
Ale tez juz mam agresora jak widze idotow. To byla moja pierwsza sytuacja w tym roku z pieszym, do tej pory zachowywali sie oni wzorowo. Mialem ze 2 z rowerzystami (ale bez kontaktu - ostatnio goscia uratowalo dziecko na baganziku inaczej dostalby wlasnie z lokcia) i niezliczona ilosc z samochodami. Od trabienia, poprzez wymiachiwanie fakami czy piesciami az po obelgi zza kierownicy (na pewno uslysze ) I w zasadzie wszystko do hanysow, w weekendy i jadac z na przeciwka. Nie zjada Ci kawalka, a nawet czesto jeszcze przytna blizej krawedzi drogi A odcinek drogowy ma moze z 500-600 m a i tak smigam nim i to niepelnym tylko w weekendy, jak chodniki zawalone.
Kiedys nie wytrzymam i chyba zastosuje sprawdzony nr:
Dzisiaj miałem w planie 18km, ale wczoraj drobna kontuzja... Jakaś nazwa grupy czy coś? Nie orientuję się, nie czytałem tematu od początku i jestem ciemny w tym endomondo
moze cos z telefonem? Mi osttanio ciagle gubi zasięg :/ Az zaczalem wylaczac dzwiek trenera audio bo co 30 sekund "gps signal lost", pozniej znajduje i znowu za chwile lost :/ od okolo 2 tygodni tak mam jak biegam po lasach. Jedynie na biezni mi osttanio dobrze trzymalo zasięg.
Musisz wyjsc z domu. W budynku mimo wlaczonego gpsa, nie zatrybi. Miedzy wysokimi budynkami tez nie złapie od razu. Czasem wystarczy kilkanascie sekund na znalezienie satelit, czasem trzeba przejsc kawalek z 20 - 30 m.
Jak zobaczysz "ptaszka" i napis GPS OK, mozesz dzialac.
moze cos z telefonem? Mi osttanio ciagle gubi zasięg :/ Az zaczalem wylaczac dzwiek trenera audio bo co 30 sekund "gps signal lost", pozniej znajduje i znowu za chwile lost :/ od okolo 2 tygodni tak mam jak biegam po lasach. Jedynie na biezni mi osttanio dobrze trzymalo zasięg.
Zainstaluj Strava i po treningu najwyzej dokonaj korekt o poprawne odleglosci. Strava przy slabym sygnale (geste drzewa) GPS nie rozwala treningu.
Kupiłem ten telefon i mam jeden problem. Bateria trzyma dzień...dzisiaj przed końcem treningu zawiesił mi się i rozładował. Nie używam go non stop, nie dzwonie dużo, nie siedzę na necie. To chyba nie jest normalne?
Dzisiaj miałem w planie 18km, zrobiłem jakieś 16, z czego 1,5km ukradłem sobie, tzn. po przebiegnięciu około kilometra zobaczyłem, że czas stoi w miejscu. Musiałem coś wcisnąć. Trudne początki
no to niemozliwe bo ja Ci polecalem ten telefon dlatego, że sam go uzywam :)I nawet gdy duzo dzwonie, siedze na necie pol dnia ( do tego fejsa mam ciagle wlaczonego ) plus jeszcze biegam na endo i nawet przy takim natezeniu baterie spokojnei wytrzymuje jeden a nawet polotra dnia!!! Oddaj na gwarancje bo to nie jest normalne!
To było w ubiegłym roku, nie wiadomo jak teraz będzie Do tego 21 więc wówczas już temperatura i odczuwanie raczej przyjemniejsze. Biegnę w najbliższą niedzielę na dyszkę w Stalowej Woli. Klik
wspolczuje bo zawody w takich warunkach to nic przyjemnego :/ Osttanio w Stargardzie bieglem w podobnych warunkach i mimo ze start byl o 21:00 to duchota odbiła bankowo się na wyniku
wyłącz wifi oraz bluetooth, ustaw wyświetlacz na auto i włącz oszczędzanie baterii
Wyłączone mam to i to praktycznie cały czas. Wyświetlacz ustawiony na 15 sekund, przyciemniony, a oszczędzanie baterii...nie wiem gdzie to się ustawia.
Originally Posted By: fechnerinho
kaka85, zobacz czy nie masz włączonej jakiejś aplikacji, która być może zżera ci strasznie baterię.
aplikacji raczej żadnej włączonej nie mam. Na endo czasem przychodzą jakieś wiadomości. Jestem zalogowany na google, ale to chyba nie zżera tak baterii...
U mnie HTC One V. Gdy się bawię trochę netem, SMSy, WIFI włączone ... to nieraz nie wytrzyma doby. W praktyce noszę ładowarkę do pracy, zawsze na noc podłączony a więc rano ma 100%. Dziś o 17ej w pracy już zjechał poniżej 20%. Bateria bardzo słaba.
A jak biegłem ostatnio 10km w MCI Mazury to z 90% zrobiło mi się chyba niecałe 25% w ciągu 1h. Nie wiem jakim cudem ale wszystko mi się poprzestawiało w tel w czasie biegu. Tak więc baterię potrafi mój tel zjadać w ekspresowym tempie ... niestety ...
Aha, żeby nie było tylko o telefonach Po dłuższej przerwie powrót do biegania. Niemal 11km w średnim tempie, poniżej 6:00. Nawet się nie spodziewałem, że pójdzie mi tak dobrze. Kryzys może jedynie w samej końcówce. A ponadto coś prawa stopa odczuła, tak jakby bąble się robiły ... Hm, po 10km na Orlenie bąble miałem i to niemałe. Cóż, nogi nie są przyzwyczajone
A poza tym super się biega o tej porze: 22-23:00. Tylko przy słabym oświetleniu trzeba mocno na chodnikach uważać ...
używam HTC Desire i z baterią w moim przypadku jest tragedia. W zasadzie non stop pod ładowarką, nie dzwonie z niego w ogóle, używam tylko do endo i do "obstawek" w terenie. Najdłużej na treningu wytrzymał ok 1h45 (z włączoną muzą i netem) ale ostatnio coraz słabiej się spisuje (ma już ponad 3 lata) i chyba zacznę się rozglądać albo za nowym fonem (chociaż ten poza baterią jest świetny) albo za nową baterią...
dzieki za gratulacje i za pocieszenie (lupus, choc nie jest potrzebne, jak zaraz wyjasnie
w tych zawodach nie nastawialem sie na zyciowke z trzech powodow: - raptem 10 dni wczesniej zmiotlem ponad 2 minuty z poprzedniej - upal w czasie tych zawodow - kiepskie zarcie w dniu zawodow (raptem z 1000 kalorii zdazylem spozyc) dlatego tez start ten mial pomoc klubowi utrzymac sie w pierwszej lidze a rezultat byc na poziomie 44-45 minut co potwierdziloby wypracowana juz forme. wystartowalem na luzie 4:30/km a nawet nieco szybciej bo tloczno bylo i szukalem wolnego miejsca zeby sie nie obijac o innychy. po 3-4km juz czulem, ze w tym tempie dobiegne na luzie wiec przyspieszylem juz po 5k. druga piatka wyszla o jakies 12-15sek/km szybciej ale finisz na ostatnim km nie byl tak dynamiczny jak zazwyczaj - nie wiem czy to wina upalu czy slabego zarcia czy obydwu. nie bylo to cisniecie na maksa bo nawet tetno max wyszlo raptem 207 czyli jakies 5 pikniec nizej niz moj normalny max na zawodach. ostatecznie dobieglem w 43:35 (brutto, 43:32 netto z garmina) co oznacza, ze z 'oficjalnej' zyciowki scialem 7 sekund generalnie jestem bardzo zadowolony bo potwierdza to, ze moge biegac regularnie ponizej 44 minut
co do tetna, Vendetta, wszystko jest pod kontrola i poki co nie mam sie co martwic (odpukac . taki mam rozklad, ze oddech zaczyna przyspieszac dopiero jak wchodze powyzej 170-175, z kolei moje tetno spoczynkowe to raptem 42. po zakonczeniu wysilku tetno spada bardzo szybko (vide moje interwaly). na poczatku trenowania, owszem, niepokoilo mnie to, ale jak przewalilem internet to okazalo sie ze to jest ok i wiele osob tak ma, np:
"Trzy pytania do kardiologa prof. Artura Mamcarza
Jakie są optymalne tętno i ciśnienie dla zdrowego człowieka?
Zwykle przyjmuje się, że ciśnienie tzw. prawidłowe to wartości poniżej 140/70, a tętno od 60 do 80 uderzeń na minutę. Choć gdy dobrze się z tym czujemy, te wartości w przypadku tętna mogą nieco odbiegać od uznanych za normę.
Czy bywają przypadki, że te wartości znacznie odbiegają od normy, a pomimo to są prawidłowe?
Zdarza się to na przykład u sportowców lub u osób aktywnych fizycznie. Ich poddane stałemu treningowi organizmy wykazują zupełnie inne wartości. W stanie spoczynku ich normalne tętno może wynosić 40, a w czasie snu nawet około 30 uderzeń na minutę. Gdy potrzeba, choćby na treningu czy w czasie zawodów, gdy nagle organizm musi zrobić gwałtowny wysiłek, tętno może im skoczyć nawet do 200. Kto szybciej i łatwiej osiągnie wysokie wartości, ten zwykle osiąga lepsze wyniki w sporcie. Bo po jednorazowym, dużym wysiłku organizm zachowuje się zupełnie inaczej, wykazuje bardzo wysokie tętno i ciśnienie. Dlatego nie polecamy nagłej zmiany aktywności – przejścia z leżenia na kanapie do treningu.
Kiedy pacjent powinien jak najszybciej zgłosić się do lekarza, jakie objawy powinny go do tego skłonić?
Najbardziej niepokojącym objawem u pacjenta jest nagła zmiana. Na przykład ktoś miał niskie ciśnienie i nagle zrobiło się wysokie. Inny miał wolny rytm serca, teraz nagle przyspieszył. Ktoś utył w krótkim okresie, choć nie je więcej niż zwykle. Ktoś bardzo schudł choć się nie odchudzał, nie może spać, chociaż wcześniej spał długo. Jednym słowem, każda zmiana, która nie ma oczywistej przyczyny, powinna skłonić do jak najszybszej wizyty u lekarza."
na miesniach przynajmniej mi z miesni leci juz to bieganie hehe co mnie dzis interwaly zajechaly to szok. Nie wiem jak ten chabowski moze robic to 2x10x400metrów na 1min przerwie a dlugiej 3 min....!!! ja juz po 9x330 myslalem ze pawia puszcze a minuta odpoczynkowa mi zlatywala jakby to bylo doslownia kilka sekund.... az nie moglem uwierzyc jak patrzylem na zegarek
Panowie te mocne treningi tempowe robicie na tłuszczach czy węglach?
utrzymalismy sie trzecie miejsce ostatecznie na 6 klubow, gdzie dwa ostatnie spadaja. roznica pomiedzy 4tym a 5tym miejscem wyniosla na koniec 4 sekundy
tempowki i szybkosc robie na weglach, wolne obojetnie, czasem na niczym
u mnei w sloncu pewnie podobnie Nei dalem rady zrobci treningu rano przed wyjazdem nad jezioro wiec wzialems sprzęt o od razu gdy dojechalismy polecialem biegac znajomi powariowali
U mnie pada niestety, dzis 3 trening, trzeci w deszczu. Przemoczony, upieprzony, z piachem w ustach. Ale przejechalem sie trasą o ktorej mowil Przemek Niemiec w Eurosporcie. Jeden z odcinków ma ta mieć 30 %. Mi wyszlo 27. Na szczescie sam podjazd nie jest zbyt dlugi, bo i tak ledwo tam ciagnalem
Przy okazji, jako, że właśnie dostał akceptacje na maratonachpolskich, zareklamuję nasz bieg:
RfR4 - 14-7-2013 (niedziela)
Typowa atmosfera "nie masówki" (regularni uczestnicy imprez biegowych powinni wiedzieć o co chodzi ) Kto może zapraszam...
ps1. "Start w biegu na 10 km – opłata startowa 10 zł, start w biegu na 5 km – opłata startowa 5 zł [...] Dla wszystkich uczestników przewidziano ciepły posiłek, słodki poczęstunek oraz wodę"
ps2. Sam miałem duuuże ciśnienie, aby wystąpić ale jakby był tak jak w tamtym roku pod koniec sierpnia o czym uświadamiałem rehabilitantkę. Jak jej powiedziałem, że ma jeszcze mniej czasu, bo do poł. lipca to powiedziała abym się lepiej puknął w głowę No nic będę w innej roli.
Startujemy jutro 11:00, rekord frekwencji juz jest na podstawie zapisów on-line 125 na dyche i 26 na piatke + jutrzejsze zapisy w biurze. Trzymajcie kciuki za pogodę (szczególnie po biegu), no i za zawodników ode mnie z grupy, aby pozamiatali ;-)
BTW. w czw. na ćwiczeniach nie omieszkalem wspomnieć, ze w nd. cisne dyche. Mówi do mnie: zaraz Cię sprawdzimy cfaniaczku. Poskakalem jakieś 5 min na trampolinie. Co prawda siła mięśniowa już trochę odbudowana, ale raz, że noga strasznie mechaniczna, dwa - żadnej dynamiki - działanie niemal jak u robota, trzy po jakiś 3 min. klucie i miałem dość :/ I co ? I pozwoliła mi wystartować na... 10 metrów Zna sie skubana Teoretycznie za miesiąc dopiero przyjdzie czas na siłownię
Wychodze wlasnie na trening, temperatura za oknem: 32 stopnie... :/
Myślałem, że dziś będzie taka temperatura wg tego co podawały prognozy. Jednak kolejny raz przekonuję się, że nie ma co im wierzyć U mnie około 17 stopni, z tego co patrzę to w miejscu startu podobnie. Trzeba się zbierać i cisnąć
lupus od razu cieplej się robi, już była ale co jakiś czas takie biegające ciało warto powtarzać
Drugi raz endo wyłączyło mi się na tym samym odcinku. Najgorszy trening w tym roku. Zaraz po 40 minutowym meczu na orliku zrobiłem dyszkę, a miało być dużo więcej i szybciej. Ostatni raz piłka w dniu biegania
Tam jest chyba las, wiec to efekt slabego zasiegu GPS. Ale tez samo z siebie nie rozlaczylo Ci treningu i nie wlaczylo go ponownie, wiec juz chyba tu cos kombinowales.
Sciagnij Strava, ona pracuje przy slabym sygnale GPS, przynajmniej bedziesz potem wiedzial ile faktycznie ma ta trasa - jesli ciagle nie udało Ci sie jej zmierzyć.
Dziura tez wiecznie dzieli te treningi na segmenty
Tam jest chyba las, wiec to efekt slabego zasiegu GPS. Ale tez samo z siebie nie rozlaczylo Ci treningu i nie wlaczylo go ponownie, wiec juz chyba tu cos kombinowales.
Sciagnij Strava, ona pracuje przy slabym sygnale GPS, przynajmniej bedziesz potem wiedzial ile faktycznie ma ta trasa - jesli ciagle nie udało Ci sie jej zmierzyć.
Dziura tez wiecznie dzieli te treningi na segmenty
Właśnie dziś zgubiłem zasięg :/ leciał sam czas zorientowałem się po jakiś 400 metrach musiałem włączyć nowy trening, wczoraj telefon przerwał, pierwszy raz mi się tak zdarzyło bo zawsze jak dzwonił to nic się nie wyłączało a wczoraj stop... teraz już będą jednolite
Mi jeszcze nie zgubiło sygnału. Tzn. raz straciłem sygnał, ale akurat rozpętała się burza więc nie liczy się Na wykresie mojego ostatniego treningu widać, że GPS trochę gubi się w lesie i wtedy wykres jest postrzępiony. Gdy wybiegam z lasu to wtedy wszystko ładnie i płynnie wygląda
Panowie wypowiedzcie się proszę na temat książki Jeffa Gallowaya. Kolega użyczył mi ją i podczas urlopu zacząłem ją czytać. Wy również na pewno ją studiowaliście...
Warto stosować jego metody treningowe? Czy ktoś z was wzorował się na jego koncepcji i czy stosowanie jej w w praktyce daje naprawdę tak dobre rezultaty?
Wczoraj u mnie padało, od Stalowej Woli dzieli mnie niecała setka km więc nie liczyłem na inną pogodę. Im bliżej byłem Stalowej tym bardziej padało. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyż lubię śmigać w deszczu. Jednak gdzieś godzinę przed startem przejaśniło się, wyszło słońce i zaczęło mocno grzać. Już na rozgrzewce czułem, że to nie jest dzień dla mnie. Ładowałem się najlepszą muzą, jednak nic nie było w stanie mi chyba pomóc. Ruszyłem za mocno, nie spodziewałem się, że aż tak. Z każdym kilometrem zwalniałem, gdyż wiedziałem, że nie jestem w stanie utrzymać takiego tempa. Powinno być inaczej ale teraz już za późno Na 2 km dogoniłem poznanego w Sokołowie gościa, jego życiówka to 45 minut a tu śmigał aż miło. Nie wierzył jak mu powiedziałem czas na drugim kilometrze. Lekko zwolnił, ja ruszyłem dalej. W głowie było zakodowane, by nie trzymać takiego tempa tylko zejść gdzieś koło 4:20. Wyszło to różnie, od 8 km postanowiłem mocniej i częściowo się to udało. Ostatni kilometr już szybki, nie było na co czekać, choć bałem się 'odcięcia' jak nigdy. Ostatnie ~350 metrów już b. mocno, wybieg zza rogu, sporo ludzi więc to zrobiło swoje. Byłem zły na siebie, bo inaczej to miało wyglądać Jednak jest życiówka, będzie co bić za jakiś czas, tak staram się na to spoglądać. Muszę jeszcze wspomnieć o kolce, która już na rozgrzewce o sobie przypomniała, podczas biegu też z nią walczyłem. Medal - bardzo przyjemny choć z małym błędem Do żarcia - banany i pomarańcze, nic więcej. Punkty z wodą - było dwie pętle, tylko po 5km woda, podbiegam do punktu by się schłodzić bo pić nie chciałem i słyszę głos kumpla - bierz póki jest bo się kończy. Myślałem, że sobie jaja robi a później się okazuje, że ci z końca stawki na wodę się nie załapali, dorzucali na szybko organizatorzy butle 1,5l Gość o którym wyżej pisałem przybiegł chwilkę za mną z nową życiówką - 42:30 Obsada mocna. Wygrał gość z czasem 29:52. Trasa płaska, równa, bez dziur w nawierzchni.
Czas: 42:18 Miejsce: 106/ 339 - 26 w swojej kategorii
Podsumowując impreza niezła, jestem lekko zły na siebie bo inaczej miałem to rozegrać. Na plus kobiety które biegły/kręciły się koło biegu Koledzy zadbali by to utrwalić, wrócę do domu to wrzucę specjalnie dla lupusa (pewnie i nie tylko dla niego) kilka fot
Panowie wypowiedzcie się proszę na temat książki Jeffa Gallowaya. Kolega użyczył mi ją i podczas urlopu zacząłem ją czytać. Wy również na pewno ją studiowaliście...
Warto stosować jego metody treningowe? Czy ktoś z was wzorował się na jego koncepcji i czy stosowanie jej w w praktyce daje naprawdę tak dobre rezultaty?
Nikt się ni chwalił, że ją czytał teraz marzano bierze się za Danielsa
Dzisiaj endo zajebiście rozpisało mi interwały. Zapiszę max. prędkość: 3:52, 3:18, 3:37, 2:30, 4:04, 3:59, 5:06, 2:16 O ile rzeczywiście 4. i 8. były najszybsze to wartości prędkości chyba były losowane. 5:06 to już w ogóle żart trudno, fotokomórki sobie nie ustawię ale pewnie wpływ na to miało to, że zaraz za 100m robiłem nawrót w miejscu i GPS wariował
Panowie wypowiedzcie się proszę na temat książki Jeffa Gallowaya. Kolega użyczył mi ją i podczas urlopu zacząłem ją czytać. Wy również na pewno ją studiowaliście...
Warto stosować jego metody treningowe? Czy ktoś z was wzorował się na jego koncepcji i czy stosowanie jej w w praktyce daje naprawdę tak dobre rezultaty?
Nikt się ni chwalił, że ją czytał teraz marzano bierze się za Danielsa
No właśnie widzę, że cisza w temacie
Jeśli rzeczywiście nikomu z was nie wpadła ona do tej pory w ręce to na pewno powinna bo na mnie (po przeczytaniu pierwszych 80 stron) robi ona do tej pory spore wrażenie, ale ja dopiero zaczynam przygodę z bieganiem więc nawet jeszcze nie mogę stosować proponowanych przez autora metod treningowych(aby zacząć stosować treningi szybkościowe należy wg Gallowaya biegać regularnie przynajmniej rok czasu).
Stąd też było moje pytanie czy ktoś stosował jego metody. Jeśli nie to zachęcam do kupna, przeczytania, zastosowania w praktyce treningów autora i opisanie tutaj czy warto było...
Ja czytałem fragmenty Skarżyńskiego i książka jest napisana fajnym językiem, bardzo motywuje do pełnej realizacji treningów. Daniels ponoć przejrzyście ma rozpisane treningi i pozwala samemu sobie dobrać odpowiednie obciążenia. Teraz polecasz Gallowaya. A jeszcze ponoć Jurek jest warty przeczytania, ale tam chyba jest dużo nt. odżywiania więc kompletnie nie dla mnie i nie dla mojej diety Będzie co czytać zimą
Stalowa Dycha (...) Już na rozgrzewce czułem, że to nie jest dzień dla mnie. Ładowałem się najlepszą muzą, jednak nic nie było w stanie mi chyba pomóc. Ruszyłem za mocno, nie spodziewałem się, że aż tak. Z każdym kilometrem zwalniałem, gdyż wiedziałem, że nie jestem w stanie utrzymać takiego tempa. Powinno być inaczej ale teraz już za późno ;)(...)
Podsumowując impreza niezła, jestem lekko zły na siebie bo inaczej miałem to rozegrać. (...)
nie biczuj sie, masz nowe pachnace pb a to najwazniejsze tak patrze na Twoje miedzyczasy i wydaje mi sie, ze glownym winowajca byl tu brak doswiadczenia w zawodach i zwiazana z tym lekka panika, bo nie bardzo chyba wiedziales jak naprawic blad z poczatku. sam fakt, ze ostatni km walnales o 50sek szybciej od przedostatniego swiadczy, ze od 5k mogles spokojnie trzymac 4:15/km i jeszcze by starczylo sil na finisz. nastepnym razem sprobuj pocwiczyc 1-2 tyg przed zawodami tempo w jakim zamierzasz zaczac zawody (odcinek po 500-1000m wystarczy), a na samych zawodach nie patrz na innych tylko na zegarek lepiej na piatce zorientowac sie ze jest 'o, k..., troche za wolno' niz 'o, k..., troche za szybko' do tego mozesz dolozyc trening mentalny, ktory pomoze Ci zwalczyc mysli typu 'to nie moj dzien', umysl potrafi czynic cuda, jak go do tego wytrenujesz reasumujac - gratulacje jeszcze raz
fechnerinho - co prawda sam jego ksiazki nie czytalem, ale czytaj smialo, juz sam fakt, ze dla poczatkujacych sugeruje zaczynac od wolnych wybiegan swiadczy, ze sie zna na rzeczy poza tym, samo czytanie o bieganiu pomoze Ci znalezc motywacje do treningu, bo chcac nie chcac utkwi to gdzies w glebi umyslu, ktory bedzie wypychac Cie z domu zeby biegac
fechnerinho - co prawda sam jego ksiazki nie czytalem, ale czytaj smialo, juz sam fakt, ze dla poczatkujacych sugeruje zaczynac od wolnych wybiegan swiadczy, ze sie zna na rzeczy poza tym, samo czytanie o bieganiu pomoze Ci znalezc motywacje do treningu, bo chcac nie chcac utkwi to gdzies w glebi umyslu, ktory bedzie wypychac Cie z domu zeby biegac
zreszta co ja sie tu produkuje, tluczesz 1km w 2:32 to mozesz zignorowac powyzsze i doradzic mi jak osiagac takie predkosci
aaa i Platini gratuluję tym startem odskoczyłeś na tyle, że już ciężko będzie Cię złapać
Dzięki Kto jak kto, jednak Ty spokojnie taki czas wytłuczesz
McK również dziękuję Sporo masz racji, doświadczenie jeszcze żadne, każde zawody uczą czegoś nowego. Paniki nie było, postanowiłem zwolnić, gdyż wiedziałem że może mnie odciąć, czułem się średnio i w głowie była myśl, że może źle się to skończyć. W końcówce było jeszcze troche sił i ostatni kilometr rzeczywiście pobiegłem szybko, różnica kolosalna. Swoje zrobiło też to iż wiedziałem, że mam ostatnie kilkaset metrów a tak na dystansie pojawiała się w głowie myśl, by przyspieszyć, nie miałem z czego - tak mi się wydawało - i stąd tak wyszło. Jest nauczka, w przyszłości to pewnie zaprocentuje, musi O treningu też będę starał się pamiętać przed zawodami.
fech - czytałem książkę Skarżyńskiego. Czyta się to bardzo przyjemnie, jak dla osoby która zaczyna biegać świetna pozycja, można sobie wszystko fajnie ułożyć. Książki Gallo nie czytałem, co do naszej rodzimej - Skarżyńskiego polecam z czystym sumieniem.
Spotkaliście się z zawodami, gdzie wam wzięli po biegu numer startowy i później nie chieli oddać?
Na Stalowej Dysze od razu po biegu zdjęli każdemu numery. Czekając na wyniki poszedłem zapytać kiedy będą, gdyż nie chciałem długo czekać. Starszy pan przedzierał się między numerami w poszukiwaniu swojego. Zapytałem organizatora czy można wziąć swój numer to usłyszałem: - No nie, nie można. Bardzo zdzwiony wyraziłem swoją opinię. To lasia po krótkim monologu stwierdziła, że szybciej mi wydrukuje nowy numer. Więc poprosiłem i tym samym numer startowy jest
A po co im te numery byly? No chyba ze chip byl w nie wmontowany, ale z czyms takim sie jeszcze nie spotkalem. Ewentualnie zbierali numery, zeby ustalic kolejnosc, ale to troche amatorszczyzna by byla
Panowie wypowiedzcie się proszę na temat książki Jeffa Gallowaya. Kolega użyczył mi ją i podczas urlopu zacząłem ją czytać. Wy również na pewno ją studiowaliście...
Warto stosować jego metody treningowe? Czy ktoś z was wzorował się na jego koncepcji i czy stosowanie jej w w praktyce daje naprawdę tak dobre rezultaty?
Nikt się ni chwalił, że ją czytał teraz marzano bierze się za Danielsa
fechnerinho Gallowaya książki nie czytałem ale w swoich zbiorach ją mam i być może wezmę się za nią jak skończę Danielsa.
Na razie powolutku brnę przez Danielsa ale wolno to idzie bo w międzyczasie czytam też beletrystykę
Co do samej książki to na tę chwilę za wiele powiedzieć nie mogę ale spotkałem się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat jego metod i podejścia do treningów biegowych więc pewnie będę chciał wypróbować je na sobie...
Widać V, że bardzo chcesz zgarnąć nagrodę. Nie ma się co dziwić wszak jest nie byle jaka...
Chętnie bym zrobił co piszesz, ale nie wiem jak
Z innej beczki muszę się pożalić, że dopadło mnie coś przykrego, mianowicie bóle w klatce piersiowej(od wczorajszego wieczora). Trochę mnie to niepokoi bo nie miałem nigdy żadnych tego typu problemów. Dolegliwość jest na tyle nie do zniesienia, że o treningu nie było mowy.
zawsze Jesli robie mocne treningi na wyzszej intensywnosci gdzie miesnie bardziej pracują to przed i po wycieczkach biegowych i obw1 tylko po ale tak samo konkretnie Nie chce juz zlapac zadnej kontuzji. Pozatym na zbn tyle sie rozciagamy ze weszlo mi to w nawyk Ps fechnerinio zapraszam na bieg nocny Grubszy melanz się szykuje
hehe ta zacna jest ta nagroda a tak serio to jesli ta zabawa ma miec sens to musza byc jakies zasady bo gdyby liczyc bledy gps roznych uzytkownikow to wyszloby ze te nasze rywalizacjwe nie mają sensu a z naszymi "rekordami" moglibysmy rywalizowac o mistroztwo Polski i lepiej
Ja tam się przecież śmieję, usunę to tylko niech ktoś mi na priv napisze jak to zrobić.
Vendetta co to za bieg nocny?
I powiedz mi czy u nas na prawobrzeżu masz gdzieś teren gdzie jest odliczone równo 400m.?
Co do rozciągania to Sz.P. Galloway pisze w swojej książce, że jest jednym z 3 najczęstszych powodów kontuzji u biegaczy Oczywiście chodzi tu o nieumiejętność.
Z innej beczki muszę się pożalić, że dopadło mnie coś przykrego, mianowicie bóle w klatce piersiowej(od wczorajszego wieczora). Trochę mnie to niepokoi bo nie miałem nigdy żadnych tego typu problemów. Dolegliwość jest na tyle nie do zniesienia, że o treningu nie było mowy.
pewnie nic powaznego, ale jesli w okolicach serca to nie zlekcewaz tego i jezeli bedzie sie utrzymywac to jak masz mozliwosc przynajmniej zmierz sobie cisnienie i tetno
nie, leniwy jestem a to co robi ta niewiasta na zdjeciu jest dla mnie sprzeczne z prawami fizyki i anatomii i dla mnie nieosiagalne chocbym sie rozciagal piec razy dziennie po 3 godziny do konca zycia
Wątpię, by w numerze był chip. Była to zwykła kartka W Sokołowie było tak, że był numer i razem z nim chip, po biegu zdejmowało się numer, oddzielało chip i numer zostawiałem sobie. W Stalowej wyglądało to zupełnie inaczej, mniejsza z tym
biore Cię lupus na wytrzymałość Napisz jeszcze tylko co się stało z bitem i fechne bo nie kojarzę o co kaman. Fotek przy sobie nie mam, ostatnio nie mam czasu po pracy na nic.
Lupus: niestey po prostu tak ją zaprojektowali ze ma tylko 330 metrów.
A co rozciagania, rozgrzewki i schlodzenia to polecam wszystkim te elementy biegania Niewazne czy ktos biega dla zabawy czy po to by łamac swoje bariery i bic rekordy. Rozciaganie poza tym że znacznie przyspiesza regeneracje to jeszcze rozciąga( wydluza) nam miesnie i znacznie wplywa na progres naszych wyników. Sam się przekonalem jaka jest roznica gdy po mocnym treningu sie nie rozciagne ani nie schlodze miesni przynajmniej jednym km spokojnego biegu lub nawet szybszego marszu, niz jak to wszystko zrobie. Roznica jest wrecz kolosalna i na drugi dzien moge spokojnie wykonac zalozenia kolejnego treningu
dodam jeszcze ze bardzo polecam na koniec treningu rozciaganei z tzw. kilkusekundowym przytrzymaniem meisni w napieciu. Wazne jest tez by nie poglebiac i nie "sprezynowac" ruchów w trakcie rozciagania tak jak nas uczyli nauczyciele na w-f w podstawóce hehe. Moze to spowodowac powazne kontuzje. Szczegolnie wtedy gdy miesnie nei sa jeszcze dostatecznie rozgrzane.
dodam jeszcze ze bardzo polecam na koniec treningu rozciaganei z tzw. kilkusekundowym przytrzymaniem meisni w napieciu. Wazne jest tez by nie poglebiac i nie "sprezynowac" ruchów w trakcie rozciagania tak jak nas uczyli nauczyciele na w-f w podstawóce hehe. Moze to spowodowac powazne kontuzje. Szczegolnie wtedy gdy miesnie nei sa jeszcze dostatecznie rozgrzane.
Wszystko racja co pisze Vendetta, z ta jedna kwestią, że mi fizjoterapeutka mówiła o tym, aby dobrze rozciągnac mięsień należy go dłużej przytrzymać. Mówiła, że dopiero po ok. 2,5 min. odpuszcza i w pelni sie rozluźnia, zresztą to z czasem idealnie idzie wyczuć jak pojawia się uczucie schodzenia całkowitego napięcia i jakby "lekkości" w mięśniu. Na początku sam się broniłem przed tak długim rozciąganiem ale z czasem jest łatwiej A rozciągam mięśnie nog w sumie codziennie od jakis 1,5 m-ca i różnica jest zauważalna, choćby przez fakt, że na początku po ćwiczeniach a bez rozciagania robiły mi sie takie przykurcze operowanej nogi, że przez pewien czas chodziłem na lekko ugietej nodze (nie mając nawet przeprostu). Nienaturalne ułożenie, a przez to obciążenie kolana powodowało ból. Wczoraj byłem na wizycie kontrolnej u lekarza i jak ostatnio powtarzał, że kicha z przeprostem i że ćwiczymy i duuużo rozciągamy to wczoraj stwierdził, że elegancko i przeprost już jest. Także po swoim przykładzie będę namawiał również do rozciągania
btw.jak znajdę chwilę czasu to postaram się skrobnac pare słów relacji z niedzielnych zawodów.
Takim hardkorem to aż nie jestem Zabrałem ze sobą kumpli i oni dbali o oprawę zdjęciową Są jeszcze jakieś inne ich foty, wybrałem te bo obiecałem lupusowi
Lupus: niestey po prostu tak ją zaprojektowali ze ma tylko 330 metrów.
A co rozciagania, rozgrzewki i schlodzenia to polecam wszystkim te elementy biegania Niewazne czy ktos biega dla zabawy czy po to by łamac swoje bariery i bic rekordy. Rozciaganie poza tym że znacznie przyspiesza regeneracje to jeszcze rozciąga( wydluza) nam miesnie i znacznie wplywa na progres naszych wyników. Sam się przekonalem jaka jest roznica gdy po mocnym treningu sie nie rozciagne ani nie schlodze miesni przynajmniej jednym km spokojnego biegu lub nawet szybszego marszu, niz jak to wszystko zrobie. Roznica jest wrecz kolosalna i na drugi dzien moge spokojnie wykonac zalozenia kolejnego treningu
moze opisz wiecej jak sie rozciagasz - ile trwa taka sesja, jakie cwiczenia. ja sam od ok. 2 lat poprzestaje na schadzajacych 1-2k po interwalach i wb2 (te robie zawsze) oraz czasem kilku 'wygibasach', zakrecen miednica, kostkami, przysiadach i sklonach (jak starczy czasu i ochoty). to mi wystarcza do odzyskania pelnej swiezosci przed nastepnym mocniejszym treningiem 2 dni pozniej. zreszta szczerze mowiac nawet po najmocniejszym treningu (interwaly) odzyskuje swiezosc po dwoch dniach po samym schlodzeniu, jedynie po zawodach juz musze robic ekstra rozciaganie.
W temacie oszczędzania baterii, kluczem jest przełączenie na 2g, 3g zjada baterię bardzo szybko, jest to bardzo duża różnica, dlatego u mnie poza okresami korzystania z neta, 2g chodzi cały czas.
Ogólnie zawsze jest mi ciepło i nie jestem zmarzlakiem, przy szybszym chodzi przez 10 min juz zaczynam byc dosc spocony. Przy bieganiu 5km w okolo 25-26 min leje sie ze mnie nie milosiernie. Po bieganiu wskakuje pod prysznic wycieram sie ręcznikiem, a po minucie wygladam znowu ,jakbym wylazł ponownie z wody. Miał ktos z takim czyms do czynienia. Wydaje mi sie że w ostatnich 2-3 latach nasiliło mi sie to zjawisko. Ogólnie nie jest to chyba jeszcze nadpotliwość, ale zaczyna mnie drażnic.
Udać sie do lekarza czy narazie nie stresować sie tym faktem?
różne moga byc powody Mam takiego znajomego, ktory ciagle sie poci. Zawsze jak mu reke podaje to ma mokrą. AKurat u niego to na podlozu nerwowym ale mozesz miec rownie dobrze taką fizjinomie organizmu i nic na to nie poradzisz. Jak Cie to męczy idz do lekarza. Nikt inny nie stwierdzi skąd się to u Ciebei bierze bo tak jak pisalem powodow moze byc wiele.
witam, czym uzupelnic organizm po bieganiu najlepiej?
golono i 2 piwa bedą dobre ?;)
tak powaznie.. sa jakies specjalne preparaty 'odzywki' bialkowe ktore stosuje sie po bieganiu?
czy lepiej wypic kubek mleka..
Po bieganiu wegle tak jak pisze lupus. Najlepiej woda z miodem i cytryna a do przegryzienia banan. Z bialek polecam Whey Protein Gold albo Hi-Tec Whey C6
Jak bezpośrednio po wysiłku wskakuje pod prysznic, to też wyjdę i się spocę, daj organizmowi ochłonąć i dopiero wtedy pod prysznic (ja biorę w letniej wodzie)
Asfaltem, ale na tyle ile sie da staram sie unikac glownych drog i jechac jakimis bocznymi. Nie zawsze oczywiscie sie da to uniknac, w Czechach od Jablunkova jechałem główną krajowa, ale tam obok drogi jest pas awaryjny tak samo betonowy jak droga glowna i mozna smialo smigac.
Dzisiaj wszystko na asfalcie (ale lokalnymi drogami), ja staram się jeździć w kasku po ubiegłorocznej wywrotce, używam też rękawiczek (podrdzewiałe rogi) i chyba sobie kupię te spodenki z pieluchą. Dziś wlałem w siebie prawie 3 litry płynów, motyw z tour de france też był (puszka coli:)), snickersa i dwie klapsznity Dzisiejszy podjazd był mega sztywny, jak wyszukałem w necie na 50 m jest 30%, próbowałem tam slalomem wjeżdżać, dwa razy stanąłem w miejscu, ale wszystko na rowerze Zjazd też hardcore, bałem się że mi stopi hamulce, droga kręta, nawierzchnia taka sobie. Wracałem tą samą drogą, bo już sił nie miałem kombinować, a terenów zbyt dobrze nie znam. Powinniśmy stworzyć temat dla rowerzystów.
Moze dobrze i nie jezdzi, bo ja w zasadzie nie krece w ogole, wiec bylaby totalna kompromitacja.
Ale tez powtorze po raz kolejny, uwazam, ze powinienes spakowac rodzine, wysadzic ich nad rzeka, a sam sobie pokrecic po okolicy.
Pytales co jadlem wczoraj. Wypilem na trasie 2,1 l wody + 0,5 l przed i sporo po(woda + coca cola tak z litr). Rano z 80 g makaronu+ mieso. Na trasie zjadlem 3 banany, 100 g daktyli, batonik mars i batonik kit kat crunchy. Po przyjezdzie do domu 150 g makaronu, miecho, 60 g rodzynek, 3 czekoladki,
Godzine pozniej znow makaron i miecho, płatki Kellogs, miecho. Potem juz tylko miecho i jakies warzywa, na noc jeszcze poszly migdały
Jak widac niby duzo, ale mialem juz dosc mocno nogi zmeczone. Dobke machnalem na rozgrzewke, potem jest ta Bukowa, niby krotko, ale niszczy mnie ten podjazd. Wjezdzlem z gosciem, swietny rower, sylwetka zyla, przez las przejechalismy razem i jeszcze gadajac. Po wyjezdzie mnie zostawil, po to aby w polowie odcinka zejsc z rowera i prowadzic Ja nie schodze nigdy, choc on prowadzil rower szybciej niz ja jechalem, zreszta tez sie zataczalem zygzakiem Potem juz tylko kawalek lasu i można zjeżdzać w dół, wyjeżdza sie przy Gołębiewskim w Wisle. Zameczek spokojnie, potem juz do Stecowki, i 2 hopki do Istebnej, tam juz z gorki az do granicy z Czechami i znow pod gorke, a potem juz w dol przez Bukovec .
W ogole w Czechach mam wrazenie, ze troche lepiej sa te trasy oznaczone. Zjezdzam od Stecowki i mam rozwidlenie. W lewo na Koniakow, w prawo nie pisze gdzie. Skrecam w lewo za chwile podjazd, wiec zawracam, bo z Koniakowa musialbym sie i tak cofac, zjechalem tym w prawo po to aby za chwile i tak wjechac na ta gorke tylko z innej strony, bo to byla Istebna Centrum, ale tego juz nikt nie zaznaczyl...za to wpis ile jeszcze do Żywca...
Jakbys sie kiedys zdecydowal to zapraszam, tez jezdze na amatorskim sprzecie, ciezkim MTB, wiec szosowki zostawiaja mnie w tyle, ale przynajmniej nie prowadze rowerka pod gorke, co widzialem kilka razy w sobotę.
A i zainstaluj sobie Strava, swietny motyw z tymi czasami podjazdu pod gorki (do tego mozesz tworzyc sam wlasne odcinki). Zameczek machnalem spokojnie z odbiciem nad zapore zeby fotke przystryknac. Patrze na Stave a rekord pod zameczek dzierży Ted King z Cannondale (ma konto na Stravie), od zeszlego Tour de Pologne nie pobity, mimo, ze pewnie gosc na luzaku jechal w peletonie. Kilku widze tam sie zagina, ale nie moga mu wklepac
W ogole na Strava ma konta kilku PRO, Ten Dam teraz Tour de France jechal.
1. Mam wielką ochotę na tą trasę, problemem nie jest narzeczona, a raczej to, że jeśli bywam w okolicach BB to w tygodniu 9-17 i raczej wtedy mógłbym to zrobić. 2. Trasa gigant, miałbym problem z tymi górkami, tym bardziej że jestem cięższy nawet od Cancellary (mam teraz 87-88 kg) 3. Stravę na pewno zainstaluję, w czasie jazdy odpalasz Stravę i Endo, czy jakoś importujesz później trasy? 4. U mnie sprzęt to 6 letni crossowy Kellys Saphix (za 1k kupiony), z oponami zmienionymi na bardziej terenowe, kiedyś nieźle to wyglądało, dzisiaj ludzie jeżdżą już na naprawdę niezłym sprzęcie, kolarstwo się u nas mocno popularyzuje. 5. Fajna biblioteka podjazdów http://www.genetyk.com/podjazdy/ http://www.genetyk.com/podjazdy/przelecze2011_update.html 6. Robisz przerwy w czasie tras? Ja parę dziś zrobiłem, ze względu na mapę, jedzenie, widoki lub zmęczenie
W tygodniu bedziesz mial nawet lepiej, bo unikniesz weekendowego ruchu turystycznego.
Strava działa na takiej samej zasadzie jak endo. Po prostu po treningu wysylasz na stronke trening i wsio
Niecale 30 min przerw mi wyszlo, postoje na fotki, tlumaczenie drogi hanysom, ktorzy nie mogli odnalezc sie na ślepej ulicy , zakupy, konsumpcja i uzupelnianie płynów, światla w Czechach itp
Staram sie nie robic dlugich postojow, czesc zarcia jem w trakcie jazdy. Jak sie zatrzymam na dlugi postoj, to potem ciezko sie bedzie zebrac, wydluzy to jeszcze czas ogolny podrozy, a wrocic i tak trzeba samemu.
A teraz wracajac do biegania
Zrobilem w niedziele ten polecany przez was trening tempowy 3 x 2 po 4:55, rest przyjalem 4:45. Pytanie co w kolejnym robić? 4x2, 3x3, a moze 3 x 2 tylko skrocic rest? McKracken, Platini i Vendetta? ;P
ja bym jechal na 3x2km. Jeszcze przez jakis czas i pozniej przeszedl na 2x3km 4x2 i 3x3, to juz ciezkie treningi jak dla amatora ;P Przygotowujesz sie pod polowke?
Tak dokładnie, Mam gowniany rekord i chce go zbic o 10 min Ale też na 4:35 nie bede biegal teraz, bo to oznacze poprawe wyniku o 30 min chyba Spodziewam sie tego, ze zgasne w polowie trasy i koniec. Satysfakcjonuje mnie te 10 min. Treningi tylko 3 dni w tygodniu.
Tak jak biegalem wczesniej te szybkie odcinki po 4:35 to chyba pomoglo, bo czulem zmeczenie, ale nie przytykalo mnie ani razu. Tempo bylo nizsze teraz, ale dluzszy szybszy odcinek.
Podsmumowujac, mam to powtorzyc raz jeszcze? identico trening?
Taki trening to tzw. akcent. Masz go robci raz w tygodniu na swiezosci Czyli przysiady przed i po oraz jakies dluzsze bieganie odpada. Skoro zostalo Ci jeszcze 2 miechy to mozesz robic taki trening jeszcze 2 razy. Pozniej przejdz na 2x3km, ktore powtórz trzy razy i w dwoch ostataich tygodniach mozesz sprobowac albo 3x3km albo 2x4km Ostatni akcent na tydzien przed zawodami. Na silce zamiast ciezkich siadów rob 10-15 pwotrzen z mniejszym ciezarem ale za to dynamicznie i nei schodz do samego dolu tylko polprzysiad. I najwazniejsze -> wykroki!!! Nie bedziesz musial wtedy cisnac sily biegowej. Mozesz tez dodac pajacyki ze sztangą.
procz tego wybieganie razy w tygodniu Dla Ciebie od 15 do 20km wystarczy To jest konieczne wiec musisz jebac przynajmniej 15klackow na tydzien bo bez tego dupa bedzie.
U mnie juz nie ma świeżosci. Mam juz problem z regeneracja od pasa w dol, w poprzednim tygodniu chyba juz w ogole przegiałem.
Pon siady Śr rozbieganie z domsami Czw siady Pt rozbieganie z domsami Sob rowerem po gorach Ndz tempowki, a wieczorem jeszcze 17 km wedrowki Pon siady
Wczoraj juz musialem walnac 2 kawy, bo zasypialem, a przed silka poszedl White Flood, bo inaczej byloby juz grubo. Nogi juz zmeczone, jakie sposoby macie na lepsza regeneracje? Padlo to pytanie tez kilkanascie postow wczesniej i nie padla zadan odpowiedz
Ja biore mocno ciepla kapiel polaczana z lekkim rozciaganiem i staram sie co najmniej 7-8 godzin snu zlapac, ale nie wiem czy Ci pomoze, bo ja sie az tak nie katuje
Panowie w takiej temperaturze co proponujecie przed i po treningu biegowym do jedzenia/picia? Czytałem,że po wysiłku dobrze jest wypić mleko czekoladowe, żeby lepiej organizm przyswoił dawkę treningową. Zawsze mam problem co zjeść przed i ile czasu przed. Półtorej godziny przed meczem już nic nie jem, bo później ciężko się biega.
mleko jest ciezkostrawne i przed bieganiem odpada. W ogole bialko w kazdej postaci nie jest wskazane na 2-3 przed bieganiem a mleko to juz w oogole. Ja mleko calkiem wywalilem ze swojej diety. Jest to produkt , ktory praktycznie nie przynosi nam zadnych korzysci, procz tych smakowych a niektore organizmy w ogole go nie trawią ze wzgledu na lektoze. Przed bieganiem w taka pogode tak jak i w kazda inna je sie to samo . Łatwostrawne weglowodany
U mnie mleko jest obowiązkowe po dużym wysiłku. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żebym po mleku miał zakwasy. W przeciwieństwie do wszystkich po bieganiu nic nie jem, bo mi się nie chce. Dopiero po 1,5-2h zjem większy posiłek. AAAA i jeszcze lubię Red Bulla, który też chyba jest niewskazany u mnie po biegu woda, Red Bull i 0,5l mleka lub jakiś jogurt pitny. Ale moja dieta polega na tym, że jem i piję, co lubię więc nie sugeruj się tym za bardzo
ja tam jem owsianke na mleku czasami jak już dość mam samych do tego jakieś bakalie zapodam po 30-40 minutach już wszystko łądnie wchłonięte (czego nie powiem o kanapkach i innych wynalazkach połowe biegania nimi bekam)
mleko na zakwasy? ten mit jest stary jak swiat i juz tysiac razy zostal obalony przez badania amerykanskich naukowców Owsianke z mlekiem tez kiedys jadlem bo jest smaczna ale płatki na wodzie z jogurtem miodem i rodzynkami sa jednak duzo bardziej pożywne
Jak widać co organizm to inaczej reaguje i inne przyzwyczajenia.
Ja z mlekiem lubie wypic szejka proteinowego, opcja woda+mleko dla mnie najlepsza, mleko wzmacnia smak, dzieki temu jest o wiele intensywniejszy.
Do oswsianki polecam dodac zmielone siemię lnianie i suszone owoce oraz dodałbym białko, bo po samej owsiance to ja raz dwa jestem głodny.
A zjesc potrafie do razu po treningu, wrecz w progu, dzis jeszcze nie zjadlem butow, a juz konczylem banana, a chwile potem makaron.
Co jeszcze stosujecie na regeneracje?
Originally Posted By: Pindol
Panowie w takiej temperaturze co proponujecie przed i po treningu biegowym do jedzenia/picia? Czytałem,że po wysiłku dobrze jest wypić mleko czekoladowe, żeby lepiej organizm przyswoił dawkę treningową. Zawsze mam problem co zjeść przed i ile czasu przed. Półtorej godziny przed meczem już nic nie jem, bo później ciężko się biega.
Przed meczem zjadlbym jakis makaron szakaron albo ryz z miesem Po meczu jakies szybke wegle i bialko, a w domu obiad.
W temacie Z czego cieszę michę mą? mógłbym napisać, że nareszcie po chyba 3 latach, udało się 3 razy w ciągu tygodnia pobiegać bez żadnego bólu
Natomiast w temacie Co mnie wkurza? śmiało mogę napisać, że Endo i/lub mój Samsung lecą w ciula O ile podczas dwóch poprzednich biegów gps gubił się w lesie i to jestem w stanie wybaczyć, o tyle wczorajszy gps lost na otwartej przestrzeni przy bezchmurnym niebie wkurzył i to mocno Przy moim truchtaniu wynik nie jest najważniejszy, ale takie kwiatki są demotywujące
A ja dziś wyjeżdżam na zgrupowanie przed Biegiem Powstania Warszawskiego
Ostatecznie zdecydowałem się biec na 5km więc się nie pościgamy podstawek (przeważył fakt że "dyszka" to dwie pętle "piątki", a nie ciągła trasa).
Cel - przebiec szybciej niż moja druga połówka
Ambitniejszych celów nie stawiam bo ostatnio pobolewa mnie kolano, a i mocy tak jakby brakowało. Podejrzewam jednak, że atmosfera zawodów zrobi swoje i mimo wszystko będę chciał pobiec jak najszybciej...
Podstawek powodzenia w debiucie patrząc po treningach to Twój dotychczasowy rekord może stracić aktualność
marzano, dzisiaj odbieram pakiet i dam znać, jaki mam numer, może chociaż po biegu się odnajdziemy - mimo, że start jest w różnych miejscach o swój rekord byłbym spokojny, gdyby nie 3-dniowy kawalerski w ostatni weekend, który jednak trochę mnie osłabił i trasa ponoć trudna, bo obie pętle kończą się podbiegiem, a na trasie jest jeszcze stromy zbieg na Karowej
Majner Zainstaluj Strava, jak sie zacznie sypac, wylaczysz audiokołcza w endo, wlaczysz w Stravie i bedziesz mogl bezproblemowo kontynuowac trening.
Już wczoraj chciałem biec ze Stravą, ale przez 10 minut nie chciała złapać sygnału gps, więc wróciłem do Endo Spróbuję dzisiaj potestować, bo zachmurzenie dosyć spore, więc coach z Endo na pewno będzie pierdoły pociskał na trasie Czasami aż wybucham śmiechem na trasie jak słyszę co on mi tam pierniczy do ucha
to moze jest jeszcze cos co dziala na Ciebie inaczej niz na wszystkie pozostale osoby
Ja wymiotuję po zjedzeniu wołowiny - znajdź mi drugą taką osobę Skoro podstawek czuje się lepiej po wypiciu mleka, to widocznie tak jest. Może to placebo, może nie, ale skoro mu to pasuje, to nie ma powodu tego wyśmiewać
akurat uczulonym mozna byc na wszystko wiec takei reakcje nei sa dziwne. Natomiast bak "zakwasów" po wypicu mleka to bajka bo jest wysyilek po ktorym niewazne co bysmy wypili czy zjedli a tzw. domsy i tak beda bo na nie nie ma cudownego srodka. Ja niczego nie wysmiewam tylko stwierdzam fakty.
Zakwasy zawsze pojawia sie, kiedy stosujemy nowe cwiczenia lub kiedy wracamy po dluzszej przerwie. Najlepiej to widac kiedy wracamy po przerwie na silownie i nawet robiac z lekkim ciezarem nastepnego dnia mamy problem ze wstaniem.
Po kilkunastu dniach nie powinny sie juz pojawiac, biorac pod uwage odpowiednia suplementacje i regenaracje.
przy mocnym wysilku miesniowym domsy wystepuja nawet u zawodowcow Ja trenuje juz dlugi czas i zarówno po mocnym treningu na silowni jak i bieganiu na wysokiej intensywnosci( interwaly, sila biegowa) mam domsy.
Wazniejsza kwestia jest jak szybko mijaja i czy przed startem zdazysz sie zregenerowac. Bo jak startujesz na zakwasach to nic z tego dobrego nie wyjdzie.
Potwierdzam. 2 treningi w tygodniu robie z domsami. A zawody z domsami, jak sie trzeba spiac to juz masakra, bieganie po ciagach czy siadach to walka z samym sobą. Przerobiłem to na sobie, nie polecam.
Majner Zainstaluj Strava, jak sie zacznie sypac, wylaczysz audiokołcza w endo, wlaczysz w Stravie i bedziesz mogl bezproblemowo kontynuowac trening.
Już wczoraj chciałem biec ze Stravą, ale przez 10 minut nie chciała złapać sygnału gps, więc wróciłem do Endo Spróbuję dzisiaj potestować, bo zachmurzenie dosyć spore, więc coach z Endo na pewno będzie pierdoły pociskał na trasie Czasami aż wybucham śmiechem na trasie jak słyszę co on mi tam pierniczy do ucha
Nie ma takiej opcji. Jesli masz wlaczony gps i jedna aplikacja ma znalezione sateloty, druga tez.
zacna mi sie pogoda szykuje na jutrzejsze zawody w Moryniu 32 stopnie w cieniu juz dzisiaj ledwo mozna wytrzymac a jest "jedynie" 27stopni Trzymajcie kciuki zebym ukonczyl szczesliwie te zawody
zacna mi sie pogoda szykuje na jutrzejsze zawody w Moryniu 32 stopnie w cieniu juz dzisiaj ledwo mozna wytrzymac a jest "jedynie" 27stopni Trzymajcie kciuki zebym ukonczyl szczesliwie te zawody
Przed biegiem Całe zaplecze biegu było zlokalizowane na stadionie Polonii. Byłem tam ok. 1:45h przed startem. Pakiet startowy miałem odebrany już wcześniej więc do wzięcia pozostała mi tylko opaska powstańcza. Szatnie były w budynku klubowym. Miejsca było wystarczająco. Toalety wolne i czyste, a nie żadne toitoie. Po przebraniu i zostawieniu worka z rzeczami po drugiej stronie ulicy było ok. 0,5h na konwersację z innymi Rozgrzewka była całkiem sympatyczna, bo w pobliskim parku. Na starcie ustawiłem się 20 minut przed biegiem, bo ponoć później ciężko miał być o miejsce. Przed biegiem na scenie przedstawieni byli Powstańcy, zagrali piosenki z Powstania i zaraz przed startem odegrali hymn więc atmosfera była podniosła
Bieg Jak wcześniej napisałem, stałem dosyć wysoko, ale mimo wszystko na początku musiałem biec slalomem, żeby wyprzedzić maruderów. Pewnie rzeczywiste tempo pierwszych 3km wyszło ok. 4min/km. Wg pomiaru na 2,5km miałem 9:29. Po zbiegu z Karowej specjalnie zwolniłem, żeby się nie zarżnąć i złapałem się gościa, który chciał biec podobnym tempem do mojego. Na pierwszej pętli nie skorzystałem z kurtyny wodnej, ale na zakończenie okrążenia wziąłem wodę. 5km wyszedł mi trochę wolniej, ale dlatego, bo był mały podbieg. Ok. 6km złapała mnie kolka. Nie wiem, czy z powodu wypicia wody, której normalnie nie piję, czy z powodu już sporego zmęczenia. Jednak za wszelką cenę chciałem się trzymać tego gościa. Chłopak ostatecznie uciekł mi na 8km, bo pobiegł na skróty chodnikiem, a ja ulicą i już później nie odrobiłem tych kilku metrów straty. Później był najgorszy fragment, prosta wzdłuż Wisły, której końca nie było widać. Wtedy wydawałem już głosy, jak stary diesel Teraz podbieg był dla mnie zbawieniem, bo oznaczał skręt na ostatnią prostą. Z daleko ciężko było ocenić, jak daleko jest meta, ale zacząłem finiszować i wyprzedziłem ok. 10 osób. Na metę wpadłem razem z dziewczyną Ogólnie dałem z siebie absolutnie wszystko. Ostatnie 2,5km to już przebiegłem siłą woli mimo, że na wykresie z endo wcale tak źle to nie wygląda. Kibice na trasie dopisali. Na Bonifraterskiej, Krakowskim Przedmieściu i Konwiktorskiej doping był naprawdę pobudzający do większego wysiłku.
Po biegu Po biegu do odebrania był izotonik AA Drink, całkiem smaczny. Do zjedzenia tylko banany, ale można było brać do woli. Na mecie byłem przez kilkanaście minut i dla tych na końcu też starczyło. Myślę, że chyba na takich biegach masowych ciężko spodziewać się czegoś konkretniejszego.
Podsumowując to jak na pierwszy bieg było bardzo w porządku. Dałem z siebie maksa. Tempo też rozłożyłem w miarę rozsądnie. Przed biegiem założyłem sobie 4:15-4:20 do 7km, a później w zależności od sił więc w miarę zrealizowałem założenia. Ciężko jest mi obiektywnie ocenić otoczkę biegu, bo nie mam skali porównawczej, ale podobało mi się
oficjalny czas netto: 42:30 miejsce: 224/4055 kategoria M20: 72/869
AAA i odnośnie pogody. Niektórzy narzekali na duchotę. Na starcie rzeczywiście było bardzo parno, ale później przyjemnie. Zresztą opłaciły mi się treningi o 13-14, bo teraz mało która temperatura robi na mnie wrażenie
Gratulacje Po tym biegu wysunales sie na 2 miejsce w naszych klasyfikacjach i sądzac po tym jak krótko trenujesz to mysle ze z czasem wyniki beda jeszcze lepsze Oby tak dalej!!!
Ja bieglem wczoraj 11,8km w Moryniu Czas: 00:47:14 Miejsce: 14 Open, 11 wśrod facetów a 3 w Kategorii M30
Warunki do biegu byly masakryczne. Pierwszy raz bieglem w takim upale. Po zalozeniu pulsometra okazalo się ze moje tetno na wejsciu wynosi 60%hrmax( normalnie mam 40%) Myslalem, ze to jakis blad ale niestety słonce i emocje zrobily swoje Trasa byla ciezka, bo bylo pelno podbiegów i 80% trasy bieglo sie na odslonietym terenie a slonce tego dnia palilo niemilosiernie. Ogolnie z biegu jestem zadowolony bo pierwszy raz stanalem na podium ale czasowo mogloby byc lepiej Wracajac do pulsometru to wkurzal mnie strasznei ten pasek bo spadal mi co chwiel z klatki na brzuch i musialem go poprawiac. Zdjalem go potem calkiem na 6 km bo juz co chwi emusialem to poprawiac co mnie wybijalo z rytmu. Z ciekawostek powiem ze juz na 4 km, na jednym z podbiegów moje tetno max wynosilo 105%hrmax,czyli 199 uderzen na minute Organizacje zawodów oceniam na plus ale jedno mnie wkurzylo. PRzeciaganeli rozdanie dekoracje do 13:30, gdzie ja ukonczylem bieg przed 11 a najwolneisjz aosoba miala czas cos przed 2h Ciezko bylo wytrzymac na tym upale i nawet w cieniu byla tragedia. Dodatkowo blisko bylo jezioro i chcielismy isc plazowac od razu po biegu a przez to przeciagniecie dekorowania zawodnikow stracilismy cenny czas Do jedzenia byl makaron z sosem pomidorowym( podobno dobry) ale ja mialem swoje jedzenie - > od razu po biegu rogalik i banan a chwile pozniej makaron + piers z kurczaka + oliwa z oliwek i warzywa wklejam galerie z biegu bo wiecej nei chce mi sie pisac
@Vendetta @podstawek Gratulacje za bieg i czasy! Ten weekend jednak nie jest dobry do biegania więc tym bardziej szacun za udział.
Byłem w Wawie na biegu Powstania Warszawskiego jako kibic. Dycha startowała o 21ej więc warunki już jednak lepsze. Nie ukrywam, że gdy stałem to aż lekki żal czułem, że nie biegłem. No ale ja ostatnio wypadłem z biegania. trochę się rozleniwiłem. Planuję wziąć się w końcu do roboty. Co do samej trasy to standard warszawski. Prosta na Wisłostradzie trochę dobija. W marcu biegłem półmaraton a wtedy po Wisłostradzie to chyba ponad 6km prostej było
Na trasie wypatrzyłem Korzeniowskiego. Nie byłem pewien ale to jednak był on. W wynikach wpisany jako: Korzenowski Robert Ogólnie ciekawie się ogląda bieg jako kibic. Ciekaw jestem jak sobie poradził gość biegnący o kulach na dychę. Na Krakowskim na 1. pętli "biegł" już niemal na samym końcu, dostawał największe oklaski. Nie wiem co mu dolegało ale dość szalony pomysł bo dwie kule i "bieg" po kostce to dość mocne wyzwanie ...
A tak przy okazji ... Ktoś się szykuje do wrześniowego Maratonu Warszawskiego?
moj startowal o 10 rano wiec lipa straszna Juz o 8 ciezko bylo wytrzymac w ten dzien Co co 200+ to ja mialem max 199 ale pewnie pod koniec biegu mialbym ponad 200 sądzac po tym jak sie czulem
Nawet na pewno, jakbys zaliczyl maksa juz na 4km to reszta biegu wygladalaby znaaacznie gorzej szkoda, ze nie miales juz paska na finiszu - max zazwyczaj osiagasz pare sekund za linia mety. Skroc pasek to nie powinien sie zsuwac
samej koncowki ( ostatnich 300 metrów) wyjatkowo nie bieglem na maxa bo nie mialem juz kogo sciagac a jednoczesnie wypracowalem sobei taką przewage ze moglem sobie te ostatnie metry przetruchtac Pewnie w innych warunkach walczylbym o lepszy czas ale nie tego dnia...
Gratuluje Podstawek, miażdzący wynik. Pomyśleć ile ja sie musiałem mu naprodukować aby zainstalował i zaczał ganiać. Normalnie czuje sie ojcem sukcesu
Chciałbym zauwazyc, ze pierwsze 5 km przebiegł szybciej niż drugie, co Mckrackenowi umknelo, ale może pozniej cos napisze:)
Pamietam też jak Vendeta zaczynal na poczatku z kontem kolegi, a teraz podium swojej kategorii Dobra, a teraz powiedz ile zarobiłeś
Faktycznie dzis dosc goraco, ja polowe trasy mam wsrod drzew, a i tak sie niesamowicie zagotowałem Zreszta opisałem wszystko na endo. Chyba najgorszy trening ever. Na szczescie rozsadek zwyciezyl, nie bylo sensu kontynuowac tej masakry, bo kuku juz blisko
Chciałbym zauwazyc, ze pierwsze 5 km przebiegł szybciej niż drugie, co Mckrackenowi umknelo, ale może pozniej cos napisze:)
Nie umknelo najwazniejsze jest, ze podstawek sieknal zyciowke i pora na otwieranie szampana i swieto bo styl jest sprawa trzeciorzedna w tym wypadku. To ze na negatywnym splicie zapewne wykrecilby jeszcze lepszy czas to juz mysl na nstepne zawody
Gratulacje podstawek, Vendetta, świetne wyniki panowie
Jeśli chodzi o mój start to był on mocno rekreacyjny.
We znaki dały się trudy dwudniowego "zgrupowania" w Warszawie
Całą trasę biegliśmy wspólnie z żoną "podziwiając" widoki i komentując zdarzenia na trasie. Co najbardziej utkwiło mi w pamięci - banda (dokładnie troje) miłośników nordik łoking zamiast ustawić się na starcie na końcu stawki władowała się na początek i praktycznie 80% uczestników musiało wyprzedzać święte krowy... Na jednym z przejść dla pieszych kobicie tak się spieszyło, że niemal staranowała wózkiem z dzieckiem kilkoro biegaczy Biegnąc już wzdłuż Wybrzeża Gdańskiego natykaliśmy się na poruszających się w przeciwną stronę spacerowiczów
Ogólnie impreza sympatyczna, fajnie zorganizowana, przed startem odśpiewaliśmy Rotę, a na mecie można było brać banany garściami
Jedynie założonego celu nie osiągnąłem bo jak się okazało, moja druga połówka wyprzedziła mnie na mecie o kilkadziesiąt setnych sekundy co dało jej w ostatecznym rozrachunku dwa miejsca przewagi
Fakt, druga piątka wyszła wolniej o 22 sekundy Jednak i tak się cieszę, że udało mi się utrzymać tempo do końca mimo dużego zmęczenia. Niestety tym razem już nie dało się przyspieszyć. Mimo wszystko, jak na pierwszy bieg i brak rozeznania na co mnie stać wyszło całkiem dobrze.
Kondycyjnie, wydolnościowo jestem dobrze przygotowany, zasuwam od 4 tygodni i jestem dobrej myśli. Zrobiliśmy 15 jednostek tlenowych, czyli 15 razy 10 kilometrów biegu, bo takie było założenie. Ustaliliśmy, że mój czas w biegu 10 km ma się mieścić w granicach 50-55 minut. W takim czasie się mieściłem.
Pierwsze 10 km w zawodach i za mną. Biegłem w niedzielę w 3. Wałeckim Biegu Filmowym http://www.biegfilmowy.pl/ . Momentami było bardzo ciężko i duszno. W lesie ciężko było złapać oddech. 13 osób nie ukończyło biegu. Reasumującem, zająłem 286 miejsce na 472 osoby, które bieg ukończyły. Czas netto 00:55:52, wynik: 00:56:08. WYnik mógłby być lepszy, ale biorąc pod uwagę, że ostatnio trenowałem w kratkę, nie jest źle. Po biegu na mecie czekały rogaliki, oczywiście woda i piwo Noteckie Jesze dodam, że w pakiecie była koszulka, numer, chip, woda i do wyboru jeden z filmów Bareji (wziąłem Misia). Teraz będę się przygotowywał do półmaratonu w Pile (wrzesień).
Panowie jak bardzo wierzycie w Endomondo? nie pytam tu o czas ani dystans ale wszytskie pozostale parametry - srednia i max predkosc, kalorie czy nawodnienie?
Kalorie sie robi przy okazji. Nie mialem pomyslu na grupe inna niz kolejny kilometraż, a od was też nie było sugesti. Grupy na dystans padly dopiero pozniej (swoja droga chyba czas założyć na połówkę?)
Żeglarstwa nie będzie, bo zasniesz na łódce i machniesz atlantyk i będzie po zawodach. Ale jutro zaczyna sie Sierpniowe Wyzwanie, wiec ognia
tempo nei masz a tak duzego znaczenia. Tutaj robisz baze tlenową( wzmacniasz serducho itp) wiec powinienes biec tak by móc swobodnie rozmawiac bez zadnej zadyszki W twoim [przypadku mysle ze to moze byc tempo w okolicach 6 lub niecale 6min/km
Na poczatek wydaja sie ok. Moze jak gdzies poszukasz to na wyprzedazy dostaniesz jeszcze lepsze buty jakosciowo znanych marek biegowych np jakis starszy model
Ja rozwaliłem Asics Gel Virage z małym przebiegiem (w rok tylko 500 km), czasami spacerowałem w nich. Konkretnie w prawym bucie przy małym palcu rozerwała się siateczka (ok 1,5 cm), tak że widać białą skarpetkę. Może jest to spowodowane bieganiem po śniegu (choć wątpię), ale przez przypadek o coś zahaczyłem. Cała reszta - amortyzacja, wygoda - super, brak jakichkolwiek innych zniszczeń. Dojadę je do końca (powieśniaczę z białą skarpetką:)) i zobaczymy
Ja mam Nike Vomero. Buty są generalnie krytykowane, ale ich zalety są dla mnie kluczowe. Jak na buty do biegania są dosyć ciężkie i "wolne" przy przyspieszeniu. Jednak mają to na czym mi najbardziej zależy. Super amortyzacja - czuć tą całą gąbkę w podeszwie. Bardzo duża stabilizacja - jestem wyczulony na tym, żeby pięta była bardzo stabilna, a w tych butach czuć prawie kliknięcie. Tak dobrze dopasowana jest pięta
Jedyne czego nie przewidzialem, a wyszlo w testach juz, to, ze prawa stope, a w zasadzie piete mam chyba mniejsza. Przy wolnym biegu delikatnie czulem lekkie oderwanie piety w bucie. Problem rozwiazalem wkladajac sznurowki w te ostatnie puste dziurki tam na zdjeciu i od razu pieta jest stabilna, czyli to o czym wspomnial Podstawek. Co ciekawe mam tak tylko z prawa stopa:)
Kolorystyka to kwestia gustu, bralem na wyprzedaży, bo one normalnie prawie 500 zl kosztuja. Została wsciekla pomarancz oraz biel, to wzialem pomarancz
hehe a skąd wiesz że biegam? Temat obserwuję ale się nie udzialałem za bardzo ostatnio słabo, przygotowuje się do kraków business run i jak podkręciłęm tempo treningów to mnie dopadła kontuzja piszczeli -shin splits i się nie mogę tego badziewia pozbyć daj namiary na waszą grupę na endo to może wbije
Majner Zainstaluj Strava, jak sie zacznie sypac, wylaczysz audiokołcza w endo, wlaczysz w Stravie i bedziesz mogl bezproblemowo kontynuowac trening.
Już wczoraj chciałem biec ze Stravą, ale przez 10 minut nie chciała złapać sygnału gps, więc wróciłem do Endo Spróbuję dzisiaj potestować, bo zachmurzenie dosyć spore, więc coach z Endo na pewno będzie pierdoły pociskał na trasie Czasami aż wybucham śmiechem na trasie jak słyszę co on mi tam pierniczy do ucha
Nie ma takiej opcji. Jesli masz wlaczony gps i jedna aplikacja ma znalezione sateloty, druga tez.
Od kilku dni mój telefon w ogóle nie łapie sygnału gps Chyba pora zmienić na nowy, mimo, że ten ma dopiero niecałe 1.5 roku Chociaż spróbuję mu dzisiaj na nocce wgrać nowy system, może zaskoczy
Lupus, w moim SG+ Strava w ogóle nie działa w tle. Jak się przełączałem na Endo, to Strava pozbywała się gps i włączała się pauza.
GPS wrócił na nowym andku Powiem więcej: gps łapie fixa w przeciągu kilkunastu sekund Wcześniej trzeba było czekać kilkanaście minut Natomiast Endo ze Stravą nadal nie umieją się dogadać No cóż, potestuję sprzęt w przyszłym tygodniu i może w końcu wezmę się za truchtanie
Polecam !!! Cena tego modelu to normalnie 300zł i wiecej. Te są przecenione ze wzgledu na....kolor Bo rozmiarówka jest rozna i wybor duzy Polecil mi je znajomy( lata 10km w 36 min) który przebiegl w nich juz 500km i wypowiadal sie o nich w samych superlatywach. Ja takze jak na razie jestem baaaardzo zadowolony
a tak z innej beczki -> Lupus: czy w tej naszej nowej rywalizacji biora udzial jacys zawodowcy? Gosciu w 5 dni trenuje 15 godzin wiec na to wyglada ze albo z tego zyje albo nie wiem
no za stromo troche ale widoki mega Moze na sb to nie jest teren i skipów czy wieloskowkow lepiej tam nie robic ale wbiegac mozna spokojnie i tez fajnie "wejdzie" !!!
Na oko za stromy i przede wszystkim zla nawierzchnia, Najlepsza to sciolka lesna
Wiem, wiem, śmieję się tak zrobiłem fotki, bo się wspinałem ze spacerówką i już po pokonaniu 1/4 miałem serdecznie dość, na szczęście na górze czekał zimny browar w ładnej scenerii i z dobrym towarzystwem
BTW. kiedyś poruszany był temat "kolki", dziś znalazłem ciekawy art. na ten temat, co prawda dużo teorii w tekście, ale co najistotniejsze poniżej i głównie pogrubione. Wymieniono kilka powodów występowania kolki oraz kilka sposobów poradzenia sobie z problemem, warto przejrzeć...
Po omówieniu mechanizmów powodujących ból poruszmy temat czynników zwiększających częstotliwość jego występowania. Tu autorzy są zgodni co do kilku punktów dyskusji. Jedzenie przed wysiłkiem czy spożywanie płynów, słaby poziom wydolności, zła rozgrzewka, zbyt wysoka intensywność wysiłku), niewydolne mięśnie stabilizujące oraz oddychanie podczas biegu to najczęstsze propozycje.
Wykazano, że spożywanie płynów wysokowęglowodanowych przed wysiłkiem znacznie bardziej prowokowało kolkę niż picie pozostałych. Choć, co warte podkreślenia, każde spożycie powodowało wzrost ryzyka, mimo braku znaczenia ilości. Z pewnością winę za to ponosi wzrost wagi i objętości narządów wewnętrznych oraz zmiany stężenia płynu otrzewnowego. Nieodpowiednia rozgrzewka, dalsze zbyt szybkie budowanie intensywności czy wreszcie za wysoki jej poziom korespondujący z niskim wytrenowaniem mogą przyczyniać się do braku gotowości i odpowiedniej wydolności układów (szczególnie nerwowego i krwionośnego) do wysiłku oraz większych wahań ciała ludzkiego w trakcie kroku biegowego.
Niewydolne mięśnie stabilizujące nie zapobiegają tym wahaniom, tym bardziej jeśli wydech w kroku biegowym przypada na prawą nogę co jeszcze znaczniej obciąża więzadła i przeponę po prawej stronie. Poza tym wykazano, że występowanie i częstotliwość kolki maleje wraz z wiekiem i stażem treningowym, a płeć czy waga mają małe znaczenie
Te wiele przyczyn i mechanizmów powstawania kolki może być zrównoważone przez odpowiednie zachowania mogące je zniwelować czy nawet w ogóle wyeliminować. Analizując cały poprzedni akapit należałoby zwrócić uwagę na takie czynniki, jak wstrzemięźliwość od pokarmów około 2-3 godziny przed wysiłkiem, odpowiednią rozgrzewkę, progresywny wzrost obciążeń i intensywności treningowej. Wzmocnienie mięśni stabilizujących (szczególnie przepony, brzucha oraz lędźwiowego większego i czworobocznego lędźwi) poprzez ćwiczenia oddechowe czy stabilizacji również powinno być remedium na problemy z kolką.
Warto także zwrócić uwagę na dysbalanse mięśniowe i posturalne w obrębie kręgosłupa, szczególnie piersiowego. Dodatkowo w trakcie wystąpienia ETAP podczas treningu poleca się najpierw zwolnić tempo biegu, głęboko oddychać, lekko pomasować obolałe miejsce oraz zmodyfikować koordynację oddechu w kroku biegowym – jeśli wydech przypadał na lądowanie na prawej nodze (a w większości kolek biegacza tak jest) wystarczy to zmienić. Jeżeli jednak zmiana koordynacji wydechu nie pomoże warto zatrzymać się oraz rozciągnąć jamę brzucha i klatki piersiowej poprzez uniesienie ramion do góry i głęboki oddech torem brzusznym (przy wdechu powierzchnia podżebrowa uwypukla się, a przy wydechu kieruje w stronę kręgosłupa)
ETAP jest jednym z najczęstszych bólów biegowych. Przy rozsądnie prowadzonym treningu powinien być to krótkotrwały problem. Jeśli jednak trwa dłużej, nie reagując na wyżej opisane czynności i utrudniając Ci rozwój sportowy, warto zróżnicować diagnozę u specjalisty (podobne dolegliwości powodowane są przez kolkę lub kamienie nerkowe, wstępującą okrężnicę czy wiele innych schorzeń). Pamiętaj – bieganie powinno być przyjemnością.
no za stromo troche ale widoki mega Moze na sb to nie jest teren i skipów czy wieloskowkow lepiej tam nie robic ale wbiegac mozna spokojnie i tez fajnie "wejdzie" !!!
na poczatek Twojej przygody z beganiem wystarczy delikatnie wzniesienie o przewyzszeniu nie przekraczajcym 3 metrów na odcinku 100 metrów. 1 seria skadaa sie z trzech cwiczen podstawowych. 1 - skipA, 2 -wieloskok, 3 zwykly podbieg( bieg na 90% mozliwosci przy zachowaniu idelanej techniki biegu czyli biodra do przodu i ręce pracują wzdluz tułowia. Po pokonaniu kazdego odcinka wracasz truchtem na linie startu. Zaczynasz od 3 serii. Pozniej mozesz wydluzyc do 4 a 5 to juz jest max bo cala jednostka nie powinna przekroczyc dystansu 1500metrów. Ale moim zdaniem na razie przez okrez kilku miesiecy powinienes robci 3 serie. Przed kazdym cwiczeniem przynajmniej 5km bardzo spokojnego truchtu pozniej porzadne rozciaganie a nastepnie wykonujesz SB. Na koniec 2km schlodzenia o rozciaganie. Sila biegowa traktowana jest jako mocniejszy akcent i dla amatorów wskazane jest wykonywac ją nie czesciej niz raz na tydzien. To tyle
no za stromo troche ale widoki mega Moze na sb to nie jest teren i skipów czy wieloskowkow lepiej tam nie robic ale wbiegac mozna spokojnie i tez fajnie "wejdzie" !!!
na poczatek Twojej przygody z beganiem wystarczy delikatnie wzniesienie o przewyzszeniu nie przekraczajcym 3 metrów na odcinku 100 metrów. 1 seria skadaa sie z trzech cwiczen podstawowych. 1 - skipA, 2 -wieloskok, 3 zwykly podbieg( bieg na 90% mozliwosci przy zachowaniu idelanej techniki biegu czyli biodra do przodu i ręce pracują wzdluz tułowia. Po pokonaniu kazdego odcinka wracasz truchtem na linie startu. Zaczynasz od 3 serii. Pozniej mozesz wydluzyc do 4 a 5 to juz jest max bo cala jednostka nie powinna przekroczyc dystansu 1500metrów. Ale moim zdaniem na razie przez okrez kilku miesiecy powinienes robci 3 serie. Przed kazdym cwiczeniem przynajmniej 5km bardzo spokojnego truchtu pozniej porzadne rozciaganie a nastepnie wykonujesz SB. Na koniec 2km schlodzenia o rozciaganie. Sila biegowa traktowana jest jako mocniejszy akcent i dla amatorów wskazane jest wykonywac ją nie czesciej niz raz na tydzien. To tyle
Dzięki V
To jeszcze podpowiedz gdzie znajde u nas takie odpowiednie wzniesienie?
hehe z tym pytaniem to juz przesadziles GDzie bys nie pobiegl to znajdziesz taki podbieg Byle w las!
A jak wybiorę zbyt stromo albo za łagodnie?
To wtedy cała jednostka treningowa w pizdu... Ba! Może to mieć wpływ na całą moją(pięknie zapowiadającą się) karierę. A tak to będziesz mógł się nazwać drugim(zaraz po lupusie) OJCEM SUKCESU!
to rozkmin u mnie trening z 17 lipca od koncowki 11km. Jak zobaczysz na mapce to jest ten teren jakbys od stawskiego biegl taką polną ciezką w strone gwarnej. Robie to mniej wiecej w polowie drogi miedzy stawskim a gwarną Powodzenia!!!
to rozkmin u mnie trening z 17 lipca od koncowki 11km. Jak zobaczysz na mapce to jest ten teren jakbys od stawskiego biegl taką polną ciezką w strone gwarnej. Robie to mniej wiecej w polowie drogi miedzy stawskim a gwarną Powodzenia!!!
Dobrze, że jeszcze nikt Cię nie namierzył
O to chodziło. Dzięki wielkie, pojutrze sobie tam pobiegnę obadać teren
btw.jak znajdę chwilę czasu to postaram się skrobnac pare słów relacji z niedzielnych zawodów.
OK, to mam chwilę czasu. Co prawda od zawodów minęło już sporo czasu, bo 3,5 tyg. ale pare rzeczy jakie udało się zapamiętać...
Pogoda idealna dla biegaczy (gorsza dla organizatorów i pikniku po biegu), chłodno, w trakcie biegu pojawiła się lekka mżawka. Bieg ukończyło 125 osób (czyli dwukrotny wzrost, w tamtym roku było coś ponad 60). Zwyciężył Białorusin z czasem 32:38, najlepsza kobieta (również Białorusinka) - 40:41, co ciekawe drugi w kategorii open był najlepszy biegacz po schodach w Polsce - Piotr Łobodziński
Zwycięzcy w swoich kategoriach (w środku):
Ciekawostką na pewno też był udział w biegu Stasia Marca (część biegaczy może go znać), facet ma 51 lat, czasami biega na boso (u nas się nie zdecydował, natomiast biegł w swoich porwanych Asicsach, na zdj. widać palce ;)), a kręci takie czasu że hoho, dla wielu nieosiągalne, w RfR4 ukończył 5ty z czasem 35:26.
Stanisław Marzec
Originally Posted By: rivex
Ciekaw jestem jak sobie poradził gość biegnący o kulach na dychę. Na Krakowskim na 1. pętli "biegł" już niemal na samym końcu, dostawał największe oklaski. Nie wiem co mu dolegało ale dość szalony pomysł bo dwie kule i "bieg" po kostce to dość mocne wyzwanie ...
Domyślam się o kogo chodzi, biegł i u nas na 5 km (jeździ koło niego kobieta na rowerze). Pełen podziw za determinację, dziękował po biegu za możliwość udziału z biegaczami sprawnymi i tu kolejna ciekawostka, bo będąc na scenie zadał pytanie o liczbę biegaczy o kulach w Polsce i okazało się że jest 2-óch (jak sam stwierdził o ile kolega jeszcze żyje, bo biegł z nim ostatnio chyba na jesień). Rozmawiałem z nim 2 tyg. później na stacji gazowej i mówił, że wybiera się właśnie do stolicy na bieg.
Co do szamy, to były kiełbaski z grilla (opór, bo aż zostało), woda, słodkie napoje + ciasta przez nas przygotowane (ok. 15, na przyszły rok obowiązkowo więcej, bo poszły w mig). Spłynęło wiele pozytywnych opinii o tym, że trasa dobrze zabezpieczona, że w porządku gościna, że pomiar czasu i wyniki bardzo szybko
i nawet że uczestnicy są skłonni więcej zapłacić, aby bieg był jeszcze lepszy.
Niestety oczywiście nie obyło się bez kilku błędów organizacyjnych, które w przyszłości wymagają poprawy. Przede wszystkim opóźniony start biegu o 10 min., winowajca policja, która przyczepiła się do polnej dróżki, która była oznaczona taśmą, ale nie było człowieka pilnującego, aby czasem ktoś nie wjechał na trasę biegu. Na pewno do poprawy: medale (odlew, a nie taki badziew jak ostatnio), lepsze nagłośnienie, więcej ciasta, wcześniejsze losowanie nagród i pewnie jeszcze wiele wiele innych rzeczy
Najprawdopodobniej październik, choć ja upieram się że lekko potruchtam już pod koniec września. Poza tym w ostatni czw. na ćwiczeniach fizjoterapeutka nadmieniała, że jeszcze w śr. ćwiczenia i mogę zacząć już wzmacniać nogi na siłowni. W czw. też pierwszy raz miałem ćwiczenia ze sztangą, tak dała mi w kość że do dziś nogę czuję.
Originally Posted By: lupus
1 łyżeczka soli 1 łyżka miodu 1 duży kubek wody
Nie dziwne, że smakowało jak ściek...
Ja mam takie proporcje: 1,5 L wody niegazowanej 1,5 cytryny (jak większe), 2 jak mniejsze 1 duża łyżka miodu naturalnego 1 szczypta!!! soli mieszam w jakiejść miseczce i przez lejek wlewam do butelki wody, nawadnia tak że później co chwila latam do łazienki
Vendetta najlepszego, braku kontuzji i satysfakcjonujących wyników!
Zrobilem ten izotonik, woda + miod + sol. Paskudztwo.
A cytryna gdzie? Pewnie za dużo soli dałeś, musisz pokombinować z proporcjami, no i miód naturalny.
1 łyżeczka soli 1 łyżka miodu 1 duży kubek wody
Moim zdaniem przesoliłeś ostro . Ja do 0.5-0.7l daje max. pół łyżeczki soli albo mniej, dwie łyżeczki miodu, cytrynę również, kombinuj, w końcu będzie dobre Czasami jak nie mam czasu to daje wodę mineralną i też działa. Najważniejsze jest to, że zdecydowanie efektywniejsze niż sklepowe "izotoniki", przynajmniej w moim przypadku.
Vendetta sto lat, ładnie dzisiaj poleciałeś . W końcu normalne temperatury dla biegaczy, u mnie +15.
Wypic wypilem, ale w smaku nie bylo to ani slodkie ani slone. W takim wypadku u mnie najlepiej sprawdza sie metoda, zjesc lyzke miodu, wsypac sol do ryja i zalac woda Nie odczuje tak tego wtedy
Originally Posted By: radeke
W czw. też pierwszy raz miałem ćwiczenia ze sztangą, tak dała mi w kość że do dziś nogę czuję.
No juz wiesz co to sa domsy, a teraz pomysl jak cudownie sie z tym biega
Endo w telefonie pokazuje mi przebiegnięte 8,05 km, a na stronce 7,36:] Miał ktoś podobną sytuację?
czesto wylacz telefon, pozniej wlacz i wejdz w aplikacje endo. Jak zlapie sygnal to sie aktualizuje wynik na stronce
Ostatnio miałem tak trzy razy. Nie musiałem wyłączać telefonu, poczekałem spokojnie i wszystko dorzuciło się na stronę
Originally Posted By: lupus
Zrobilem ten izotonik, woda + miod + sol. Paskudztwo.
radeke dobrze Ci napisał Zapomniałeś najważniejszego. Ja taki napój spokojnie piję i mi smakuje
Co do Stanisława Marca - biegł w Lublinie na bosaka dyszkę, później widziałem go w Stalowej Woli to już w dobrym obuwiu śmigał z tego co kojarzę Vendetta spóźnione ale szczere - NAJlepszego
ja dzis zaczalem swoja przygode z bieganiem i umieram.. nie wiem jak wy dajecie rade tyle biegac
kondycja = zero pomimo 183 cm wzrostu i 69 kg wagi
nie od razu Kraków zbudowali Gvizdek... pamiętaj żeby na początek nie przesadzić z dystansem i intensywnością, bo zamiast przygody z bieganiem szybko się zrazisz. Zważywszy na obecną pogodę staraj się biegać wcześnie rano lub wieczorem, po zachodzie słońca, wtedy nie będziesz tak męczył organizmu.
ja się zastanawiam nad Poznaniem w pazdzierniku Biegales juz wczesniej maraton Kellthorn czy to bedzie pierwszy raz? Chyba Ciebie nie ma u nas w grupie na endo hmm?
Będę się rozdziewiczał we Wro :), atakuje 3:30, jednak priorytet to ukończenie zawodów. Wcześniej jednak przedbieg w Lesznie na 1/2, inna nawierzchnia, inna atmosfera ale bieg bardzo sympatyczny i można przetestować co nieco przed "finałem".
ja się zastanawiam nad Poznaniem w pazdzierniku Biegales juz wczesniej maraton Kellthorn czy to bedzie pierwszy raz? Chyba Ciebie nie ma u nas w grupie na endo hmm?
Będzie waga piórkowa...
Jak masz Poznań w planach w październiku to wpadnij do mnie na wybiegania. We wrześniu do zrobienia do wyboru 220 km lub 150 km, opcja krotsza 85 km i sprint 55 km Wszystko szlakami górskimi, nawet wpadne na trasę jako Twoj punkt odżywczy
Ja juz po dzisiejszym pykaniu, pobieglem z rana na czczo i po treingu nog, bo wieczorem ma padac, ale i tak walnelo deszczem po 5 km. Nogi jak z betonu, człapanie małymi kroczkami, ale przecierpiałem swoje. Na moich standardowych rundach wokół rzeki spotkałem łącznie 9 osob biegających w tym 4 kobiety. Chyba McKracken miał racje, im cieplej tym wiecej osob, bo tyle to ja tam nie widziałem łącznie przez cały kwartał.
W czwartek mam w planach trening tempowy, może złapie jakiś powiew świeżosci, czekam na ten trening, bo te pykanie dla pykania zaczyna mnie powoli już nudzić, a te tempowe mi sie cholernie spodobały
zastnawiam się co nie znaczy ze pobiegne Juz teraz czuje ze przy tej liczbie aktywnosci( poza bieganiem gram w pilke i chodze 3 razy na silownie + 2 razy w miesiacu gram w tenisa) ledwo co daje rade i czuje ze jestem na skraju kontuzji Co jakis czas odczuwam bóle w miejscu przez ktore bylem wyklucizony z biegania na ponad meisiac i boje się zeby znowu cos tam sie nie zrobilo :/ To jest jakis zginacz kolana :/ No ale forme mam dobra i chce zakonczyc sezon wlasnie maratonem. Ale czy to mi sie uda to inna kwestia Tak czy siak od polowy pazdziernika koncze z bieganiem na rowny miesiac Zostanie tylko basen raz w tygodniu i silka 3x w tyg.
zastnawiam się co nie znaczy ze pobiegne Juz teraz czuje ze przy tej liczbie aktywnosci( poza bieganiem gram w pilke i chodze 3 razy na silownie + 2 razy w miesiacu gram w tenisa) ledwo co daje rade i czuje ze jestem na skraju kontuzji Co jakis czas odczuwam bóle w miejscu przez ktore bylem wyklucizony z biegania na ponad meisiac i boje się zeby znowu cos tam sie nie zrobilo :/ To jest jakis zginacz kolana :/ No ale forme mam dobra i chce zakonczyc sezon wlasnie maratonem. Ale czy to mi sie uda to inna kwestia Tak czy siak od polowy pazdziernika koncze z bieganiem na rowny miesiac Zostanie tylko basen raz w tygodniu i silka 3x w tyg.
Wywal piłke, zastąp to rowerem. Mam mnostwo znajomych co graja na orlikach w amatorskich ligach , jest sierpien i tylko kolejni sie wykruszaja. Nawet bramkarze, a w wiekszosci to goscie co za malolata grali w klubach, teraz od kilku lat pilka juz amatorsko. Padaja kolana, a wsrod bramkarzy tez ludzie na barki. Zrobisz sobie kuku grajac. Pilke ogladac tak, grac nie (biorac pod uwage fakt, ze nie zarabiasz na tym kasy).
Pilke ogladac tak, grac nie (biorac pod uwage fakt, ze nie zarabiasz na tym kasy).
Kiedyś potrafiłem obejrzeć wszystkie mecze Mundialu, dzisiaj piłka spada mocno, oglądam sporadycznie. Już dawno jest za oglądaniem kolarstwa (wszystkie wielkei Toury), a obecnie więcej nawet lekkoatletyki i narciarstwa oglądam Poza tym obecnie tv mocno w odsiadkę poszedł na rzecz sportu uprawianego i tak to chyba powinno wyglądać.
Szukam pulsometru z GPS, chodzi mi przede wszystkim o to, żebym mógł telefon z endo zostawić w domu, a wszystkie parametry treningu zapisane na pulsometrze wgrać później na stronkę endo.
Urządzenia której firmy mają takie możliwości? Polar, Garmin? coś jeszcze? czy umożliwiają one również odtworzenie trasy treningu na kompie?
McKracken po Twoich wykresach widać, że jakieś zajefajne ustrojstwo na rękę masz czy to coś kompatybilnego z telefonem i biegasz z dwoma urządzeniami czy tylko "zegarek"?
to mnie akurat nie bedzie z oczywistych powodow ( tydzien regeneracyjny) ale moge dac znac chlopakom ze ktos brdzie ode mnie Co do tych dziurek to zobaczymy ;)Kiedys sie zdobywalo wicemistrzostwo Szczecina ale to stare czasy
to mnie akurat nie bedzie z oczywistych powodow ( tydzien regeneracyjny) ale moge dac znac chlopakom ze ktos brdzie ode mnie Co do tych dziurek to zobaczymy ;)Kiedys sie zdobywalo wicemistrzostwo Szczecina ale to stare czasy
A to nie, to mnie nie będzie. Ja jestem wstydliwy. Wolę żebyś ty mnie wprowadził na salony
Szukam pulsometru z GPS, chodzi mi przede wszystkim o to, żebym mógł telefon z endo zostawić w domu, a wszystkie parametry treningu zapisane na pulsometrze wgrać później na stronkę endo.
Urządzenia której firmy mają takie możliwości? Polar, Garmin? coś jeszcze? czy umożliwiają one również odtworzenie trasy treningu na kompie?
McKracken po Twoich wykresach widać, że jakieś zajefajne ustrojstwo na rękę masz czy to coś kompatybilnego z telefonem i biegasz z dwoma urządzeniami czy tylko "zegarek"?
jutro o 13tej dyszka w Mrągowie, raczej treningowo, bez parcia na wynik - trasa pełna walorów estetycznych
wow, zaszalałeś.... a dziś widziałem takie promo:
Przy zakupie zegarka treningowego Forerunner 610HRM w prezencie otrzymujesz buty Puma FAAS 500
za 1,2k widziałem że można wyrwać, nie chcę nic pisać ale może lepsza opcja, zwłaszcza że te butki dorzucają, a fajnie wyglądają.
Powodzenia w Mrągowie !
te same strony z lupusem oglądacie, też mi proponował ten zestaw
Ten, który zamówiłem od jakiegoś czasu już chodził mi po głowie, nie byłem tylko pewny czy ma wszystko czego potrzebuje, ale jak się okazało dyżurny endomaster mecz.pl lupus na takim śmiga to może i u mnie szaraka się sprawdzi
Typowy ból piszczeli. Z USG wyszło: - umiarkowany obrzęk okostnej i powięzi przedniej w przyczepie do piszczeli PL - wysięk w pochewce mięśnia piszczelowego tylnego w okolicy przyczepu do kości łódkowatej P - obrzęk ścięgna piętowego P - obrzęk ościęgna, obraz odczynu zapalnego P - obrzęk błony maziowej w stawach MTP PL - przebudowana blizna po zerwaniu więzadła skokowo-strzałkowego, blizna gruba i stabilna P
Wg RTG i RMI kość jest cała. Tego zerwania więzadła w ogóle nie czułem. Po krótkim rozeznaniu okazało się, że miałem to rok temu. Czasem odczuwałem tylko drobny ból, ale w życiu bym się nie spodziewał, że było to zerwanie więzadła (generalnie mam zaburzone odczuwanie bólu ). Zimą się zrosło.
Zrobiłem sobie we wtorek biomechanikę, czyli testy skoczności, chodu, truchtu i biegu na bieżni boso i w butach. Wszystko było filmowane i miałem podłączone jakieś czujniki. Wnioski z tego będę miał w poniedziałek i wtedy zobaczymy, co dalej. Jak Was to interesuje to mogę skrobnąć po wynikach, jakie będzie dalsze postępowanie. Mam nadzieję, że wyrobię się przed Biegnij Warszawo (6 października) i jakoś się przygotuję, bo już opłaciłem start Wystarczy, że opuszczę wrześniową połówkę w Olsztynie/Augustowie
Podszedłem do tego poważnie, bo nie mam przyjemności w bieganiu z bólem. Albo robieniu przerw po miesiącu treningów. A plan jest, żeby jesień i zimę mocno przepracować, żeby zbierać plony na wiosnę Już się wkręciłem na nowo więc nie ma mowy o odpuszczaniu
Zrobiłem sobie we wtorek biomechanikę, czyli testy skoczności, chodu, truchtu i biegu na bieżni boso i w butach. Wszystko było filmowane i miałem podłączone jakieś czujniki. Wnioski z tego będę miał w poniedziałek i wtedy zobaczymy, co dalej. Jak Was to interesuje to mogę skrobnąć po wynikach, jakie będzie dalsze postępowanie.
Pewnie, że interesuje także napisz co i jak. Tak myślę, że fajna sprawa z taką biomechaniką i sam po dojściu do siebie z chęcią sobie coś takiego bym zrobił w celu sprawdzenia w ilu % noga zdrowa jest sprawniejsza od operowanej i ile czasu jeszcze potrzeba aby usprawnić się w 100%. Dlatego jak możesz to napisz gdzie robiłeś te badania, jaki koszt i ile czasu zajmują, ile na nie czekałeś od zapisu i czy potrzebne jakieś przygotowanie ?
ja tez osttanio praktycznie na kazdym treningu( czy wolnym czy szybkim) oczuwam jakis dyskomfort. Dzisiaj tez mnie tak zakuła ldyka jaky ktos mi przez sekunde igłe wbił w srodek miesnia No i czesto boli mnie z tylu kolana w miejscu przez ktore w kwietniu mialem dluzszą przerwe. Cos czuje ze to jakis moj slaby punkt i tego do konca nie wylacze. Po dzisiejszym bieganiu zdecydowalem ze ostatecznie odpuszczam maraton. Troche szkoda formy bo byloby to fajne zwieczenie dobrego sezonu ale szkoda mi zdrowia Poza tym psychcznie tez mnie meczą te mocne treningi i coraz mniej mam z tego przyjemnosci Jak teraz sobie pomysle ze mialbym to jeszcze ciagnac do polowy pazdziernika to mi sie slabo robi hehe. Sezon zakoncze jakimis spokojnymi zawodami we wrzesniu. Moze to bedzie bieg górski a moze jakas dyszka. Zobacze jeszcze. Teraz sie juz calkiem koncentruje na tej polowce. Jeszcze tylko dwa mocniejsze treningi i juz regeneracja Trzymajcie kciuki zebym dociagnal bez kotnuzji i dal rade jakos sie zregenerowac to 25-tego padnie gruby rekord Vamos!
Krótka relacja z dzisiejszego startu w ramach II Mrągowskiego Biegowego Pikniku Wojskowego (co to za nazwa w ogóle?? )
Biuro zawodów jak i start wszystkich biegów (coś dla maluchów, 1500m, 4km i 10km) zlokalizowane w centrum Mrągowa, na Placu Unii Europejskiej.
Na miejscu byłem ok 10.30, odebraliśmy z żoną pakiety startowe (biegła na 4km) - jej pakiet bez historii - numer startowy plus bon na żurek w moim poza tym jakieś ulotki, banan, izotonik, żel i breloczek/otwieracz.
O biegu na 4km nie ma co pisać - niewiele osób wystartowało, nawet część tych, którzy później biegli dyszkę - chyba potraktowali to jako mocniejszą rozgrzewkę.
Bieg główny rozpoczął się o 13.00, było dosyć ciepło, ok 20 stopni, słońce i lekki wiatr. Na starcie chyba nieco ponad 200 osób. Trasa prowadziła początkowo uliczkami miasta - ok 2km po czym odbiliśmy nieco w las nad Jeziorem Czos.
Tuż po drugim kilometrze rozpoczął się ostry podbieg, który ciągnął się około 2km w większości po ubitej ziemi.
Nie znałem wcześniej trasy, źle rozłożyłem siły i właśnie na tym podbiegu, po moim zbyt szybkim starcie (miało być treningowo, a dałem się ponieść tłumowi), dopadła mnie kolka, z którą walczyłem niemalże do końca biegu.
Jak tylko skończył się podbieg było kilkadziesiąt metrów "odpoczynku" na płaskim i stolik z wodą. Wody użyłem żeby się schłodzić, nie piłem bo jakoś strasznie gorąco nie było a kolka wciąż dawała o sobie znać.
W połowie piątego kilometra trasa poszła ostro w dół jednak cały czas trzeba było uważać na masę dziur, kamieni i innych niespodzianek jakie można spotkać na leśnych i polnych ścieżkach, poza tym było bardzo wąsko.
Dopiero na ok 7km trasa się "uspokoiła" i już praktycznie do mety było w miarę płasko.
Jako, że duża część trasy prowadziła po chodnikach nad jeziorem non stop mijaliśmy spacerowiczów, rowerzystów i innych "cywilów". Obyło się chyba bez kraks, a przy okazji można było rzucić okiem na niebrzydkie Mrągowianki
Na mecie szybko wręczony medal - dla części uczestników zabrakło!!! woda i kto miał ochotę mógł się udać na wspomniany żurek.
Czas wg endo 49.02...
Impreza przyciągnęła również "gwiazdy" czy jak kto woli "celebrytów". Ja rozpoznałem tylko Joannę Jabłczyńską, z którą już drugi raz spotkałem się na imprezie biegowej (wcześniej podczas dyszki szlakiem Krutynii w czerwcu). Była jeszcze podobno córka prezydenta/elektryka i jakieś inne "sławy". Z tego co zdążyłem się zorientować to promowali oni wszyscy markę Under Armour.
Ogólnie impreza na plus, podobała się zarówno mnie jak i mojej żonie. Większych zgrzytów organizacyjnych nie zauważyłem aczkolwiek postronni ludzie na trasie to nie jest to czego biegacz/zawodnik chce doświadczać w trakcie zawodów.
ja tez osttanio praktycznie na kazdym treningu( czy wolnym czy szybkim) oczuwam jakis dyskomfort. Dzisiaj tez mnie tak zakuła ldyka jaky ktos mi przez sekunde igłe wbił w srodek miesnia No i czesto boli mnie z tylu kolana w miejscu przez ktore w kwietniu mialem dluzszą przerwe. Cos czuje ze to jakis moj slaby punkt i tego do konca nie wylacze. Po dzisiejszym bieganiu zdecydowalem ze ostatecznie odpuszczam maraton. Troche szkoda formy bo byloby to fajne zwieczenie dobrego sezonu ale szkoda mi zdrowia Poza tym psychcznie tez mnie meczą te mocne treningi i coraz mniej mam z tego przyjemnosci Jak teraz sobie pomysle ze mialbym to jeszcze ciagnac do polowy pazdziernika to mi sie slabo robi hehe. Sezon zakoncze jakimis spokojnymi zawodami we wrzesniu. Moze to bedzie bieg górski a moze jakas dyszka. Zobacze jeszcze. Teraz sie juz calkiem koncentruje na tej polowce. Jeszcze tylko dwa mocniejsze treningi i juz regeneracja Trzymajcie kciuki zebym dociagnal bez kotnuzji i dal rade jakos sie zregenerowac to 25-tego padnie gruby rekord Vamos!
A mowia, ze sport to zdrowie
Zrezygnuj z pilki i tenisa na jakis czas, bo tylko dodatkowo obciazasz nogi. Widac, ze Ci zalezy, bo duzo trenujesz i sie starasz, wiec nie ma sensu zrobic sobie kuku przez jakas pierdole. Forma coraz wyzsza, pytanie czy za rok tez bedzie taka.
Moze warto po zawodach chwile odpoczac, przygotowac sie na Poznan, a pilke i tenis zlac
Czy ktorys z pro gra w pilke? Nie slyszalem. Ale wielokrotnie mozna przeczytacwywiady, gdzie mowia, ze oprocz biegania jezdza na rowerze jako dodatkowy trening. Tak np trenuje nasz najlepszy ultramaratonczyk ten od gor
Na silowni obok mam squasa, znajomy mi tam non stop proponuje gre, ale ja ciagle odmawiam. Popykalbym, ale boje sie o kolano, niejeden znajomy juz tam padl, wlacznie z instruktorka fitnessu. Wszyscy to samo, kolana i udupieni na dlugo.
moje 'zbiorowe' gratulacje dla wszystkich ktorzy zaliczyli ostatnio zawody i wyniki
marzano, tak mi sie rzucilo w oczy na Twoim zdjeciu w profilu endo - moze to efekt pozy do zdjecia, ale jesli faktycznie ladujesz na piecie nogi w pelnym wyproscie to polecam pocwiczyc technike ladowania na srodstopiu na lekko ugietej nodze przy jednoczesnym skroceniu kroku i zwiekszeniu kadencji. ladowanie na piecie zwieksza przeciazenia i co za tym idzie ryzyko kontuzji, nie mowiac o tym, ze spowalnia bieg. roznice na korzysc zauwazysz bardzo szybko
Jak człowiek zastanowi się nad samymi ruchami wykonywanymi w tenisie czy piłce nożnej, to faktycznie nie ma porównania do roweru. Zdecydowania większa ilość ruchów nagłych, gdzie ładujemy 100% siły, zrywów, ryzyka złego postawienia stopy, skoków, kontaktu z przeciwnikiem no i uderzenia piłki. Moja prawie 80 letnia babcia od 3 lat pyka codziennie rano na rowerku stacjonarnym, ma to zapisane od lekarza na kolano
moje 'zbiorowe' gratulacje dla wszystkich ktorzy zaliczyli ostatnio zawody i wyniki
marzano, tak mi sie rzucilo w oczy na Twoim zdjeciu w profilu endo - moze to efekt pozy do zdjecia, ale jesli faktycznie ladujesz na piecie nogi w pelnym wyproscie to polecam pocwiczyc technike ladowania na srodstopiu na lekko ugietej nodze przy jednoczesnym skroceniu kroku i zwiekszeniu kadencji. ladowanie na piecie zwieksza przeciazenia i co za tym idzie ryzyko kontuzji, nie mowiac o tym, ze spowalnia bieg. roznice na korzysc zauwazysz bardzo szybko
McKracken - też to zauważyłem na tym zdjęciu ale muszę powiedzieć, że staram się nie lądować na pięcie, a właśnie na śródstopiu, tyle, że nie wiem czy mi to wychodzi.
Jakoś mocnych przeciążeń nie odczuwam - może to efekt amortyzacji w bucie? Biegnąc wydaje mi się że podczas lądowania uderzam śródstopiem o podłoże ale to zdjęcie dało mi do myślenia...
Są jakieś "ćwiczenia" ułatwiające lądowanie na śródstopiu? Pewnie bieg boso jest jednym z nich ale to ewentualnie na plaży lub w jakimś parku gdzie nie ma tyle śmieci i syfu, który mógłby ewentualnie poranić stopę...
Panowie, ja nie twierdze, ze pilka czy tenis sa mniej kontuzjogenne niz rower. Chodzilo mi tylko o to, ze skoro ktos lubi uprawiac te sporty to dlaczego ma z nich rezygnowac? Zawsze istnieje ryzyko odniesienia jakiejs kontuzji, nawet idac po prostej drodze
Wczoraj w ramach Grand Prix Wapienicy zaliczyłem drugi bieg. I byl w kwietniu, biegalo sie po stadionie lekkoatletycznym, biezni wokol boiska pilkarskiego i lasku miedzy nimi. Odwalilem wtedy klops zycia, po kontuzji i kiepsko przygotowany. Reszte znajdziecie wiadomo gdzie Zawody traktowane przeze mnie treningowo, od 3 miesiecy nigdzie ni epykalem to uznalem, ze sobie machnę.
Wczoraj bieg byl w tej samej dzielnicy w rejonie Zapory. Bieg o 17, bylo jeszcze duszno i ciepło. Ktoś w nocy zwinał asfalt, bo sie skonczyl po 400 m i zaczal sie szlak, nastepnie przeprwawa przez niewielką rzeczkę (mostek tez ktoś zwinał ), znowu szlak z kamieniami i górka. Podbieg na proflu miał miec ok 600 m, mial 1,2 km moze nawet 1,5 km. Strasznie dał mi w dupe, 2 razy przeszedlem do marszu zeby uspokoic oddech. Górkę zrobiłem razem z taka mloda dziewczyna (opalona, swietny sportowy dwuczesciowy stroj ) z czego ona caly czas biegla, wiec po nawrocie zaczynalismy razem. I w zasadzie tyle ja widzialem, bo gorka tak jej dala w kosc, ze zostala w tyle. Prawdą jest chyba to co mozna poczytac na serwisach biegowych, ze czolowka wbiega, a reszta pokonuje takie wzniesienia marszobiegiem. Dodam, ze jak ja bylem w polowie gorki to nalepsze swiry już cisnęły w dół
Droga w dol pokonana bez szlau, 2 osoby mnie tam wyprzedzily, tempo mialem 4:15, staralem sie nie rozpedzac, trzeba oszczedzac kolano, zalozylem jak sie skonczy, to docisne na maxa ostatnie ~2km. Po skonczeniu zbiegu dogonilem ich, choc oni bardziej wygladali na wyprutych zbieganiem ;), potem jeszcze 2 kolejne osoby, przez rzeczke juz mi totalnie zwisalo czy buty przemocze i docisk na resztach asfaltu. Dogonialem jeszcze pare przede mną, ale juz mi braklo odleglosci.
Tempo przed biegiem zalozylem 4:45, wyszlo 4:44. Machnalem zyciowke na pol mili, mam najlepszy czas na odcinku szlaku na Stravie heh Na płaskim docinsalem jeszcze szybciej niz z górki.
Malo osob wystartowalo, polowa tego co w kwietniu. Przyczyna lezy moim zdaniem w kiepskich promocji. Z miejscowych biegaczy górskich widziałem tylko jednego goscia, pewnie wiekszosc dzis rano startowala w Brennej. O tym jakie sa imprezy na miescie, mam zawalone pol fejsa, a o tym z kim graja BKS czy TSP oplakaotane jest pol miasta a tu cisza. A znajomi mowia mi, ze naprawde sporo osob w tym miescie biega.
Najwiecej kibicow na mecie i nad rzeczka. Nie dziwie sie, doskonala miejscowka aby obserowac idiotow wbiegajacych w wodę
Pakiet startowy zawierał mapę szlaków i oranżadę w proszku Na mecie woda, arbuzy i banany bez ograniczeń. Mimo krotkeigo dystansu i tej gorki do zrobienia, dobra zabawa
Dojechalem do domu, prysznic, 2 obiady i poszedlem na start biegu u mnie w miescie. 3 km petla, 140 par wystartowało. Wygrał gosciu, który biegł z dzieckiem - z wózkiem, ostro musiał pociskać. Biegł petla nad rzeką, gdzie tłukę tempowki. Stałem tuz przed metą, w pewnym momencie na trasie zaczyły pojawiac sie samochody, lacznie 3 w roznych odstepach czasu, wszystko przjezdne, wszystkie na blachac z hanysowa. Trasa byla tam tasma obklejona, jak widac ludzie stamtad maja to w dupie i sie pchaja autami, a czesc ludzi jeszcze biegla.
no to ladnie jak atakujesz 3:30 ;-) a jakie masz teraz rekordy na dyche i polowke?
teraz dopiero zauważyłem Twoje pytanie,
42 minuty z kawałkiem na dychę i w lesznie (dosyc trudna połówka) wykręciłem 1h46 minut, szału nie ma ale zostaje niecały miesiąc na przygotowania do maratonu
Jak juz nabyłem buty do biegania checi byly temperatury spadly to.. zbiłem pięty Koledzy macie jakis złoty środek bo pięty bolą przy chodzeniu Zapier... jak panienka na szpilkach Smaruje naproxenem ale nie wiele pomaga Tragedii nie ma ale szału rowniez
chodzi albo o stluczenie piet albo o zapalenie achilesa, w obydwu przypadkach napierdala niesamowicie przy chodzeniu, zalecenie to przerwa, przy zapaleniu achillesa zimne oklady
no to ladnie jak atakujesz 3:30 ;-) a jakie masz teraz rekordy na dyche i polowke?
teraz dopiero zauważyłem Twoje pytanie,
42 minuty z kawałkiem na dychę i w lesznie (dosyc trudna połówka) wykręciłem 1h46 minut, szału nie ma ale zostaje niecały miesiąc na przygotowania do maratonu
uważam,żejak na takie wyniki to te 3:30 na maraton to bardzo ambitny plan No ale powodzenia
Jak juz nabyłem buty do biegania checi byly temperatury spadly to.. zbiłem pięty Koledzy macie jakis złoty środek bo pięty bolą przy chodzeniu Zapier... jak panienka na szpilkach Smaruje naproxenem ale nie wiele pomaga Tragedii nie ma ale szału rowniez
pozdrawiam
To raczej tak jak pisze michae89 ból achillesa bądź stłuczenie pięt. Naproxen podobnie jak m.in. VIPROSAL B jest rozgrzewający. Jeżeli to ból pięty (bądź ścięgna), to bardziej wg mnie pomoże Traumon żel - 20 kilka złotych 50 gr (jest też w sprayu - droższy).
no to ladnie jak atakujesz 3:30 ;-) a jakie masz teraz rekordy na dyche i polowke?
teraz dopiero zauważyłem Twoje pytanie,
42 minuty z kawałkiem na dychę i w lesznie (dosyc trudna połówka) wykręciłem 1h46 minut, szału nie ma ale zostaje niecały miesiąc na przygotowania do maratonu
uważam,żejak na takie wyniki to te 3:30 na maraton to bardzo ambitny plan No ale powodzenia
Wg. Danielsa to jak najbardziej realny cel, no ale Ty jak widzę jesteś większy "guru" w temacie
ale po czym wnosisz naprawdę, podałem Ci zaledwie suche liczby, nie znasz warunków w jakich odbywał się bieg, nawierzchni, dat, nic więcej, a wyciągasz wnioski. Rozumiem, że to forum bukmacherskie, ale bez jaj, przy obstawianiu zakładów wróżysz sobie z fusów?
Kellthorn, a jaki masz sredni kilometraz tygodniowy? od dawna biegasz? polowke tylko te jedna biegles? biegles kiedykolwiek dluzej niz 2,5godz na raz? z dychy w 42 to mozna probowac nabiegac 3:30, ale pod czasem z polowki Daniels na pewno by sie podpisal
Kellthorn, a jaki masz sredni kilometraz tygodniowy? od dawna biegasz? polowke tylko te jedna biegles? biegles kiedykolwiek dluzej niz 2,5godz na raz? z dychy w 42 to mozna probowac nabiegac 3:30, ale pod czasem z polowki Daniels na pewno by sie podpisal
poprawka: "ale pod czasem z polowki Daniels na pewno by sie NIE podpisal "
McKracken - też to zauważyłem na tym zdjęciu ale muszę powiedzieć, że staram się nie lądować na pięcie, a właśnie na śródstopiu, tyle, że nie wiem czy mi to wychodzi.
Jakoś mocnych przeciążeń nie odczuwam - może to efekt amortyzacji w bucie? Biegnąc wydaje mi się że podczas lądowania uderzam śródstopiem o podłoże ale to zdjęcie dało mi do myślenia...
Są jakieś "ćwiczenia" ułatwiające lądowanie na śródstopiu? Pewnie bieg boso jest jednym z nich ale to ewentualnie na plaży lub w jakimś parku gdzie nie ma tyle śmieci i syfu, który mógłby ewentualnie poranić stopę...
jak juz wspomnialem - to tylko jedno zdjecie, nie wiem jakie to tempo i trudno oceniac tylko na tej podstawie - jednak fakt, ze noga jest calkowicie wyprostowana tuz przed uderzeniem w ziemie sugeruje,ze ladujesz przed swoim srodkiem ciezkosci w tym wyproscie na piecie i jedyna amortyzacja jaka masz to ta w bucie.
zeby sie przekonac, znajdz ok. 20m (lub wiecej) gladkiego chodnika albo nie chropowatego asfaltu i przebiegnij sie swoim normalnym krokiem w tempie zawodow na 10k najpierw w butach, a potem tak samo boso (ewentualnie w butach na plaskiej podeszwie np tzw tenisowkach). jesli grzmocisz z piety to na boso wyczujesz to juz po kilku krokach a organizm bedzie niemal zmuszal Cie do przejscia na srodstopie. przebiegnij sie tak pare razy az bedziesz pewien, ze stopa laduje na srodstopiu pod Twoim srodkiem ciezkosci i zapamietaj jaka masz wtedy postawe i jak wygladaja Twoje ruchy. Potem juz trzeba tylko praktykowac to na treningach co z poczatku moze nie bedzie latwe ale gora w miesiac, dwa sie przestawisz.
a tak poza tematem to nie potrzebuje ktos fajnej torby? -> http://allegro.pl/show_item.php?item=3493084996:P wygralem w konkursie i jest mi ona niepotrzebna Oddam prawie za darmo Tutaj za 229+ wysylka -> http://samsonitesklep.pl/samsonite-cordoba-duo-torba-podrozna.html
Czyli ma się rozumieć, że wszyscy jesteście w PRO ? Powoli będę się przymierzał do instalacji endo i w takim wypadku zastanawiam się nad tą wersją... Jaka jest regularna cena bez promo wersji pro i do kiedy obowiązuje obniżona opłata tejże wersji?
Przy okazji, często poruszany temat żywienia czy to przed treningiem czy zaraz po. Poniżej zbiór (dość oczywistych) 10-ciu najważniejszych porad od dietetyka sportowego:
Też właśnie widzę, że tempo różne ale pewnie i trasa nie ułatwiała trzymania dobrego tempa Czekamy na relację jak to wyglądało
Mi do zawodów zostało 2 tygodnie, pasowałoby mocno docisnąć w tym tygodniu a tu choroba mnie rozłożyła Męczy mnie totalnie, w sobotę na weselu byłem totalnie bez bazy, teraz w pracy też trzeba się męczyć Dziś pewnie trening trzeba odpuścić, zobaczymy jak jutro będzie..
A mnie prawa łydka. Jak biegne to jeszcze az tak nie kłuje, ale jak skoncze i mam chodzic albo stanac na chwile na palcach masakra. Odpoczywam do czwartku.
ja mam dziwne bóle (klucia) po zewnętrznej i wewnętrznej stronie obu łydek. Lewa boli na zewnątrz a prawa wewnątrz. Nie wiem czy to ból mięśnia czy raczej jakieś ścięgna. Biegać się z tym da ale trochę wkurwia...
Ekipa się sypie... Do warsztatu wszystkich. Bieganie to zdrowie ponoć
Ja z pozycji widza mogę powiedzieć, że warunki nie były łatwe. Ciepło, słońce non stop, praktycznie bez cienia na trasie. Po ulicy non stop. Atmosferka świetna. A o samym biegu opowie Vendetta. Ja tylko powiem(bo nie mieliśmy okazji się jeszcze poznać osobiście), że jak go rozpoznałem i zacząłem krzyczeć, dajesz Grzechu dajesz, to spojrzał się na mnie trochę jak na wariata
Ale widać było mega koncentracje! Brawo za wynik mimo ciężkich warunków.
No wkurwia, a jak biegne i zle stane, bo jest jakas nierownosc, to az mi noge ugina. Ale trzeba sobie jakos radzic, wstalem dzis po 4 , sniadanie, a o 6:30 na trasę, po deszczu, odbębnione co trzeba bylo. Mozna smarować i masować łydę
Ostatnio tak miałem, że kolana trochę bolały, jednak podczas biegania było wszystko ok
W sobotę mnie rozłożyło, na weselu jadłem i piłem ale nie wiem jak co smakowało Masakra, a do biegu tak mało czasu. Jutro już musi być znacznie lepiej !
Wpisowe może poczekać, się wpłaci. Najważniejsze to by wrócić do zdrowia, by spadła gorączka, głowa nie bolała, nie lało się z nosa i węch wrócił Będzie się ganiać to może nie będzie źle.
doping słyszałem, widzialem Cie i skojarzylem od razu Po prostu nie chcialem odpowiadac zeby nie tracic energii ALe ogolnie to dzieki wielkie Co do samego biegu to wszystko ukladalo sie dobrze do 17-stego km. Bieglem wtedy mniej wiecej na 1:29. No ale pozniej zaczal sie delikatny ale bardzo dlugi bo az 2km podbieg Wojska Polskiego, gdzie juz mi odcielo tzw. prąd Po prostu nogi nie chcialy mnie juz niesc. Pierwszy raz taki bezradny bylem Wydolnosciowo bylo ok ale po prostu nie mialem juz sily w nogach zeby dac rade trzymac tempo na podbiegu. Powtarzalem sobie ze to juz koncowka i ze musze dac rade ale tego dnia na nic wiecej nie bylo mnie stac. Pobieglem tyle na ile moglem i dalem z siebie wszystko Z wyniku 1:32:05( 87 miejsce na okolo 1400 startujacych) zadowolony nie jestem no ale tez nie moge miec do siebie pretensji bo jak pisalem pobieglem na maxa. Nie ma tez sensu szukac jakis wymowek typu poogoda i trasa bo to przeciez normalne w tych "fachu" i zawsze trzeba sie liczyc z trudnosciami Co do zmiennego tempa to na bankl nie jest tak jak podaje endo, ktore co chwile mi gubilo gps. Juz nie moglem tego sluchac ...ciagle " gps lost" i " gps lost"... :| Zastnawiam sie czy jest sens biegania z tym endo zawodow :)Ja biegam juz na tyle ze znakomicie wyczuwam tempo jakim biegne i praktycznei te informacje, ktore podaje trener nei są mi poitrzebne do niczego. Szczerze mowiac to nie widze zawodnikow z tzw. sredniej pulki, ktorzy by biegali z telefonami, a juz o tych najlepszych to w ogole nie wspominam Szkoda opisywac zawodow bo nic lepiej tego nie opisze jak galeria naszego klubowego fotografa
od siebie moge dodac ze impreza pod wzgledem organizacyjnym na plus Jedyne do czego mozna sie przyczepic to fakt ze na czas zawodow calkiem nie wstrzynmali ruchu bo byl moment ze nam autobus wjechal na trase i trzeba bylo zwolnic i sie nawdychac spalin co przy takiej temperaturze i na takim zmeczeniu do przyjemnych nie nalezalo Druga rzecz to brak izotonikow na trasie. Byla tylko woda Reszta super Moj klub zajac trzecie miejsce w druzynowce. Startowalo 29 zespolow wiec to dobry wynik. Liczyly sie czasy czterech najszybszych klubowiczow PRzegralismy drugie miejsce o minute ....troche szkoda W tym sezonie juz mi ciezko znalezc mobilizacje do ciezkich treningow tempowych iinterwałow i zdecydowalem sie zakonczyc sezon z koncem wrzesnia Mam w planach jeszcze jedna szybka piatke i moze bieg górski ale to jeszcze nie wiem na 100% jak to bedzie. Pzodrawiam
Vendetta, znajoma mi mówiła, że na 17 km nie starczyło już wody dla wszystkich i żeby nie jej mąż, który miał dla niej przygotowany napój to mogłaby nie dać rady dobiec. Mówiła, że mijała innych jak tyczki, a nie jest jakąś wymiataczką. Także to na duży minus jeśli chodzi o organizację. Dla ciebie starczyło bo biegłeś z przodu
tez cos tam slyszalem ze wody zabraklo. Zapomnialem o tym napisac Rzeczywiscie w takich warunkach to duzy minus. Jeszcze ta woda byla wątpliwej jakosci... Wiem, ze wiele osob tez nie ukonczylo a najlepsze jest to ze kilka z takich "wymiataczy" -> przegrzalo ich No i ten podbieg na Szafera dawal grubo w dupsko. 300 metrów ostro pod góre :/ Na drugiej petli ziomek, ktory lecial okolo minute przede mna tam padł. Jak go mijalem to juz mu udzielali pomocy.
Szkoda, ze nie udalo sie zlamac 1:30, naprawde niewiele zabraklo. Ale z zyciowki sciales 5,5 minuty, wiec masz co swietowac - gratulacje! ps. Jaki wynik na pulsometrze?
Szkoda, ze nie udalo sie zlamac 1:30, naprawde niewiele zabraklo. Ale z zyciowki sciales 5,5 minuty, wiec masz co swietowac - gratulacje! ps. Jaki wynik na pulsometrze?
Na maratonach na glownej pisali o tej wodzie, w komentarzach podobnie. Byc moze nie dotyczylo to czolowki, tylko juz tych sredniakow. Swoja droga troche lipa, jak zbierali kubeczki z ziemi i nalewali do nich wode, ktora brali z pojemnikow, gdzie byly gabki Widac, ze bieg cieszy sie sporym zainteresowaniem, a przyoszczędzili pare zl na kubeczkach i wodzie.
dzieki Podsumowujac moj rok i trzy miesiace biegania biegania to i tak jestem zadowolony z progresu jaki poczynilem. Dycha w 38:52 (jak zaczynalem bylo kolo 44min), polowka 1:32( rok temu na gryfie 1:37) i piatka pewnie bedzie spokojnie ponizej 19min wiec jest spoko. Jak dam rade utrzymac taki trening to za rok bede w czolówce amatorów No ale teraz przyda sie troche przerwy Nie mowie ze calkiem przestane biegac bo nawet teraz mam wewnatrz klubowe kwale do sztafet a 14 wrzesnia cale zawody sztafet no ale to tylko dla zabawy Musze odzyskac swiezosc i potrzebuje kilku meisiecy tzw. roztrenowania
a 1k w 2:44? jako amator z czolowki powinienes chwalic sie oficjalnymi wynikami a nie 'popierdolkami' z endo ladny progres w porownaniu do zeszlego roku, trening przyniosl rezultaty, zycze powodzenia w zlamaniu 19 minut na 5k ps. no to ile bylo na tym pulsaku?
ten 1km to z wczoraj.... Nigdy nie wrzucam bledow do statystyk ale mimo edycji wyniku to zostalo i jeszcze mysle jak to zmienic zeby wywalic te inne bledne wyniki. Wtedy jak robilem ta dyche to endo dobrze chodzilo... Puls mialem normalny. Przecietny 179 wyszlo czyli 95% hrmax. W nogach mi pary zabraklo.
no to faktycznie nie za wysoko , jak pary w miesniach zabraklo to moze miska w tygodniu przed zawodami nie byla wystarczajaco bogata . osobiscie rozgrzewke przed polowka bym odpuscil i uwzglednil ja na pierwszych kilometrach.
ale ja bieglem tempem 4:15 ... musisz wziac to pod uwage Miska byla ok, wszystko pelen profesjonalizm. Troche snu zabraklo ale tak jak mowilem - > nie w moim stylu zale i szukanie usprawiedliwienia Wyszlo jak wyszlo. Dalem z siebie wszystko. Tetno nie za wysokie. Do 17km wszystko bylo pod kontrolą.
V lepiej powiedz co tam z piłką jutro. A przy okazji pokażę Ci rozpisany trening na przygotowanie do połówki wg Galllowaya do czasu np. 1h20m i pojedziesz tym cyklem nastepnym razem
Gramy mozemy sie na sztywno ustawic pod pcozta na bukowym o 18:30 Co do startów i lamania zyciowek to nie mam jakiegosc cisnienia bo progres jaki zorbilem i tak jest spory a nei chce sie przetrenowac i co za tym idzie zlapac jakiejsc kontuzji. Moim znajomi mowia ze spokojnie bym zlamal 1:30 na plaskiej trasie w szamotulach( start za 2 miechy) ale jakos nie mam cisnienia zeby specjalnie tam jechac zeby zlamac te 1:30. Co sie odwlecze to nie uciecze Ps to ten podbieg, ktory zabil wiekszosc biegaczy Byl duzo gorszy niz ten 300 metrowy strony bo ten niby delikatniejszy ale ciagnal sie w nieskonczonosc. A jeszcze na drugiej petli psychika dodala swoje - wiesz juz ze czeka Cie taka katorga i jeszcze widzisz to wszystko przed sobą - DRAMAT
ale ja bieglem tempem 4:15 ... musisz wziac to pod uwage Miska byla ok, wszystko pelen profesjonalizm. Troche snu zabraklo ale tak jak mowilem - > nie w moim stylu zale i szukanie usprawiedliwienia Wyszlo jak wyszlo. Dalem z siebie wszystko. Tetno nie za wysokie. Do 17km wszystko bylo pod kontrolą.
eee tam, niewlasciwie do tego podchodzisz - to nie zadne zale i szukanie usprawiedliwienia tylko analiza biegu - co poszlo dobrze a co mozna zrobic lepiej nastepnym razem. taka analize powinno sie robic po kazdym biegu, nawet tym zakonczonym rekordem swiata. wszyscy zawodnicy to robia i jest to tak samo wazne jak trening i dieta i jest moim ulubionym tematem rozmowy przy 4:15 Twoj trucht i owb1 sa adekwatnie szybsze, nieco wolniejsze pierwsze kilometry nadrabiasz na nastepnych a przed biegiem tylko lekkie rozbuchanie tetna
Gramy mozemy sie na sztywno ustawic pod pcozta na bukowym o 18:30
Spoko, będę
Originally Posted By: Vendetta
Co do startów i lamania zyciowek to nie mam jakiegosc cisnienia bo progres jaki zorbilem i tak jest spory a nei chce sie przetrenowac i co za tym idzie zlapac jakiejsc kontuzji.
Co do tego to powiem ci tylko(lupus może potwierdzić bo mu rozpisałem trening Gallowaya ) że widząc twoje treningi do tego maratonu, a rzopiska treningu Gallowaya to byłby dla ciebie relaks, a nie katowanie się A przynosi on ponoć świetne skutki. Tak z czystej ciekawości chciałbym się przekonać czy warto go stosować
ja jednak odpoczne i zostane przy swoim treningu Musze tylko troche swiezosci złapac a sam dzisiaj widziales ze mimo szczerych chęci cięzko cos odpuscic
ja jednak odpoczne i zostane przy swoim treningu Musze tylko troche swiezosci złapac a sam dzisiaj widziales ze mimo szczerych chęci cięzko cos odpuscic
Każdy wybiera co dla niego uważa za najlepsze.
A co do tego odpuszczania to charakter masz bardzo dobry do sportu...
Wczoraj z ciekawości odpaliłem sobie na treningu oprócz Endo Stravę. Jak skończyłem wyłączyłem aplikacje po czym Endo w kilka sekund pokazało czas, dystans oraz poszczególne kilometry. Strava muliła chyba z dwie minuty po czym wyskoczył błąd i aplikacja zamknięta. Wkurzyłem się bo chciałem porównać te apki na takim właśnie treningu. Teraz loguję się na Stravie i jednak trening wczorajszy jest. Różnica znaczna - na Endo 14.05, na Stravie 13.80 Tak na szybko przejrzałem i chyba na podbiegach i nawrotach najwięcej zrobiło się różnicy. I jak tu wierzyć jednej z nich
Ja już mam wyniki badań i jestem po dwóch fizjoterapiach. Z badań wyszło, że podczas biegania jest duża asymetria między lewą a prawą stroną. Zaczyna się już od kręgosłupa, po późniejsze wahadełko w udzie aż po stopę. Ponadto bezpośrednią przyczyną bólu piszczeli jest ciągłe napięcie łydki i szybsze "zmęczenie" tego mięśnia. Bierze się to z tego, że o ile przy zwykłym chodzie stopa porusza się prosto/na zewnątrz to przy biegu, gdy jest w powietrzu zachodzi do środka. Możecie sobie tak skręcić stopę i automatycznie napina się łydka. Podczas treningów czasem zawadzałem stopą o drugą łydkę - "kopałem się", ale myślałem, że to przypadkowe. Okazuje się, że nie. Geneza tego wszystkiego to uraz sprzed 26 lat Podczas porodu został zwichnięty staw biodrowy i później musiałem nosić przez pierwsze 3 lata aparat ortopedyczny. Jednak jakiś konował za sztywno to wszystko spiął i uraz tylko się pogłębił, tylko w drugą stronę. Później stopy mocno zachodziły mi do środka, ale siłą woli i własnym uporem doprowadziłem do normalnego ich położenia. Wychodzi na to, że podczas biegania, gdy tego nie kontrolowałem, dalej zachodziły mi stopy do środka. Teraz fizjoterapeuta nastawia mi biodro, aby była równowaga między obiema stronami, bo twierdzi, że to jest źródłem urazów. Bo faktem jest, że różnych kontuzji miałem zawsze sporo. Ponadto wzmacniam mięśnie piszczelowe i łydkę. Pierwszy test będę mieć za miesiąc i jeśli technika mi się przestawi to już zacznę spokojnie wchodzić w trening.
@jerome Mój rower to ma już ze 12 lat Koło ma 28 cali i szerokość opony to 18 (jeśli to jest podane na kole ). Poniżej zdjęcie identycznej ramy Mój ma prostą kierownicę i oponki niekolarzówkowe. Jak chcesz większe szczegóły to musisz pytać konkretnie, bo nie wiem, czym mam scharakteryzować ten rower. Tempo miałem zwykłe, niemeczące, dosyć luźne.
podstawek zapodaj tu albo na priv ćwiczenia jakie dostałeś na wzmocnienie mięśni piszczelowych i łydki - ostatnio też męczą mnie bóle okołopiszczelowe...
Zrobiłem sobie we wtorek biomechanikę, czyli testy skoczności, chodu, truchtu i biegu na bieżni boso i w butach. Wszystko było filmowane i miałem podłączone jakieś czujniki. Wnioski z tego będę miał w poniedziałek i wtedy zobaczymy, co dalej. Jak Was to interesuje to mogę skrobnąć po wynikach, jakie będzie dalsze postępowanie.
Pewnie, że interesuje także napisz co i jak. Tak myślę, że fajna sprawa z taką biomechaniką i sam po dojściu do siebie z chęcią sobie coś takiego bym zrobił w celu sprawdzenia w ilu % noga zdrowa jest sprawniejsza od operowanej i ile czasu jeszcze potrzeba aby usprawnić się w 100%. Dlatego jak możesz to napisz gdzie robiłeś te badania, jaki koszt i ile czasu zajmują, ile na nie czekałeś od zapisu i czy potrzebne jakieś przygotowanie ?
Mi udało się z COMSu więc miałem za darmo. Normalnie te trzy badania kosztują razem ok. 400zł. Robiłem w Carolina Medical Center. Wszystko trwa ok. 40-50 minut. Nie trzeba czekać, w przeciągu kilku dni robią te badania. Jedyne, co potrzebowałem to swoje buty
Wczoraj z ciekawości odpaliłem sobie na treningu oprócz Endo Stravę. Jak skończyłem wyłączyłem aplikacje po czym Endo w kilka sekund pokazało czas, dystans oraz poszczególne kilometry. Strava muliła chyba z dwie minuty po czym wyskoczył błąd i aplikacja zamknięta. Wkurzyłem się bo chciałem porównać te apki na takim właśnie treningu. Teraz loguję się na Stravie i jednak trening wczorajszy jest. Różnica znaczna - na Endo 14.05, na Stravie 13.80 Tak na szybko przejrzałem i chyba na podbiegach i nawrotach najwięcej zrobiło się różnicy. I jak tu wierzyć jednej z nich
porownaj wykres trasy, strava zapewne przelicza trening zeby wyeliminowac 'dziwne' lokacje. tez zrobilem test porownawczy tylko endo vs garmin. garmin wskazal 10.02 a endo 10.18 czyli 160m albo 1.6% roznicy. z wykresu endo wychodzi jakbym np przebiegal z jednej strony ulicy na druga podczas gdy de facto bieglem caly czas po jednej stronie. dodatkowo pare innych wiekszych wahniec i wyszlo srednie tempo 5:39min/km w porownaniu do 5:44min/km na garminie. porownam jeszcze pare razy zeby sprawdzic czy to norma czy przypadek.
zauważyłem, że przy bólach piszczeli również są one używane, na youtube masa filmików instruktażowych jak je stosować, cena również nie odstrasza... jakieś opinie?
zauważyłem, że przy bólach piszczeli również są one używane, na youtube masa filmików instruktażowych jak je stosować, cena również nie odstrasza... jakieś opinie?
Ja we wcześniejszym etapie powrotu do zdrowia miałem zakładane po każdych zajęciach fizjoterapii, mówiłem w którym miejscu boli/ciągnie i miałem przyklejane różnokolorowe i w różnych miejscach te tejpy. Było lepiej. 3 dni się je trzyma. Minus taki, że swędziała kolano od tego kleju.
Od jutra w Netto trochę gadżetów do biegania jakby ktoś był zainteresowany. Spodnie funkcyjne, koszulka funkcyjna z długim rękawem(45 zł), opaska na ramię na tel(20 zł), słuchawki(20 zł).
Od jutra w Netto trochę gadżetów do biegania jakby ktoś był zainteresowany. Spodnie funkcyjne, koszulka funkcyjna z długim rękawem(45 zł), opaska na ramię na tel(20 zł), słuchawki(20 zł).
Jakby kto chciał to nawet nunczako ma być
w lidlu też coś ma być tylko tam trzeba się śpieszyć, jak rzucili biegowe nike to tylu "biegaczy" to ja się nie spodziewałem, że na wiosce u mnie jest
Tak sobie przeglądałem ile wszyscy na grupie robią miesięcznie km w ciągu roku biegając i zauważyłem że w sierpiniu Platini pobił wszystkich, zrobił 290 km . Wyszło mi, żeby mieć progres trzeba robić miesięcznie około 100 km, a najlepsi robią więcej bo 150-250. W zeszłym roku miałem mniej więcej podobny poziom do marzano, ja się przez pierwsze pół roku opierdzielałem równo, on biegał po te 100 km/msc i dziś jest na zupełnie innych poziomie, biorąc pod uwagę wagę bardzo dobrym (swoją drogą jeżeli dane z profilu są aktualne, to może to jest powód bólu nogi, przy tym wzroście masz całkiem sporo ;)).
co do mojej wagi to ona się ostatnio waha w granicach 86-88kg ale nie wydaje mi się aby to ona była przyczyną problemu z piszczelem. W końcu biegam z od roku z tym "ciężarem" i dopiero teraz takie coś się przypałętało. Myślę raczej, że może to być sprawa przeciążeniowa spowodowana zbyt szybkim przeskokiem z 80-90 km miesięcznie na 100-120...
Tak sobie przeglądałem ile wszyscy na grupie robią miesięcznie km w ciągu roku biegając i zauważyłem że w sierpiniu Platini pobił wszystkich, zrobił 290 km . Wyszło mi, żeby mieć progres trzeba robić miesięcznie około 100 km, a najlepsi robią więcej bo 150-250. W zeszłym roku miałem mniej więcej podobny poziom do marzano, ja się przez pierwsze pół roku opierdzielałem równo, on biegał po te 100 km/msc i dziś jest na zupełnie innych poziomie, biorąc pod uwagę wagę bardzo dobrym (swoją drogą jeżeli dane z profilu są aktualne, to może to jest powód bólu nogi, przy tym wzroście masz całkiem sporo ;)).
tez mialem kolo 300 ale niektore treningi musialem wyalczyc ze statystyk W biegach dlugodystansowych kilometraz jest najwazniejszy. Platini jest na dobtrej drodze by w niedlugim czasie doscignac moje wyniki bo motywacje ma niebywałą A co do jego wagi to mysle ze teraz troche spadla
kurde, od pewnego czasu pobolewa noga, ale od tego weekendu już mocniej :/ pewnie wina roweru, trzeba było biegać a nie jakieś przejażdżki sobie robić A tak na serio to wszystkie objawy wskazują na zapalenie rozcięgna podeszwowego :/ no ale to tylko internetowe rozpoznanie. Nie uśmiecha mi się chodzić po lekarzach, no ale może trzeba będzie się kiedyś wybrać jak nie ustapi. Spotkał się ktoś może z czymś takim??
nie Biegam dopeiro rok z malym hakiem a w tamtym roku jakos nie mialem okazji. Ale wiem od znajomych, że impreza spoko jesli chdozi o organizacje moze w tym roku pobiegne
@marzano Każde ćwiczenie mam z jakimś atrybutem Beret rehabilitacyjny (kupiłem przy poprzedniej rehabilitacji), mała trampolina (zabrałem siostrze ) i taśma rehabilitacyjna (musiałem kupić). Na trampolinie odbicie + opadanie na jedną zgiętą nogę z tendencją wypychania stopy na zewnątrz. Na trampolinie przysiady z taśmą, która jest przytrzymywana pod stopami. Wypychanie taśmy do góry + przysiad. Też z tendencją wypychania stopy na zewnątrz, czyli bardziej oparcie na zewnętrznej krawędzi, ale tak, żeby taśma nie wyskoczyła Sama taśma przy ćwiczeniu, gdzie leży się na jednym boku. Taśma lekko powyżej kolan, zawiązana dosyć ciasno i unoszenie jednego kolana Z beretem. Zwykłe przysiady na jednej nodze (lub dwóch przy dwóch beretach) Też z beretem. Jedna noga na berecie, a drugą wymachy do przodu, do boku i za siebie. Też z wypychaniem na zewnątrz. Głównie chodzi o to, żeby nie koślawić stopy i przy opieraniu się na krawędzi bardziej pracują te mięśnie przy piszczelu. Większość po 30 powtórzeń. Niektóre 3x30. Jedno powtórzenie 5 sekund (nie licząc wymachów)
nie Biegam dopeiro rok z malym hakiem a w tamtym roku jakos nie mialem okazji. Ale wiem od znajomych, że impreza spoko jesli chdozi o organizacje moze w tym roku pobiegne
Możesz na luzaku pobiec ze mną i zmotywować mnie do złamania 50 min. Wtedy będziesz mógł się nazwać OJCEM SUKCESU.
Tak sobie przeglądałem ile wszyscy na grupie robią miesięcznie km w ciągu roku biegając i zauważyłem że w sierpiniu Platini pobił wszystkich, zrobił 290 km . Wyszło mi, żeby mieć progres trzeba robić miesięcznie około 100 km, a najlepsi robią więcej bo 150-250. W zeszłym roku miałem mniej więcej podobny poziom do marzano, ja się przez pierwsze pół roku opierdzielałem równo, on biegał po te 100 km/msc i dziś jest na zupełnie innych poziomie, biorąc pod uwagę wagę bardzo dobrym (swoją drogą jeżeli dane z profilu są aktualne, to może to jest powód bólu nogi, przy tym wzroście masz całkiem sporo ;)).
tez mialem kolo 300 ale niektore treningi musialem wyalczyc ze statystyk W biegach dlugodystansowych kilometraz jest najwazniejszy. Platini jest na dobtrej drodze by w niedlugim czasie doscignac moje wyniki bo motywacje ma niebywałą A co do jego wagi to mysle ze teraz troche spadla
jerome - tak jakoś w sierpniu wyszło, że nastukałem troszkę tych kilometrów
V - obyś się nie mylił. Motywację mam, chcę kręcić dobre czasy. Czy Ciebie dogonie? Do tego długa i ciężka przeprawa ale chciałbym śmigać szybciej i szybciej. Kilometraż jest najważniejszy, do tego nie nabijam bezsensownie km więc coś z tego powinno być
juz nieaktualne wyskoczylem wczoraj po ciemku do ogrodu i przyj.....m gola stopa w zelazny stojak na parasol ogrodowy :/ rano srodkowy paluch lewej stopy caly fioletowy i bol przy przetaczaniu stopy nawet przy chodzeniu. na szczescie w dzien troche rozchodzilem, teraz troche lepiej i udalo sie nawet trening zrobic. mam nadzieje, ze to tylko stluczenie :/
takie pytanie troche tluszczyku chce spalic i zainwestowalem w orbitrek wiem ze trzeba tak z 40 min pocwiczyc albo pobiegac zeby spalac tluszcz wiec pytanie naprawde robi roznice pora dnia kiedy sie cwiczy? podobno najlepiej rano przed sniadaniem tylko ze juz wstaje o 6 a lubie spac, wieczorny trening tak nie pomaga? dzieki za odp
takie pytanie troche tluszczyku chce spalic i zainwestowalem w orbitrek wiem ze trzeba tak z 40 min pocwiczyc albo pobiegac zeby spalac tluszcz wiec pytanie naprawde robi roznice pora dnia kiedy sie cwiczy? podobno najlepiej rano przed sniadaniem tylko ze juz wstaje o 6 a lubie spac, wieczorny trening tak nie pomaga? dzieki za odp
Temat długi jak rzeka. Znajdziesz wielu obrońców biegania na czczo i wielu krytyków. Jeżeli masz duże otłuszczenie - 20% i więcej, to o katabolizm mięśni nie będzie tak łatwo.
I właśnie o katabolizm cała rzecz się rozchodzi. Wbrew wszelkim obiegowym opiniom i wielu reklamom antykatabolików, bcaa l-glutamin etc., najpierw masę mięśniową trzeba zbudować ażeby móc ją tracić. I bcaa i l-glut. (a nawet l-karnit. w ostatnim czasie badana negatywnie odnośnie swoich super efektów), są świetnymi suplementami, o ile są przyjmowane w odpowiednim czasie, w odpowiednim stanie treningowym i w odpowiedniej formie.
Jeżeli chcesz biegać "wyczynowo", bieganie na czczo odpada. Jeżeli chcesz zrzucić kg., możesz biegać (Burneika nawet biega ponoć na czczo 30 min. rano na bieżni ;-))) pewnie z masą antykat. ;-))) ).
Badania z ostatnich lat pokazują, że dokładne godz. biegania nie mają już tak znaczenia jak kiedyś, a ważne by biegać wtedy kiedy masz komfort psychiczny i oczywiście fizyczny.
Jeżeli chcesz biegać (trenować na orbitreku itp.) na czczo, a obawiasz się, że stracisz masę mięśniową, możesz przed "zjeść" 5-10 gr bcaa, po 5-10 gr l-glut. Z l-karnityną przy takim bieganiu jest trochę trudniej, bo zasadniczo powinno się przyjmować na 2-3 godz. przed tren. tlenowym, jeśli masz chęć biegania o 6 powinienes zatem przyjmowac o.... 4. ;-)) Choć w takim stanie na godz. przed wybiegnieciem (rozpoczęciem treningu) tez bedzie ok.
Pamiętać tylko musisz aby biegać (przynajmniej na początku) przy 60-70%mhr - teoretycznie w tym zakresie serce zaczyna dopiero korzystać z treningu, organizm spala mniej glukozy niz "smalcu" itp., praktycznie jeśli będziesz miał 70-80 % też jest ok, a wydolność sercowo naczyniowa poprawia się lepiej. Bieganie będzie musiało zmienic się w marszobieg, przynajmniej na początku, bo tętno będzie wysokie.
Ok, konkludując (bo na ten temat można pisać prace mgr ;-)) ),
1. Możesz biegać, trenować na orbitreku również na czczo, tym bardziej, ze na wszelakich maszynach jest łatwiej kontrolować tętno. 2. Ważne byś trenował w odpowiedniej strefie tętna - dużo jest o tym w int. 3. Jeśli obawiasz sie utraty masy mięśniowej możesz stosować przy bieganiu na czczo antykataboliki (o tym tez jest w necie) ale przy dużym otłuszczeniu nie jest to konieczne (zaszkodzić nie zaszkodzi, a pomoc nie zawsze musi). 4. Jeśli będziesz czuł jakikolwiek dyskomfort - biegaj/trenuj wtedy kiedy będziesz miał na to czas i chęci, inaczej zniechęcisz się po kilku dniach, inna kwestia, że po około 20 dniach - 3 tyg. masz syndrom przyzwyczajenia i nawet to co sprawiało początkowo trudność staje się czynnością normalną. ;-) 5. Bieganie rano na czczo może spalać lepiej pokłady tłuszczu i pobudzać metabolizm, z drugiej strony bieganie wieczorem pobudzi Ci metabolizm na noc, itd.
6. Chyba najważniejsze - jeśli chcesz stracić tłuszcz na początku zmień/ułóż dietę (nie musi być super restrykcyjna) - jest o tym masa na necie, do ułożonej diety dorzuć ćwiczenia, a na końcu o ile będzie to konieczne możesz dodać suple.
7. Przy rozpoczęciu odchudzania przyda Ci się omega 3, witaminy, magnez (chelat) - nie traktuję tego jako suple.
Jeśli coś jest nieczytelne, to sorry ale jestem już śpiący. ;-)))
Potem prawie wszyscy narzekaja na rozne urazy, z czego 90% to przeciazenia. Spokojnie, do celu. Kazda droga na skroty konczy sie z reguly kontuzja.
Tak jest - umiar ważny
Na poczatku śmgałem sporo ale często robiłem wiele rzeczy źle, teraz zupełnie inaczej to wygląda. Kilometraż tyle wyniósł bo w treningach akurat tyle było przewidziane, nie ma u mnie nic na siłe ale też nie ma odpuszczania jak nic za bardzo nie boli
jako ze wakacje (spedzone na zeglowaniu oraz ciezkiej pracy przy poprawie wynikow finansowych rozmaitych browarow i gorzelni) dobiegly konca pora ulozyc kalendarz startow na jesien. Tym razem wybor padl na wymazanie baaardzo starych, prawie dwuletnich oficjalnych zyciowek na:
- 10 mil (aktualnie 1:32 bodajze, szybciej przebieglem na ostatnim treningu, ale oczywiscie bede celowal duzo wyzej) i
- polmaratonu (aktualnie 1:57, ambicje jw).
do tego doloze starty w organizowanych przez moj macierzysty klub Hatfield 5k series - tu juz bez spinania sie, no chyba ze wyniki beda dobre to wtedy oczywiscie wycisne ile sie da
Oczywiście powodzenia i napisz właśnie w jaki czas celujesz?
Mnie już normalnie enegia rozpiera i sam nie wiem czy to był najlepszy moment na dołączenia do endo, bo jak obserwuję jak Wy hasacie to czuję się jak zawodnik, który stoi w blokach statowych przypięty na stałe pasami i nie ma szans aby wystartować. Nogi co prawda mam zajechane (wg zaleceń siłka 2-3 razy/tydz. + dorzuciłem basen 3-4 tydz.), ale polatałbym.
V sory za "gps lost" ;]
Startuje ktoś może w połówce w Taczynie, bo chyba wybieram się kibicowsko ?
Oczywiście powodzenia i napisz właśnie w jaki czas celujesz?
Mnie już normalnie enegia rozpiera i sam nie wiem czy to był najlepszy moment na dołączenia do endo, bo jak obserwuję jak Wy hasacie to czuję się jak zawodnik, który stoi w blokach statowych przypięty na stałe pasami i nie ma szans aby wystartować. Nogi co prawda mam zajechane (wg zaleceń siłka 2-3 razy/tydz. + dorzuciłem basen 3-4 tydz.), ale polatałbym.
V sory za "gps lost" ;]
Startuje ktoś może w połówce w Taczynie, bo chyba wybieram się kibicowsko ?
ten basen nie dokonca dobry pomysl, zalezy tez w jakie dni,a raczek po jakim treningu chodzisz na niego.
Tak sobie czytam o bytomskim półmaratonie i życzą tam sobie 70-90 zł za wpisowe, to chyba dość sporo, co? Ja się nie zapisuję, bo nie wiem czy bym dał radę przebieć te 22 km
Dzisiaj 15 km zaliczyles to na zawodach te 6 km bys na samej ambicji dociagnal
Ja od dzisiaj rozpoczynam przygotowany specjalnie dla mnie( ) przez Vendette ( ) cykl przygotowawczy do zawodow na 10 km pod koniec pazdziernika. Cel --> zejsc ponizej 50 min. Ile? To już niewazne. Forma dnia zadecyduje
chyba zaczne sprzedawac te plany Dzis Platini, ktory tez trenuje wedlug mojego planu o maly wlos a nie pobilby mojego rekordu Poziom sie podwyzsza ale to dobrze bo rywalizacja musi byc!!!
tym bardziej ze regularnei trenuje od roku i 3 miesiecy. Teraz mam tylko niedosyt z polowki ale mozna pobiegne w szamotulach jakas plaską trase A co do reszty to raczej nikt od nas 42 jeszcze nie zlamal ale jest kilku dobrze rokujących chlopakow Platini, Szpaku. Podstawek no i "stary wyga" MCKracken
Oboz to najlepiej zrobic u mnie, tak jak mowil V. Pytanie tylko ile osob wroci bez kontuzji, bo wtedy az sie prosi bypobiegac szczytami Podstawek tez juz o tym wspominal w kontekscie przyszlego roku.
Szczecin tez ok, stamtad blisko do Polic I nad morze chyba 100 km
Znajac zycie i sposob organizacji ludzi z forum skonczy sie pewnie na tym, ze wystartujesz z V i to wszystko Tylko musicie wpasc razem na mete aby was jakis fotograf uchwycil, rece w gorze w gescie triumfu itp
No ja się poumawialem już na te Police ze znajomymi. Chyba, ze Police machne treningowo, a pod te listopadowe się przygotuje "szczyt formy". Zawsze to troche wiecej czasu na dobre przygotowanie.
Znajac zycie i sposob organizacji ludzi z forum skonczy sie pewnie na tym, ze wystartujesz z V i to wszystko Tylko musicie wpasc razem na mete aby was jakis fotograf uchwycil, rece w gorze w gescie triumfu itp
Goleniow na 99% i ciagle mysle nad Szamotułami kusi mnie ta plaska trasa bo jestem jednak ciekawy jakby to bylo. Procz Gryfa nigdzie indziej w polmaratonie nie startowalem. Dawaj ze mną Fechnerinho Dwie godzinki pociągiem ( wlasnie sprawdzalem )
Szczecin na zgrupowanie jest dobrym pomysłem ciekawym terminem byłby czerwiec, bo można by było połączyć to z mundialem, do tego ze dwa treningi i jakieś zawody
Panowie zapodajcie proszę jak dobrze ułożyć plan treningu interwałowego na rowerku stacjonarnym Jak do tego ktoś dorzuci wyczerpujące źródło info o full body workaut to będzie Eden byle nie KFD i SFD
jesli chcesz sie rzezbic to najlepiej tluszcz sie pali na okreslonym tetnie tak 40-50minut pedalowania na tetnie do 70%hrmax to najlepsze wyjscie. Wszystko co wyzej to juz palisz razem z miesniami
Tylko pod ten start zrobiłem sporo kilometrów, nazbierało się trochę treningów ale czułem, że powinno być dobrze. W sobotę przed startem kilka kilometrów, do tego przebieżki. I właśnie od początku sobotniego treningu dziwnie czułem lewe kolano, a dokładnie wszystko co za nim. Po treningu lód, maść ale cały czas bolało. W niedzielę rano nie było większych zmian, jechałem na bieg pełen obaw. Pewnie koło 22 stopni, żadnej chmurki na niebie. Nie mówiłem nic do ekipy z którą przyjechałem ale byłem zły. Kolano bolało. Pierwsze kilometry robione spokojnie, biegłem z 22 letnim chłopakiem. Płakać mi się chciało, była energia ale kolano dawało znać o sobie. Piotrek (ten z którym biegłem) też debiutował, chciał zrobić czas poniżej 1:50 ale rwał się do przodu jak nie wiem. Tonowałem jego zapędy, mówiąc że może mu być ciężko bo wiedziałem na ile ja śmigam. Od 7.5km do ~9.3 cały czas pod górę, nie była to mocna górka ale ludzie tracili siły, wyprzedziliśmy bodajże 6 osób, tempo równe. Mały zbieg, wodopój i znów pod górę. Wyprzedzone kolejne dwie osoby. Powrót na płaskim terenie, sporo drzew więc słońce nie dawało mocno we znaki. Zaraz po podbiegu Piotrek stwierdził, że nie da rady za mną pociągnąć, że zostaje. Oderwałem się i chciałem dogonić kolejnego biegacza, szybko byłem obok niego. Chwile biegliśmy razem, wtedy powiedział mi że jak go zostawię to będę na miejscu .. no właśnie. To mi dodało sił, wcześniej mówiłem do Piotrka że jak skończymy w 20 będzie super. Zostawiłem tego biegacza, zacząłem przyspieszać. Szybko robiłem przewagę, kolana nie czułem. W głowie była myśl by wpaść na metę, do tego coś prawa stopa bolała ale walczyłem z tym jak tylko mogłem. Zrobiłem sporą przewagę, zacząłem szukać kogoś przede mną. Na dłuższej prostej widziałem zawodnika - był około 500 metrów przede mną, sporo. Obejrzałem się za siebie, nie było nikogo. Myśl - jestem sam, nie dam się dogonić, utrzymam to świetne miejsce. Cień, cisza, spokój i tylko ból co jakiś czas przypominał o sobie - tak mijały kolejne minuty. Wypadam zza zakrętu - widzę dwóch strażaków zabezpieczających trasę - jeden siedział, gdy mnie zobaczył się podniósł, dopingują, mówią że zostało niewiele. Może to dziwne ale fajnie wyglądało Podniósł się po sporej przerwie między zawodnikami i mnie dopingował. Jeszcze teraz mam to przed oczami. Ostatni wodopój - dziewczyna daje mi dwa kubki wody, jeden na szyję, drugi rozwalony na twarz, przez cały bieg nie wypiłem ani łyka. Do mety niby niewiele a jednak może wydarzyć się sporo. Nogi nieźle podawały, będzie dobrze. Mijam kolejną tabliczkę a na niej "17". Zerkam na endo, zakładałem średnią przed biegiem około 4:30, było trochę szybciej. I właśnie na 18 kilometrze się zdenerwowałem - czas leciał normalnie a dystans się zatrzymał, tak jakoś było pewnie z 300 metrów po czym endo normalnie liczyło metry, nie dodając oczywiście tego co straciłem. Kij z tym, wiedziałem, że jeśli utrzymam średnie tempo będzie świetny czas. Trzy kilometry do końca - i odtąd mocne słońce w twarz, gorąco. Widzę strażaków, jak chciałem by któryś miał piwo i mnie łykiem poczęstował Nie przyspieszam, delektuję się tymi ostatnimi kilometrami. Z jednej strony chcę być już na mecie, cieszyć się z ukochaną a z drugiej chcę jeszcze robić kilometry i słyszeć jak starszy facet mówi chyba do żony, jak mijam ich podwórko: - 'Że mu się chce, taki skwar. Ja cię kręce'. Uśmiecham się, kciuk do góry i dalej lecę. Lekko pod górkę, wiem że za chwilę ostatnia prosta, lekki zakręt i będę na mecie. Z daleka widzę narzeczoną, siostrę, jej chłopaka po chwili machają. Nie spodziewali się mnie tak szybko na mecie, z takim czasem i miejscem, uprzedziłem mniej więcej w ilę wpadnę jeśli dobrze pójdzie. Dobiegam do nich, dopingują, kibice na mecie również. Jest pięknie. Wpadam na ostatnie metry, widzę czas i ciężko uwierzyć.
Czas oficjalny: 1:31:42 Miejsce: 7 (odkąd powiedział mi to zawodnik na bodajże 13 km nic się nie zmieniło) Miejsce w kategorii 18-35: 3
Tak jest, stanąłem na pudle w swojej kategorii W nagrodę dyplom, jakaś saszetka od PGE (jeden ze sponsorów). Nieważna nagroda, cieszyło podium
Bieg świetnie zorganizowany. Nie ma do czego się przyczepić, mogło być trochę więcej osób. Moje endo pokazało 20.64 ale zgubiło sporo metrów, patrząc na wykres śmiać się chce. Czołówka mówiła że wg ich wskazań było 21.1km, pisałem z jednym z gości, odpisał że polar pokazał mu 21km. Zrobiłem świetny czas, przy tym kolanie to już rewelacja.
Pakiet: woda, 4Move, przewodnik po gminie, koszulka bawełniana ale przyjemna.
Micha: kiełbasa z grilla, grochówka - można było brać ile się chce. Do tego piwko, też bez ograniczeń
Medal ciężki ale przyjemny.
Dziękuję V za pomoc w treningach i tak do Ciebie mi daleko fech za doping na biegu lupusowi za całość Wszystkim którzy we mnie wierzyli, dopingowali i trzymali kciuki
Wróciłem bardzo obolały ale i z nowymi celami. Trzeba trenować i zmienić "3" w czasie na "2"
Ekstra bieg, mega wynik i super relacja Ja lecę swoją połówkę za dwa tygodnie. Czasu takiego super nie będzie, no ale z chęcią zobaczę jak to wygląda od środka Planuję spokojnie na 1:40 pobiec, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ile osób brało udział w tym biegu? U mnie na razie zapisanych jest 100, ale mało kto na razie zapłacił.
Platini to w ogole ciekawy osobnik, tu go boli, tam go boli, w weekend daje ostro w palnik by na drugi dzien sie zebrac i zrobic ciezki trening, gdzie wiekszosc nie bylaby sie w stanie zebrac albo by ich jeszcze sponiewieralo na trasie. Ale to kolejny przyklad, ze warto bylo deptac km i treningi.
Świetny czas, gratuluje
@Szpak
Nie wyglupiaj sie z tym czasem.
PS U mnie 500 osob zapisanych PS 2 O ile wolniej trzeba pobiec pierwsza czesc trasy, zeby nie dac dupy na drugiej?
Super Panowie, naprawdę gratulacje. Ja też zaczynam swoją oficjalną przebiezkę w Biegnij Warszawo na dyszke wiem, wiem, masowka i lanserka, ale nigdy nie biegałem w zadnych zawodach, a tu mam pakiet startowy opłacony Biegam od paru miesiecy, ale duza wada to to ze jestem cholera za ciezko 95 kg przy 184, nie, nie gruby, ale ciezki wiec z czasem nie pocwaniakuje, ale sama frajda turnieju juz mi sie udziela
Ps własnie czytal ksiazke Scotta Jurka " jedz i biegaj" Jak ktos potrzebuje motywacji do biegania to to jest jakies wyjscie Jesli chodzi o sama lekture to rewelacji nie ma i dla laika moze okazac się denna ale jak ktos ma zajawake na bieganie to polecam !!! Jestem w polowie i gdyby ktos ode mnie pisal sie na jakis maraton lub gdyby nie zamkneli zapisow na mataton puszczy goleniowskiej to na bank bym tam lecial
no Platini, juz Ci gratulowalem na endo ale powtorze bo pozamiatales! z ciekawosci zedytowalem Twoja trase z endo w google earth przesuwajac ja na szose po ktorej, jak mniemam odbywal sie bieg i faktycznie wyszlo 13.1 mili wiec masz kolejne jakies tam potwierdzenie, ze dystans byl najprawdopodobniej ok (moge przeslac plik .kml jesli chcesz). endo jak widze zgubil sie w lesie co obok wyzszych budynkow jest jego najslabszym punktem. zreszta na zawodach mozesz olac gps po ok. 2/3 dystansu, bo wtedy to juz trzeba tylko przyspieszac i albo da sie rade albo nie. co do "bolu" to zapewne zniknie tak nagle jak sie pojawil, bo to dosc typowe przed i w trakcie waznego startu gratuluje podium i trzymam kciuki za Vendette, ktory zapewne tak tego nie zostawi i niebawem znow wystartuje obydwaj macie potencjal na <1:30 juz teraz wiec jak sadze - bedzie ciekawie a wiec otwieram piwko, siadam na sofie i czekam na dalszy ciag
PS 2 O ile wolniej trzeba pobiec pierwsza czesc trasy, zeby nie dac dupy na drugiej?
nie znajac profilu trasy to wrozenie z fusow, przy zalozeniu ze bedzie plasko 5-10sek/km wolniej w pierwszej polowie, ale to tez tylko wtedy, gdy jestes w miare wytrenowany na wynik ktory zamierzasz osiagnac. jesli to ta sama trasa co biegles rok temu to przytnij proporcjonalnie do planowanego teraz wyniku i doszlifuj 10-18km tak, zeby nie bylo 'dania dupy' na 18-21km
Ty fech masz motywację do biegania z tego co widzę, więc jeśli moja relacja dodatkowo mobilizuje to się cieszę
szpak007 - Ty jesteś w stanie zrobić baaardzo dobry czas patrząc po endo więc ciśnij mocno W moim biegu ukończyło tylko 52 osoby, zapisanych było 100. Niech żałują ci którzy ostatecznie olali bieg bo był przyjemny
Akhu
lupus - może i ciekawy ale z niczym nie ściemniałem. W relacji już nie wspominałem o 2 piwkach w sobotę bo przyjechali znajomi których rzadko widuję. Do tego kolega na fazie przylazł jeszcze do mnie przed północą i nie dał mi spać. Ostatecznie zmęczony położyłem się sporo po północy a już przed 6 pobudka O tym ciężkim treningu mi nie przypominaj, wtedy to byłem na niezłym podwójnym gazie
McK Jak już miałeś chęci, zrobiłeś trasę to z ciekawości zobaczę. Daj jeszcze jakieś namiary gdzie to otworzę. Endo przestało właśnie działać w miejscu gdzie było sporo drzew z jednej i drugiej strony drogi. Ogólnie to momentami pokazuje że chyba polami się biegło Jak dla mnie czas świetny, V ten czas szybko zrobi i "2" będzie tam gdzie ma być. Ja o tym cichutko marzyłem a tu widzę, że jest to naprawdę blisko..
Gratulacje Platini - bardzo fajna relacja i rewelacyjny czas
W ubiegłą sobotę (7 września) brałem udział w II Biegu Leśnika (10km) organizowanym przez Nadleśnictwo Wielbark.
Impreza można rzec kameralna (164 sklasyfikowane osoby) ale bardzo fajnie zorganizowana.
Trasa prowadziła po leśnych duktach i ścieżkach, praktycznie płaska nie licząc lekkiego zbiegu przed metą, miejscami twarde podłoże zastępował dosyć miękki piach w którym można było się wręcz zakopać. Bardzo dobrze oznaczona, z jednym punktem "nawadniania" i właśnie ten punkt był wg mnie jedynym minusem imprezy bo napić się można było wody GAZOWANEJ albo... tigera
Bieg ruszył ok godziny 12stej, było słonecznie, dosyć ciepło i bezwietrznie. Biegłem spokojnie z uwagi na dokuczające mi wciąż bóle prawej łydki i moim celem było jedynie ukończyć bieg nadmiernie się nie forsując. Dopiero na ostatnim kilometrze włączyłem wyższy bieg i minąłem kilkanaście osób. Na metę wpadłem z czasem 53:06 co dało mi 93ecie miejsce. Zwycięzca miał czas 34:37.
Po biegu medal , woda i bon na ciepły posiłek (do wyboru grochówka lub gulaszowa - bardzo smaczne obie )
Co zapamiętałem z biegu to "szaleńca" który biegł z psem (był to bodajże husky) i ojca z 11letnim synem, który rozpłakał się po dotarciu na metę ze wzruszenia, że "złamał godzinę" - świetny obrazek
Imprezka ogólnie na plus, kumpel z którym biegłem (debiutant) również "złamał godzinę", poprawił życiówkę o kilka minut i chyba dodatkowo załapał bakcyla na kolejne zawody także kolejny pozytyw tego biegu wart odnotowania.
i trzymam kciuki za Vendette, ktory zapewne tak tego nie zostawi i niebawem znow wystartuje
lubie rywalizacje ale nie bede specjalnie sam gdzies jechal zeby pobic rekord Platiniego Ja startowalem tylko na jednym pólmaratonie i na jednej trasie wiec nie mam porownania co by bylo na innej(płaskiej) i choc jestem tego ciekawy to az tak ogromnego cisnienia to nie mam Jak na razie to pewnikiem jest start na prestizowych zawodach w Goleniowie ale to dopiero w listopadzie
A zmieniajac temat to ja juz powoli zaczynam rezygnowac z endo i Nie zabieram juz telefonu na wszystkie treningi. Patrząc po tych zawodach Platiniego, gdzie cały wykres( od poczatku do konca) ma się nijak do tego co on rzeczywiscie biegl i niektórych swoich treninach mysle ze to nei ma sensu bo nie wiadomo, ktory wykres i czasy beda przekłamane a ktore prawdziwe. Wiadomo ze mozna to traktowac jako zabawe ale jak ktos tego uzywa pod konkretne treningi tak jak ja to nie ma sensu.
Czyli co trzeba używać? Garmina? ... nie chodzi w moim przypadku o jakies rekordy, ale rzeczywiste odwierciedlenie czasu do trasy ... a moze zwykly ... stoper?
i trzymam kciuki za Vendette, ktory zapewne tak tego nie zostawi i niebawem znow wystartuje
lubie rywalizacje ale nie bede specjalnie sam gdzies jechal zeby pobic rekord Platiniego Ja startowalem tylko na jednym pólmaratonie i na jednej trasie wiec nie mam porownania co by bylo na innej(płaskiej) i choc jestem tego ciekawy to az tak ogromnego cisnienia to nie mam Jak na razie to pewnikiem jest start na prestizowych zawodach w Goleniowie ale to dopiero w listopadzie
A zmieniajac temat to ja juz powoli zaczynam rezygnowac z endo i Nie zabieram juz telefonu na wszystkie treningi. Patrząc po tych zawodach Platiniego, gdzie cały wykres( od poczatku do konca) ma się nijak do tego co on rzeczywiscie biegl i niektórych swoich treninach mysle ze to nei ma sensu bo nie wiadomo, ktory wykres i czasy beda przekłamane a ktore prawdziwe. Wiadomo ze mozna to traktowac jako zabawe ale jak ktos tego uzywa pod konkretne treningi tak jak ja to nie ma sensu.
Chyba każdy po coś biega, ja również lubię rywalizację, jednak wiem na co mnie stać i pewnych spraw nie przeskoczę. Biegam bo to sprawia mi wiele radochy, jeśli przy tym są niezłe wyniki to super Osobiście też mam za sobą całe nic startów, dopiero człowiek nabiera doświadczenia, widzi co może w rywalizacji z innymi.
Co do Endo - też od pewnego czasu bardzo mnie irytuje. Zastanawiam się poważnie nad zakupem czegoś lepszego Masz rację Grzesiek, cały wykres można wywalić z mojego półmaratonu bo nie oddaje tego co było w rzeczywistości.
@arkadius - jeśli masz wyznaczoną dobrze trasę to wtedy stoper Ci wystarczy
@podstawek - mój start był lajtowy ale coś pewnie później naskrobię. Lupus pewnie wcześniej naskrobie o swoim niezadowoleniu
Z rozpędu jak piszę,to Ci zawsze tak przekręcę. Marsów juz nie ma, zjadlem wszystkie, musiałęm zagryźć smuty
Do rzeczy
II Tyski Półmaraton
Zapisywałem się do biegu internetowo, koszt 50 zł, pakiet pojechałem odebrać dzien wczesniej czyli w sobotę. Przejechałem sie kawalkiem trasy, zobaczylem gdzie jest start. Pakiet odebralem raz dwa, kolejek zadnych (na drugi dzien rano juyz byly mega kolejki).
Pani z obsługi pozwoliła mi przymierzyć koszulki, mogłem wybrać sobie rozmiar. Dodatkowo poradzila mi gdzie zaparkowac auto, zeby potem nie czekac az zakonczy sie cala impreza - przed halą był spory parking.
Jakościowo chyba najlepsza z tego co dostałem do tej pory, kolorystycznie i graficznie też ok. Na plecach napis fiat, ale to przezycia. W porownaniu z tą Biegu Fiata, gdzie grafik chyba byl idiotą,ta sie prezentuje naprawde spoko.
Start biegu wyznaczono na godzinę 12:30, wiec rano zjadłem śniadanie porządne i zjawilem sie na miejscu 90 min wczesniej. Do czasu startu wszystko bylo ok, ludzi coraz wiecej, wodzirej starszy gosc byly maratonczyk sypal ciekawostkami i anegdotami - jeden z tych ludzi, z ktorym mozna isc na piwo i sluchac jego opowiesci godzinami. Kobiet mnostwo, mniejsze wieksze, nizsze wyzsze, jak ktos chce poszukac szansy warto sie pojawic na zawodach wczesniej, jest mnostwo okazji do zagadania.
Zrobiłem rozgrzewkę i poszedłem na start, no i zaczęło się. Start biegu początkowo przełożono o 5, potem o 10 minut, w koncu o 15 minut. Tłumaczono to problemami technicznymi z odbiorem trasy. Potem znowu przełożono start, w koncu ogłoszono rozpoczęcie biegu o 13:15, wiec wszyscy sie rozeszli w kierunku toalet. Gdy nas ponownie zebrano start biegu został ponownie przełożony o pare minut, i za chwile po raz kolejny.
W końcu puszczono nas na trasę GODZINĘ po oficjalnym rozpoczeciu. Mocno już wściekły byłem, zresztą nie tylko ja Większosc czasu w oczekiwaniu na start i tak przestalismy na linii startu. Przelozyc start o 10,15 min nie widze problemu, zdarzyc sie moze. Ale kurwa powiedzieliby od razu "mamy problemy techniczne, start za godzinie" i czlowiek by wiedzial czy ma sobie usiasc, stac dalej, ponaciagac sie czy isc cos przegryźć.
Stałem akurat obok ludzi, co maja juz kilka maratonow w zyciu, polowki zjadaja na sniadanie i tez ich to mocno wkurzyło. Byly gwizdy, buczenie i przypominanie tego co sie stało jakis czas temu we Wrocławiu. Ja nie osiagam moze kosmicznych wynikow, ale kazdy sobie planuje caly dzien,kiedy ma zjesc,przyjechac, odjechac. Efekt jest taki, ze w Tychach kazdy ze startujacych spedzil prawie pol dnia, zeby chwile pobiegac.
Z zwiazku z tym, ze nie robilem juz ponownej rozgrzewki (na wypadek gdyby znowu przelozono start) bieg celowo rozpoczalem dosc wolno aby sie dogrzac. Pozniej nieco przyspieszlem, machnalem podbiegi na Paprocanach, na 6 km pierwszy wodopój - łyk wody i dalej. Po 8 km juz wiedzialem, ze czas pod ktory trenowalem będzie cieżko osiagalny, a po 11 km już liczyłem na wynik w granicach 1:47. Na 13 km na podbiegu mnie jednak troche przytkalo, ale mimo tego wyprzedzalem innych, wiec ich tez chyba to dopadlo. Na 14 km kolejny wodopoj, jeden kubek do ryja, drugi na ryj.
Zakładałem ostatnie 5 km przebiec petardą, niestety zamiast tego czulem sie jak balon z ktorego spuszcza sie powietrze. Pary nie mialem zadnej, bylo mnie ledwie stać na lekkie przyspieszenie i nic poza tym.
Sama trasa sfalowana, ale w porzadku, z niezliczoną ilością rond. Bardzo dobrze oznakowana, Gremlin lapowal jakies 10 m wczesniej, ale to efekt tego, ze na 1 km musialem z powodu ogromnego tloku mocno sciac zakret po chodniku. Niestety na mecie Gremlin pokazał 1:50 z sekundami...wiec niestety nawet nie skonczylem z czwórka z przodu.
Na mecie medal, woda do reki. Do zarcia byl chyba zurek albo kij wie co to bylo, lepszy w moim wypadku byloby piwo z pobliskego browaru, tak bylem wściekły.
Życiowka oczywiscie padła, poprawiona o 8 min. Zrobilem tez osobiste rekordy na 15 km, 20 km i 10 mil. Ale nie mam z tego satysfakcji. Podobnie jak z tego,ze na trasie wyprzedzilem naprawde sporo osob. I chocbym wyprzedzil jeszcze wiecej to mnie to nie cieszy. Mocno sie jednak rozminalem z czasem na ktory bieglem. Dzieki za mile slowa, ale 5 min to jednak sporo. Z petardy na ostatnich km wyszła kupa, nie mialem pary zeby przyspieszyć. W tym momencie bylem juz prawie 6 godzinę po posilku i chyba to efekt braku mocy.
Nie czuje sie tak, zebym sie obsrał czy porwał z motyka na słońce (bo takim byloby myslenie o wyniku jak ostatnio chlopaki nabiegały tu na forum). Wykonalem caly plan treningowy, niczego nie opuszczając,a na koncu treningow czulem wiecej mocy niz w niedzielę.
Szkoda,ze skonczylo sie z takim chaosem organizjnym. Sama strona www regularnie byla aktualizowana, sama obsluga mojej osoby w Biurze Zawodow tez bez zarzutu. No,ale te jaja z tym startem. Na maratonach w komentarzach wycztalem też,ze w regulaminie miały byc 3 punkty z woda na trasie, byly 2 - na 6 km (dosc szybko, ale dla ludzi biegnacych dyche w sam raz), potem dopiero na 14 km i koniec. Gdybym wiedzial,ze tak bedzie wzialbym tez wode ze soba na trasę.
Planujac sobie jesien i w razie niepowodzenia w Tychach z powodu zdrowotnych/pogody/ciezkiej trasy czy kiepskiego wyniku zakladalem start miesiac pozniej w Silesi. Ale 3 tygodnie temu Silesie odwolano i nie mam juz gdzie biegać. Sprawdzilem nawet sasiednie wojewodztwa, tez kicha. Mnostwo biegow krotkich, dyszek, maratonow, gorskich i ultra.
W tym momencie Tyski okazał sie byc moim startem sezonu ze srednio udanym rezultatem. ;] Sracilem tez jakakolwiek motywacje do trenowania dalszego pod polowke np pod 1:40 skoro i tak nie mam gdzie pykać.
Jeszcze koncem pazdziernika jest polowka na Paprocanach w...Tychach, ale to nie jest bieg uliczny i tam potem zaczyna sie walka z pogoda czy terenem.
Aha ta Mloda dupa z mojej miejscowosci co nie chciała sie ze mna na trening ustawić (bo "ja biegam tylko z moim chlopakiem", "bo my tamto,my sramto") dowaliła mi strasznie. Na pierwszym nawrocie mialem do niej straty jakies 400 m, na kolejnym ok 1 km, a koncowke zrobila tak jak ja chcialem. Skonczyla z 1:40. Bede musial ja zniszczyc przy innej okazji
A co do twojego występu to pewnie jeszcze wielu tutaj napisze to samo. Głowa do góry, zawsze to jakieś doświadczenie. Teraz już nic nie będzie cię w stanie zaskoczyć
Szkoda tylko pracy włożonej w treningi, ale nie ma tego złego...
lupus nie placz, bieganie to sztuka radzenia sobie z przeciwnosciami i niepowodzeniami
plan wykonales jak trzeba, tutaj zadzialal raczej brak doswiadczenia w radzeniu sobie z tego typu sytuacjami + utrata koncentracji - jak chcesz sobie udowodnic, ze trening byl zrobiony na miare to walnij ta jastrzebska dyche w ta niedziele albo testowa polowke wg garmina w przyszla na wlasnej trasie - zapewne bedzie dobry rezultat (1:44:59 ) to sie podbudujesz a na przyszlosc bedziesz wiedzial, ze trzeba brac dodatkowa pasze i picie 'na wszelki wypadek'
nie trac motywacji i nie olej treningu, bo nastepnym razem bedziesz musial odrabiac to co stracisz nie trenujac, powodzenia
Jest progres, druga połówka w Twoim wykonaniu wyglądała przyjemnie, pobiłeś życiówkę i to o wiele więc nie masz co narzekać, byś chciał od razu robić 1:40 a to trzeba powoli schodzić, nie ma co mieć dużego ciśnienia
Co do przełożenia startu aż o godzinę - masakra, na szczęście nigdy coś takiego mnie nie spotkało. Musi człowiek się nieźle denerwować, gdyż nie wiadomo co z sobą przez ten czas robić, do tego nie wiedzieliście za ile rzeczywiście was puszczą.
Jeszcze zapytam o wodę - czytam o innych biegach, wypowiedzi różnych ludzi i wiele z nich narzeka na wodę, tzn jej brak. Jak u Ciebie? Nie dasz rady pocisnąć bez niej? Teraz pogoda przyjemna do biegu chyba była. Kwestia oczywiście organizmu, lecz można go przyzwyczaić by reagował inaczej. Ja na połówce gdzie było ciepło, słonecznie nie wypiłem ani łyczka, skończyłem zadowolony.
To raczej sportowa złość, nie lubie przegrywać w taki sposób
Woda byla na 6 km - wg mnie za wczesnie, ale tam byl rozgrywany tez bieg na 10 km, wiec to pewnie pod nich. Natomiast drugi wodopoj dalbym wczesniej a nie na nawrocie. Tam wypilem ze 2 lyki. Drugi kubek wylalem na siebie.
Treningi starałem sie robić bez wody, odpowiednio wczesniej sie nawadniajac i szlo ok, nawet dlugie biegi robilem moze na 2 lykach i tez bylo ok, moc byla,a w ndz juz nie do konca.
Sporo osob sie zatrzymywalo, na kazdym odcinku trasy, chyba dalo im tez w dupe to przesuniecie startu i byc moze byli tez juz mocno wyczerpani.
Wyniki pokazaly sie dopiero na drugi dzien i to bez podzialu,tylko ogolny wynik...troche amatorszczyzna zawiało.
Bieg w Koszalinie ciekawy, ale za daleko mam. W ogole braliscie juz udzial w zawodach o nietypowach porach? Np 4-5 rano albo w nocy?
Jastrzebie odpuszczam, jak wszystko co w ten weekend, chce jechac do Ostravy na pokazy lotnicze
Z ciekawostek:
- startował też były dowódca GROMu gen. Polko, rocznik 1962,machnał 1:43, wiec poki co Polko - lupus 2-0
- jak przyjechalem i rozejrzalem sie po okolicy znow trafile mna pewna grupe ludzi, ktora rozgrzewa sie juz 1,5 h wczesniej. Do momentu startu pewnie sa w stanie nabic tak z 10 km. Nie rozumiem tego do konca
ja tez czesto widze , ze ludzie tak sie rozgrzewaja ale dla mnei to normalne Sam zaczynam rozgrzewke 30-40 min wczesniej tylki mi razemz przerwami na porzadne rozcoiaganie i rpzebeizkami wychodzi jakies 3 km Za to moj znajomy i kolezanka z klubu, ktorzy zajmuja czolowe meijsca w wyscigach zacyznaja na godzine przed i 5-tke spokojnie robią Tylko,ze to jest truych na takim spokoju ze pewnie tempo oscyluje kolo 6:30/km a przy ich wytrenowaniu to zadny wysilek Kenijczycy przed gryfem rozgrzewali sie juz ponad godzine przed rozpoczeciem
DLaczego na endo nie wyświetlają mi się w profilu rekordy życiowe w jeździe na rowerze, a np. Lupusowi już tak? Czy to kwestia przestawienia dyscypliny na kolarstwo?
ja tez czesto widze , ze ludzie tak sie rozgrzewaja ale dla mnei to normalne Sam zaczynam rozgrzewke 30-40 min wczesniej tylki mi razemz przerwami na porzadne rozcoiaganie i rpzebeizkami wychodzi jakies 3 km Za to moj znajomy i kolezanka z klubu, ktorzy zajmuja czolowe meijsca w wyscigach zacyznaja na godzine przed i 5-tke spokojnie robią Tylko,ze to jest truych na takim spokoju ze pewnie tempo oscyluje kolo 6:30/km a przy ich wytrenowaniu to zadny wysilek Kenijczycy przed gryfem rozgrzewali sie juz ponad godzine przed rozpoczeciem
Originally Posted By: McKracken
Zapewne trenuja do maratonu - 1,5h + polowka i wychodzi konkretne bnp albo wb w zaleznosci od tempa
Skoksowanych Kenijczykow widocznie tak nosi. Oni zarobili juz 300 k na biegach. Masakra.
Ja rozumiem, ze oni utrzymuja tez swoje rodziny, ale to jest jakis cyrk obajazdowy. Czterdziesty rzut skoksowanych czarnych jezdzi po kraju i kasuje pieniadze. Za nimi rownie skoksowani Ukraincy, chyba wszyscy reprezentujacy jeden klub w Polsce,a dopiero za nimi Polacy.
Powinno byc tak,ze jak ktos z orgow chce Kenia na starcie, to niech mu da jakis startowe i tyle. A jak chca sami startowac to za podium niech maja po pare stowek. A nagrody pelne przyznawac Polakom, no chyba, ze ktorys czarny ma nasze obywatelstwo.
Potem Polacy zeby cos dorobic musza startowac na mniejszych biegach,a te powinny byc obsadzone amatorami. Takie biegi jak i lokalne sa dla takich ludzi jak V czy Platini, zeby mogli zdobyc wysokie miejsce,stanac na podium i zdobyc motywacje do dalszych treningow.
Ale nie zrozumielismy sie dokladnie. Nie mam nic przeciwko rozgrzewce, a czy to jest 30 czy 40min i czy ktos zrobi 1,5km czy dwa. Ale niektorzy ludzie ganiaja juz 2 h wczesniej, a nie sa to pro... Tych spotykalem pozniej w trakcie mojej. Zreszta ostatnio na bieganie.pl byl dosc ciekawy wpis o rozgrzewce przed startem w dlugim biegu.
Kiedys z ciekawosci zapamietamkilku takich aparatow co kreca sie 2h wczesniej juz,zobaczymy jak wypadli na trasie.
Mam jeszcze jedno pytanie, odnosnie treningow tempowych - widze,ze teraz McKracken sie zyluje Resty robi tak jak kiedys gadalismy, polowe czasu szybkiego odcinka, ale pisal, ze robi calosc w marszu. To zabieg celowy np aby kilometrówki robić szybsze niz gdyby przejsc wpierw do marszu a potem potruchtać?
dokladnie tak, wynika to z mojego kalendarza startow na ten rok.
w pierwszej polowie roku olalem wb2 bo byly to same 5 i 10k, wiec zeby wyrobic choc troche wytrzymalosci robilem w przerwach trucht i to taki nieco szybszy.
teraz w drugiej polowie poniewaz bede startowal na 10 mil i polowke, dorzucilem wb2 w czwartek dzieki czemu interwaly sa stricte pod szybkosc i dlatego resty sa w marszu.
szczerze mowiac to nie robilbym nawet marszu, gdyby nie to ze wieje zimny wiatr i stac tak 2 minuty to robi sie po prostu zimno. czy obralem dobra droge wyjasni sie juz za 10 dni, bo we wtorek pierwsze 5k a w niedziele 10 mil
a tak na marginesie to aktualna intensywnosc i objetosc mojego treningu prawie wystarcza juz pod maraton w ok. 3:45-3:40, a to dlatego, ze nadrabiam zaleglosci z pierwszego polrocza
jeszcze taki maly motywator , ktory przeczytalem przed chwila (moge jutro wkleic tlumaczenie, jesli ktos nie zna angielskiego):
"Ed Whitlock broke his own 80-and-older world record for the half marathon on Sunday in his hometown of Milton, Ontario, running 1:38:11 to break by 48 seconds the mark he set at the same race last September.
The previous weekend, Whitlock, age 82, had run 44:22 for 10-K. "I thought off that I could run the half in 1:37," Whitlock told Runner's World Newswire. "After a somewhat slow first 3-K I managed to get on pace at 7-K but then it gradually slipped away."
Next up for Whitlock is the Toronto Waterfront Marathon on October 20. Last year at that race, Whitlock ran 3:30:26 to set the age-81 world record.
"My training between now and then and weather conditions on the day will determine my objective time," Whitlock said about his upcoming marathon. "All things going favorably I would guess at 3:25."
Whitlock holds the world marathon record for the 70-and-over age group (2:54:48) and 80-and-over age group (3:15:54)."
teraz w drugiej polowie poniewaz bede startowal na 10 mil i polowke, dorzucilem wb2 w czwartek dzieki czemu interwaly sa stricte pod szybkosc i dlatego resty sa w marszu.
szczerze mowiac to nie robilbym nawet marszu, gdyby nie to ze wieje zimny wiatr i stac tak 2 minuty to robi sie po prostu zimno. czy obralem dobra droge wyjasni sie juz za 10 dni, bo we wtorek pierwsze 5k a w niedziele 10 mil
Rozumiem. Chodzilo mi tez o to, ze gdybys zamiast marszu robil je w truchcie to czy bylbys w stanie je robic tak szybko jak teraz czy np 5 sekund wolniej (i stad ten marsz aby dac jeszcze wiekszego ognia na szybkim odcinku)
Potem Polacy zeby cos dorobic musza startowac na mniejszych biegach,a te powinny byc obsadzone amatorami. Takie biegi jak i lokalne sa dla takich ludzi jak V czy Platini, zeby mogli zdobyc wysokie miejsce,stanac na podium i zdobyc motywacje do dalszych treningow.
Bieganie od pewnego czasu w modzie, na imprezach z roku na rok coraz więcej osób. Nikt nikomu nie zabroni startować stąd przyjeżdżają Kenijczycy czy Ukriańcy i śmigają. Na maratonach był fajny artykuł swego czasu o zawodnikach, którzy w weekend zaliczają dwa lub trzy biegi, wszędzie oczywiście pudło bądź zaraz za nim. Sam byłem świadkiem rozmowy gości w Stalowej Woli. - Jak dziś, będzie pudło? - Ukraińcy przyjechali (uśmiech mówiący wszystko) - aa, no to pozamiatane.
I wtedy jest pozamiatane rzeczywiście bo człowiek amator nie ma co się ścigać z zawodowcami. Tak jak ja ostatnio z kolegą - dwa lata młodszym, grającym od juniora w piłke w różnych klubach, służącym w wojsku, zdobywał czołowe miejsca w województwie w biegach, czołówka w wojsku - nie wygram. Śmialiśmy się, że pudło dla nas będzie jak już razem startujemy. I przegrałem z nim oczywiście, tylko o 5 minut. Tylko i aż, kto biega wie ile to jest w biegu na 10km. Napisałem to z przekąsem
lupus ma racje, małe biegi powinny być dla nas - amatorów pełną gębą. Biegam niedługo, wyniki przeciętne ale cieszą, bo jest postęp. Wiem, że Boltem czy Heniem Szostem już nie będę. Na kilku zawodach startowałem, nigdy nie przypuszczałem, że będzie dane mi stanąć na pudle. A doszło do tego w debiucie na półmaratonie. Bieg świetnie zorganizowany, szkoda że mała liczba osób przyjechała biegać. Przeglądałem kto był zapisany, jakie ma czasy i byli lepsi ode mnie, nie myślałem o miejscu w dziesiątce. A tu bum. Pudło w kategorii wiekowej. Cieszyło niesamowicie, to daje motywajce jak pisze lupus do dalszej pracy. Świetne uczucie gdy prowadzący imprę cię wyczytuje, stajesz na podium, dostajesz brawa i wielki aplauz. Po dekoracji słyszę, że miałem świetnych kibiców - dziękuję Kochanie i siora I chce się biegać, by kolejne przyjemne chwile przeżywać.
Później w końcu pewnie o niedzielnym biegu coś napiszę
Platini ale akurat ta polowka w której biegles byla kameralna 50 osob to jest bardzo malo jak na taka impreze a u mnie wiecej biega w malutkich zawodach osiedlowych bo rekord jest 90
jeszcze taki maly motywator , ktory przeczytalem przed chwila (moge jutro wkleic tlumaczenie, jesli ktos nie zna angielskiego):
"Ed Whitlock broke his own 80-and-older world record for the half marathon on Sunday in his hometown of Milton, Ontario, running 1:38:11 to break by 48 seconds the mark he set at the same race last September.
The previous weekend, Whitlock, age 82, had run 44:22 for 10-K. "I thought off that I could run the half in 1:37," Whitlock told Runner's World Newswire. "After a somewhat slow first 3-K I managed to get on pace at 7-K but then it gradually slipped away."
Next up for Whitlock is the Toronto Waterfront Marathon on October 20. Last year at that race, Whitlock ran 3:30:26 to set the age-81 world record.
"My training between now and then and weather conditions on the day will determine my objective time," Whitlock said about his upcoming marathon. "All things going favorably I would guess at 3:25."
Whitlock holds the world marathon record for the 70-and-over age group (2:54:48) and 80-and-over age group (3:15:54)."
Vendetta, ale nie o to chodzi, nie w tym rzecz. Nie twierdzę, że to był nie wiem jak wyczyn, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę jak jest. Tylko Ty pewnych rzeczy nie możesz zrozumieć ale trudno
jak biegam systematycznie ok 2 lat po ok 10km 2-3x w tygodniu to powinno się robić jakieś przerwy? w okresach przesileniowych gdy organizm jest osłabiony? tydzień? dwa?więcej? oczywiście zdarzało się kilka razy że nie biegałem np tydzień bo jakaś infekcja zawitała w okresie zimowym, czy jak się rozpyliło na wiosnę.thx
skarzynski pisal ze mozna biegac nawet w stanie takiego mocniejszego przeziebienia do temperatury okolo 38 stopni ( jesli dobrze pamietam) ale ja osobiscie jesli zle sie poczuje odpuszczam te 2-3 dni Jestem zdania, że nalezy sluchac swojego organizmu i gdy potrzebuje on opoczynku to nalezy odpocząć.
ps to o dziadku McKrackena - >http://bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=5818
W czym tkwi problem? Biegam rekreacyjnie ok. 10 km w czasie ok. 1h, ale początek biegu mam zawsze cięzki z czasem ok. 6 min/km, natomiast koncowka juz w granicach 4 ... Nie potrafię biec szybciej na początku, na ok. 3 km mam delikatny kryzys, a pozniej moge popierniczac ... eh ... nie wiem co jest
P.S. Jakoś niebardzo podchodziłem do jakości obuwia i biegałem w zwykłych bucikach z decathlonu Kalenje bodajze za cos ok. 150 zl i myslalem ej, but jak but, nie wydam pareset zlotych na inne, bo pewnie to tylko taka sciema, ze drozsze nie znaczy lepsze. Ostatnio mialem delikatny przyplyw kasy wiec stwierdzilem, a coz sprobuje, kupilem buciki Asicsa, cos kolo 4 paczek i powiem Wam ... szok, jestem ciezkim facetem, wiec wzialem max amortyzujace, ale komfort biegu nie do opisania, wczesniej bolalo mnie wszystko, piszczele, kolana i czułem sie niekomfortowo, a teraz po przebiegnieciu analogicznie tego samego dystansu uczucie komfortu nieporownywalne i az chce sie biegac. Dlatego uwazam ze warto pare groszy wydac na buty i zdania nie zmienie
Czy i na jakim dystansie pijecie w czasie treningu?
tylko na dluuugich wybieganiach. Srednio co 10km. Wczesniej gdy biegalem do 20km to czasami nic nie bralem ale osttanio pod wplywem ksiazki Jurka biegam wiecej km i np. jutro procz politrowego bidonu z izotonikiem domowej roboty biore banana
Rozumiem. Chodzilo mi tez o to, ze gdybys zamiast marszu robil je w truchcie to czy bylbys w stanie je robic tak szybko jak teraz czy np 5 sekund wolniej (i stad ten marsz aby dac jeszcze wiekszego ognia na szybkim odcinku)
pewnie wyszloby nieco wolniej, jesli masz male przebiegi tygodniowe - przy wiekszych przebiegach 5x1k jest na tyle krotkim treningiem, ze pewnie nie byloby roznicy
machnąłem dziś spacer moją trasą biegową w celu sprawdzenia działania endo. Trasa biegnie ścieżką przez las. Co mam za wirusa/ustawienia/czy co jest zjeb%ne bo cały czas mi gadało "timeout passed" i za pare/parenaście sekund "timeout resumed", pewnie z 20 razy się to powtórzyło ?? Ani razu nie powiedziało "gps lost"... To tak normalnie, czy o co chodzi ?
jerome - początkowo coś popijałem. Później przy moich lekkich problemach organizm przyzwyczajałem by nic nie pić, nawet przy dłuższych bieganiach, niezależnie jaka temperatura. No i tak sobie nic nie piję, nic mi się nie dzieje. Wcześniejsze nawodnienie wystarcza. W lecie zdarzało się biegać w +30 to wtedy jak miałem w planie ~15km to coś miałem na trasie.
W końcu kilka zdań o biegu z 15.09
I Przemyska Dycha
Znając troszkę ludzi z Przemyśla, którzy podjęli się organizacji tego biegu oraz z opowiadań innych wiedziałem, że bieg powinien być ok. I się nie zawiodłem. Trasa przyjemna, dużo ludzi, meta i start w dobrym miejscu na rynku. Tydzień wcześniej biegłem półmaraton, czułem go w kościach podczas biegu, jednak jeszcze przed startem Dychy nie napalałem się, chciałem zrobić ją treningowo po namowie znajomych oraz zobaczyć kolejny bieg w swoim regionie, gdzie wielu ich nie mam Nie było ciśnienia na wynik więc był praktycznie pełen luz. Ustawiłem się w drugim czy trzecim rzędzie, nie chciałem dać się ponieść ludziom ale poszło .. Pierwszy kilometr słucham trenejro i .. 3:57, od razu zwolniłem. Jak się później okazało na endo był niby zrobiony 3:50 - nie pierwszy raz aż taka różnica między tym co mówi trener a tym co pokazuje później wykres. Kilometry robiłem spokojnie, w planie było koło 4:14 do 8 kilometra. Nawet to szło, później miałem przyspieszać. Jednak nie było z czego, ciężko się biegło końcówkę, do tego kilkaset ostatnich metrów na podbiegu. Zrobiłem to spokojnie, przede mną był jakiś dresiarz - za cel postawiłem że muszę go wyprzedzić i się udało
Trasa atestowana. Oficjalny czas: 41:59 Miejsce: 56 (na bodajże 430) w swojej kategorii: 20
Wygrał Szymon Kulka z czasem 33:14 - zajął w 2011 I miejsce w biegu przełajowym juniorów. Uznawany za wielki talent i naszą nadzieję. Startowała również Matylda Szlęzak - nasza olimpijka - startowałem zaraz za nią Skończyła 8, z czasem 35:51
Jest nowy rekord życiowy. Niby cieszy, jednak tak sobie myślałem później na ile mnie rzeczywiście stać. W nogach był poprzedni bieg, nie było ciśnienia na wynik. Powinno być jeszcze dobrze, oby. Trzeba malutkimi łyżeczkami jeść
Medal bardzo ładny, plus za prezydenta Przemyśla - wręczał osobiście medale, rozmawiał, gratulował. Zabrakło tylko ciepłego posiłku po biegu. Tylko woda + ciastka.
W pakiecie fajna koszulka (choć jeszcze w niej nie biegałem ), jakieś bony oraz ulotki o atrakcjach miasta i okolic.
Bieg zaliczam do udanych, miał być lajt i było, bez patrzenia na wynik. Po biegu musiałem w miarę wcześnie się zwijać. Wylosowali mnie z nagrodami. Przepadło mi wiadro soli regenerującej
Bieg więc na duży plus, za rok wstępnie się piszę na kolejną edycję.
wszyscy piszą swoje relacje to też sobie skrobnę parę słów
Półmaraton Stolema
W sumie ostatnio miałem spore ciśnienie żeby gdzieś sobie wystartować. Jak zobaczyłem w sierpniu atmosferę podczas Maratonu Solidarności w Gdańsku to powiedziałem sobie "WOW, ekstra jak coś będzie startuję koniecznie". Pełno ludzi na trasie, wszyscy klaszczą, FAJNIE!! I trafiła się na Kaszubach niedaleko impreza z cyklu "Kaszuby biegają". No to startuję zapisany przez intrernet, 40 zł przelane więc nie ma odwrotu
Naczytałem się w internecie o węglowodanach i nawadnianiu tydzień przed zawodami, więc wcinałem makarony i piłem wodę od poniedziałku chyba atmosfera startu i chęci wypadniecia dobrze w debiucie się udzieliła
Start zaplanowany na 12, jakieś 80 kilometrów dojazdu, więc postanowiłem sobie na spokojnie na 10 być na miejscu. Okazało się że przyjechałem jako drugi i jeszcze pustki. Odebrałem pakiet startowy (dwa batony, numer startowy i koszulka - fajna do biegania).
Co prawda nigdy za dużo się nie rogrzewam przed bieganiem, tylko po prostu idę biegać i pierwsze kilometry robię sobie wolniej. Tak tu postanowiłem przyłożyć się do tego elementu Jakieś pół godziny przed startem lekka rozgrzewka. Wiedziałem że spokojnie jestem w stanie ten dystans pokonać, cały czas mówiłem o czasie 1:40 jednak po cichu po ostatnich treningach liczyłem na zbliżenie się do czasu 1:35. Najbardziej obawiałem się że fizycznie coś mi przeszkodzi, ból nogi, kolka czy coś w tym rodzaju. Jednak pod tym względem wszystko było super. Miałem jeszcze obawy, że wyrwę na starcie za najszybszymi i padnę w połowie bo nigdy z nikim jeszcze nie biegałem
Start przesunął się o 10 minut, bo o 12:00 jeszcze ludzie się zapisywali. Zapisało się coś około 180 osób. Tego przesunięcia startu jakoś wielce nie odczułem i nie przeszkadzało mi to. Słabo się ustawiłem na starcie, bo stanąłem w drugiej części zawodników. Wydawało mi się że przybiegnę gdzieś w drugiej setce i po starcie musiałem ostro się przeciskać do przodu. Dość szybko się to poukładało i nie za dużo zawodników miałem przed sobą
Pierwszy kilometr i od razu mega zbieg w dół i moja myśl wtedy "O FUCK, na koniec trzeba będzie to zrobić w górę - masakra" Drugi kilometr bardzo kamienisty a momentami bardzo miekko i piaszczyście. Ale biegło się dobrze, tylko Endo nie podawało i pytam kolesia obok na ile biegnie a On na to że póki co tempo na 1:28 (faktycznie pierwsze dwa kilometry tempo 4:10/km) Ja trochę w szoku bo czułem się świetnie, ale postanowiłem trochę zwolnić, żeby zejść do swojego planowanego ~4:30/km i jak patrzę na wykres to się nawet ładnie udało (tylko na 6km amatorskie wiązanie buta i trochę straciłem). Planowałem pierwszą dychę zrobić w tempie 4:30/km i zobaczyć jak to będzie Miałem wrażenie że całe pierwsze 10km jest pod górę i trochę mnie to przerażało. Ale najgorsze było dopiero przede mną Na 12km pierwszy tak naprawdę gruby podbieg pod górę i za chwilę ostro w dół. Dostałem tym ostro w dupę. Tam mnie wyprzedził jeden koleś. Na tym 12 km miałem przez chwilę myśl "chyba sobie na chwilę usiądę" Ale przypomniało mi się że na 13km jest wodopój, więc cisnę dalej I faktycznie drugą część biegu biegłem siłą woli, od wody do wody (wodopoje były na 9.5km, 13.5km i 17.5km). Z uśmiechem na ustach W głowie miałem tylko myśl "nigdy więcej" No i dobiegłem do tabliczki 20km i pionowa ściana przede mną ale wiedziałem że to już końcówka i będzie dobrze, prawie na czworaka wdrapałem się do góry i do mety Zobaczyłem moich jak czekają przed metą, banan na ryju i META
Przez cały bieg byłem troche zdezorientowany bo Endo podawało kilometry grubo po tabliczkach oznaczających kolejne kilometry. I nie wiedziałem czy GPS się gubił, czy faktycznie takie przekłamanie. I nie wiedziałem jak rozkładać siły, czy zgodnie z tabliczkami czy z telefonem, ale jakoś się biegło do przodu
Na mecie okazało sie że 31 miejsce i 5 w swojej kategorii wiekowej, w sumie meeeega szok Zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać, ale byłem świadomy, że równie dobrze mogę zająć 120 miejsce i nie będę miał sobie nic do zarzucenia, bo przecież "ja sobie tylko trochę biegam, a nie trenuję jak wszyscy tu"
Tak jak już wcześniej pisałem, najbardziej obawiałem się jakiejś kontuzji podczas biegu i tego że wyrwę do przodu za innymi i padnę w połowie. Ale pierwszego na szczęście uniknąłem, a z drugim poradziłem sobie doskonale (jak trzeba było zwolnić to zwolniłem, a nie gnałem na zabicie). I z tego jestem bardzo zadowolony. A co do wyniku to 1:31:15. Ale do dystansu półmaratonu troche brakowało, jak rozmawiałem z ludźmi to mówili że trasa miała ok. 20,1km - 20,2km. Także wynik też bardzo zadowalający, biorąc pod uwagę trudność trasy. Zwodnicy mówili że to taka trasa przełajowa trochę (z podbiegami, piachem i kamieniami). A ja w lesie to biegałem może z 5 razy w życiu
Cały bieg w sumie z respektem dla trasy, nie szalałem specjalnie. Ogólnie biegło się bardzo dobrze i właściwie to nie miałem jakiegoś większego kryzysu fizycznego, żeby mnie zatkało czy żeby nogi nie zapodawały. Nie wiem czy to zasługa ładowania makaronami czy po prostu jestem taki silny:)
Także wszystko fajnie wyszło
Może teraz trochę o tym co było mniej OK Trochę turniejów w swoim życiu zjeździłem i powiem szczerze, że sam klimat turniejów siatkówki (plażowej czy to halowej) jakoś bardziej mi się podobał. Może dlatego, że to sporty drużynowe, a tutaj w sumie jesteś sam ze sobą. A po drugie to w trakcie samego biegu nie było czuć tej atmosfery tak jak w Gdańsku. Ale to z racji tego ze biegło się cały czas w lesie i zero kibiców, tylko jeden grzybiarz coś tam krzyknął "dawaj dawaj" i to było fajne i budujące
Teraz zrobię chyba kilka dni przerwy, żeby noga odpoczęła (boląca pięta). A później się zobaczy jak to z tym bieganiem będzie u mnie
szpak007 - wystartuj gdzieś na płaskim asfalcie, patrząc na twoje czasy, możesz naprwadę pokusić się na o rewelacyjny wynik, zresztą czas z tego przełaju i tak jest świetny
Pociągnę temat picia na treningach, czytałem że powinno się pić, kiedy na treningu traci się 2% masy, jeżeli już pijecie, to biegacie ze specjalnym pasem? Czy butelka w ręce? Czy może robicie rundki?
Lupus - u mnie w mieście był półmaraton bytomski, poziom niezły, startowało 1200 osób i oczywiście przyjechało 2 Kenijczyków i wygrało bieg... Trochę bez sensu, na szczęście główna nagroda była rozlosowana wśród uczestników, a była całkiem niezła - Skoda Fabia. Co ciekawe o ile półmaraton był na naprawdę niezłym poziomie, to bieg na 10 km, gdzie startowało 300 osób wygrał gość z czasem 39:40 (rocznik 62), drugi miał 40:34, więc nasza czołówka z mecz.pl spokojnie walczyłaby o zwycięstwo. Do pierwszej setki wystarczyło mieć poniżej godziny. Jako ciekawostkę podam, że auto wygrał gość który biegł 10km, jego czas to 1:08 No nic, za rok trzeba wystartować...
brawo szpak007 mam nadzieje, ze pociagniesz swoja przygode biegowa, bo szkoda by bylo re5zygnowac przy takich wynikach
Originally Posted By: jerome
Pociągnę temat picia na treningach, czytałem że powinno się pić, kiedy na treningu traci się 2% masy, jeżeli już pijecie, to biegacie ze specjalnym pasem? Czy butelka w ręce? Czy może robicie rundki?
2% masy to jest bardzo duzo - np przy mojej wadze ok 74-75kg to jest 1,5kg - tyle trace przy wybieganiach powyzej 2:15h czyli powyzej 22-24km. zreszta czuc od razu bo biegnac bez picia po 2-2:10h 'schodze ' juz bardzo szybko. dotyczy to tylko wybiegan w tempie owb1, bo oczywiscie jak biegniesz szybciej to kryzys nadejdzie tez szybciej. rzecz w tym, ze takie dlugie wybiegania robi sie tylko trenujac do maratonu, do polowki 2h wystarcza w zupelnosci. ja stosowalem butelke 0,5l (czesto niepelna) ktora oproznialem tak od 5 do 20k mniej wiecej. na jakis miesiac przed maratonem jak juz w planie byly wycieczki po 25-28km nabylem camelbaka - ktory jest swietnym rozwiazaniem aczkolwiek nie tanim.
a tak na marginesie to aktualna intensywnosc i objetosc mojego treningu prawie wystarcza juz pod maraton w ok. 3:45-3:40, a to dlatego, ze nadrabiam zaleglosci z pierwszego polrocza
Jeszcze o tym zapomniałem - w takim razie McK treningi Vendetty czy moje na ile wystarczały?
Ostatnio Endo wkurza mnie bardzo. Pisałem o tym podczas półmaratonu, teraz przy zwykłych treningach w miejscach, gdzie zazwyczaj startuję łapie sygnał po kilku minutach, gdzie kiedyś było to kilka/kilkanaście sekudn. Ostatnio dopiero reset telefonu pomógł. Do tego te kolosalne różnice między tym co mówi trener a co wykres - podczas biegu 7 sekund różnicy Chcąc biegać sobie treningi w danym czasie to bardzo ciężko z Endo.
a tak na marginesie to aktualna intensywnosc i objetosc mojego treningu prawie wystarcza juz pod maraton w ok. 3:45-3:40, a to dlatego, ze nadrabiam zaleglosci z pierwszego polrocza
Jeszcze o tym zapomniałem - w takim razie McK treningi Vendetty czy moje na ile wystarczały?
a jedziecie plan na maraton? jesli tak to przeciez kazdy plan jest na okreslony czas a na serio chodzilo mi tylko o moje wrzesniowe treningi, niemal dokladnie zerzniete ze Skarzynskiego na 3:40. wg niego jak sie jest w stanie pociagnac cos takiego przez 3-4 miesiace to 3:40 powinno peknac. zdecydowalem sie troche na wyrost, bo wczesniej nieco zaniedbywalem dlugie.
ja juz po pierwszych zawodach na 5k, dosc niespodziewanie udalo sie poprawic zyciowke na 20:25 opisze wiecej niebawem, jak bede znal juz oficjalne wyniki. no i trzeba wypoczac, bo teraz padam na nos, a juz w niedziele zawody na 10 mil
10 mil to chyba bardzo popularny dystans w krajach anglosaskich.
Gratluluje Platini kolejnego rekordu
Originally Posted By: szpak007
Okazało się że przyjechałem jako drugi i jeszcze pustki.
Gratuluje tez wyniku i debiutu w zawodach.
I przypominam tluc sie w zawodach ile wlezie, wszystkie lokalne czy kameralne, w odleglosci do 50 km spokojnie trakotwac jako treningi i dobra zabawe, a nie czekac az sie zrobi forme zycia za 10 lat. Do dziela!
pierwszy z trzech biegow miedzyklubowych, ten akurat polaczony z mistrzostwami hrabstwa. biegom patronuje firma wodociagowa, ktora udostepnila parter swojego biurowca na biuro glowne, wiec warunki byly zgola odmienne od typowych zawodow - luksusowe kibelki i prysznice z woda, mydlem i suszarkami na fotokomorke zamiast zwyczajowych toitoiow czy jak tam sie to pisze szybka trasa wokol biznes parku, po chodnikach i sciezkach rowerowych, wiec rowniutki asfalt na calej dlugosci. zreszta dobrze mi znana, bo stanowi czesc mojej normalnej trasy treningowej dlatego tez zglosilem sie na wszystkie trzy biegi z zamiarem zaatakowania 20 minut w drugim albo trzecim w zaleznosci od wynikow pierwszego. z racji tego, ze impreza miedzyklubowa, wieczorna i na tygodniu, przypominalo to nieco flashmob (albo dogging )- znikad pojawia sie >100 biegaczy w klubowych strojach, robi swoje w pol godziny, popija woda, wrecza sobie nagrody i rownie szybko znika w ciemnosciach nocy
w ramach nabrania swiezosci odpuscilem sobie niedzielny dlugi i staralem sie nie przemeczac. niestety, latwiej powiedziec niz zrobic - dwa ciezsze dni w pracy i we wtorek po poludniu fizyczne bylem zmeczony a mentalnie to najchetniej bym nie pobiegl, ale to raczej normalny przedstartowy stresik sie zaczal udzielac, wiec pojawilem sie w biurze zawodow na 40 minut przed. odebralem numer i zaczalem rozgrzewke, po 2k truchtu i owb1 bylem juz spocony, bo temperatura oscylowala wokol 20 stopni.
z racji zmeczenia i faktu, ze na treningowych interwalach jakos nie moglem sie zmusic do szybkiego biegania, planowalem zaczac po 4:15-4:20/km i w polowie dystansu zobaczyc co dalej. atmosfera nieco sie udzielila i ruszylem jednak troche szybciej - pierwszy 4:13, drugi 4:12. po pierwszym sprawdzilem tetno, ale bylo sporo wyzej niz na interwalach (ewidentny brak swiezosci), wiec zdecydowalem sie je zignorowac i wiecej nie sprawdzac.
przez te pierwsze dwa km odbywaly sie typowe roszady - optymisci zwalniali, spoznialscy wyprzedzali itp. po 2k pierwsza korekta - mysle, ze mozna lekko przyspieszyc (4:07) bo zaczynalem wyprzedzac coraz wiecej osob, po 3k podobna korekta w gore (4:03). dobiegajac do 4k pomimo, ze juz tlenowo zaczynalo byc ciezko, zdecydowalem sie na rozpoczecie finiszu na zasadzie doganiania kolejnych rywali - ostatecznie ostatni km w ok. 3:56 i czas netto 20:25 (20:27 brutto) - zajebiscie - myslalem, ze bedzie gorzej taktycznie bieg rozegrany niemal wzorcowo (wzgledem obranej strategii), jedyne co moglem(?) zrobic, to sprobowac dogonic jeszcze jedna rywalke na 100m przed meta, ale dawalem sobie nikle szanse, wiec odpuscilem.
zajalem 54te miejsce na 114 startujacych (ledwo w gornych 50%), 34te w mistrzostwach hrabstwa. czas zwyciezcy 15:34, czas ostatni 36min, przedostatni 30min, trzeci od konca 28min.
oficjalna zyciowka pobita o niemal minute, nieoficjalna (druga piatka majowego biegu na 10k wg garmina) o 20 sekund. niby ekstra, ale jak sobie pomysle, ze trzeba sciac jeszcze kolejne 25 sekund zeby zlamac 20 minut, to tak nie bardzo widze zebym mial zapasy
teraz w niedziele czeka mnie 10 mil (tak lupus, bardzo popularny dystans i bardzo prestizowy:) ) a nastepna piatka 8go pazdziernika,
jeszcze raz gratulacje W koncu cos zaczynasz "szarpac" ps Dawid K. biegnie wlasnie w kliniskach, tylko nie wiem czy maraton, polowke czy dyszke Obstawiam połowke. Trasa jest podobno ciezka i biegnie lesnymi sciezkami.
jednak trasa łatwa Wlasnie dzownil koles z klubu ze byl drugi w open na dystansie polmaratonu i przy okazji pobil swoja zyciowke o ponad 2 min Co ciekawe byl drugi z czasem ponad 1:35 Zaluje ze nie pojechalem Ale impreza podobno zajebista. Po biegu grochówa i piwo w opór
niczego nie odpuscilem po dzisiejszym treningu mam juz 82km w tym tygodniu Ostatnio biegam z kolesiem, ktory ma garmina a po drugie i tak wiekszosc tras( dystansow) znam na pmiec. Dzisiaj wyjatkowo bieglem sam i robilem bieg z naratsającą predjkoscia dlatego musialem zabrac to nieszczesne endo.
Polowka, czas 1.54.07 Ty byś mógł powalczyc o zwyciestwo, fanie bo dawali puchary już w wygrawerowanym nazwiskiem, polowke wygrał gość po piecdziesiatce, a twoj kolega wyprzedził rzutem na tasme mojego bo ten zaczal machac dzieciakom . Atmosfera bardzo fajna , organizacyjnie super, początkowo nie chciało mi się tu przyjezdzac ale po tym co widziałem na pewno wroce za rok, szkoda ze sie nie wybrales bo widzialem duzo puszczykow.
powalczyc bym powalczyl ale w mojej połtorarocznej "karierze" tylko dwa razy wygralem z tym gosciem i sądząc po jego występie dzisiaj to wynik bylby na styku Z mojego klubu byly tylko trzy osoby. A Wojtek( ktory zajal 2 miejsce)poprawil swoj czas z Gryfa az o 4 minuty, wiec to tez swiadczy o roznicy miedzy tymi trasami. Najbardziej zaluje jednak tego zubra i grochówki po zawodach Podobno mozna bylo brac dokladki....poezja Oczywscie gratuluje wystepu
No więc i ja zadebiutowałem Imprezę wybrałem najłatwiejszą i najbardziej przystępną, biegi z cyklu Parkrun są organizowane na całym świecie, w tym w paru miastach w Polsce co sobotę o 9.00 na dystansie 5 km. Są bezpłatne, w Krakowie zazwyczaj uczestniczy ok. kilkudziesięciu osób (dzisiaj 40) o bardzo zróżnicowanym poziomie i wieku. Dziś zwycięzca miał czas poniżej 17 minut, ale za mną znalazło się 16 zawodników (głównie kobiety ;)). Biegł też gość w wieku 80 lat - szacun. W sumie nie wiedziałem czego się spodziewać, życiówka na 5km była pewna, chciałem zakręcić się około 25 minut. Bieg zacząłem spokojnie i była to świetna taktyka, do połowy jednym tempem, a później przyspieszałem, dzięki temu wyprzedziłem 7 osób, nie będąc przez nikogo wyprzedzonym (co jak pewnie wiecie jest uczuciem bardzo przyjemnym :)). Adrenalina zrobiła swoje i osiągnąłem, świetny jak na mnie czas 24:01, choć jakbym wiedział że tak blisko jest, to bym zszedł poniżej 24, ale to jest cel na przyszłość. Trzeba oddać, że trasa była płaska jak stół, asfaltowa, zresztą większość ludzi chyba kojarzy krakowskie błonia, miejscową mekkę biegaczy, gdzie o każdej porze spotkamy biegających, ludzi na rowerach, rolkach i innych wynalazkach. Robi to spore wrażenie, bo tam zawsze i o każdej porze ktoś biega (w szczycie pewnie ponad setka, lekko). Zawody mi się spodobały, na pewno do nich wrócę, ale teraz chciałbym pobiec w czymś większym i na 10 km, bo tu życiówka jest naprawdę mizerna, przydałaby się mocna poprawa.
Właśnie widziałem te Żory, ale trochę wczesny termin dla mnie, chciałbym się porządnei przygotować i pasowałby mi koniec października, ale jakaś posucha w tych dychach jest
niczego nie odpuscilem po dzisiejszym treningu mam juz 82km w tym tygodniu Ostatnio biegam z kolesiem, ktory ma garmina a po drugie i tak wiekszosc tras( dystansow) znam na pmiec. Dzisiaj wyjatkowo bieglem sam i robilem bieg z naratsającą predjkoscia dlatego musialem zabrac to nieszczesne endo.
Tel na bica i jedziesz, a endo se wycisz albo dzalaj rownoczescnie ze Strava
Panowie, zaczalem z nudow zakladac jakies miesieczne rywalizacje na endo na biegi i rowery osobno, bo razem to sie jednak nie sprawdzilo (pewnie wiecie o co chodzi )
We wrzesniu na rowerach (dystans 20 km) na podium 3 gosci na szosowkach, potem Ewa!
Podstawek byl 4ty - powinienesc czesciej na rower wychodzic
Na biegi na 8 km najszybszy byl Platini, nastepny Vendetta - roznica 3 sekundy! Potem Artur Ch - tu juz wieksza roznica.
Ale brakuje mi pomyslow, te oficjalne i najwieksze sa nudne jak flaki z olejem, wiec w pazdzierniku machniemy se test coopera.
Moze jakas grupa na Pazdziernik tylko dla nas? Jaki cel?
Na biegi na 8 km najszybszy byl Platini, nastepny Vendetta - roznica 3 sekundy! Potem Artur Ch - tu juz wieksza roznica.
rzeczywiscie nawet tam nie patrzylem bo ja we wrzesniu zadnych zawodów nie biegalem i tego powodu ie biegalem na maksa. Teraz patrze, że tą najszybsza 8-mke zrobilem podczas ostatniego treningui, gdzie robilem 19km z narastająca predkoscia
Co do innych rywalizacji to tez nie mam pomyslow. Test Coopera ok. Moze tym razem dam rade powalczyc bo raczej pobiegne w pazdziernuku jakas szybka piatke na zawodach GP Szczecina Trzeba w koncu oficjalnie zlamac 19 min.
Problem jest Od 3 tygodni biegam sobie rano na czczo. Zaczynałem od 3 razy w tygodniu po 3km. Ostatnio bez większego problemu 5x4,5. Do ostatniego weekendu trzymałem dietę dość standardową (rano płatki, wieczorem twaróg, do tego 2 lub 3x ryż/kasza+pierś/ryba+ jakieś warzywa, orzechy), zero alko, słodyczy, owoce czasem do śniadania. Efekty rewelacyjne, forma rośnie, waga spada. W weekend jadłospis się posypał: 'kilka' browarów, jakaś pizza itp.
I po tym wszystkim dzisiaj rano tragedia. Przed pierwszym kilometrem łydki miałem sztywne, a przed drugim zaczeły się skurcze. Prawie się nie spociłem.
Pytanie brzmi czym może to być spowodowane i jak najszybciej wrócić do formy? Wydaje mi się, że może to byc spowodowane brakiem jakichś witamin i mikroelementów (bo niby co innego?). W diecie były braki, a przez weekend wypłukałem resztę..
Jak to najszybciej uzupełnić, żeby jutro normalnie zrobić trening? Polecicie jakieś zestawy, centrum itp.? A może lepiej pić (tylko/dodatkowo) magnez albo wapń albo jeszcze coś innego?
Warto pomysleć/poczytać o innych suplementach jeśli redukcja idzie świetnie bez spalaczy, a startu w żadnych zawodach na razie nie planuję?
Ja nie mam zakwasów i problemów z regeneracją odkąd: - po każdym treningu robię rozciąganie - stosuję zimny prysznic - nie piję alkoholu (wypłukuje wszystko z organizmu) - chyba najważniejszy punkt - pilnuję się z treningiem - nie przesadzam z obciążeniem, ani nie mam zastojów paro dniowych - raz na dwa dni jem dwie kostki gorzkiej czekolady (magnez)
Po 3 dniach takiej "regeneracji" ;-) i ładowania w siebie trochę kalorii, organizm odzwyczajony od konieczności trawienia takiej ilości kalorii do tego sacharozy ze słodyczy i utwardzonych tłuszczy musiał sie trochę pomęczyć, ażebyś "wrócił do formy". :-)
Fakt, że alk. wypłukuje mikroelementy jak Niagara wodę ale przy normalnej - dobrej suplementacji mikroelementami (przede wszystkim na redukcji - witaminy, magnez (chelat) - np. olimpu 1300 mg (o ile dobrze pamiętam), czy Olimp Labs 555 mg, omega 3, wapno), równowaga wraca bardzo szybko. Odczuwanie zmęczenia po 3 dniowej stagnacji plus alkohol z cukierkami ;-) jest czymś normalnym, chyba że utrzymuje się dłużej.
Jeżeli jednak potrzebujesz tę równowagę mikro. przywrócić szybciej możesz zakupić proszek zasadowy (najbardziej sprawdzony - Listerin), z wapniem, magnezem, cynkiem, żalezem, selenem molibdenem i wit. C, E. - 8 gram na noc przed snem), jeśli czujesz duże braki możesz zastosować do 15 przez pierwsze dni. Polecany przede wszystkim na odkwaszenie organizmu.
Z witamin każdy kompleks wit., najlepiej przy dużym obciążeniu treningowym przyjmować dwa razy dziennie, koniecznie po posiłku "tłuszczowym", dodatkowo wzbogaconym omega 3 - wit. rozpuszczają się w tłuszczach. Ponoć najlepsze utlenianie jest 15 min. po posiłku ale to już pewnie jakieś super dokładne teorie. ;-)
przestancie się nad sobą rozczulac. Ja tydzien temu w sobote zrobilem rano 30km wieczorem chlalem wóde na baletach a w poniedzialek juz biegalem. Czasami musi bolec Sukces rodzi się w cierpieniu Jak komus przeszkadza ból to niech odpoczywa ale nie robcie afery z jakis skurczy bo ktos pochlal i zjadl pizze Jesc smieciowe i pic mozna byle z umiarem. Jednak wazne by nasza dieta byla na co dzien bogata w rozne warzywa, wtedy nie potrzeba kupowac zadnych supli
Pytał się o powody, to dostał odpowiedź. Ja od sierpnia nie pije alkoholu (a potrafiłem sporo wypić) i różnicę widzę kolosalną. Jasne, że jak ktoś zje pizze czy raz na jakiś czas poimprezuje to nic się wielkiego nie stanie. Ale pół litra na głowę nigdy bez konsekwencji się nie przetrawi
mi bardziej chodzilo o wypowiedz mastera odpowiedzi na swoje pytanie sam sobie udzielil wiec w tej kwestii się nie wypowiadalem Bez konsekwencji nic nie pozostaje ale co to by za zycie bylo gdyby się na wszystko uwazało prawda?
Ja nie mam zakwasów i problemów z regeneracją odkąd: - po każdym treningu robię rozciąganie - stosuję zimny prysznic - nie piję alkoholu (wypłukuje wszystko z organizmu) - chyba najważniejszy punkt - pilnuję się z treningiem - nie przesadzam z obciążeniem, ani nie mam zastojów paro dniowych - raz na dwa dni jem dwie kostki gorzkiej czekolady (magnez)
Rower naprawiony, wpadasz? Bo niedlugo dopadnie nasz "wieczna zmyrzlina"
przestancie się nad sobą rozczulac. Ja tydzien temu w sobote zrobilem rano 30km wieczorem chlalem wóde na baletach a w poniedzialek juz biegalem. Czasami musi bolec Sukces rodzi się w cierpieniu Jak komus przeszkadza ból to niech odpoczywa ale nie robcie afery z jakis skurczy bo ktos pochlal i zjadl pizze Jesc smieciowe i pic mozna byle z umiarem. Jednak wazne by nasza dieta byla na co dzien bogata w rozne warzywa, wtedy nie potrzeba kupowac zadnych supli
Fajny zbitek banałów, sam sobie mogłem napisać takiego posta. Masz chyba trochę doświadczenia, więc powinieneś wiedzieć, że jest różnica miedzy organizmem totalnie zastałym, a bedącym w ruchu dla którego problemem nie jest zrobienie 15km+.
Nie wiem gdzie widzisz robienie afery. Po prostu miałem nadzieję, że dowiem się czegoś nowego. Nie bardzo mieściło mi się w głowie, to że samopoczucie i kondycja może zmienić w tak dużym stopniu z w sumie błachego powodu.
Co do tego co pisze V jest sporo racji. Weźmy mój przykład z tej niedzieli. W sobotę wieczór złoiłem 5 browarów. Rano dzieciaki zbudziły około 7.00 na równe nogi i z racji tego iż leciałem po południu w trase służbowo nie chiałem stracić treningu więc poszedłem biegać(a akurat przypadał trening "wycieczki biegowej" ) Dodatkowo byłem do tej pory bardzo negatywnie nastawiony na bieganie rano przez jeden trening jakiś czas temu kiedy to ledwo co przebiegłem 5km
A co do mojego biegu "na kacu" we wspomnianą niedziele to był to jeden z najlepszych moich treningów jeśli chodzi o samopoczucie i "moc" podczas biegu. Nogi spokojnie wytrzymały do ostatnich metrów(17 km pękło) nawet sobie przyspieszyłem na koniec. Dla porównania tydzień wcześniej na 13 km już czułem dość mocno bieg w nogach przy wolniejszym tempie.
Reasumując wszystko zależy od dyspozycji dnia...samopoczucia i pewnie jeszcze wielu innych rzeczy, o których jeszcze nie mam pojęcia. Ale fakt jest taki, że teoretycznie powinienem w tym biegu czuć się bardzo słabo a wyszedł jeden z lepszych treningów Prawda zawsze leży po środku.
No po tym treningu, nie dość że organizm wypłukany po biegu to jeszcze przemyty alkoholem musiał się regenerować . Od święta na pewno nic się nie stanie, ale jakbyś 2-3 dni pił po 5 piw, to regeneracja była by zupełnie inna, alkohol to jednak trucizna dla organizmu. Wiadomo, jak powiedziałeś jest sporo czynników, ty jesteś w cyklu (przemiana materii robi swoje), ale lepiej pisać ludziom, że jednak alkohol szkodzi, bo dla was to będą wyskoki, a inny stwierdzi, że skoro Vendetta robi 30 km po pół litra, to on będzie pił te 4 piwa dziennie
nie chcialem Ciebei urazic mat2000 Glowny przekaz mojego posta byl taki ze nie potrzeba kupowac zadnych suplementow i zbytnio przejmowac się błahostkami Gdybym ja sie przejmował bólem to bym trenowal 2 razy w tygodniu a nie 7. Dobrym przykładem jest tez Platini, ktory nie dosc ze uporczywie beiga to jeszcze w trakcie musi toczyc walki z psami. To jest dopiero charakter!!! Zresztą Platini takze moglby cos napisac o bieganiou na kacu Jak ktos ma pasje to nic nie przeszkodzi a na suple szkdoa kasy wydawac ( przy Twoim treningu) skoro mozna wszystkio uzupelnic dobrze zbilansowana dietą. Pozdrawiam i serio bez urazy bo widze ze tu mnie znowu zle odbeirają
Ja nie mam zakwasów i problemów z regeneracją odkąd: - po każdym treningu robię rozciąganie - stosuję zimny prysznic - nie piję alkoholu (wypłukuje wszystko z organizmu) - chyba najważniejszy punkt - pilnuję się z treningiem - nie przesadzam z obciążeniem, ani nie mam zastojów paro dniowych - raz na dwa dni jem dwie kostki gorzkiej czekolady (magnez)
Rower naprawiony, wpadasz? Bo niedlugo dopadnie nasz "wieczna zmyrzlina"
Nie, wycenili mi całą naprawę na 300-400 zł i się zastanawiam czy nie kupić nowego, ale to mógłbym zrobić dopiero (kasę na frykasy już mam dokładnie rozplanowaną;)) w następnym roku, więc na razie "śmigam", jak już nie wytrzymam, na rowerze ojca, o 2 rozmiary za małym, gdzie wytrzymam max. 30 km Ale spoko, co się odwlecze to nie uciecze.
Ja nie mam zakwasów i problemów z regeneracją odkąd: - po każdym treningu robię rozciąganie - stosuję zimny prysznic - nie piję alkoholu (wypłukuje wszystko z organizmu) - chyba najważniejszy punkt - pilnuję się z treningiem - nie przesadzam z obciążeniem, ani nie mam zastojów paro dniowych - raz na dwa dni jem dwie kostki gorzkiej czekolady (magnez)
Rower naprawiony, wpadasz? Bo niedlugo dopadnie nasz "wieczna zmyrzlina"
Nie, wycenili mi całą naprawę na 300-400 zł i się zastanawiam czy nie kupić nowego, ale to mógłbym zrobić dopiero (kasę na frykasy już mam dokładnie rozplanowaną;)) w następnym roku, więc na razie "śmigam", jak już nie wytrzymam, na rowerze ojca, o 2 rozmiary za małym, gdzie wytrzymam max. 30 km Ale spoko, co się odwlecze to nie uciecze.
Pasuje. Tez jezdze na pozyczonym, w moim sypie sie naped, a nie chce zostac kilkadziesiat km od domu. Wszystko obecnie co robi smigam na starym Scotcie.
Moja propozycja to LYSA HORA. Wczoraj na Starva znalazlem goscia i co jechal trasa z Prażmo. Robil ja 2 razy jakies 1,5 miesaca temu i w zimie, pieknie odsniezona trasa utrzymana na bialo, a poza sezonem, pisal, ze asfalt
16 km w jedna strone, wiec w obie mamy 32 km Do Prazma jestesmy w stanie tam dojechac nie poruszajac sie po platnych drogach
Pasuje mi weekend jakis albo poczatek tygodnia, wezme wolne i mozna machac. Dawaj, bo inaczej sam sie nie zbiore
Sprawdź GPSa na innym programie jak łapie, czasami to kwestia nowego software'u w telefonie...
Patrzyłem i wygląda to różnie. Wczoraj np. przez kilka minut wyszukiwał. Zrobiłem reset i od razu załapał sygnał
Originally Posted By: McKracken
a jedziecie plan na maraton? jesli tak to przeciez kazdy plan jest na okreslony czas a na serio chodzilo mi tylko o moje wrzesniowe treningi, niemal dokladnie zerzniete ze Skarzynskiego na 3:40. wg niego jak sie jest w stanie pociagnac cos takiego przez 3-4 miesiace to 3:40 powinno peknac. zdecydowalem sie troche na wyrost, bo wczesniej nieco zaniedbywalem dlugie.
Miałem plan pod półmaraton, V również z tego co się orientuję a objętościowo lecieliśmy więcej niż Ty To tak w ramach rozrywki piszę, żeby nie było
Troche się nazbierało, nie zaglądałem przez dłuższy czas i trzeba trochę dopisać
jerome za debiut davccio za ostatni start
McK wielkie widzę, że forma jest niezła, wynik bardzo fajny
Originally Posted By: Vendetta
nie chcialem Ciebei urazic mat2000 Glowny przekaz mojego posta byl taki ze nie potrzeba kupowac zadnych suplementow i zbytnio przejmowac się błahostkami Gdybym ja sie przejmował bólem to bym trenowal 2 razy w tygodniu a nie 7. Dobrym przykładem jest tez Platini, ktory nie dosc ze uporczywie beiga to jeszcze w trakcie musi toczyc walki z psami. To jest dopiero charakter!!! Zresztą Platini takze moglby cos napisac o bieganiou na kacu
Wstyd się przyznać ale oczywiście V ma rację, lupus kiedyś nawet przytaczał tu bądź na endo o moim treningu. Wówczas miałem ciężki trening w planie, zrobiłem go jeszcze pijany ( ) ale co najlepsze zrobiłem w zakresach w jakich chciałem. Parę razy jeszcze na kacu też biegałem, było różnie, mówił człowiek że nigdy więcej ale wiadomo jak było. W ostatnim czasie zdarzały się imprezy, wesela i wówczas trzeba było coś spożyć, początkowo patrzyłem na to troszkę inaczej - teraz nie mam aż takiego ciśnienia na to co jem. Alko ograniczone, gorzej ze słodyczami, gdy przyjdzie wieczór i jakiś film wspólnie z inną miłośniczką słodyczy Wiem, że to jest złe - by mi zaraz ktoś nie zarzucił nie wiem czego, wolałbym inaczej jednak jakoś bardzo nie narzekam na to co jest na chwilę obecną. Co do bólu - również staram się nim nie przejmować. Wszystko oczywiście w ramach rozsądku, ale widzę po sobie, że można śmigać jak coś dolega. Ostatnio miałem tak ze stopą czy kolanem. Śmigam jednak 5 razy w tygodniu jak mogę i ma być dobrze, ba - musi!
Pasuje. Tez jezdze na pozyczonym, w moim sypie sie naped, a nie chce zostac kilkadziesiat km od domu. Wszystko obecnie co robi smigam na starym Scotcie.
Moja propozycja to LYSA HORA. Wczoraj na Starva znalazlem goscia i co jechal trasa z Prażmo. Robil ja 2 razy jakies 1,5 miesaca temu i w zimie, pieknie odsniezona trasa utrzymana na bialo, a poza sezonem, pisal, ze asfalt
16 km w jedna strone, wiec w obie mamy 32 km Do Prazma jestesmy w stanie tam dojechac nie poruszajac sie po platnych drogach
Pasuje mi weekend jakis albo poczatek tygodnia, wezme wolne i mozna machac. Dawaj, bo inaczej sam sie nie zbiore
Kolejny świetny temat (Stavanger wpisałem sobie jako pewnik w 2014 roku ;)), ale szczerze mówiąc październik odpada, bo dwa weekendy mam zajęte zawodowo, jeden chce poświęcić na bieg, a wolnego teraz nie mogę wziąć bo mam szczyt w robocie. Może by nawet jakoś się udało zrobić ten jeden wolny dzień, ale poważnie, szkoda tak zajebistej wycieczki na ten rower, on jest dla ludzi 170 cm, a ja mam 192 cm, to jest tragedia, uwierz mi . Za dużo przeciw. Powrócimy do tego tematu na bank na wiosnę, bo to jest świetna opcja i nie interesuje mnie to, że na podjeździe zostawisz mnie w tyle
Jak ktos ma pasje to nic nie przeszkodzi a na suple szkdoa kasy wydawac ( przy Twoim treningu) skoro mozna wszystkio uzupelnic dobrze zbilansowana dietą. Pozdrawiam i serio bez urazy bo widze ze tu mnie znowu zle odbeirają
Spoko U mnie do pasji jeszcze trochę brakuje, choć mniej z każdą przebieżką
McK wielkie widzę, że forma jest niezła, wynik bardzo fajny
Dzieki
Originally Posted By: Platini
Originally Posted By: McKracken
a jedziecie plan na maraton? jesli tak to przeciez kazdy plan jest na okreslony czas a na serio chodzilo mi tylko o moje wrzesniowe treningi, niemal dokladnie zerzniete ze Skarzynskiego na 3:40. wg niego jak sie jest w stanie pociagnac cos takiego przez 3-4 miesiace to 3:40 powinno peknac. zdecydowalem sie troche na wyrost, bo wczesniej nieco zaniedbywalem dlugie.
Miałem plan pod półmaraton, V również z tego co się orientuję a objętościowo lecieliśmy więcej niż Ty To tak w ramach rozrywki piszę, żeby nie było
no i wszystko sie zgadza - Wasze plany na 1/2 w 1:30 to odpowiednik planu na 3:00-3:10 w maratonie, na lepszy wynik trenujesz szybciej i czesciej wiec sila rzeczy wiecej kilometrow wykrecasz. nie mowiac juz o tym, ze Skarzynski to stary 'minimalistyczna' szkola - zaleca robic tyle ile trzeba i ani km wiecej
co do biegania 'na drugim gazie' to moze lepiej sie nie przyznawac, ale tez mialem swoj epizod mianowicie w kwietniu zeszlego roku wybralem sie lamac 50 minut na 10k po suto zakrapianej imprezie. juz nie pijany, jeszcze nie na kacu, ale stanowczo nietrzezwy efekt: http://www.endomondo.com/workouts/50663748/896298 wg garmina 7 sekund zabraklo
powodzenia troche zazdroszcze bo tez o tym myslalem ale moze za rok się zdecyduje Jakies zalozenai czasowe? czy na tzw. żywioł?
Dzięki Założenia są, nie za wysokie, ale jednak. Chciałbym 3:50, a co z tego wyjdzie...Biegam dopiero od pół roku, więc może być różnie. Najwięcej do tej pory przebiegłem 26km w tempie 5:15/km, wierząc endo...
jako ze wreszcie polozylem lapy na oficjalne wyniki, ponizej krotka relacja z:
Garden City 10 miles
pogoda dopisala, przed samym biegiem i przy rozgrzewce co prawda troche zmarzlem, ale podczas biegu temperatura pomiedzy 15-20st, lekkie zachmurzenie, wiec w miare ok.
bazujac na wtorkowej piatce i profilu trasy wyliczylem, ze powinienem sie wpasowac gdzies pomiedzy 1:13-1:16. na wszelki wypadek wzialem jeden zel. zaraz po starcie i po wywalczeniu sobie odpowiedniej pozycji w peletonie na pierwszym km nastepne 7k lekko zweryfikowalo moje plany, bo najpierw trasa wiodla waska sciezka przy ktorej rosly wysokie do pasa pokrzywy i krzaki, wiec o wyprzedzaniu nie bylo mowy, a dodatkowo po trzeciej mili byl ten zaj...scie stromy 1600metrowy podbieg (profil trasy ponizej),na ktorym musialem zwolnic do mniej wiecej 5:30/km. wyprzedzilo mnie tam jakies 10 osob, ktore staralem sie nie odpuscic dalej niz 150-200m. po podbiegu zezarlem zel (na wszelki wypadek) trasa ciezka, nie dosc ze wszystkie mozliwe nawierzchnie, to jeszcze pofalowana - ciezko trzymac rowno tempo na czyms takim, wiec co tracilem na podbiegach, nadrabialem na zbiegach. generalnie ten ciezki podbieg przesial stawke, wiec moje sciganie odbylo sie pomiedzy 20-30 osobami. z tych co mnie wyprzedzili na tym podbiegu ostatecznie pokonalem wszystkich oprocz jednego (dobieglem 6s po nim), oprocz tego wyprzedzilem ok 30 osob, ktore byly z przodu. majac w perspektywie kolejny bieg na 5k, nie spinalem sie na wynik, wiec bieg byl przyjemnoscia:)
czas netto 1:16:04, brutto 1:16:21. miejsce 61 na 227 startujacych, poprawa (2-letniego) PB o 16 minut.
jutro cooper jako mocny akcent (dzieki lupus za podrzucenie pomyslu, inaczej bym trzaskal interwaly ) i czekam na wtorkowe 5k nr 2.
W czwartek przy okazji wyjazdu, wybrałem się na wycieczkę na Radziejową. Po treningu biegowym po górach chodzi się bardzo dobrze, aczkolwiek jeszcze dziś czuję ten marsz w nogach, dlatego na bieganie dopiero się jutro wybieram. Zastanawiam się jak chodzenie po górach ma się do biegania. Jasnym jest, że bieganie poprawia kondycję, co się przekłada na chodzenie po górach. Wg. mnie chodzenie po górach powinno poprawiać siłę biegową, mięśnie pracują trochę inaczej. Długi marsz można też chyba potraktować jak coś na kształt wybiegania.
Ostatnio powróciłem do dawnej pasji i postanowiłem pobawić się w zdobycie TOP 10 z Korony Gór Polskich . Brakuje mi już tylko Tarnicy, Wielkiej Kopy (to tylko kwestia dojechania tam) i Rysów ( wyzwanie ). Na Rysy w tym roku się już nie wybiorę, bo w Tatrach zima trzyma od września no i dzień za krótki. Dlatego to plan na późną wiosnę. Tam chciałbym też przełamać lęk przestrzeni (umiarkowany), który mnie męczy od dzieciństwa, a tylko w Tatrach mogę go doświadczyć. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze skoczyć w góry w najbliższym czasie, przy okazji pracy, bo grafik bardzo napięty a dni krótkie, ale prognozy na następny tydzień są bardzo dobre, więc trzeba korzystać.
Zdjęcia z telefonu (niestety), na życzenia Lupusa:
Widoczność przez inwersję taka sobie, Tatry przebijały się ponad chmury
Na szczycie była 20 m wieża widokowa, na której mróz był potęgowany przez wiatr.
Nie wiedzialem, ze tak duzo gor masz zlazonych. Szacunek Bedziesz jeszcze gdzies lazil w tym roku? Sam lazisz czy z kotwicą? Robimy grupe na wędrowanie
Przez 20 km nikogo nie spotkałem po za Jeleniami, które miały rykowisko. Choć fakt jest taki też, że tylko część trasy szedłem szlakiem no i wędrówka była w godzinach 15-19 w czwartek. Chodzę sam bo szczerze mówiąc to nie mam za bardzo z kim, niektórzy znajomi nawet by chcieli, tylko ich możliwości są zbyt małe. Poza tym ja chodzę jak wszystko służbowo załatwię, stąd takie godziny i dni. Oglądam prognozy i kombinuję jak mogę żeby się wyrwać w przyszłym tygodniu, bo jadę w teren górski, ale ciężko będzie się wyrwać :/. Szkoda że przespałem cały okres letni, kiedy dzień jest długi i ciepły, ale to się nadrobi w przyszłym roku
Grupa jak najbardziej, widziałem że jbrach śmigał kiedyś po Tatrach Zachodnich całkiem konkretnie.
Bieg, ze względu na przewyższenia jest traktowany jako górski. Profil trasy wygląda tak: . Pogoda wręcz idealna do biegania, kilkanaście stopni, pochmurno i bezwietrznie. Na starcie rekordowa liczba osób ok. 2000. Oprócz pierwszego km, gdzie tłok i wąska ścieżka trochę przyblokowały, to pierwsze 5km zgodnie z planem w granicach 5:00/km żeby zachować siły na podbiegi. Od 5 km zaczyna się mocno w górę, dopadła mnie kolka i uciekła mi laska której się trzymałem do tej pory Podbieg jakoś poszedł nienajgorzej. Na 7 km punkt z wodą, wsunąłem jeszcze żel i oszczedzałem siły na najgorsze czyli podbieg na 9-10 km. Robiłem już tą trasę treningowo więc wiedziałem czego się spodziewać. Wąska, leśna ścieżka z korzeniami i kamieniami z dużym nachyleniem. Najgorszy element trasy, ale na szczęście nie padało. Po podbiegu planowałem pocisnąć mocniej ostanie 2 km, ale już nogi trochę odmawiały posłuszeństwa
Na mecie medal, jakiś izotonik, herbata i dobra wojskowa grochówa Oficjalny czas: 01:11:28 , miejsce 1010 Planowałem 01:10, także było blisko, ale jestem zadowolony bo takich dystansów i to górskich raczej nie robię. Za rok powinnno być lepiej
Jeeest Debiut zrobiony w Biegnij Warszawo, rewelacja atmosfera, pogoda i wszystko dookoła. Owszem, jeden z uczestników zmarł i wielu na trasie zasłabło, ale z samego biegu jestem meeeega zadowolony i chyba złapałem bakcyla do startów ... o czasie nie piszę (57 min z groszami), ale dla mnie to fantastyczny rezultat w mojej bardzo krótkiej historii biegów, suma sumarum przekroczenie linii mety wyzwala tak mega endorfiny szczescia ze trzyma przez pare godzin Pozdrawiam wszystkich i juz wiem z jakiego powodu uczestniczycie w wszelakiej maści zawodach, maratonach i innych zawodach ... Czaaaaaad
gratuluje wszystkim A co do tego co sie dzieje teraz w mediach apropos smierci tego goscia to jest KURWA ZENADA. Nawet na bieganie nagonke robią. Media jednak sa bezwzgledne i od zawsze sobie na ludzkiej tragedii popularnosc podkrecaly. Zero szacunku dla rodziny zmarlego. Co za czasy.
Zacznę od tego, że tak naprawdę wystartowałem tylko dlatego, że miałem opłacone startowe. A startowe opłaciłem przed przerwą na leczenie kontuzji. Ale jak mus to mus, wystartowałem. Pobudka 7:30, 8:20 śniadanie, 9:00 wyjazd z domu, 10:10 byłem w miasteczku zawodów. Chciałem być wcześniej, bo lekko przerażało mnie startowanie razem z 15k biegaczy. Na szczęście organizacja była w porządku (na Legii) więc mogłem przejść do rozgrzewki. Zrobiłem ze 2km, do tego skipy, skoki, wymachy + rozciąganie. Jednak jakoś ciężko mi szło. Na starcie zameldowałem się o 11:30, bo nie chciałem się przebijać przez zamulaczy. Niestety okazało się, że i tak miałem startować za vipami, ing i spartanami. W ogóle spartanie stali na całej szerokości trasy. Średnio mi się to podobało więc zaraz przed startem też przebiłem się do vipów Plan na bieg to pierwsze 5km z 4:30, a później systematyczne przyspieszanie. 1km szedł mi bardzo kiepsko, czułem mięśnie, do tego jeszcze walka o przebijanie się do przodu. Nagle endo zawołało 4:08. Byłem w lekkim szoku więc od razu zwolniłem. 2km też 4:08. Jeszcze bardziej zwolniłem Później uspokoiłem tempo do 7km. Niby 3 i 4km wyszły wolniej, ale op prostu był lekki podbieg. Czułem się zajebiście. Tempo 4:15 nie sprawiało mi żadnego problemu. Luz na trasie, dużo kibiców + sceny z animatorami tylko nakręcały do dalszego mocnego biegu, nie czułem zmęczenia. Na punkcie z wodą wypiłem ze dwa łyki, głównie żeby zwilżyć usta. W trakcie zmieniłem taktykę i chciałem przyspieszyć na ostatnich 2km. Jednak 8km po Marszałkowskiej jakoś tak mnie nakręcił, że wyszło 4:00. Od Placu Trzech Krzyży praktycznie cały czas był lekki zbieg więc zaczynałem przyspieszać. Ostatni km to już w ogóle był ostry zbieg - sama przyjemność. Nie ma nic lepszego niż takie ułatwienie na końcu Jednak finisz znowu zacząłem trochę za szybko i już nie starczyło pary na ostatnie metry. Mimo to wiedziałem, że czas będzie dobry. Ostatecznie życiówka została poprawiona o 16 sekund Tym razem biegłem cały czas swoim tempem. Nikogo się nie trzymałem. Był to dobry wybór. Na mecie była tylko woda + medal. Z drugiej strony ciężko oczekiwać czegoś więcej przy tylu startujących.
Ostatecznie wyszło tak: oficjalny czas netto: 42:14 miejsce: 295/11856 kategoria M: 281/7703 kategoria M25: 61/1467
Jako ciekawostkę dodam, że czas mam lepszy o 0,1s od Anny Jesień, a w połowie trasy wyprzedziłem Lisa
Podsumowując to na początku byłem w ciężkim szoku, że udało mi się taki czas wykręcić. Tym bardziej, że ostatni trening był dosyć słaby i samopoczucie było średnie. Po wyleczeniu kontuzji miałem tylko 8 treningów i ok. 60km treningowych. Dodam jeszcze, że sama trasa bardzo dobra na bicie życiówki. Szeroko, głównie płasko, niewielki podbieg i ostatni 1km zbieg. Potwierdziło się to, co pisali, że trasa Biegu Powstania jest naprawdę ciężka i nie na rekordy.
Już wieczorem naszła mnie refleksja, że przy moim bieganiu nie ma znaczenia liczba uczestników, bo i tak jest luz na trasie. Praktycznie już po 300-400m mogłem sam sobie wybierać tor biegu więc dla mnie takie masówki nie są przeszkodą w dobrych wynikach.
PS. Oczywiście poszczególne kmy podaję wg tego, co mówiło mi endo, bo to spiker wpływał na moją taktykę
O ile Lisa poznałem na trasie to Jesień już nie. Biegłem z nią przez pierwsze 4km, później była coraz bardziej z przodu. Podczas biegu aż sam się dziwiłem, że starsza dziewczyna tak dobrze trzyma się na trasie oczywiście moja ostateczna przewaga wynikła z tego, że ona startowała z pierwszej linii i klasyfikacji wg czasu netto
Kawa jest moczopędna artykuł odnośnie wpływu kofeiny na wyniki: http://bieganie.pl/?show=1&cat=27&id=5594 jest wśród nas taki jeden to bierze tabletki, ale niech sam się ujawni
pewnie lupus wiem wlasnie dlatego chce zpaytac o zdanie zeby nie kupic jakiegos gówna. Bo sa rozne zawrtosci kofeiny w tych tabletach itp. Lupus polec cos
Na tym samym portalu jakis czas temu byl znow art na temat pozywtnego wplywu kofeiny, w ogole nie przekonuje mnie to powyzej. A jeszcze lepsze sa niektore komentarze
Kofa dobrze pobudza, to nie jest magiczny doping Stosowana powszechnie w sporcie zawodowym.
Na wtorek zapowiadano świetne warunki do wyjścia w góry (chyba najlepsze jakie mogą być) - idealna termika (na szczycie miałem +10, w dolinach +15, sucho, bezwietrznie) oraz brak zachmurzenia po południu. Dlatego zrobiłem wszystko by wyrwać się na jeszcze jedną wycieczkę (wyjazd o 8, praca w terenie, wycieczka, przyjazd do domu o 22). Miałem trochę obaw o jej długość, bo na szlakach od Kuźnic drogowskazy na Giewont pokazywały 3:15, a ja do Kuźnic doszedłem o 14. Dlatego też nadałem sobie ostre tempo, nie do końca wiedząc jakich trudności się spodziewać. Najpierw był dość łatwy odcinek (10-20% wg Stravy), najgorsze podejście było do przełęczy Kondrackiej (na Stravie do 55%). Na szczyt dotarłem bez przerw (poza 30 sekundowymi na banany, picie, czy uspokojenie pulsu na najstromszym odcinku), doszedłem tam w 1:50, na Stravie TOP1 na głównym podejściu 3,6 km Pod szczytem są jeszcze łańcuchy, gdzie poholowałem babkę, która sama bała się wejść na szczyt, ale nie jest to zbyt trudny technicznie odcinek, jedyna trudność to mega wyślizgane skały. Na szczycie widok piękny, paru ludzi tylko i potężna 600 metrowa przepaść To był mój test na lęk przestrzeni, zdałem go, więc mogę zabierać się za inne górki Na Giewont sensownie jest wybrać się o świcie lub o zmroku, jak byłem 15 lat temu z rodzicami w sezonie w środku dnia, to było dla mnie przeżycie traumatyczne, nie dość że szarpali ludzie za łańcuchy, to jeszcze na szczycie był potworny tłok, a zlecieć tam przecież nie trudno. Nawet wczoraj, wyruszyłem jako ostatni na Giewont, to po drodze minąłem ze 100-200 osób, idących w drugą stronę, mimo ze jest już po sezonie.
Jestem ciekawy jak to wpłynie jako elememt treningowy na moje bieganie, na pewno wzmocniłem inne mięśnie, zejście już mnie nie bolało (prócz obijanych palców) tak jak miesiąc temu na Babiej. Chodzenie po górach traktowałbymm jako połączenie wybiegania (długi wysiłek) oraz wzmacniania siły biegowej (podczas wspinaczki na najstromszych odcinkach puls szaleje przy mocnym tempie).
Tak wygląda dobry but - 7 lat chodzenia w zimie i po górach (400 zł kosztował, na sezon aktualnie wychodzi 50 zł), pod nim 600 m powietrza
W tle czubek Rysów
Panorama z telefonu
A tu przykład inwersji, syf zostaje na dole, a górą leci suche powietrze, takie warunki umożliwiają widoki rodem z http://www.dalekieobserwacje.eu/ Wczoraj dobra widoczność rozpoczynała się od 1500 m npm, tu widac szczyt Babiej Góry.
10 km w Mysłowicach Potem może na weekend z połówką się wybiorę gdzieś i ją zmuszę do wejścia na Tarnicę w Bieszczadach albo Wysoką Kopę w Górach Izerskich (a ja uzupełnie sprytnie braki w TOP 10 Korony Gór Polskich ). A może za 2-3 tygodnie jakby była opcja pogodowa i czasowa coś w Tatrach udałoby się zrobić, jest tam jeszcze parę ciekawych opcji popołudniowych. Jakoś muszę oswajać z wysokością, a tylko Tatry dają na to opcję. A jak nie to przyszły rok, parę przetarć i jazda na Rysy.
Hehe. Patrzylem na Strava dobrze wchodzisz, jestes w czolowce i nawet najelpszy na niektorych segmentach (bo pomijam tych co weszli calosc w 1 minutę )
Przywodzicele czujesz po zejsciu?
Dobrze wchodzisz, tryb sportowy, ja musze lazic sam (co srednio mi sie chce) lub z ojcem (kiepskie zdrowie po wypadkach, a zapiernicza tak, ze musze go czasem gonic).
ze znajomymi ciezko sie wchodzic. Jednych mam takich co laza po gorach, ale juz z auta sie wytaczaja, a po drodze na gore leca kolejne piwa, a na szczycie na dobicie. Mam jeszcze takiego co tez duzo chodzi, ale on znow fotografuje kazdy kamyczek, wiec wejscie trwa caly dzien
W nocy (by zdazyc na wschod slonca) i w zimie tez bedziesz wchodzic?
Bardziej czuję piszczele. Nawet dorobiłem się bąbla na palcu. Wczoraj było w porządku, ale miesiąc temu końcówka zejścia z Babiej to sam ból był Podstawa to buty za kostke i twarda podeszwa, taki zestaw dużo wybacza.
Tryb sportowy jest ok. wczoraj mijałem wszystkich, ale fakt jest taki, że na Giewont to nawet 70 latkowie wchodzili (szacun), wszystko jest kwestią tempa, też trzeba się troche hamować, bo na dłuższych wypadach trzeba siły dobrze rozłożyć. No i trzeba będzie zrobić porządek z tymi segmentami, najlepsze są długie, bo przerwa na siku ci czasu nie psuje
Nigdy w zimie, ani w nocy nie wchodziłem, ale słyszałem że ciekawe są wejścia na Babią zimowe. W zimie chciałbym wrócić do narciarstwa, tak więc jeśli chodzi o wejścia to drugoplanowa sprawa, może w lutym bym się skusił, choć to wyższy poziom, jeśli chodzi o ekwipunek, pogodę i wytrzymałość.
Twoje rejony znam dość dobrze, jeśli coś to Skrzyczne, Barania Góra, dalej Pilsko, Rysianka, Babia po raz enty Ale na razie mam deficyt czasowy. Jak coś będę planować, dam znać. Na rower wpadam na bank na wiosnę.
Kto z Was robił badania wytrzymałościowe i kardio dla sportowców, nie to ze jestem przesądny, ale jakoś śmierć chlopaka w Wawie mnie troszkę zreflektowała do siebie samego, czy aby nie mam jakiejś wady serca lub czegos co spowoduje finish siebie samego ... Jezeli robiliście, to napiszcie jaki jest tego koszt, poniewaz to co znalazłem to kompleksowo samo kardio wychodzi ok. 1200 zł i nie będę ukrywał ze koszt mnie zmroził i to nie ze wzgledu na siebie, ale na mase ludzi ktora by sie chciala zbadac, ale po prostu ich na to nie stać ... Chlopak, ktory zszedł, tez pewnie nie wiedział ze ma jakiś ukryty problem i ujawnił sie on jak ujawnił ... szkoda kurde
Zszedł 1 na kilkaset tysięcy startujących w ciągu roku Media robią panikę, to naturalne, że nieszczęśliwe przypadki się zdarzają, ale ilu by zeszło gdyby nie ćwiczyli? A ilu ludzi pracuje ciężko fizycznie? Wciąż większą szansę masz zginąc w wypadku samochodowym, czy w wyniku samobójstwa. Media jak zawsze nie podchodzą histerycznie, bez chłodnej kalkulacji zysk i strat. Ta cena to masakra, przebadać się ok, zawsze warto, ale nie za 1000 zł. Jak są jakieś darmowe badania to sam bym się wybrał.
Jesli koniecznie chcesz sie przebadac to Ekg+pomiar cisnienia+badanie krwi wystarczy. Jesli sa ok trenuj unikajac maksymalnych intesywnosci i obserwuj jak reaguje organizm. Moja trenujaca znajoma pozyczyla raz pulsometr i na treningu wykazal jakies 'kwiatki' - poszla do lekarza i okazalo sie ze ma wdae serca o ktorej nie wiedziala. Ale te faktycznie ukryte wady ujawniaja sie nie podczas badan tylko sekcji zwlok niestety...
No własnie samo Ekg niewiele pomaga, ciśnienie ok, na pulsometrze ok ... ale tu nie chodzi o nagonkę mediów jak napisał jerome i prawdopodobienstwo smierci w jakims zdarzeniu losowym wypadku sam. itp itd, ale o pewność, ze wlasne zdrowie jest wporzadku, nie wiem, moze to przychodzi z wiekiem, sam jestem over 30 ... i nie bede ukrywal, ale nie chcial bym, aby mi jakas zylka pękła bijąc jakąś zyciówkę w przyszłości ...
A jak nie to przyszły rok, parę przetarć i jazda na Rysy.
Ale rozumiem, że takie przygotowania, żeby wbiec tam?
Żeby wejść w dobrym stylu Wiem, że dałbym radę i jutro, ale nie lubię człapać Poza tym tam już śnieg leży. Muszę też potestować swój lęk przestrzeni (na Giewoncie było spoko, zobaczymy co będzie na trudniejszych szlakach). No i to już jednak długa wycieczka, trzeba trochę dłuższego dnia. Nie wiem skąd ruszałeś (Morskie Oko czy Łysa Polana), ale tam pewnie trzeba ruszać skoro świt by uniknąć tłumów, a ja nie znoszę tłumów w wysokich górach, nie czuję się wtedy pewnie, a i mijanie innych też najłatwiejsze tam nie jest. W sumie mógłbyś pochwalić się bardziej niż tylko jednym zdjęciem . Interesuje mnie zwłaszcza punkt i godzina startu.
@Mckraken, ale masz świetne połączenia z wysp, więc Teneryfa, Alpy czy Pireneje stoją otworem. Zawsze lubiłem góry, ale zajawka wróciła, jak w tym roku zobaczyłem Alpy i przejechałem się Grossglockner Strasse, piękniejszych widoków w życiu nie widziałem. Szkoda że byłem tylko przejazdem.
U mnie sa jest dosc renomowana klinika,specjalizacja kardioliogia. Zwykle EKG to koszt 300zl + wizyta u lekarza 100zl. Ale nie narzekeja - zappisy na miesiac do przodu...
Originally Posted By: jerome
Bardziej czuję piszczele. Nawet dorobiłem się bąbla na palcu. Wczoraj było w porządku, ale miesiąc temu końcówka zejścia z Babiej to sam ból był Podstawa to buty za kostke i twarda podeszwa, taki zestaw dużo wybacza.
Tryb sportowy jest ok. wczoraj mijałem wszystkich, ale fakt jest taki, że na Giewont to nawet 70 latkowie wchodzili (szacun), wszystko jest kwestią tempa, też trzeba się troche hamować, bo na dłuższych wypadach trzeba siły dobrze rozłożyć. No i trzeba będzie zrobić porządek z tymi segmentami, najlepsze są długie, bo przerwa na siku ci czasu nie psuje
Nigdy w zimie, ani w nocy nie wchodziłem, ale słyszałem że ciekawe są wejścia na Babią zimowe. W zimie chciałbym wrócić do narciarstwa, tak więc jeśli chodzi o wejścia to drugoplanowa sprawa, może w lutym bym się skusił, choć to wyższy poziom, jeśli chodzi o ekwipunek, pogodę i wytrzymałość.
Twoje rejony znam dość dobrze, jeśli coś to Skrzyczne, Barania Góra, dalej Pilsko, Rysianka, Babia po raz enty Ale na razie mam deficyt czasowy. Jak coś będę planować, dam znać. Na rower wpadam na bank na wiosnę.
Do wiosny to ja zdaze sie spasc jak śiwnia.
Fajnie gdyby taka pogoda jak teraz lub tydzien temu utrzymywala sie jak najdzluzej. Szlag mnie trafia na sama mysl,ze jeszcze 7 miesiecy temu biegalem w sniegu...
Mozna by sie rzucic w Beskid Żywiecki albo nawet do Czech lub na Słowację. MAŁA FATRA? ROHACZE?
Poza tym zawsze mozna na znane gorki wejsc innym szlakiem albo wytyczyc nową drogę
@Mckraken, ale masz świetne połączenia z wysp, więc Teneryfa, Alpy czy Pireneje stoją otworem.
w sumie racja, ale z reguly w kwestii urlopu zazwyczaj gory przegrywaja z plaza (zostaje przeglosowany 1:3)
lupus, korzystales juz z opcji planowania treningow specjalistycznych (interwaly, fartleki itp.) na garminie?
Ja na moim garminie 405 często ustawiałem interwały . W sumie spoko to działa . Jeśli coś więcej Cie interesuje pytaj . Natomiast jeśli chodzi o badania i tym podobne sprawy . Rok temu robiłem EKG serca ,ale raczej duzo mi po tym badaniu lekarz nie powiedział . Wczoraj dorwałem ulotkę z oferta na określenie progu tlenowego i beztlenowego , tętna maksymalnego . Taka przyjemność w Poznaniu to koszt 180zł . Właśnie zabrałem się za czytanie książki " trening z pulsometrem" i stwierdziłam ,że takie badanie może byc pomocne przy ustaleniu planu na zimowe napieranie. Czy ktoś robił sobie takie padania ?
Pakiet zawiera następujące badania i konsultacje: - badanie echokardiograficzne - EKG spoczynkowe - badanie holterowskie rytmu serca - próbę wysiłkową na bieżni ruchomej - konsultację kardiologiczną lub hipertensjologiczną podsumowującą wyniki badań Za jedyne 249 zł!
Nie jest tak łatwo, mam narzeczoną . Pewien czas temu zmieniłem w tym temacie całkowicie taktykę. Najpierw wyniki, później sprzęt - dlatego dojeżdżam całkowicie moje buty do biegania
Żeby wejść w dobrym stylu Wiem, że dałbym radę i jutro, ale nie lubię człapać Poza tym tam już śnieg leży. Muszę też potestować swój lęk przestrzeni (na Giewoncie było spoko, zobaczymy co będzie na trudniejszych szlakach). No i to już jednak długa wycieczka, trzeba trochę dłuższego dnia. Nie wiem skąd ruszałeś (Morskie Oko czy Łysa Polana), ale tam pewnie trzeba ruszać skoro świt by uniknąć tłumów, a ja nie znoszę tłumów w wysokich górach, nie czuję się wtedy pewnie, a i mijanie innych też najłatwiejsze tam nie jest. W sumie mógłbyś pochwalić się bardziej niż tylko jednym zdjęciem . Interesuje mnie zwłaszcza punkt i godzina startu.
Ale w wyjściu na Rysy to za bardzo nic trudnego nie ma, także spokojnie dasz sobie radę. Tam to można jedynie iść na wschód słońca albo się przekimać . No właśnie tłumy sa najgorsze, dlatego lepiej chodzić w zimie albo jak gorsza pogoda
Nie jest tak łatwo, mam narzeczoną . Pewien czas temu zmieniłem w tym temacie całkowicie taktykę. Najpierw wyniki, później sprzęt - dlatego dojeżdżam całkowicie moje buty do biegania
Brzmi jak ultimatum "bedziez biegac dyche ponizej 40 minut, to Ci moze kupie Gremlina"
nie zebym się czepial McKracken ale fartlek z definicji polega na nieplanowaniu jego przebiegu
i tak jest tylko, ze jak ludziom dac wolna reke w zrobieniu czegos to znakomita wiekszosc nie bedzie mialo pojecia co ma robic, a ze popyt wywoluje podaz to teraz w necie masz na peczki planow na takie 'nieplanowane' fartleki w moim FR305 jest nawet taki jeden z automatu wrzucany przez producenta....
Originally Posted By: jbrach
Ja na moim garminie 405 często ustawiałem interwały . W sumie spoko to działa . Jeśli coś więcej Cie interesuje pytaj .
generalnie bylem ciekaw czy lupus korzystal juz z dodatkowych funkcji jakie ma garmin ale widze ze albo nie zauwazyl mojego pytania albo je olal ale jbrach chetnie poznam Twoja opinie na temat dodatkowych funkcji - ja sam z interwalow tez korzystam, swietnie sie sprawdzaja zwlaszcza przy odcinkach innych niz 1k i robionych nie na biezni albo gdzie szybki odcinek jest na dystans a rest na czas. z kolei np wirtualny partner jakos do mnie nie przemawia, ale moze jak niego skorzystac przy np takich interwalach to mialoby to wiekszy sens...
No własnie samo Ekg niewiele pomaga, ciśnienie ok, na pulsometrze ok ... ale tu nie chodzi o nagonkę mediów jak napisał jerome i prawdopodobienstwo smierci w jakims zdarzeniu losowym wypadku sam. itp itd, ale o pewność, ze wlasne zdrowie jest wporzadku, nie wiem, moze to przychodzi z wiekiem, sam jestem over 30 ... i nie bede ukrywal, ale nie chcial bym, aby mi jakas zylka pękła bijąc jakąś zyciówkę w przyszłości ...
arkadius nie przejmuj sie tak, takiej pewnosci zadne badanie Ci nie da bo zadne badania nie daja 100%-ej pewnosci. z udzielajacych sie w tym topiku jeszcze nikt od biegania nie umarl ani nawet sie nie rozchorowal wiec masz duze szanse, ze bedzie git organizm ludzki jest odporny na takie wysilki, jesli nie jestes obciazony genetycznie to nikle szanse, ze cos Ci sie stanie spojrz - np. V tez over 30 a jak smiga, ja wg lupusa juz niemal jestem dwiema nogami w grobie a tez nic mi nie jest mimo ze w ciagu ostatnich 2 tygodni dobilem do hrmaxa 3 razy smigaj, obserwuj reakcje organizmu i ciesz sie zyciem
Info dla tych co biegaja z endo i dzieli im treningi na 2,3 czasem na 4 razy. Klikajac w historię i zaznaczajac te treningi, kliknąć Merge i połączy go wam w jeden bieg.
Ogień powodzenia Ja jak zdrowie pozwoli to za dwa tygodnie też chyba zaatakuję Chociaż po ostatnim wybieganie (gdzie chyba troche przesadziłem) pojawił się jakiś problem z biodrem i teraz odpoczywam.
Na razie krótko. Netto 3.56:03 Brutto 3.58:09 "Chyba" się udało . Miało być poniżej 4h. Gdzieś tam po głowie chodziło 3.50, ale jak na 6 miesięcy biegania to chyba nie najgorzej. Jestem Zwycięzcą
Na razie krótko. Netto 3.56:03 Brutto 3.58:09 "Chyba" się udało . Miało być poniżej 4h. Gdzieś tam po głowie chodziło 3.50, ale jak na 6 miesięcy biegania to chyba nie najgorzej. Jestem Zwycięzcą
super stalem na 37km praktycznie od samego poczatku spoznilem sie na czolowke 4min az do balonikow na 5:00 :-) gratulacje . Jak podieg na serbskiej ?
generalnie bylem ciekaw czy lupus korzystal juz z dodatkowych funkcji jakie ma garmin ale widze ze albo nie zauwazyl mojego pytania albo je olal ale jbrach chetnie poznam Twoja opinie na temat dodatkowych funkcji - ja sam z interwalow tez korzystam, swietnie sie sprawdzaja zwlaszcza przy odcinkach innych niz 1k i robionych nie na biezni albo gdzie szybki odcinek jest na dystans a rest na czas. z kolei np wirtualny partner jakos do mnie nie przemawia, ale moze jak niego skorzystac przy np takich interwalach to mialoby to wiekszy sens...
Ciezko mi idzie z tym jezykiem biegowym. Za kazdym razem jak slysze fartelek, musze potem klikac w google. Podobnie z tymi wb2, obw, owb czy tam bvb
Interwaly oczywiscie testowalem, od krotkich sprintow po kilometrowek
VP jest spoko jak chcesz utrzymac przez dluzszy czas zakladane tempo na wybiegania czy chocby np przez 5 km albo nawet na zawody. Wbijasz srednia zakladana i co jakis czas sprawdzasz, zamiast dodawac w pamieci np na 6 czy 7 km
Na sprintach lapuje sobie recznie, ale biegam do przodu, bez nawrotek. I masz racje, na biezni robilem 400 m i na lukach sie niestety rozjezdzalo. Ostatnio robilem na biezni kilometrowki, ale opieralem sie na stoperze. Na dystansie 1 km rozjezdza sie o 30 czasem 40 m. Ale na biezni latwiej sobie obliczyc odleglosc
Testowalem tez biegi ukladane w GC i wysylane np rozgrzewka 2 km, wyrowniaie po 5:15-5:20 - 2km i potem kilometrowki 2 x 2 km i tak 5 razy, a resty na czas. Biegam to na mojej petli 3 km, prostokat, dlugie proste, bo boki to tylko mosty, ale nie do konca mam tam plasko jak stół. I musze dawac wieksze marginesy np zamiast 4:50-4:55 to np do 5:05. Wystarczy tak naprawde na chwile zwolnic i juz zaczyna pikac i przyspiesz. A zlapie Cie 4:49 to pika zwolnij. Dzwieki mozna wylaczyc, ale to i tak mocno irytujace. Na szczescie stracilem motywacje do dlugich biegow, wiec teraz tluke tylko kilometrowki w postaci zwyklych interwalow na 1km i rest na czas jak zalecaliscie
Originally Posted By: jbrach
Za rok moze ja wystartuje
Sądze, ze wiekszosc z nas by machnela maraton. Oczywiscie, zostaje czas w jakim to machnac, ale jak czasem patrze na fejsie, jacy ludzie przebiegaja maratony to masakra. Inna sprawa jest porzadnie sie przygotowac (jak tu wyglądaja kilometrówki? ) i wpakowac kase na start (Kaka ile placiles?)
Originally Posted By: jbrach
Jak podieg na serbskiej ?
Gdzie tam jest podbieg na Serbskiej? Ten w okolicach Tesco i stacji BP?
W miedzyczasie zaliczylem tez bieg w MIkolowie. 10 km, bieg uliczny, trasa z atestem. Jechalem w ciemno. Wpisowe 20 zl. W pakiecie: - koszula bawełaniana - mala woda - kupon na zarcie - drożdzówka/ gulasz - na mecie duża 1,5 l woda
Plan standardowy, zaczac wolno, ostatnie 3 km ogien ile wlezie. Traktowany jako mocnyu trening.
Bieg w sobote, wiec zmeczone nogi,ratowałem się myvenn (polecam) i innymi chlodzacymi miesnie specyfikami, i nogi na czas wyscigu popuscily - potem juz gorzej
Trasa okazala sie dosc trudna, bo od krotkiego podbiegu, kawalek prostej i wybieg na dluuuugi podbieg (to tam na zakrecie strzelilo mi tak tetno co zauwazyliscie, dlaczego nie wiem :p). Po tym dlugom podbiegu byl bardzo ostry zbieg, odbicie w boczna uliczkę na...kolejny podbieg, kawalek prostej, zbieg petla mala, wodopoj i powrot ta sama ulica, wiec tam gdzie byl zbieg, teraz pod gore, odbicie na kolejny podbieg, to byl juz 6 podbieg i ponad 7 km w nogach i tu juz mnie dopadla kolka :/ Nastepnie byl kawalek prostej, gdzie staralem sie zaczeprnac powietrza i uspokoic. Ostatnie 2 km juz lajtowe, 9 lekko w dol - nawet czujac ciagle kolkę rozbujałem się do 4:15 , 10 plaski ciagle czujac kolke nie blem w stanie juz przyspieszyc (4:24), koncowka wzdluz murawy stadionu i wbieg na bieżnie lekkoatleczyna (koloru niebieskiego), gdzie można się było mozna poczuć zwyciezcą - tak przynajmniej odnioslem wrazaenie obserwujac niektorych uczestnikow.
Mimo tego ataku kolki krecilem sie w okolicach zyciowki i pobilem ją o 40 sekund
Wzialem Mloda na zawody, to byly jej pierwsze. Nie czuła się najlepiej, ale chciala pojechać. Efekt? Chlasnela 5 zyciowek, ktore robila wczesniej treningowo. Dobiegła 22 na 91 kobiet
Bieg naprawde spoko, podobalo mi sie. Trasa nie byla latwa, ale fajnie przygotowany bieg i zorganizowany. Start przesyniety o 10 min, co przyjalem na luzie po Tychach (teraz czekalismy na straz), ale niektorzy juz smecili. Chyba ich w Tychach nie bylo Jerome mogles walic...
Dzis za to zaloczylem dyszkę w Żorach. Wpisowe 30zl, w pakiecie: - koszulka baweleniana, jakosciowo lepsza niz w Mikolowie - kupon na zarcie (bogracz)
Trasa to 2 petle po 5 km. 4 podbiegi na trasie (czyli 2 te same), w tym na 4 i 9 dosc dlugie.
Obiecalem sobie po Mikolowie, ze bede wiecej biegal gora dol itp, w miedzyczasie zaliczylem tylko jeden taki trening, nadrabiam zaleglosci rowerowe i juz na bieganiu nogi mam mocno zmeczone. Na szczescie dzis niedziela, wiec zrobilem 2 dni przerwy - choc wczoraj byla piekna pogoda - idealna na rower. Nogi odpoczely.
Na maratonach pisali, ze trasa nie bedzie szybka, ale nie sadzilem, ze walna nam na trasie podbiegi. Plan podobny jak w Mikolowie, ostatnie 2-3 km petarda i znowu dupa, bo na 9 byl podbieg 650 metrowy.
Jakby go tak zrobili na 8 km to na 2 ostatnich daloby sie jeszcze ladnie docisnac. Ze wzgledu na remonty w centrum trasa nieco zmieniona, wlasnie sprawdzilem, nie bylo tych dwoch podbiegow zaraz na poczatku obu petli Na szczescie kolka mnie ominela i wykrecilem 46:38, co jest poprawa o 1:57 Skonczylem w 45 %. Wygral skoksowany ukrainiec, bijac drugiego goscia o prawie minute. Wsrod kobiet najszbsza tez Ukrainka, wykrecila 30 czas w Open
Stwierdzam tez, ze nie lubie biegow z petlami, bo po 1 wiem co bedzie na kolejnej...
Pogoda dopisala, mnostwo ludzi na trasie, Jerome mogles pykac
Mloda tez wystartowala, wystrzelila na starcie jak z procy, zlapalem ja dopiero na podbiegu, w tym momencie szla 4:11 Poprawila swoja życiowkę, zostało jej do ubicia 1 minute na dyche, bo chce zjechac do 50 minut.
Niestety nie bardzo jest juz gdzie startowac. w listopadzie jest u mnie bieg niepodleglosci(Jerome? ), ale rok temu wg gpsu braklo tam 400 m. W g maps google wychodzi 9.73 km. Napisalem wiec do organizatora (urzad miasta) czy cos mozna tym zrobic (jedno wiecej kolko wokol stadionu powinno zalatwic sprawe, wole machnac nawet te 100 m wiecej i miec dyche niz prawie dyche). Z adresu e mail przyszla zwrotka, ze takowy nie istnieje... Wyslalem, wiec na sekretariat UM i cisza. Wyslalem, tez zapytanie ze strony podajac wszystkie swoje dane, wlacznie z numerem buta i fiuta i tez mi nikt nie odpisal. Cisza, nawet zadnego "Dziekujemy i spierdalaj". Strasznie mnie to wkurza. Jutro tam jeszcze zadzwonie, ciekawe czy bedzie z kim pogadac. Pewnie nie, wiec szykuje sie kolejna piknikowa impreza...
Sądze, ze wiekszosc z nas by machnela maraton. Oczywiscie, zostaje czas w jakim to machnac, ale jak czasem patrze na fejsie, jacy ludzie przebiegaja maratony to masakra. Inna sprawa jest porzadnie sie przygotowac (jak tu wyglądaja kilometrówki? ) i wpakowac kase na start (Kaka ile placiles?)
Originally Posted By: jbrach
Jak podieg na serbskiej ?
Gdzie tam jest podbieg na Serbskiej? Ten w okolicach Tesco i stacji BP?
. [/quote] Tak ten w okolicach Tesco . Ja tam biegam regularnie i ciekawila mnie reakcja ludzi po przebiegnieciu 35km . Szkoda ze tam sie nie udalem . Co do startu to wiadomka mysle ,ze spokojnie bym dal rade ,ale wole jakos godnie wystartowac ,aby potem byla motywacja do poprawy wyniku.
Mówiłem Ci że chciałem tam biec, ale niestety w ten weekend cały byłem mocno zajęty i nie było bata by to przeskoczyć, nawet treningu nie dałem rady zrobić. Na pewno bym chciał coś pobiec w listopadzie i na bank musi to być pełny dystans Nie pojmuje, dlaczego organizatorzy robią takie jaja i dają 9,7 km, to bez sensu.
Sądze, ze wiekszosc z nas by machnela maraton. Oczywiscie, zostaje czas w jakim to machnac, ale jak czasem patrze na fejsie, jacy ludzie przebiegaja maratony to masakra. Inna sprawa jest porzadnie sie przygotowac (jak tu wyglądaja kilometrówki? ) i wpakowac kase na start (Kaka ile placiles?)
Pewnie i by machnęła tylko tak zastanawiam się dlaczego ludzie szybko piszą się na maraton. Biegają którko - dajmy na to kilka miesięcy - i bum! Biegnie maraton Ja do tego dystansu mam inne podejście - z pewnością nie chciałbym zaliczyć go by zaliczyć. Patrząc jednak czasami na przeróżne strony to faktycznie widać co za osoby śmigają maratony. Sam śmigam chwilę (gdyby nie przeróżne dolegliwości to pewnie by się uzbierało już 2 lata) jednak maraton obecnie odkładam, przyjdzie czas, w głowie myśl jest Nie żeby kaka to było do Ciebie - nie wiem jak wyglądasz, jakie masz predyspozycje - piszę o innych przeróżnych delikwentach
lupus wielkie za petardę odpaloną ostatnio i za pobicie życiówki
jbrach - dość ciężko było na podbiegu, w pewnym momencie bałem się, że nie dam rady złamać 4h.
lupus - wpisowe do końca sierpnia wynosiło 100zł, później chyba 150.
Też myślę, że większość dałaby sobie radę z maratonem. Tak, jak lupus napisał jest kwestia czasu. Różnica w przebiegnięciu 4.30 a 4.00 jest bardzo duża, a 4.00 a 3.30 jeszcze większa.
Jeśli chodzi o mnie, to nie było tak, że nagle sobie pomyślałem przebiegnę maraton. Gdzieś tam myślałem już o nim od kilku lat. Nie biegałem jednak wcześniej dużo. Więcej czasu poświęcałem na piłkę, czy to halówka czy też orlik. Wcześniej od biegania wolałem też rower. Postanowiłem w tym roku, że w końcu trzeba te plany maratońskie zrealizować. W kwietniu wziąłem się za poważne (jak na mnie) treningi. 4 razy w tygodniu, w tym niedziela to długi bieg. Swoją wiedzę na temat maratonu czerpałem z tego co przeczytałem. Nie rozmawiałem z nikim, kto przebiegł maraton, nie używałem pulsometrów itp. wynalazków. Już na początku ustawiłem sobie poprzeczkę 4 godzin. Na jakiś miesiąc przed miało to być 3.50-3.52. Tak "samotnie" przebrnąłem przez te pół roku. Obyło się bez większych kontuzji.
Przed wczorajszym startem był jakiś mały stres, ale wszystko minęło po godzinie 9. Postanowiłem, że będę się starał biec równym tempem (5.30) przez tak długo, jak się da. Pierwszy kilometr był trudny, wiadomo tłok i wyszło 5.50, ale już kolejne kilometry były lepsze. Po każdym miniętym km "ustalałem" sobie czas jaki ma być na kolejnym (nie było to trudne, bo 5.30 mnożyć jest bardzo łatwo, i tak było to 11, 16.30, 22 itd.). Jeśli któryś kilometr pobiegłem szybciej, to na kolejnym starałem się trochę zwolnić, bo wiedziałem czym to się może skończyć.
Tak minął 10 km, 15, 20 (na każdym piłem trochę wody, trochę powereda, jadłem kawałek banana). Miałem nawet kilkadziesiąt sekund nadwyżki, nad planowymi międzyczasami. 25 km, wszystko świetnie, aż zacząłem się trochę martwić, że praktycznie nic mnie nie boli (może trochę prawa stopa). Przed startem najbardziej bałem się o kolana, z którymi miałem trochę problemów. Na 29 km przyszedł kryzys (nie wiem czy to sławna ściana), zamiast 5.30 pobiegłem ponad 6. Kolejny km był trochę szybszy, później znowu wolniejszy. Uświadomiłem sobie, że 3.52 trzeba odpuścić i skoncentrować się na złamaniu 4h. Zaczęło się odliczanie. Przecież to tylko 10km, co to jest. Przeliczyłem, że biegnąc nawet po 6 minut i tak złamię 4h, ale chciałem czas brutto ( na starcie byłem 2 minuty i kilka sekund po strzale startera) mieć także lepszy od tych 4h. Kolejne 3 km, do 35 biegłem poniżej 6. Gdzieś na 35 km zagadałem to gościa, który biegł obok mnie i tak wspólnie już biegliśmy prawie do mety. Nie mogąc się doczekać kolejnej tablicy z km, krzyczeliśmy gdzie jesteś 37, 38...
Nie spodziewałem się, że ostatni podbieg będzie aż tak ciężki. Wiedziałem, że jestem blisko zrealizowania planu, ale 100% pewności nie było. 4km, 3km mówiliśmy sobie, co to 3km, ale chyba najtrudniejsze w życiu. Nie mogłem się doczekać ostatniego punktu odżywczego na 40km. Wziąłem cała butelką powerada, nic już nie jadłem, nie było sensu(na szczęście przez cały dystans nie chciało mi się siku:D). 41 ciężki, ale już po minięciu tabliczki 41 wiedziałem, że będzie dobrze i zacząłem biec szybciej. Patrząc na wyniki z 40km i później na mecie, okazało się, że wyprzedziłem prawie 100 osób, z czego chyba z 50 na ostatnich 300 metrach. Ostatnie 150 to sprint, jakbym dopiero wystartował. Widziałem ludzi, którzy na ostatnim kilometrze szli. Mnie udało się przez całe 42 km nie stanąć nawet na chwilę, z czego jestem zadowolony. Na mecie nie okazywałem jakiejś wielkiej radości, ale w środku byłem szczęśliwy, że dałem radę.
PS Gdzieś na 20-22 km jedna dziewczyna miała wypisane na tabliczce "„Jeśli chcesz biegać, przebiegnij kilometr… jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton”. Dodało mi to dużo sił, i nawet jeśli nie biorę do końca na poważnie słów Emila Zatopka, to maraton ma w sobie jakąś magię. Nigdy nie brałem udziału w półmaratonie. Zaledwie raz (w maju) wystartowałem na 10km (46 minut). To pewnie nie był najlepszy program przygotowań, ale wszystko zrobiłem sam. Przede wszystkim słuchając własnego organizmu.
Na trasie było dość dużo ludzi (oczywiście daleko nam do innych krajów, w których to moda na kibicowanie jest obecna od dawna, widać to też chociażby na przykładzie kolarstwa), ale i tak byłem pozytywnie zaskoczony. Dzieciaki wystawiały ręce, żeby przybić im piątkę, ludzie dopingowali, to wszystko bardzo pomaga. Można by tak pisać i pisać, ale nie chcę nikogo przesadnie zanudzić.
Jeśli ktoś chce przebiec maraton, to pamiętać najważniejsze...zaklejcie plastrami sutki .
lupus gratuluje pieknej zyciowki olej poki co polowki i spelniaj sie na krotszych, bo najwyrazniej masz predyspozycje szybkosciowe. na dlugie przyjdzie pora pozniej jak juz nastukasz kilometrow
kaka gratuluje ukonczenia i wyniku, ale przede wszystkim profesjonalnego podejscia do debiutu na krolewskim dystansie i zimnej glowy juz na trasie udalo Ci sie uniknac podstawowych bledow popelnianych przez debiutantow - ustawieniu celu na granicy wlasnych mozliwosci albo czasem wrecz pobozno-zyczeniowych - a gdy cel okazal sie troszke zbyt ambitny - dokonania korekty celu na trasie na tyle wczesnie, ze udalo sie zminimalizowac czy wrecz uniknac strat z powodu braku sil po 32-35km
Biegacie w koszulkach z lidla, ze wam suty miażdży? Do tej pory najwięcej w ciagu dnia nabiegałem ok. 25 km i nie miałem z tym problemu, chyba, że to jakas przypadłoś over 30 km
Originally Posted By: McKracken
lupus gratuluje pieknej zyciowki olej poki co polowki i spelniaj sie na krotszych, bo najwyrazniej masz predyspozycje szybkosciowe. na dlugie przyjdzie pora pozniej jak juz nastukasz kilometrow
I tak nie ma gdzie. Jedyne zawody, gdzie mógłbym się spróbować były 6 dni po Tychach, wiec sobie odpuściłem. Teraz mi zostaly tylko dychy, wiec sobie pykam
Originally Posted By: jerome
Mówiłem Ci że chciałem tam biec, ale niestety w ten weekend cały byłem mocno zajęty i nie było bata by to przeskoczyć, nawet treningu nie dałem rady zrobić.
Wiem, ale i tak Ci będę przypominać. Robisz tą dychę w Mysłowicach? PS Łysy mógł być rudy
Originally Posted By: fechnerinho
. Powinienem wykręcić podobnie w Goleniowie(jak się ułoży wszystko ładnie )
Na chłopski rozum, powinieneś mieć tam szybką i płaską trasę, wiec liczę, ze zrobisz cos poniżej 45 minut
Originally Posted By: podstawek
niee, wszedłem w taki wiek, że znajomym się śpieszy do żeniaczki
Self jest „od nas z endo”, wiec nie ma sensu się ukrywać. A wlasnie jemu jest teraz bliżej do żeniaczki, wiec nie ma co się wstydzić tego, ze grasz na keyboardzie. Może jeszcze na nim zarobisz wkrotce jak dobrze pojdzie.
Originally Posted By: jbrach
Tak ten w okolicach Tesco . Ja tam biegam regularnie i ciekawila mnie reakcja ludzi po przebiegnieciu 35km . Szkoda ze tam sie nie udalem . Co do startu to wiadomka mysle ,ze spokojnie bym dal rade ,ale wole jakos godnie wystartowac ,aby potem byla motywacja do poprawy wyniku.
Jeszcze masz schody na Cytadeli, możesz poczuc się jak Rocky
W Żorach spotkałem gościa co miał na koszulce, że przebiegł maraton w 4:15, a znajomy koleżanki w 4:09. Osobiscie uwazam, że bariera, przez która trzeba się przebić to 4h. Potem już jest tylko ubijanie w dol. Wszystko powyżej to jest chyba coś w stylu zaliczyc maraton i tyle.
Mnie tam też nie ciagnie, bo decyzja tuż przed biegiem to duże koszty i jeszcze dojazdy. A przygotowywac tylko do tego, eh mam jeszcze czas Może w weteranach będzie mniejsza konkurencja
Gratuluje Kaka raz jeszcze, a jak nogi?
Originally Posted By: Kaka85
. Przed startem najbardziej bałem się o kolana, z którymi miałem trochę problemów.
Pojadam boswella serrata od pewnego czasu na stawy, w ogole mnie już nie bolą. Dobrą opcją jest też Aflexin zawierający m in boswellę
Nie mogąc się doczekać kolejnej tablicy z km, krzyczeliśmy gdzie jesteś 37, 38..
Dzieki Panowie, jeszcze mam z czego ubijac, ale już nie ma gdzie. Chetnie bym się przebil przez 46 minut (co chyba jest w zasiegu na plaskiej trasie), a potem to 45. Ale nie ma gdzie…
Lupus pochwal się czołówką i napisz jak się sprawdza oraz czym się kierować przy wyborze, no i ile dałeś, bo czym bliżej zimy, tym pozniej swita i później trzeba z domu wychodzić :/
Tak jak napisalem na endo - "to nie byl moj dzien" Moglbym opisywac co poszlo nie tak i rozebrac caly bieg na czynniki ale to nie jest w moim stylu. Powiem tylko tyle, że na 15-stym km doznalem jakiegos zalamania Widząc ze cos zlego się ze mna dzieje i że watpliwe są szanse bym w takiej dyspozycji powalczył o czas <1.30 najwzwyczajniej w swiecie się poddalem. Niby frajerstwo ale po czasie mysle ze dobrze zrobilem. Dzisiaj poznalem swoj organizm z tej strony z ktorej go jeszcze nie znalem. Nawet boje sie myslec co by bylo gdybym walczylo wynik do konca bo tak czy siak ledwo co dobieglem. W samej koncowce wydawalo mi sie ze prawie ide i co chwila nachodzily mnie mysli zeby sie zatrzymac a wyprzedzilo mnei chyba z 70 osob Zawsze walcze ale tym razem mialem to w dupie. Po biegu dochodzilem do siebie bardzo dlugo. W sumie dopeiro w polowie drogi powrotnej( okolo 17) poczulem sie na tyle lepiej by jakos roacjonalnie myslec i rozmiawiac ze znajomymi Smieszne ale prawdziwie Organizacja super.Wszystko bylo ok. Trasa łatwa(płaska), pogoda tez elegancka. Jedzenie.Dawali dwa bony - jeden piwo/barszcz, drugi cos w stylu spaghetti. Niestety nie bylem w stanie nic z tego tknac. Kupilem sobie jedynie goraco herbate bo tylko ona jakos mi wchodzila. Brachu: przepraszam że się nie odezwalem ale serio nie bylem w stanie. Mam nadzieje ze zrozumiesz. Dla mnie to koniec sezonu Goleniow( gdzie wczesniej wykupilem start) zdecydowalem sie biec juz towarzysko, na roztrenowaniu. A teraz kłade sie spac Pozdrawiam!
Vendetta głowa do góry, tak to bywa, pies się topi łańcuch pływa Widocznie tak jak napisałeś to nie był ten dzień i tyle. Jeszcze wczoraj gadaliśmy i z tego w jaki sposób ze mną rozmawiałeś(pełen spokój, pewność siebie, przekonanie o dobrych przygotowaniach)pomyślałem, że dasz dzisiaj czadu. To, że tak się nie stało pokazuje tylko, że jesteśmy tylko ludźmi i nawet największa praca może nie przynieść efektu jeśli trafi się "ten gorszy" dzień. Mam nadzieję, że nie stracisz entuzjazmu i w przyszłym sezonie będziemy cisnąć razem w półmaratonach i "10".
A teraz jeśli chcesz zrobić dobry uczynek(skoro lecisz tam towarzysko) to możesz w Goleniowie biec moim tempem albo kawałek przede mną i robić za mojego pacemakera Jak uda mi się złamać 45 min to zadedykuje Ci ten bieg na forum Chociaż zobaczymy jak tam pójdzie już za tydzień w Policach na zawodach
Pozdro V i za brak szukania wymówek tylko przyjęcie na klatę gorszej dyspozycji dnia.
W sobotę zadebiutowałem na dystansie 10 km (wcześniej startowałem oficjalnie tylko raz w ParkRun Kraków). Impreza słabo rozreklamowana, to też uczestników było 138. Trasa z dwoma podbiegami (jeden kilometrowy, ale niezbyt sztywny, drugi 1 km przed metą krótki ale sztywny). Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia jak mam to pobiec, nie wiedziałem czego się spodziewać po sobie na tym dystansie, to nie 5km, tu już trzeba uważać z tempem. W piątek zgodnie z zaleceniami pożywiałem się makaronem, trochę chyba przesadziłem na wieczór i rano z bananami, bo od rana byłem 3 razy w wc Ale przynajmniej startowałem z pustym żołądkiem . Od początku biegu nie czułem się najlepiej, zacząłem ostrożnie (odpowiada mi taka taktyka), ale nie czułem lekkości nóg. Po 3 km gdy usłyszałem czas postanowiłem lekko przyspieszyć, po połowie dystansu wiedziałem że na złamanie 50 minut (mając dwa podbiegi przed sobą) nie ma szans, pokonałem podbieg na 6 kilometrze, oblałem się dwoma kubkami wody (pić w czasie biegu to ja nie umiem, nie wiem jak to się robi) i biegłem już na maxa, na granicy duszenia się ;), sapałem dość ostro, szczególnie na ostatnim podbiegu, ale udało się jeszcze zafiniszować i wyścignąć paru zawodników. Makaron zdał egzamin, energii mi nie brakowały, nogi nie były rewelacyjne, ale po 3 km spisywały się o wiele lepiej niż na początku, stąd mój wniosek, że musiałem popełnić błąd i za słabo się rozgrzałem. Z wyniku jestem bardzo zadowolony, może na płaskim udałoby się pobiec poniżej 50, ale trasa nie była jakaś mocno trudna, więc na łamanie tej granicy nastawiam się na następne zawody, życiówka pobita o 5 minut, więc progres w tym roku jak na mnie jest bardzo dobry, szczególnie że trenuję niedużo, a porządnie to dopiero od sierpnia. Choć ma to swoje zalety, że pozwala mi stopniowo wzmacniać nogi, bez kontuzji i generalnego zmulenia A poniżej 85 kg nie za bardzo chcę schodzić bo jestem wysoki.
Co do organizacji, było jedno wielkie ale, patrzę na wyniki a tam mam czas 51;38 i nie wierzę Od razu poszedłem do organizatora i naciskałem tak długo jak razem nie doszliśmy to wyniku poprawnego (telefon, telefonem, ale stoper nie kłamie) za pomocą zdjęć, telefonu, innych zawodników. To był zgrzyt poważny, bo prawdziwość wyniku jest dla mnie najważniejszą rzeczą. Poza tym widać potężne zabezpieczenie po wypadku warszawskim, była straż miejska, ppoż., policja, karetki, razem kilkanaście aut... Do tego za wpisowe 15 zł, dostałem koszulkę, fajny medal, bogracz, bułkę, wodę mineralną.
Widać, że głównie rezerwy leżą teraz w przyswajaniu tlenu, dlatego będę musiał przypilnować treningów interwałowych, kilometrażu i czasy powinny lecieć w dół. Zawody bardzo mi się podobały, medal wisi w pokoju i napawa mnie dumą (rok temu nie umiałem przebiec na raz 5 km), teraz szukam u siebie i w okolicznych województwach biegów na 5 i 10km. O ile z 5 km nie ma problemu bo jest co tydzień ParkRun w Krakowie, to z 10 km już mam, bo jak jest Ustroń (choć jak Lupus pisze to i tak jakieś jaja z długością trasy są) i Tychy to mam niestety zajęte weekendy... A poza tym to pustka na 10 km, a niby najpopularniejszy dystans.
Ciekawą sprawą jest wiek startujących uczestników, bardzo mało jest młodych poniżej 20 roku życia, w M2 czyli 20-30 lat, było mniej osób niż w najbardziej licznych kategoriach M3 i M4 (30-50 lat), to chyba reguła na zawodach, ci zawodnicy też biegają najlepiej, więcej niż M2 było w M5 (50-60) oraz w w M6 (powyżej 60 roku życia). W ogóle te dziadki to jakaś rewelacja, najstarszy gość miał 78 lat, zrobił 10 km w 65 minut (wielu moich kolegów nie da rady tyle przebiegnąć), dostał nagrodę za to. Kategorię M6 wygrał gość 63 letni z czasem 44 minuty, a mnie pobiły dziadki w wieku 68 i 69 lat z czasem odpowiednio 47 i 49 minut. Mega szacun, naprawdę w fajnej formie można się zestarzeć, choć duchem i twardością charakteru to oni są twardsi niż wielu młodych.
Fajny opis jerome:-) Graty za debiut i ladny progres! A co do wieku to chyba juz tak jest ze człowiek dopiero po osiągnięciu "jakiegos" wieku zmienia swoje priorytety :-) Powodzenia dalej.
Vendetta - bywa i tak, nastepnym razem bedzie lepiej Jerome - gratulacje jeszcze raz
Ja jutro, chociaz wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazuja, ze sie nie uda - atakuje 20 minut na 5ke. Najwyzej polegne z kretesem, ale jesli 'kretes' nie bedzie gorszy niz 20:45 to i tak bede zadowolony trzymajcie kciuki
Ręcznie go mierzyli i zapisywali, ktoś się pomylił w zapisie, chociaż nie mam pojęcia jak to było możliwe. Na pewno na wiosnę plany będę ustalał dużo wcześniej niż teraz, bo wcale nie tak łatwo z dobraniem odpowiedniego biegu.
Ale pogoda sie zrobila, wczoraj az sie za cieplo ubralem na bieganie i zgrzalem sie niesamowicie. Dzis tez cieplo, ale u mnie juz mega wiejhe. Oby taka bezsniegowa pogoda sie dalej utrzymala
PS na rowerach dobre top4 sie zrobilo, mega ścicsk. 5ty juz odpadl, bo przestal do pracy na rowerze jezdzic
A ja ostatecznie DNS wczoraj, dostalem wczoraj rano bilet za friko na LM, wiec zamiast na start udalem sie na emirates Niestety Lewandowski zepsul taki mily wieczor :/
Vendetta za odkrycie czegoś innego w sobie, czego jak piszesz wcześniej nie znałeś. Czas z pewnością Cię nie zadowala, wiadome było w co celujesz, lecz skoro nie był to Twój dzień to wyszło inaczej
Przygotowywałem się pod półmaraton na ten weekend, jednak pewnie gdzieś z tydzień temu okazało się, że nie dam rady wystartować Prywatne sprawy się skomplikowały i jest tak a nie inaczej. Dla mnie to praktycznie również koniec sezonu, odechciało mi się trenować solidnie, wcześniej zapisałem się jeszcze na dyszkę, w listopadzie wystartuję, jednak nie będzie tego do czego się przygotowywałem. Szkoda, niestety czasami życie nie daje nam wyboru
naprawde wiele rzeeczy sie zlozylo na fakt ze mi tak słabo poszlo ale nie chce o tym gadac ;)bylo minelo. dla ciekowstki wkleje tylko taka fotke, ktora odzwierciedla moje sampoczucie tego dnia Ci, ktorzy biegaja na puls beda wiedzieli co jest 5
no godzina i 30 minut. z tego co widze ( np. po tym treningu http://www.endomondo.com/workouts/93228924/896298 ) to troche Ci zajmuje wejscie w najwyzsza strefe. Dodatkowo ze wzgledu na swoje tetno Ty masz inne strefy i na tej podstawie wydaje mi sie ze dopiero od 1:05 zaczales wysilek w najwyzszej strefie a nie jak ja, gdy od razu na poczatku biegu wszedlem w 5 strefe i jechalem nia 1.5h
1.5h w 5? ostro, nie dziwie sie w takim razie, ze czules sie jak sie czules i popieram, ze decydujesz sie na roztrenowanie, bo to jak najbardziej sluszna decyzja. przejrzalem na szybko swoje wlasne 'rekordy' i faktycznie, nie widze dluzszej 5 strefy niz 50 minut (albo 10km) a tez biegam zazwyczaj 'w trupa' . np na tym treningu co wrzuciles - to wlasciwie test przed maratonem - 50 minut w 5 strefie, ale juz nawet nie bylem w stanie dobic do hr max po czyms takim. na samym maratonie tez 5 strefa przez ok. 10km (po wczesniejszych 26km) i sciana(?) przy 200bpm czyli raptem 95% hrmax, do tej pory nie jestem pewien czy to to, nie najlepsze odzywianie i picie na trasie czy wymuszona przerwa na lanie spowodowala 'odpadniecie kolek' i 'krotkie pluca'
MCKracken: No ja tez mam podobobnie, dla porownania na Grfyie bieglem 45 minut w strefie 5 Ale to tylko jako ciekawostka wkleilem hehe
Lupus czorcie wszystkiego najlepszego, spelnienia marzen biegowych i osobistych oraz oczwyscie szczescia z " młodą" a i jeszcze zebys przez bieganie za duzo mięsa nie stracil!!!
Fechnerinho wlasnie biegnie, wpisze tutaj, bo nie chce mu komentwac na endo, bo nie wiem czy nie dostaje powiadomek, a nie chce go ropzproaszac, tym bardziej, ze wlasnie wypier***l mu sie gps przy wybiegnieciu z osiedla Mam nadzieje, ze ma trase oznaczona co km i korzysta ze Strava...
patrząc po wykresie endo chyba tam cos deszcz kropi i Fech schowal telefon do kieszeni Na bukowym sloneczko ale za to rano bylo nieciekawie, a do polic jest kawalek drogi.
heh, zycie jest pelne niespodzianek - dziwnym zbiegiem okolicznosci dzis na fejsie ujrzalem cos takiego: trening biegowy Justyny kowalczyk ewidentnie wykonales 150% normy
Ktoś może objaśnić po krótce o co chodzi z tym screenem? Nie zczaiłem
chodzi o strefe wysilku. 5 strefa to maxymalan strefa intensywnosci(95-100% hrmax) w ktorej organizm zwykle moze wytrzymac nie wiecej niz 30 minut. Dlatego najczesciej i najszybciej wejsc w taka strefe przy szybkich, krotkich biegach np. na 5km. Ale tak samo mozemy ja osiagnc w drugiej polowie biegu na 10km czy np. pod koniec polmaratonu czy maratonu. Kowalczyk wkleila zdjecie bo niespotykane jest by wytrzymac w tej strefie godzine i wiecej.
W zeszłą zimę polecaliście jakieś spodnie termoaktywne dwuwarstwowe z Decathlonu w dobrej cenie, możecie przypomnieć które to z nich ? Bodajże Vendetta je polecał ? I coś mi się kojarzy, że ktoś jeszcze kupował dla kogoś innego ? Jak Wam się sprawdzają ?
heh, zycie jest pelne niespodzianek - dziwnym zbiegiem okolicznosci dzis na fejsie ujrzalem cos takiego: trening biegowy Justyny kowalczyk ewidentnie wykonales 150% normy
Ktoś może objaśnić po krótce o co chodzi z tym screenem? Nie zczaiłem
chodzi o strefe wysilku. 5 strefa to maxymalan strefa intensywnosci(95-100% hrmax) w ktorej organizm zwykle moze wytrzymac nie wiecej niz 30 minut. Dlatego najczesciej i najszybciej wejsc w taka strefe przy szybkich, krotkich biegach np. na 5km. Ale tak samo mozemy ja osiagnc w drugiej polowie biegu na 10km czy np. pod koniec polmaratonu czy maratonu. Kowalczyk wkleila zdjecie bo niespotykane jest by wytrzymac w tej strefie godzine i wiecej.
To chłopaki z mecz.pl jeszcze nie dają rady tyle przebiec
No dobra jedziemy z tematem Z racji tego, że debiut to skrobnę cosik więcej
35 Ogólnopolski Charytatywny Bieg Uliczny "Ćwierćmaraton" Policki
W tym roku organizatorzy część z wpisowego przeznaczyli na 8-miesięczną Klementynke. Dziewczynka ma wadę serca.
Co do samego występu, może nie powinienem pisać w smutnym tonie ponieważ pobiłem życiówkę o około 1.20 min(czy dużo czy mało, nie mnie oceniać). Apetyt na pewno był dużo większy stąd też może pewne rozgoryczenie, które odczuwałem tuż po zakończonym biegu... Ale po kolei
Nocka przespana bardzo dobrze, pobudka o 7.30(nawet dzieciaki dały trochę dłużej pospać, zwykle 6.45 i 2 małe bąki skaczą po mnie w łóżku ) Poczułem już delikatny przypływ adrenalinki czego dowodem były szybkie odwiedziny miejsca gdzie wiecie, część z nas czyta gazetę, część gra w węża na komórce, a część po prostu sra i wychodzi Poranna toaleta, wizyta w osiedlowych delikatesach, śniadanko(rogalik z dżemem ) kawa i poczułem jak napięcie zaczęło we mnie narastać. Trochę zaczęło mnie nosić, odpaliłem radyjko, taniec w kuchni z żoną(dla rozluźnienia), chwila wyciszenia i pora było ruszać na Police.
Na miejscu byłem godzina przed zawodami. (Niestety, ale zdecydowaliśmy, że pojadę bez żony i dzieci ponieważ od rana padało, a prognozy zapowiadały, że do 13 może to tak wyglądać więc nie chciałem targać ich w deszczu.) Jak dojechałem na miejsce, zaczęło się rozpogadzać Odebrałem nr wraz z 4 agrafkami i dowiedziałem się, że pomiar będzie ręczny. Dodatkowo odebrałem 0,5 l wody i wróciłem do swego Tico( ). Powiem wam, że poczułem wtedy coś innego niż adrenalinka, mianowicie lekkie zdenerwowanie(ręce mi się trzęsły jak zapinałem numer startowy ) Godzina 10.35 wyszedłem w stronę startu i ruszyłem na 2 kilometrową rozgrzewkę. Już na rozgrzewce poczułem, że coś jest nie tak(albo po prostu zacząłem sobie wkręcać) ponieważ biegłem w ślimaczym truchcie jakieś 7 min/km, a spociłem się jakym leciał co najmniej 5 min/km. Podczas weekendowych wycieczek biegowych gdzie robiłem ok. 20 km tempem ok.5.45 -6.00 min/km miałem suchy łeb więc tutaj pomyślałem sobie: oho coś jest nie tak. Może to był mój pierwszy błąd tego dnia...
Założenie na bieg miałem proste. Pierwsze 5km w tempie 4.30-4.45, a po tym zobaczymy jak nogi będą niosły
10 minut przed planowanym startem zameldowałem się w jego pobliżu. Rozciąganie, naciąganie, dociąganie, chwila moment i START...
Pierwszy km, szczerze mówiąc myślałem, że biegnę go tempem ok 4.45, usłyszałem trenera, który rzekł iż pokonałem go w tempie 4.29. Od razu pomyślałem sobie, że jest dobrze bo skoro wydaje mi się, że biegnę wolniej,a tu taka niespodzianka. Po pierwszej minipętli między blokami trasa prowadziła w stronę lasku(droga asfaltowa utwardzona)więc biegnę sobie biegnę i biegnę i coś kurwa cisza w Endo. Czułem, że jestem już grubo po 2 km, a tu dalej cisza.(Powiem tylko, że zdarzyło mi się w Endo 2 razy, że nie naliczało dobrze odległości na 2 km, wydłużało wtedy czas pokonania między 1, a 2 km, ale wtedy na 3 km skracało czas pokonania między 2, a 3 i odległość była liczona już dobrze.) Tutaj na około 3 km usłyszałem, że przebiegłem 2 km w czasie 12 minut i niestety już nie wróciło do normy po tym. Trochę się zeźliłem bo popsuło mi to cały misterny plan biegu z kołczem. Stopera nie wziąłem innych Strav, garminów nie mam. Na ok. 3-4 km stało się coś dziwnego i złego z moimi nogami. Zacząłem odczuwać w nich brak mocy, poczułem, że zwalniam. Biegłem już chyba tempem max 4.45-4.55. Po tym jak odcięło mi prąd w nogach, odcięło mi go również w głowie bo choć starałem się jak mogłem motywować sam siebie(każdy kto biega i ma "ciężkie chwile" chyba robi to samo ) to zacząłem słabnąć strasznie. Jakoś przeleciałem 2 pętle i na ostatniej(na 7km), gdzie w normalnie prowadzonym biegu powinienem depnąć pojawiły się myśli samobójcze Nie no śmieję się, ale poważnie zastanawiałem się nad zejściem z trasy. Tylko dzięki ambicji, peptalkom i myśli, że tak wiele osób mi kibicuje tego nie zrobiłem i można powiedzieć, że doczłapałem jakoś do mety. Wyprzedziło mnie na ostatnich km chyba 10 osób. Na mecie jedno wielkie uffffffff, ręce mi się tak trzęsły, że nie mogłem odlokować telefonu. Zerknąłem jeszcze babce przez ramie i widziałem przy swoim numerze chyba 47.10, ale już sam nie jestem pewien co do sekund bo 47 z przodu na pewno było.
Podsumowując:
- Założyłem sobie chyba zbyt ambitny cel jak na swoje możliwości(dobre treningi tempowe i czasy na nich uzyskane dały mi przekłamany obraz moich możliwości).
- czy nie wytrzymałem presji? Nie wiem, chyba nie. Byłem pozytywnie nabuzowany.
- endo zawiodło mnie w najgorszym momencie(ale to nie wymówka)
- Ten debiut nauczył mnie wielkiej pokory do biegania
- do dupy biega się "bez wsparcia" z zewnątrz. Miło byłoby zobaczyć uśmiechnięte dzieciaki na trasie. Zwłaszcza że były praktycznie 4 okazje do tego (3 pętle + 1 mała pętla)
Na koniec, żeby nie było pogrzebowo. Uważam, że zrobiłem zajebisty progres, zwłaszcza, że zacząłem biegać dopiero w czerwcu. I patrząc teraz na wynik powinienem się cieszyć, bo przecież życiówka pobita. To, że założenia były zbyt ambitne? Trudno, powalczę za 2 tyg w Goleniowie. Ale już bez konkretów. Po prostu będę chciał przebiec każde następne zawody szybciej od poprzednich. Małą łyżeczką... (to odnośnie nabrania pokory).
No i wielkie dzięki dla Was wszystkich za wsparcie. Vendetta dzięki za plan treningowy i wszystkie inne rady jakich mi udzielasz. Lupus, dzięki za entuzjazm i wsparcie słowne. radeke, Kuba dzięki za peptalki. I dla całej ekipy z Endo + mecz.pl, za każde miłe słowo!
Zdjęć nie będzie bo byłem sam. Nic nie zżarłem bo nie mogłem(grochówka była) Żadnych koszulek. Medal standardowo.
22 września w Jastrzębiu Zdroju odbyła się 50. edycja Jastrzębskiej Dziesiątki. Start i meta usytuowane były na stadionie miejskim, a trasa z atestem PZLA wiodła głównymi alejami miasta - Al. J. Piłsudskiego i Jana Pawła II. Biegu nie zaliczyłbym do łatwych. Do pokonania były dwie pętle (jak się łatwo domyślić 5 km). Na trasie było kilka wzniesień. Może nie były one dużej wielkości, ale dawały o sobie znać czworogłowym. Na starcie stanęło 283 zawodników. Rekord trasy ustanowił Radosław K. z czasem 30:07, ale to całkowicie nieistotne . Po zawodach na każdego czekał medal, izotonic, woda i zjadliwy makaron. Do dyspozycji były szatnie z prysznicami, także całkiem ok. Należy również wspomnieć o wynikach, które cały czas były wyświetlane na telebimie, a w krótkim odstępie czasu widniały również na listach na koronie stadionu, gdzie serwowano ciepły posiłek w postaci wspomnianego wcześniej zjadliwego makaronu.
Pomimo wielkich emocji na trasie, najważniejsze wydarzenia rozegrały się już po biegu. Organizatorzy przewidzieli losowanie sporej ilości nagród wśród wszystkich uczestników. Do wygrania były karimaty, plecaki camelbak, pasy z bidonami, 2 ekspresy do kawy z zapasem kawy "na długie miesiące" (jak to ładnie nazwał organizator) oraz 6 pulsometrów: Polar RC3 GPS (wartość ok. 1k zł) i 5 Polarów RS300X. Z okazji 50. edycji biegu na zawodnika, który zameldowałem się na 50. pozycji czekał również czek na pewną kwotę. Pozostaje tylko współczuć temu z 49. miejsca, który do ostatnich metrów walczył o jak najlepszą pozycję .
Ogólnie organizacja imprezy zasłużyła na duży plus i jeśli tylko nogi będą dalej nieść, to w przyszłym roku zawody te na pewno znajdą się w moim kalendarzu biegowym. Na koniec jeszcze tylko wspomnę, że kolejna życiówka stała się faktem, a w nagrodę pękła kolejna butelka Sarisa .
Fechnerinho gratulacje, trening treningiem, czas na interwałach może zmylić, tu zacząłeś bardzo mocno, a tempo musiałeś trzymać do końca, bez przerw jak w treningu Pamiętaj, że właśnie pobiegłeś najszybciej w życiu i to jest niesamowite.
Trewor po ile wpisowe? Jak mierzyli czasy i jakie przewyższenia miały te wzniesienia?
Trewor po ile wpisowe? Jak mierzyli czasy i jakie przewyższenia miały te wzniesienia?
Wpisowe:
do dnia: 30.04.2013 - 25 zł do dnia: 31.07.2013 - 35 zł do dnia: 15.09.2013 - 40 zł
Po wskazanej wyżej dacie - płatne tylko w biurze zawodów dnia 22.09.2013 - 50 zł Uwaga: wpisowe dla zawodników posiadających miejsce zameldowania w Jastrzębiu-Zdroju wynosi bez względu na termin płatności 25 zł.
W pakiecie startowym możecie się spodziewać: napoju izotonicznego Oshee 0,7 ml, batona energetycznego, chusty wielofunkcyjnej typu Buff z logo biegu i fajowego medalu. Dodatkowo na mecie woda plus izotonik w wystarczających ilościach, a "po mecie" wspomniany zjadliwy makaron.
Dystans, trasa, pomiar czasu:
Dystans: 10 km (Atest PZLA) Trasa prowadzi centralnymi ulicami Miasta i posiada atest PZLA. Pomiar czasu: elektroniczny, chipy
Wyniki dostępne były na datasport. Jak wspominałem meta usytuowana była na stadionie, gdzie zamieszczony był telebin, na którym na bieżąco wyświetlane były wyniki zawodników wpadających na metę. Z tego co można było usłyszeć od spikera zawodów relacja była również dostępna on line.
Jeśli chodzi o przewyższenia to organizator nie podał dokładnej informacji, jest tylko mapka. Z tym, że dawały znać czworogłowym to moja osobista ocena, dlatego byłem mocno zaskoczony swoim czasem, gdyż wydawało mi się, że nie było tak łatwo. Jednak patrząc właśnie na swój wynik nie wiem co o tym myśleć.
Jerome ten bieg byl we wrzesniu, tydzien po mojej polowce, zreszta bylem wtedy na pokazach w Ostravie. Graty Trewor, dlaczego caly sezon sie tak czaisz?
Zaraz, że czaję... . W dosłowne bieganie bawię się jakoś od stycznia (2013). Wtedy to dostałem pozwolenie na bieg ciągły po sierpniowej (2012) rekonstrukcji więzadła. Wcześniej była piłka, ale po zakończeniu rehabilitacji do "poważnej" piłki już nie wróciłem i zostałem przy bieganiu. Na razie był majowy Interrun w Krakowie (10km -> 45:10), Pszczyna w czerwcu (10km -> 43:01), również w czerwcu LFO w Oświęcimiu (5km -> 19:42), no i to Jastrzębie (10km -> 41:52). Właśnie jestem po lekturze Skarżyńskiego i plany są ambitne . Na początek marcowy półmaraton w Żywcu. Zobaczymy co z tego wyjdzie, życie zweryfikuje.
Jestem ciekawy co szpaku napisze, bo jego bieg to chyba najgorszy scenariusz (od najmocniejszego tempa do najsłabszego) i tak szacun za przebieg i wynik
Fech: czytajac Twoją relacje widze duze podbienstwo meidzy swoicm zachowaniem a biegam juz ponad rok Trewor: Gratulacje ale pierwszy raz czytam tutaj Twopj post hehe. Nagle sie wynurzyles i od razu relacje No chyba, ze ja cos przeoczylem? Szpaku: Respekt Moja krew ALbo wszystko albo nic
haha dokładnie tak jak piszesz Jerome taktyka dramat, aż trochę wstyd cokolwiek mówić/pisać ale więcej szczegółów wkrótce na dobrą sprawę to od ~12 km biegłem samą głową bo chciałem zejść tak się czułem (wiem że za mocny start zrobiłem, ale tak jak się czułem po 10 km to się nie czuję po najcieższych treningach 15/20km), masakra i szok ale ogólnie się cieszę że ten plan minimum (4:00:00) udało się złamać teraz czas na relaks
Zaraz, że czaję... . W dosłowne bieganie bawię się jakoś od stycznia (2013). Wtedy to dostałem pozwolenie na bieg ciągły po sierpniowej (2012) rekonstrukcji więzadła. Wcześniej była piłka, ale po zakończeniu rehabilitacji do "poważnej" piłki już nie wróciłem i zostałem przy bieganiu. Na razie był majowy Interrun w Krakowie (10km -> 45:10), Pszczyna w czerwcu (10km -> 43:01), również w czerwcu LFO w Oświęcimiu (5km -> 19:42), no i to Jastrzębie (10km -> 41:52). Właśnie jestem po lekturze Skarżyńskiego i plany są ambitne . Na początek marcowy półmaraton w Żywcu. Zobaczymy co z tego wyjdzie, życie zweryfikuje.
A nie? Jastrzebie bylo we wrzesniu... A pszczyna to juz w oogle,3 tygodnie po Bielsku, olalem, bo za malo czasu na przygotowania i nawet nie zaluje. Ale mieliscie SKWAR na trasie
Biegasz z tel/zegarkiem? Wpadaj do nas, szkoda,ze na koniec sezonu. Swietne wyniki masz. I w dodatku biegasz w woj ze mna i Jeromem
Po wrześniowym super (jak na mnie - 4,34min/km) starcie w półmaratonie i po pażdziernikowym długim wybieganiu (35km w tempie 5,05/km i super samopoczuciu) pomyślałem sobie "a co tam startuj, nie wiadomo jak to będzie w przyszłości z tym bieganiem, a warto zaliczyć maraton, bo to zawsze coś:)" i dokładnie w tym samym momencie zacząłem czuć że wrześniowy szczyt formy schodzi w dół. Przez ostatnie 3 tygodnie próbowałem jeszcze trochę tę formę podtrzymać, ale każdy trening był jakiś taki ciężki i w sumie to zaciskałem zęby i musiałem trochę się zmuszać do biegania. Dwa ostatnie dni przed startem już bez biegania, sam odpoczynek. Co do startu to w Toruniu byłem chwilę po 8:00, żeby na spokojnie odebrać pakiet startowy i przetransportować się na linie startu (start był na Starówce a meta i biuro zawodów na Stadionie Miejskim). Nie wiedziałem zupełnie jak podejść do startu i jak rozłożyć siły. Co prawda jakoś nie umiem biegać wolno i standardowo treningi biegam sobie w tempie ok 5min/km i jakoś nie wyobrażałem sobie (do wtedy) biegania w tempie 5:40min/km. No i się szarpnąłem jak debil za pacem na 3h30min który też wyrwał na początku bardzo szybko i zaczął pierwsze kilometry w tempie 4:40/km. Chciałem tak do 15-20 km utrzymać się w takim tempie i potem sobie zwolnić do jakiegoś 5:30/km. No ale jak wyszło to widzieliści Pierwsze kłopoty zaczęły się od ok 10km, oddechowo czułem się źle i miałem przez chwile myśl żeby zejść, no ale od razu przychodziła myśl "jak to zejdziesz na 12km, jak dajesz rade biegać po 20-30 to i tu dasz radę" Na jakimś 14km zdrętwiała mi ręka, zaczeło się mrowienie całej lewej ręki, coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem podczas biegu i znowu myśl "oho, faktycznie dzieje się coś niedobrego". Cały czas wyprzedzali mnie zawodnicy, ale to jakoś nie robiło na mnie wrażenia, wiedziałem że musze zejść do jakiegoś tam swojego tempa i nie szarpać się za innymi bo jeszcze kawał drogi. I tak biegłem sobie od tabliczki do tabliczki W połowie dystansu biegłem chwile z jakimś kolesiem i mówię do niego "pierwszy i ostatni raz" on się uśmiechnął i mówi "damy radę też pierwszy raz cisnę". I wtedy zrobiłem sobie kalkulację "jestem w połowie dystansu, zajęło mi to niecałe 2godziny to na drugą połowe 21km mam 4 godziny żeby zmieścić się w limicie, nie wiem jak ale jakoś to doczłapię, choćby na czworakach i się zmieszczę w limicie:)" Od 22km zaczęło ostro padać, rzeczy i buty momentalnie zrobiły się mega ciężkie od wody. Od 13 do 29 kilometra była pętla i cały czas sobie powtarzałem, że muszę dobiec do końca tej pętli i potem już będzie prosto do mety - co prawda 13km ale już tylko prosto do mety No i tak sobie dobiegłem do końca tej pętli i było fajnie nawet przyspieszyłem trochę na 30km, ale na 32km złapał mnie lekki skurcz w lewą nogę. Na szczęście było to tak delikatne, że mogłem dalej biec. O ile można to nazwac biegiem Wtedy już raczej wiedziałem, że dam radę i cały czas miałem w głowie przeliczanie czasu, żeby złamać te magiczne 4godziny Jak patrzę teraz po czasach to 38 i 39 kilometry to był jakiś mega kryzys, ale wiedziałem że dam radę, że te 3 kilometry to sobie spokojnie dobiegnę No i dobiegłem, po 3 godzinach 58 minutach i 33 sekundach I powiem szczerze, że byłem zmęczony ale udało się. Po prysznicu na mecie odżyłem A na mecie jak na mecie medale, grochówka, piwo, napoje ciepłe/zimne , chelb ze smalcem, chleb z serem, pączki. Także trochę tego było, można było się pożywić. Niestety dla tych co przybiegli poniżej 5godzin piwa zabrakło. Na wielki minus to że zabrakło medali dla wszystkich, jednakże organizator zapewnił że wszyscy dostaną pocztą.
A dziś to wygląda mniej więcej tak "It's such a perfect day"
To chyba na tyle jeśli chodzi o relację. Jak widzicie wszystko było źle z mojej strony przygotowane Za mało picia, za mało jedzenia, złe ubranie, za szybko zacząłem ale jest z czego wyciągać wnioski, jest co poprawiać i myślę że są spore rezerwy do osiągnięcia Jedyne co cieszy (poza osiągnieciem mety) i pozytywne to że ani przez chwilę nie stanąłem i nie szedłem, co prawda momentami tempo było bardzo wolne, ale biegłem I oczywiście jak teraz sobie myślę to chyba nie był pierwszy i ostatni maraton, na pewno pierwszy Jeszcze jedno co przychodzi do glowy to picie wody z kubków na trasie :/ dramat, nie da się z tego zupełnie napić, połowa się wylewa :/ jeśli dobrze kojarze to w Gdańsku na maratonie były butelki 0,5litra. Teraz trochę odpoczynku, rozcięgno podeszwowe musi odpocząć solidnie bo dokuczało ostatnio bardzo mocno i teraz już w ogóle jest z nim średnio. Lekarz nakazał odpoczynek. 11 listopada zrobię sobie na zakończenie sezonu biegowego Bieg Niepodległości w Gdyni. Kilku (niebiegowych) znajomych biegnie to bardzo rekreacyjnie im potowarzyszę Teraz mogę powiedzieć, że jestem Maratończykiem Nawet fajnie hehe Na szybko to tylę, jak jakieś przemyślenia mi się przypomną to jeszcze dopiszę Lupus pytał o trasę chyba, to trasa bardzo płaska, na 10/32 kilometrze był tylko "mały" dołek, czyli zbieg i podbieg, który oczywiście dał się ostro w tamtej chwili we znaki Wrażenia super, tylko ludzi na trasie mało, a to bardzo pomaga Przed biegiem wrażenia mieszane, każdy sam sobie i miałem taką myśl jak sie rozgrzewałem na bulwarze "jezu jacy dziwni Ci biegacze, nikt się nawet nie uśmiechnie". Ale na mecie już było fajnie. Koniec na teraz
Gratulacje ale pierwszy raz czytam tutaj Twopj post hehe. Nagle sie wynurzyles i od razu relacje No chyba, ze ja cos przeoczylem?
Nic nie przeoczyłeś . Relacje piszę na swoje własne potrzeby. Zamieszczam je na tzw. blogu (nie mam zamiaru tu nic reklamować, także mam nadzieję, że za słowo "blog" nie otrzymam jakiegoś bana, jak to już miało miejsce gdzie indziej), a teraz mnie jakoś naszło, żeby się i tu nią (relacją) podzielić.
Originally Posted By: lupus
A pszczyna to juz w oogle,3 tygodnie po Bielsku, olalem, bo za malo czasu na przygotowania i nawet nie zaluje. Ale mieliscie SKWAR na trasie
Gratuluję pamięci czy też "wiązania" faktów. Pogoda rzeczywiście nie rozpieszczała natenczas... no chyba, że plażowiczów, bo Ci nie mogli narzekać. Nie była to oczywiście pogoda na rekordy, ale osobiście w takich warunkach czuję przewagę nad innymi .
Originally Posted By: lupus
Biegasz z tel/zegarkiem? Wpadaj do nas, szkoda,ze na koniec sezonu. Swietne wyniki masz. I w dodatku biegasz w woj ze mna i Jeromem
PS Polowka w Zywcu nie jest lekka
Biegałem z telefonem, ale niestety ostatnio nie wytrzymał skoku ratowniczego i oddał swe życie za zdrowie innych. Ale używałem sports trackera. Jakoś mi odpowiadał i nie przerzucałem się na nic innego. Nowy telefon już na dniach, ale zegarek też jest w planach (może forerunner 620, bo 610 niestety nie jest... wodoszczelny, a jak widać u mnie odgrywa to ważną rolę). Związku z powyższym nie mogę obiecać, że dołożę jakieś km do drużyny "mecz.pl". Ale zobaczymy...
PS na PS: Wiem, ale nadchodzi już czas na 21km. Na dzień dobry taka huśtawka wysokości zapewne nie jest wskazana i wymarzona, ale takie widoki, taka impreza... nie mogę tego odpuścić.
A miałem do czynienia z zegarkiem dotykowym? Bo, nie pamiętam czy tutaj, czy na endo, jeden "od nas" mówił, że średnio się to sprawdza i jest mało praktyczne. No i z garmina też można wrzucać wyniki
Ty czy ja? . Osobiście nie, ale ja z kolei spotykałem się raczej z pozytywnymi opiniami. Skoro ew. będzie można wrzucać z garmina to... właśnie dla takich ewentualności było to moje "ale zobaczymy..." .
No i trafila mnie kontuzja :/ Jesli jest ktos z okolic Szczecina/Goleniowa i chcialby poniec w slynnej "mili niepodleglosci" to odstapie pakiet startowy za 40 zl.
to samo miejsce przez ktore pazuowalem w marcu. Ból w okolicach lewej strony kolana. Wydawalo mi się ze to wiezadlo ale po usg wyszlo ze to zginacz kolana. Pewnie teraz to samo. Mysle, że jakbym do samego goleniowa nic nie robil to dalbym rade przebiec ale juz się nie przygotuje do startu tak jakbym chcial Ogolnie moj organizm od dawna sie domagal roztrenowania. A teraz juz nie dal mi wyjscia Moze to i dobrze bo jestem daleki od dyspozycji, ktora mialem w Trzebiatowie gdy bieglem dyche w 38:52
zycze jak najszybszego zaleczenia kontuzji Vendetta i oby juz nie powracala gratulacje dla wszystkich ostatnio startujacych i dzieki za ciekawe relacje z zawodow Trewor, zakup sprzet pomiarowy i wbijaj do grupy na endo - w wiekszym towarzystwie zawsze milej a i mozna skorzystac sledzac treningi 'konkurentow'
ja sam przez wlasne gapiostwo nie zdazylem sie zarejestrowac na polowke 6.11 bo wlasnie sie przed chwila zorientowalem, ze termin minal w piatek :/ no coz, roztrenowania jako takiego nie potrzebuje, bo sie oszczedzalem w tym roku z dlugimi dystansami, wiec pewnie bede kontynuowal krucjate przeciw piatkom na parkrunach jesli zima nie zaatakuje znienacka moze jeszcze jakis przelaj lub dwa wpadnie, ale do tego musze najpierw odpowiednie obuwie zakupic
Jakiś pomysł sportu uzupełniającego? Moje wymagania: - możliwy długotrwały wysiłek na średnim lub wysokim tętnie (160-180) - nie angażujący kolan (prawie lub w ogóle)
Jakiś pomysł sportu uzupełniającego? Moje wymagania: - możliwy długotrwały wysiłek na średnim lub wysokim tętnie (160-180) - nie angażujący kolan (prawie lub w ogóle)
Moze w weekend nadrobie zaleglosci. Tymczasem Panowie zakonczylismy test coopera.
Mackracken nr 1, potem 30 m wczesniej swoj udzial zakonczyl Podstawek. Na pudło jeszcze wszedł Platini 30 m straty do 2giego miejsca.
Brawo ja fajnie byloby gdyby kazdy z uczestnikow podjal choc jedna powazna probe na dany dystans/czas
Brawo Ty
Masz rację, jednak najczęściej przy zawodach na 5km czy 10km lub też innych walczymy o dobre wyniki przy tym co podaje lupus. Ja swój zrobiłem bez ciśnienia na treningu. W zależności do czego człowiek się przygotowuje różnie to może wyglądać
Jakiś pomysł sportu uzupełniającego? Moje wymagania: - możliwy długotrwały wysiłek na średnim lub wysokim tętnie (160-180) - nie angażujący kolan (prawie lub w ogóle)
ja już oficjalnie zakonczylem sezon. Z powodu kontuzji nie biegam juz tydzien czasu i pewnie jeszcze 2-3 tyg nie bede smigal Teraz tylko silka i basen. Z biegania tylko organizacja:
Zapraszam wszystkich ze Szczecina i okolic. Udalo nam sie znalesc sponsorow i np. dla kazdego startujacego mamy bulke i kiełbaske gratis i bilet na mecz pilki recznej kobiet Pogon Baltica Do losowania bedziemy mieli tez niespotykane w zwyklych sklepach piwa( dla smakoszy ) itp. itd. Procz tego profesjnalny( chipowy) pomiar czasu! Słabo?
wiem Lukasz ale i tak zrobilismy ładna "kampanie reklamową" i mamy ponad stówke w biegu glownym Jak na fakt, ze 11-stego Goleniow to i tak zajebiscie. Od Aprodu dostaniemy tylko 120 bulek, wiec reszte bedzie trzeba z wlasnej kieszeni dokupic bo jeszcze biegi dzieci....
Też się zabieram za kupno butów, bo w moich to już wstyd na zawody będzie pójść. Polecajcie co możecie. Do firmy Nike przekonania nie mam, Asics wydaje się mocniej nastawiony na bieganie, zresztą takie mam. Asicsy sobie chwalę, podeszwa w dobrym stanie, ale siateczkach w obu butach po bokach rozwalona, dlatego ostatni raz biorę buty z tą cienką siateczką. Gdyby nie ona to było by wszystko ok. U mnie musi być dobra amortyzacja, przejdę się jeszcze raz do sklepu biegacza na badania, żeby upewnić się że naprawdę jestem pronatorem, bo tak mi wyszło za pierwszym razem, może coś się zmieniło Jakiś czas temu zacząłem działać zgodnie z filozofią, najpierw trening i wyniki, później zakupy, a nie na odwrót. I tak ostatnio w nagrodę za pierwsze zawody kupiłem sobie legginsy i bluze do biegania. Nigdy nie należałem do zmarzlaków i często dziwią mnie ludzie, którzy biegają ubrani tak jak ja na spacerze, ale komfort biegania w legginsach jest rewelacyjny, nie wiem jak w tym wyglądam, ale mam to gdzieś . Zakupy zrobiłem w Decatlhonie, na oko średnia półka (legginsy 80 zł, bluza 100 zł), ale czułem się w nich zdecydowanie lepiej niż w modelach tańszych. Nie wiem czy butów też w Decatlhonie nie kupię, bo te nowe kolekcje dobrze wyglądają, modele droższe na pewno nie odbiegają jakością od markowych produktów. Buty to jedyna niezbędna rzecz dla biegacza, także je po prostu kupić trzeba. Mam wielką ochotę na Garmina, ale powiedziałem - najpierw czasy, później frykasy, liczę, że na wiosnę uda się to osiągnąć
Ja też ostatnio poczyniłem zakupy na sezon zimowy Legginsy dają super komfort podczas biegania - nic nie podwiewa, ciepło. Ja, żeby lepiej wyglądać, zakładam na nie krótki spodenki Bo ciężko było mi się przekonać do samych legginsów. Buty też muszę kupić nowe. Niestety te ostatnie nie pasują mi. Jak wróciłem po kontuzji piszczeli to pobolewał mnie mięsień piszczelowy tylny. Praktycznie w tym samym miejscu, co piszczel. Wróciłem na tydzień do swoich starych złomów i ból ustąpił więc niestety obecne buty mogę traktować tylko jako uzupełnienie. Czytałem dużo pozytywnych opinii o Puma Faas. Mają kilka modeli, przymierzałem. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Rozważam Faas 350S, albo Faas 500 v2, ewentualnie Faas 500S. Pumy w ogóle są dosyć tanie, a jak ściągnę je z USA to wyjdą ok. 140zł więc warte spróbowania. Garmina też sobie w końcu kupiłem. Oczywiście kupiłem w sklepie w USA, bo wyszło mi dużo taniej. Różnica w porównaniu do tych polskich sklepów, jest taka, że tam jest tylko roczna gwarancja. Jednak cena 310XT HRM tam wychodzi z wysyłką ok. 600zł, gdzie u nas najtaniej 1113zł w azymucie. Za tyle to już mogę kupić
Ja tez zakupilem nowa pare legginsow. Kompresja maksymalna, ciasniej sie juz chyba nie da Ale bardoz wygodne, bez rozpiecia na lydce, wiec troche ciezko sie je sciaga I jak napisal Podstawek, jak ktos nie lubi moze zalozyc spodenki tez tak robie
W zasadzie to moznaby zrobic sonde kto w czym biega wlacznie z modelami
zna ktoś/miał kontakt z tym produktem? Mam okazję kupić po dobrej cenie
ja biegam w 4 i polecam Jesli potrzebujesz wiekszej amortyzacji w tylniej czesci buta lub wazysz wiecej niz 75 kg to beda idealne Do tego są lekkie i mozna je uzywac jako butow treningowo-startowych.
Co do leginsów to tez biegam dodatkowo spodenkach, Raz sie zdecydowalem pobeic w zawodach bez i czulem mega dyskomfort
Powodzenia dla wszystkich startujacych w weekend!
Ja na roztrenowaniu w 1.5tygodnia +1kg na wadze hehe Mimo, że to niedlugi czas to czuje, że odzyskalem swiezosc ale nie wracam do biegania jeszcze jakis czas ze wzgledu na kontuzje. Silka i basen + czasami popularny ostatnio street workout w zupelnosci mi wystarcza na roztrenowaniu Vamos!
Vendetta ale w zimie chyba nie warto w nich biegać?
co do zimy to slyszalem negatywne opinie, sam jednak jeszcze nie mialem okazji biegac wnich o tej porze roku. Ale jest chyba wersja na zime? Musisz sprawdzic
Z tym, że ja mam okazję kupić od znajomego po bardzo korzystnej cenie i dlatego pytam. Bo jak dobre, to kupię nawet teraz i przetrzymam do wiosny a zimą dobiję jeszcze stare Kalenji
u mnie chyba z 6500 biegaczy, ciekawe jak to będzie wyglądało tylko bieg strasznie do dupy, bo start o 15, trochę późno, Ci wolniejsi będą dobiegać już po ciemku. pobiegnę sobie zupełnie rekreacyjnie, zdrowie zaczęło ostatnio szwankować i trzeba odpuścić trochę :/ do końca listopada odpoczynek.
Powodzenia Panowie!! U mnie posucha z dostępnymi biegami na 10km w moje wolne weekendy... Więc na razie tak jak McKraken skupiam się na piątkach w ParkRunach
u mnie chyba z 6500 biegaczy, ciekawe jak to będzie wyglądało tylko bieg strasznie do dupy, bo start o 15, trochę późno, Ci wolniejsi będą dobiegać już po ciemku. pobiegnę sobie zupełnie rekreacyjnie, zdrowie zaczęło ostatnio szwankować i trzeba odpuścić trochę :/ do końca listopada odpoczynek.
no ale powodzenia tym co cisną na maksa
Szpaku w Gdyni o 16.15 jest już ciemno teraz? Wasz bieg jest zajebisty. 6,5k świetny wynik. Sporo moich znajomych tam wystartuje. Sam bym chętnie w nim pobiegł
Powodzenia Panowie!! U mnie posucha z dostępnymi biegami na 10km w moje wolne weekendy... Więc na razie tak jak McKraken skupiam się na piątkach w ParkRunach
U mnie nadkomplet, rok temu 233 jutro prawie 400. I wiekszosc z nich sie rozczaruje, ze nie bedzie pelnej dychy, tylko braknie ok 300m.
Dzownilem do Urzedu,to byla dluga rozmowa, niestety urzedniczka okazala sie osoba, ktora moze by i chciala,ale dla niej najwazniejsze jest bezpieczenstwo zawodnikow, co odbiorem jako "przyjedzcie, pobiegniejcie, zjedzie, spierdalajcie". A szkoda.
Mimo wszystko zaproponowala dosc ciekawe rozwiazanie, ale nie sadze aby je jutro zastosowala, zobacze rano jak sie tam wybiore.
u mnie chyba z 6500 biegaczy, ciekawe jak to będzie wyglądało tylko bieg strasznie do dupy, bo start o 15, trochę późno, Ci wolniejsi będą dobiegać już po ciemku. pobiegnę sobie zupełnie rekreacyjnie, zdrowie zaczęło ostatnio szwankować i trzeba odpuścić trochę :/ do końca listopada odpoczynek.
no ale powodzenia tym co cisną na maksa
Szpaku w Gdyni o 16.15 jest już ciemno teraz? Wasz bieg jest zajebisty. 6,5k świetny wynik. Sporo moich znajomych tam wystartuje. Sam bym chętnie w nim pobiegł
od 15:30 już jest szarawo (to może przez pogodę ostatnio), ale o 16 wydaje mi się już ciemnawo ale to może moje jakieś dziwne odczucie
No i jednak wyszla w dycha, a w zasadzie nawet 100 m wiecej.
Urzednicy poszli jednak po rozum do glowy i zrobili wersje podobna do tej ktora zaproponowalem, czyli zamiast polowy okrazenia dookola boiska zrobili poltorej (jedno na zewnatrz, jedno wewnatrz), odzielone tasmami. Moja byla 2 kolka dookola boiska, odzielone tasmami, ale wersja jedno poza jedno w srodku tez wyszla super(byly tasmy)
Stategia 1 mili znow poszla sie pierniczyc. Za szybko zaczalem. Ogolnie pierwsza 5iatka szybsza niz druga, na drugiej walka z kolka. Moj czas z Garmina jest czasem netto, pyknalem jak bylem na Na czipie mam az kilkanscie sekudn roznicy.
+ Pocisnalem osoby, ktore spotykalem w GP
- na stadionie (biegamy wokol pilkarskiego) po starcie scisk jak cholera czasy tylko brutto, moze na stronie beda netto? do wymarzonego czasu daleko, ta trasa sie na to nie nadaje, powrot jest wznos. - koncze sezon, w Zorach z 4ema podbiegami szybciej w zasadzie ganialem niz tutaj.
Powodzenia dla tych co jeszcze walcza jutro i w poniedziałek.
Brawo, z życiówek zawsze powinno się być dumnym, w końcu nigdy szybciej w życiu danego odcinka nie pokonałeś. Jak widać, czasami opłaca się też upomnieć o pewne sprawy, bo pewnie gdybyś nie pogadał z urzędem to byście biegli 9,8 km.
PS. To jaki czas na zawodach jest czasem oficjalnym? Jak dla mnei te czasy brutto są trochę bez sensu, w końcu dany odcinek pokonuje się czasem netto.
jerome, czasem oficjalnym jest brutto, bo przeciez jest to wyscig - wygrywa ten, kto pierwszy przekroczy linie mety. netto jest tylko po to, zeby kazdy wiedzial w jakim czasie przebyl ten dystans.
Pro mozna liczyc brutto. Wiadomo, ze nikt o zdrowych zmyslach nie stanie w 1szym czy 2gim rzedzie. Oczywiscie na lokalnych biegach moze ktos sie tam zawieruszyc, ale na duzych biegach, chyba nawet nie ma takiej opcji, prawda?
zgadza sie, nie ma takiej opcji. jerome pytal o oficjalny czas na zawodach - netto jest oficjalne tylko tam gdzie sa chipy, ale i tak klasyfikuje sie na podstawie brutto. w takich rywalizacjach jak nasze bierzemy netto (jesli nie ma oficjalnego z chipa to bierzemy z urzadzenia), bo trudno byloby rozliczac jak daleko kazdy stal od linii startu przez co porownanie czasow nie byloby miarodajne
10-20 proc. co kwartał. W ten sposób dajemy organizmowi czas na wzmocnienie kolagenem naszych stawów i mięśni. To pozwala bez szwanku wytrzymać obciążenia związane z bieganiem długodystansowym. - Trzymając się tej reguły, gdy zaczynamy od zera, pierwszą „dychę” powinniśmy przebiec po 6-7 miesiącach przygotowań. Chodzi o stopniowe i naprawdę powolne zwiększanie obciążeń treningowych - tłumaczy dr Mioduszewski.
- Podstawowy błąd początkujących biegaczy to nabijanie na swój dopiero co uruchomiony biegowy licznik możliwie jak najwięcej kilometrów. Każdy trening to zawody. Biegają, ile się da, do granic wytrzymałości. Nie tędy droga - mówi Weronika Zielińska, była lekkoatletka, a dziś trenerka.
Sezon biegowy zakończmy więc pozostaje zrobić podsumowanie . Mało się udzielam w temacie bo raczej za dużego doświadczenia nie posiadam odnośnie jednostek treningowych . Biegam od 1,5 roku dość regularnie . Początki to typowy plan na redukcje masy udało się zbić 10kg do obecnej wagi 69kg . Po tym sukcesie postanowiłem z biegania zrobić sposób na utrzymanie formy fizycznej jak i psychicznej . W tym roku miałem 3 podejścia do półmaratonów : Poznań , Szamotuły i ostatnio Kościan . Poznań - 17km odcięcie świadomości i karetka . Zapłaciłem frycowe jako ,że nie doceniłem pogody i w prost pisząc ugotowałem się . Cóż tak bywa od tego momentu biegam tylko na krotki rękaw jak i na krótkie spodenki . Po Poznaniu była mała załamka motywacyjna do treningów ,ale pozbierałem się w sobie i znów ruszyłem w lipcu na szlak biegowy. Celem były starty jesienne na 10km w rodzinnym mieście ,a potem 2 półmaratony. We wrześniu pobiegłem 10km i tam uzyskałem swoja życiówkę 49:53 ;-) . Start w Szamotułach uznaje za fatalny z powodu lekkiego przeziębienia jak i słabej kondycji psychicznej przed startem urwałem zderzak w nie swoim aucie i byłem lekko wkurzony ;)Do 10km było ok jednak po tym nastał mega kryzys i nie potrafiłem sobie z nim poradzić . Musiałem odpuścić tempo i jakoś dobiec do mety - czas 2:08:53 . Ostatni bieg w tym sezonie Kościan i czas 1:56:04 to już mój osobisty sukces . Przyznam ,że 2 tygodnie przed tym startem nic nie biegałem tylko tydzień wcześniej zrobiłem 65km w 12h po puszczy Białej W Kościanie biegło się elegancko: pogoda jak i podejście psychiczne pozwoliło utrzymać zakładane tempo na wirtualnym partnerze w garminie. Cele na 2014r - wiadomo półmaraton w Poznaniu i dobicie do 1:50:00 potem coś kolejny docelowy bieg to poprawa czasu na 10km we wrześniu . Oczywiście Szamotuły i Kościan . Tyle odnośnie 2013 i planów na 2014 rok .
Mam natomiast duży problem z moim tętnem . Biegam jak pisałem 1,5 roku ale nie potrafię zjechać z tętna . Średnia z Kościana wyszła mi 183 co jest raczej wysokim wynikiem . Kupiłem 2 książki na zimę : Bieganie z Pulsometrem jak i Bieganie metoda Danielsa . Przygotowania do półmaratonu w Poznaniu zacznę za jakieś 6 tygodni i do tego czasu chciałbym doszkolić się w planowaniu jak i kontrolowaniu jednostek treningowych. Najprawdopodobniej zapisze się na testy wydolnościowe aby wyznaczyć tętno na progach metabolicznych ( próg tlenowy i beztlenowy ) . Czy macie jakieś pomysły czemu mam takie wysokie tętno ? Może źle realizowałem jednostki treningowe ? Sam już nie wiem . Mogę podać linka do mojego profilu na garminie jeśli ktoś lubi więcej wykresów niż na endo
sorki chłopaki za zmyłkę bratu coś Endo szwankuje i poświęciłem swój telefon, żeby trener małolatowi co kilometr mówił jak biegnie żeby trzymał tempo (próbował atakować 55minut, a skończył 52:31 Weekend rekordów Mój start to wielkie zaskoczenie Chciałem spokojnie sobie na 45minut pobiec, bo ostatnio nie trenowałem i po maratonie byłem trochę obolały. No i standardowo za szybko, jak na zakładane przed startem tempo, wystartowałem - pierwszy kilometr 4:00min/km. Ale czułem się fajnie, pogoda ekstra więc pomyślałem "cisnę na maksa może się uda 42 złamać" Ja to w ogóle podczas tych swoich biegów rozmyślam cały czas I dociągnąłem do mety, jak widać przerwy mi służą Super, bo ostatnio miałem jakieś dziwne podejście do biegania, troche zmęczenie materiału było chyba. Ale teraz jest ekstra motywacja na przyszły sezon: - do złamania 40 minut chociaż pewnie będzie mega ciężko - no i do poprawienia czasu w maratonie bo tam czuje wielkie zapasy
gratulacje do wszystkich biegających w ten weekend
No to lecimy dalej Jeszcze na euforii plus już po paru piwkach. Humor dopisuje bo czuję, że pobiegłem tak jak powinienem 2 tyg wcześniej w Policach
XXV Jubileuszowa Goleniowska Mila Niepodległości o Puchar Burmistrza Gminy Goleniów Bieg Gaz-System S.A.
Na starcie zameldowało się, nie jak pierwotnie podawano komplet 1000 lecz 847 zawodników/czek.
Na stronie internetowej podano, że pakiet startowy do odbioru do godz 13.00 czyli jakieś 2 h przed biegie nalezało się pojawić. Trochę słabo z tymi godzinami wykombinowali. Zapowiadało się, że kolejny raz spędzę czas przed samym biegiem w samotności(choroba córki plus żony ) jednak na szczęście okazało się, że nasz kontuzjowany(niestety) kolega Vendetta wybrał się jako kibic ze swoją świtą. Podpiąłem się "na Krzysia" do nowych kolegów dzięki czemu ten czas oczekiwania na starter minął mi szybciej
Pogoda - bajka, ok 8 st. C., bardzo delikatny wiaterek, którego nie było praktycznie czuć(mieszkam jakieś 20-25 km od Goleniowa i np. u mnie wiało dość mocno). Dało się odczuć chłód jednak po rozgrzewce stwierdziłem, że nie będę śmigał w leginsach, jak pierwotnie planowałem i przywdziałem krótkie spodenki(mega dobra decyzja ).
Co do samego biegu i taktyki na niego, to po moim ostatnim występie w Policach, który mi delikatnie mówiąc nie wyszedł(mogę to tak ocenić z perspektywy dzisiejszego biegu)to chciałem pobiec pierwsze 5 km w tempie około 4.40-4.45, a później obaczym
Pierwszy km było trochę ciasno, nie chciałem zacząć zbyt mocno i gdy usłyszałem od coacha 4.43 pomyślałem, że nie jest źle(od razu przypomniałem sobie, że w Policach było podobnie po 1km, tam miałem 4.29 po 1 km). Pomyślałem, że zobaczę co będzie po 3km(w policach dopadł mnie pierwszy kryzys wtedy). Tutaj wg endo pokonałem 2km w 4.24 i 3km w 4.33. Samopoczucie po 3km - rewelacja więc postanowiłem trzymać to tempo do 7km. No poszło tak dalej 4.23, 4.25, 4.26 i 4.26. Między 5, a 6km złapała mnie delikatna kolka, ale na szczęście odpuściła po przebiegnięciu ok. 1km. Na 7 km zacząłem już trochę mocniej sapać i w płucach zaczęło brakować...jednak zadziałały gadki motywacyjne typu: to ostatnie okrążenie, itd. dodatkowo bardzo realna wizja złamania 45 minut sprawiła, że nie odpuściłem a wręcz przyspieszyłem. 8km - 4.21, a 9km - 4.20. Przez to zabrakło mi pary na ostatnim km bo pokonałem go w 4.28 praktycznie bez finiszu sprinterskiego, a w jednostajnym tempie. NA ostatnich 500m odcięło mi praktycznie prąd w nogach
Oficjalny czas brutto - 45.05
Oficjalny czas netto - 44.57
Mega satysfakcja po biegu. Vendetta potwierdzi jak byłem szczęśliwy
Plan można powiedzieć zrealizowany w 100 %(trening rozpisany przez Vendette, dzięki jeszcze raz Grzesiek :piwo) ). Szczerze po tych Policach nie spodziewałem się, że mogę złamać te 45 minut. A tutaj miła niespodzianka. Fakt, że wszystko idealnie się na to złożyło(pogoda, płaska trasa), ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że jestem z siebie dumny. Także z tego, że nie zwiesiłem łba po Policach, a trenowałem spokojnie przez te 2 tygodnie, które jeszcze miałem
Plany na przyszłość?
Teraz spokojnie i bez spinki przebiegam sobie zimę startując w jakiś 5 i u Vendetty w "Z biegiem natury". W przyszłym roku jakieś 2 półmaratony na pewno i chyba parę 10. Maraton na 2015 rok. Chyba, że Szpaku namówi mnie na Toruń pod koniec 2014
Byle zdrowie dopisywało
Aha, pakiet startowy: koszulka, czapka polar, książka o historii biegu, krówki, zestaw na papu papu po biegu, medal, dyplom.
Miejsce w biegu: 236 W kategorii M30: 103
Trasa atestowana, pomiar chipowy.
Pozdro dla wszystkich startującyh w ten weekend(wszyscy dali czadu z czasami ) i dla tych co się wstydzą i czają żeby się ujawnić również. Najważniejsze żeby ruszać dupę!!!
To też napisze XXV Jubileuszowa Goleniowska Mila Niepodległości o Puchar Burmistrza Gminy Goleniów Bieg Gaz-System S.A czas brutto 46.29 299 miejsce w generalce. Biegło mi się bardzo fajnie gdyż wyslałem że stać mnie max na 48 minut a tu życiowka poprawiona o minute. Szkoda że endo mi zaliczyło jedynie 9.95 km. Po biegu wylosowano mój numer w losowaniu i byłbym bogatszy o 2 stowki ale niestety zostawiłem swój numer w szatni, a warunkiem było własnie okazanie numeru startowego
fechnerinho, my z lupusem gadaliśmy już po Policach, że stać Cię na zdecydowanie więcej, a tylko brak doświadczenia sprawił, że było trochę gorzej przynajmniej tak wynikało z treningów
Po biegu wylosowano mój numer w losowaniu i byłbym bogatszy o 2 stowki ale niestety zostawiłem swój numer w szatni, a warunkiem było własnie okazanie numeru startowego
Nie mogles doniesc? Toz to chwila...
Gratuluje zyciowek wszystkim!
U mnie i u was za pomiar czasu odpowiadala ta sama firma i wasze wyniki sa juz na stronie, a moich nie ma od 2 dni... Pieprzone urzedasy
gratulacje dla wszystkich startujacych, swietne wyniki
Originally Posted By: jbrach
(...) Mam natomiast duży problem z moim tętnem . Biegam jak pisałem 1,5 roku ale nie potrafię zjechać z tętna . Średnia z Kościana wyszła mi 183 co jest raczej wysokim wynikiem . Kupiłem 2 książki na zimę : Bieganie z Pulsometrem jak i Bieganie metoda Danielsa . Przygotowania do półmaratonu w Poznaniu zacznę za jakieś 6 tygodni i do tego czasu chciałbym doszkolić się w planowaniu jak i kontrolowaniu jednostek treningowych. Najprawdopodobniej zapisze się na testy wydolnościowe aby wyznaczyć tętno na progach metabolicznych ( próg tlenowy i beztlenowy ) . Czy macie jakieś pomysły czemu mam takie wysokie tętno ? Może źle realizowałem jednostki treningowe ? Sam już nie wiem . Mogę podać linka do mojego profilu na garminie jeśli ktoś lubi więcej wykresów niż na endo
eee, jesli regularnie masz takie tetno i nie czujesz sie niekomfortowo przy wyzszych (zakladam, ze przygoda z karetka byla zwiazana tylko z przeszarzowaniem i nie miala nic wspolnego z tetnem i serduchem) to pewnie nie masz zadnego problemu.
z tetna nie 'zjedziesz' bo kazdy ma swoj indywidualny max, ktory tylko nieznacznie spada wraz z wiekiem. jedyne co, to w miare wzrostu wytrenowania przy danym tetnie bedziesz w stanie biec z wieksza predkoscia czyli np na moim przykladzie w: 2011 przy srednim tetnie 169 mialem srednie tempo 6:23min/km, 2012 - 6:05 tetno 169 2013 - 5:37 tetno 167. a max jak byl 212 tak jest
Gratulacje lupus, fech, jbrach, szpaku i reszta biegajacej bandy
Jak się czyta Wasze relacje to się serce kraje i aż chciałby człowiek sam w jakichś zawodach wystartować
U mnie z każdym dniem lepiej, wczoraj zero dyskomfortu w trakcie treningu - pierwszy raz od bardzo dawna - i mimo, że biegam dosyć wolno to jestem bardzo zadowolony, że w ogóle mogę się trochę poruszać. Postanowiłem skupić się w najbliższym okresie na poprawie techniki biegu (lądowanie na srodstopiu, prawidłowy wymach rąk itp., do tego ćwiczenia ogolnorozwojowe i wzmacniające) by jak najlepiej wykorzystać czas kiedy nie mogę bić rekordów
Ogólnie bardzo lubie biegać o tej porze roku, szczególnie po zapadnięciu zmroku, do tego widzę, że nie jestem jedyny, który po nałożeniu legginsów na dupe uzupełnia strój o spodenki
@lupus (lub ktoś kto się orientuje) czy odzież kompresyjna ma właściwości termiczne? czy to dwie odrębne sprawy?
Był to mój trzeci i zarazem ostatni start w tym roku. Start był już o 11:11, co dla takiego nocnego marka, jak ja, oznaczało wstawanie skoro świt Pobudka 7:00, wyjazd 8:30, przyjazd 9:30. Do startu 1:40 więc idealnie. Już wtedy zaczęły się imprezy towarzyszące, jakaś jazda kawalerii, wsiadanie i schodzenie z konia (jeden zaliczył glebę) itp. Kibice już wtedy licznie oblegali okolice startu i mety. Trochę ciężko było znaleźć swoją szatnie, ale jakoś się z tym uporałem i ok. 10:15 zacząłem rozgrzewkę. Rozgrzewkę zrobiłem dosyć intensywną, spoko skipów, wymachów kilka przebieżek. Wszystko po to, aby złapać trochę ciepła. Do tego rozciąganie i sporo biegania, pewnie wyszło z 3-4km. Od początku byłem zdecydowany na start w krótkich spodenkach i samej koszulce. Po raz pierwszy start miał być wg stref czasowych: poniżej 40, 40-45, 45-50, powyżej 50. Wtedy popełniłem błąd, bo za bardzo uwierzyłem w działanie stref. Na starcie pojawiłem się 10 minut wcześniej. Niestety stanąłem prawie na końcu swojej strefy. Wtedy jeszcze się tym nie przejmowałem, bo uznałem, że wszyscy mają podobny poziom. Ruszyła pierwsza strefa, my mogliśmy się ustawić, wtedy trochę się przebiłem. Start. Plan przed biegiem zakładał czas poniżej 41:30. Miała temu sprzyjać szybka trasa, strefy i mój ostatni miesiąc treningowy. Lubię swoje biegi zaczynać dosyć żwawo, żeby się odpowiednio rozpędzić. Tutaj się nie dało. Przez pierwsze 2km była walka o dobre miejsce, slalom między wolniejszymi. Słyszałem coacha po pierwszym kilometrze. Po drugim już nie, bo było za głośno, ale czułem, że tempo mam za wolne. Później podbieg na wiadukt i zbieg. Zaczęło się rozluźniać, ale podbieg trochę mnie kosztował. Na samym początku poczułem dwójkę w lewej nodze, przeszło, później w prawej, przeszło, nagle zrobiłem się głodny, przeszło , jeszcze łydka i mięsień piszczelowy. Do tego ten ścisk, kilka przepchnięć. Poza tym nie miałem żadnej motywacji, żeby mocniej docisnąć. Po prostu mi się nie chciało i moi kibice w ogóle mnie nie zmobilizowali. Nawrót. Jak usłyszałem czas 7km to poczułem w sobie lekkie wkurwienie. Przecież nie po to trenowałem, żeby teraz się opierdalać! Znowu wiadukt. Postanowiłem zmienić technikę wbiegania. Metoda małych acz szybkich kroków. Nagle zacząłem innych mijać, jak tyczki. Zacząłem się nakręcać i połykać kolejne grupki. Mimo, że już było płasko to dalej biegłem swoim krótkim krokiem (zawsze sadzę długie susy, zostało mi z dawnego krótkiego biegania). Mijałem następnych. Cały czas moim celem był gościu w niebieskiej koszulce (wyróżniał się, bo wszyscy mieli białe i czerwone), widziałem go od drugiego kilometra. Między Prostą a Solidarności połknąłem i jego. Jeszcze 1,5km. Następny cel - duży gościu w pomarańczowym. Za pół kilometra i on był za mną. A ja biegłem jeszcze szybciej. Od dwóch kilometrów nikt mnie nie wyprzedził. Coach powiedział tempo, ale nie dosłyszałem ogólnego czasu więc nie wiedziałem na jaki czas biegnę. Mimo to cały czas ogień i przeskakiwanie do wyższych grupek. Takim tempem i krótki krokami biegłem prawie do końca. Na końcu tylko typowy finisz. Endo wskazało prawie 42 minuty. Byłem rozczarowany. Dopiero w drodze do domu dostałem nieoficjalny wynik Na mecie ładny medal, długi wybieg, izotonik (bardzo dobry AA Drink), woda i banany. Sama organizacja na bardzo wysokim poziomie. Młodzież pomagająca przy biegu była bardzo uprzejma i uśmiechnięta i nie wyglądali na takich, co są za karę. Pakiet startowy kosztował 50zł. W tym: to co wyżej, koszulka techniczna Asics (dobrej jakości), darmowy audiobook, plakat, zniżki do księgarni, zniżki do Hula Kula i masa ulotek.
Wnioski po biegu. Po pierwsze to przetestuję sobie technikę krótszych i szybszych kroków, bo to mnie mocno nakręciło i aż szkoda było zatrzymywać się na mecie. Po drugie to myślę, że było stać mnie na więcej i czym dłużej o tym myślę, tym bardziej się w tym utwierdzam. Popełniłem błąd na starcie i przez to pierwsze 5km było średnio udane. A może dlatego druga piątka była tak udana, bo pierwsza była wolniejsza? Chociaż po biegu nie byłem za bardzo zmęczony. Przynajmniej będzie z czego schodzić W każdym bądź razie rekord jest poprawiony o 1:07 więc nie było tak źle
Co teraz? Nie robię sobie żadnego roztrenowania, bo nie mam po czym. Cisnę całą zimę, żeby dobrze przygotować się do wiosny. Dorzucam teraz podbiegi i pewnie znajdą się dłuższe wybiegania. Podnoszę racjonalnie swój tygodniowy kilometraż, bo na razie kontuzje mam za sobą i dobrze zniosłem ostatni miesiąc. W planach na 2014r. głównie 5km i 10km, chociaż może trafi się jakiś półmaraton lub 15km. Mam to szczęście, że u mnie jest dużo biegów do wyboru Cele to poniżej 39 minut na 10km i poniżej 18:30 na 5km. Jak spadać to z wysokiego konia
Dziękuję wszystkim za gratulacje i również doceniam Wasze dobre wyniki. Oby to było odpowiednim kopem motywacyjnym na następny rok Marzano, co nagle to po diable. Dasz radę
Jeszcze zdjęcie z finiszu na życzenie mojego ojca sukcesu
Wnioski po biegu. Po pierwsze to przetestuję sobie technikę krótszych i szybszych kroków, bo to mnie mocno nakręciło i aż szkoda było zatrzymywać się na mecie. Po drugie to myślę, że było stać mnie na więcej i czym dłużej o tym myślę, tym bardziej się w tym utwierdzam. Popełniłem błąd na starcie i przez to pierwsze 5km było średnio udane. A może dlatego druga piątka była tak udana, bo pierwsza była wolniejsza? Chociaż po biegu nie byłem za bardzo zmęczony. Przynajmniej będzie z czego schodzić W każdym bądź razie rekord jest poprawiony o 1:07 więc nie było tak źle
Co teraz? Nie robię sobie żadnego roztrenowania, bo nie mam po czym. Cisnę całą zimę, żeby dobrze przygotować się do wiosny. Dorzucam teraz podbiegi i pewnie znajdą się dłuższe wybiegania. Podnoszę racjonalnie swój tygodniowy kilometraż, bo na razie kontuzje mam za sobą i dobrze zniosłem ostatni miesiąc. W planach na 2014r. głównie 5km i 10km, chociaż może trafi się jakiś półmaraton lub 15km. Mam to szczęście, że u mnie jest dużo biegów do wyboru Cele to poniżej 39 minut na 10km i poniżej 18:30 na 5km. Jak spadać to z wysokiego konia
tez biegam technika skrocona, bo jest o wiele lagodniejsza dla kolan, aczkolwiek przy tempach <3:50min/km czasem mam wrazenie, ze zaraz mi sie nogi zaplacza (to chyba wynika z faktu, ze rzadko biegam takie tempa) szkoda, ze nie miales pulsometru, to by Ci dalo odpowiedz czy bieg byl na maksa czy nie. mysle, ze przy rozsadnym treningu przez zime, obydwa zalozone cele sa w zasiegu reki (nogi?) moze nawet szybciej niz sie spodziewasz, powodzenia
Wielka prośba ! Szukam tej kurtki http://www.adidas.pl/Strong-Roadrunner-Jacket/Z36476_360,pl_PL,pd.html
Adidas Roadrunner M w kolorze niebieskim. Szukam szukam i nie mogę znaleźć - pytałem mailowo we wszystkich chyba sklepach biegowych w Poznaniu i jednym w Szczecinie. Jeśli byście widzieli ją gdziekolwiek dajcie mi znać. Mogę oczywiście zamówić bezpośrednio od producenta, ale Adidas życzy sobie za nią 100 - 150 zł więcej niż w sklepach (w jednym sklepie jest ta kurtka, ale żółta - stąd wiem w jakich cenach w sklepach powinna chodzić).
Fajna relacja, dobrze się czytało. Masz możliwości, teraz tylko trening i czasy będziesz kręcił ładne. Już sporo czasu temu stawiałem, że wywindujesz się na nasze forumowe 'numero uno' i wierzę, że tak właśnie będzie. Kiedy to już inna kwestia - zależy od wielu czynników Miałem pisać o swoim biegu, jednak uznałem że nie ma sensu raczej
@lupus (lub ktoś kto się orientuje) czy odzież kompresyjna ma właściwości termiczne? czy to dwie odrębne sprawy?
"Moja" ma.
Aktualnie 0 stopni za oknem. Nie bralem nawet spodenek na wierzch ani bokserek pod. Nie bylo w nich zimno, jaja nie obumarły, a ni nie obkurczyly sie. I moje smialo traktuje jako bielizne
Zaczalem roztrenowanie, zejde z kilometrazem w dol. Dzis niecale 6 km w tym spinka na moim jednym segmencie, pokonalem go wg Strava juz 99 razy. Za 100 musze zejsc ponizej 6 min
Wystartowałem po raz drugi w ParkRunie w Krakowie. Świetna impreza, przychodzisz, biegniesz, a poźniej czekasz na wyniki, które są wyświetlone na stronie. A wszystko za darmo, sponsorowane przez Adidasa, a przede wszystkim dzięki wolontariuszom. Jak byłem pierwszy raz to ludzi było ok. 20, teraz już prawie 70, a więc było ciekawiej. Trasa wybitna pod rekordy, błonia krakowowskie, to wielkie płaskie łąki, na około których poprowadzone są asfaltowe ścieżki rowerowe i biegowe, mekka sportowców amatorów . Jako, że to już 3 mój start, nastawiałem się na bicie rekordu życiowego. W piątek zjadłem tonę makaronu, w sobotę rano banany plus bułka z miodem, 2x w kibelku (mam tak zawsze, nie wiem czy to te banany, czy organizm już wchodzi na wyższy metabolizm, spodziewając się mordęgi :)). Tak jak zawsze chciałem zacząć trochę delikatniej, zobaczyć jaką mam dyspozycję i biec ile wlezie. Tym razem porozgrzewałem się trochę mocniej, bo i ostatnio wg. mnie za słabo to zrobiłem, no i bieg krótki, to energii nie zabraknie. I faktycznie nogi były od początku do końca w dobrym stanie, zmagałem się jedynie z brakiem tlenu. Wystartowałem trochę słabiej niż zamierzałem, ale tak już chyba mam, że nie umiem szybko zacząć, ale przynajmniej później już tylko wyprzedzam. Czułem się bardzo dobrze, zwiększałem tempo, wyprzedzałem ludzi co dawało kopa, no i ułatwiało bieg, bo biegłem od człowieka do człowieka Na ostatnich metrach jeszcze gość też mocno finiszował, co mnie dodatkowo pobudziło i jeszcze wyśrubowałem czas i go przegoniłem. Na mecie zanim złapałem oddech i byłem w stanie wyłączyć endo (musiałem telefon wyjąć z opaski na przeramieniu) to trochę czasu minęło. Telefon pokazał 23:38, co już było moją życiówką i byłem bardzo zadowolony, a wiedziałem że będzie lepiej. W domu zobaczyłem wyniki i byłem zachwycony, 23:04. Życiówka z września pobita o prawie minutę. Wiadomo, że jest z czego zbijać, ale to duży postęp, zwłaszcza, że biegam 2-3 razy w tygodniu. Interwały to bardzo skuteczny trening. Może jakbym bardziej równo pobiegł to czas byłby odrobinę lepszy, a może też nie. Wygląda na to, biorąc pod uwagę, tę zwłokę na mecie z wyłączeniem endo, że ostatni kilometr pobiegłem poniżej lub w okolicach 4 minut, to kosmos dla mnie, ale fakt jest taki, że to było na totalnym bezdechu
Zobaczymy do jakiego czasu dojdę z takim treningiem, nie będę zwiększał obciążeń, bo nie mam dużego przebiegu, więc dla mnie nie jest to wskazane, na razie skupiam się na poprawianiu szybkości, pewnie do końca roku jeszcze 5 km na ParkRunie pobiegnę, a jak się uda z pogodą to może i 10 km.
Pytanie mam, z tego co czytam to długie wybiegania mają za zadanie poprawić wydolność, pracę serca w dłuższym czasie. Czy są one niezbędne, czy można je zastąpić innym sportem, gdzie tętno będzie podobne, np. pływaniem lub rowerem?
PS. Legginsy są genialne, wczoraj naawet na rowerze je próbowałem i dawały radę przy sporych prędkościach, już myślę o zakupie trochę cieplejszych (w decathlonie te co mam określają mianem "na chłodne dni", są jeszcze "na zimne dni"). BTW tak poobserwowałem biegaczy w legginsach, to wg. mnie zdecydowanie lepiej wyglądają ci bez spodenek, niż ci ze spodenkami, poza tym wiadomo że się nie wstydzą
Zgadzam się jeśli chodzi o trasę - bardzo fajna jeśli ktoś chce robić życiówki. Może przy większej liczbie osób miejscami byłby ścisk a tak to jest pięknie. No i trzeba lubić biegać pętle. Nie zapomnę chyba nigdy pewnego treningu, który tam miałem - z kolegą wybraliśmy się potruchtać. Nagle zaczęło wiać, pizgać mega mocno ulewnym deszczem a do auta chyba z kilometr. Wpadliśmy przemoczeni. Chwila siedzenia w aucie i wyszliśmy biegać. Nigdy nie biegałem w tak przemoczonych ciuchach i butach
Zapomniałem jeszcze kiedyś napisać o legginach Właśnie dziwiłem się jak lupus i podstawek wspomnieli, że na legginsy zakładają spodenki. Wówczas to dopiero dla mnie jakoś dziwnie wygląda. Raz zrobiłem tak próbnie w domu i na trasie już nigdy tego nie powtórzyłem. Nie ma czego się wstydzić
a ja podobnie jak podstawek nakladam spodenki czuje sie niekomfortowo jak mi wszystko odstaje. Nigdy nie lubilem obcislych rzeczy, a wyglad jesli chodzi o bieganie to dla mnei sprawa trzeciorzędna
Mam nadzieje pisac to po raz ostatni, bo juz sie troche niektorym nasmecilem
- analiza biegu zdecydowanie lepsza niz w endo o czym powiem za chwile
- Strava POPRAWNIE czyta wysokości (dotyczy wedrowania, rowerow i biegania), endo wiecznie je zaniza - to fakt autentyczny poruszany na forach biegowych, rowerowych itp Dotyczy to rownież tzw segmentow tworzonych przez userow.
- zlicza czasy za kazdym pokonanym podbiegiem lub gorą - czasy ich pokonania (sa one wbite z automatu przez tworcow programu) a jednoczesnie pokazuje przewyzszenia, nawet na krotich odcinkach.
- zlicza czas poszczegolnych odcinkow tzw segmentow, wjazdow, zjazdow, sprintow - te mozna kształtowac dowolnie. Np http://i.imgur.com/2FWekPv.jpg Równica jest podzielona na kilka segmentow, najciezsza czesc, fninisz, do parkingu, do skibowki, i tak az do szczytu-jego nie ma akurat tutaj, bo szczyt jest w lesie. To jest mega sprawa, bo czasem czlowiek jak wroci do domu widzi, ze zlapal sie na segment i widzi, ze gosciu z 1 szego czy 2giego miejsca jest od niego szybszy np o 10 sekund to nastepnym razem jak sie go pokonuje to dochodzi do malej spinki na tym odcinku aby dopakowac rywalom - odcinki takie mozna sobie tez dowolnie samemu ksztaltowac, np ja mam do biegania cale bulwary zasegmentowane, jako petla, i poszczwegolne proste. W zasadzie na cala miescine gdzie sie poruszalem mam porobione segmenty.
Na bieganiu mam potworzone segmenty na mojej petli (oraz jej dwoch dlugich prostych) - niektorzy pewnie widzieli Bulwary pokonalem juz ponad 70 razy i moge pozniej porownac z wlasnej ciekawosci jak biegalem tam na przestrzeni ostatnich 2 lat. Np niektore proste zrobilem juz 99 razy, a mam mozliwosc podejrzenia kazdego wyniku z data i czasem itp Fajny bajer, bo mozna zobaczyc jak sie biegalo na przestrzeni dlugiego okresu.
- te segmenty mozna tez samemu wyszukiwac w zakladce szukanie segmentow (mozna szukac osobno na bieganie i na rower).
- Nie dodaje sie znajomych jak na endo tylko ich sledzi "follow", dzieki czemu mozna miec w followersach ludzi z okolicy, ktorych sie nie zna a jednoczesnie chronic swoja prywatnosc (o czym za chwile)
- kazdy user ma tzw privacy zne, to okrag o promieniu 1 km od domu, gdzie nikt nie zobaczy Twojego szkicu trasy (utawienia prywatnosci), czasy poszczegolnych km beda, ale nie bedzie mozliwosci zobaczenia kto skad i gdzie konczy trening, jesli zaczyna sie i konczy w privacy zone.
- nie ma tak duzo rywalizacji jak na endo, ale przez to nie ma az takiego smietnika. Rywalizacje sa tylko oficjalne, ale czasem dosc ciekawe i np w pazdzierniku bylo na przewyzszenia pokonane na treningach biegowych. A ze Strava zlicza je poprawnie, sa one dosc miarodajne.
- sledze sobie pare osob z okolicy i poznalem tak kilka fajnych trasek. Na endo korzystam z opcji "people out now" i tez jest ok, ale to jest dobre uuzpelnienie, bo nie kazdy trackuje on line
- zawodowi kolarze maja konta na Strava, zrzucaja tam treningi oraz zrzuty z wyscigow (swietna sprawa), niektorzy nawet z tetnem czy miernikem mocy Np podjazd pod Zameczek liderem wszech czasow jest Ben King z tDp i mimo,ze tam odbylo sie juz kilka kolarskich martonow, nikt mu jeszcze nie wkopał, a widac, ze ludzie sie spinaja
- mozna zgrac stare treningi z endo na strava. Trzeba kazdy trening zgrac do pliku .GPX a nastepnie wrzucic go na Strava. Tu akurat mozna wrzucic naraz do 25 treningow, tylko z endo zgrywa sie niestety pojedynczo. Mi to zajelo kilkanascie minut, jechalem miesiacami. Polecam fajna sprawa.
Aplikacja dostepna jest na androida -darmowa. Ci co maja zegarki moga bez problemu zgrywac treningi (GC, endo, Strava) i uwazam, ze powinii tak wlasnie robic. Mozna smigac z obiema aplikacjami, mozna tez tylko z jedna, a wrzucac treningi z.gpx na druga
Obie aplikacje maja swoje wady i zalety. Ale to portale sa ich rozwinieciem co zreszta doskonale widac na endo.com jak aktywni jestescie Portal to podstawa
Jak na mój gust to Strava jest lepsza dla kolarzy niż biegaczy. Ma fajne bajery, ale gorszy interface od endomondo. Endo jest bardziej przejrzyste. Pytanie - czy w Stravie da się zedytować długość trasy, bo mi 4.9 km wskakuje w Parkrunie i nie mam pojęcia gdzie to zedytować na 5.0
Zgadzam się. Strava jest lepsza dla kolarzy i gorsza dla biegaczy od endo. Poza tym Strava ma strasznie toporną nawigację po stronie. Dla biegaczy na plus na pewno segmenty, nie wiem czy coś jeszcze. Strava zlewa się, wszystko jest jasne. Denerwuje mnie też odwrócony wykres tempa, ale na GC jest to samo więc chyba trzeba to przeboleć W każdym bądź razie wrzucam wyniki i tu i tu, ale wolę zdecydowanie endomondo
Jak na mój gust to Strava jest lepsza dla kolarzy niż biegaczy. Ma fajne bajery, ale gorszy interface od endomondo. Endo jest bardziej przejrzyste. Pytanie - czy w Stravie da się zedytować długość trasy, bo mi 4.9 km wskakuje w Parkrunie i nie mam pojęcia gdzie to zedytować na 5.0
Jak na mój gust to Strava jest lepsza dla kolarzy niż biegaczy. Ma fajne bajery, ale gorszy interface od endomondo. Endo jest bardziej przejrzyste. Pytanie - czy w Stravie da się zedytować długość trasy, bo mi 4.9 km wskakuje w Parkrunie i nie mam pojęcia gdzie to zedytować na 5.0
da się edytować długość trasy w Endo?
W endo tak.
W Strava nie. Tzn kiedys mozna bylo, ale zablokowali, podobnie jak edycje czasu. Wydaje mi sie, ze to wynika z faktu, ze ludzie oszukwialni na czelendzach, co zreszta widac na endo w populanrych grupach lub grupach sponsorowanych.
O ile u nas nie ma z tym problemu, kazdy cwiczy dla siebie i poprawy osiagniec to w w duzych grupach niektorzy jednak maja mocno nasrane we lbach.
Jak na mój gust to Strava jest lepsza dla kolarzy niż biegaczy. Ma fajne bajery, ale gorszy interface od endomondo. Endo jest bardziej przejrzyste. Pytanie - czy w Stravie da się zedytować długość trasy, bo mi 4.9 km wskakuje w Parkrunie i nie mam pojęcia gdzie to zedytować na 5.0
da się edytować długość trasy w Endo?
W endo tak.
W Strava nie. Tzn kiedys mozna bylo, ale zablokowali, podobnie jak edycje czasu. Wydaje mi sie, ze to wynika z faktu, ze ludzie oszukwialni na czelendzach, co zreszta widac na endo w populanrych grupach lub grupach sponsorowanych.
O ile u nas nie ma z tym problemu, kazdy cwiczy dla siebie i poprawy osiagniec to w w duzych grupach niektorzy jednak maja mocno nasrane we lbach.
Hm to ciekawe, bo to proste w sumie do wykrycia na wykresach, jak wyżej pisałem. Trzeba być idiotą by fałszować swój wynik sportowy, jako amator Dla mnie najważniejsza jest prawdziwość wyniku, jeżeli miałbym wybierać fałszowanie, to wolałbym zaniżanie niż zawyżanie, w końcu każdy walczy ze swoimi ograniczeniami, dopiero później z innymi.
Odwrocili ten wykres tempa tuz po tym jak wprowadzili ten dodatek GAP, czyli liczy czas pokonanego kilometra uwzgledniajac jego profil Np 5:10 po plaskim to nie to samo co 5:10 pod gorke
Strona Stravy faktycznie jest prosta, co mi akurat odpowiada, kwestia przyzwyczajenia. Strava jest amerykanska wiec pewnie docelowo pojawia sie rozne fleszowe animacje, w koncu jankesi sie w tym lubuja
Natomiast strona GC to w ogole jest mega toporna
Osobiscie nie wydaje mi sie, aby Strava byla lepsza dla rowerow niz biegania. Kwestia tego gdzie kto biega, jak sie pyka na Bloniach to na dzien dobry zlapalo Cie 7 segmentach.
Dzis na treningu w lesie tez Cie zlapalo. No i warto robic swoje segmenty w miejscach gdzie sie trenuje.
Jak ktos zczytuje dane z zegarka to nie trzeba jak na endo pisac w przypadku kilometrowek co sie robilo, lapy zczytuje pieknie,endo niestety nie i czesto potem bylo tak, ze jak ktos robi przerwe w minutach a nie km to musialem dopytywac jaki trening szedl, bo z czasow okrazen nie zawsze to sie da wyczytac
a mi sie strava podoba jesli sprawdza sie jeszcze te opinie, że jest duzo dokladneijsza od endo to juz w ogole super. Jedyny minus to grafika ale do wszystkiego idzie się przyzwyczaic.
Co do endo to mi od poczatku uzytkowania nigdy nie zanizylo dostansu, za to czesto zawyzalo. Kilka razy edytowalem ale zawsze na swoją niekorzysc Wsrod moich znajomych tez tylko dodawalo km. Z testów McKrackena tez na to samo wychodzilo, choc u niego akurat to nie byly jakies duze roznice.
Hm to ciekawe, bo to proste w sumie do wykrycia na wykresach, jak wyżej pisałem. Trzeba być idiotą by fałszować swój wynik sportowy, jako amator Dla mnie najważniejsza jest prawdziwość wyniku, jeżeli miałbym wybierać fałszowanie, to wolałbym zaniżanie niż zawyżanie, w końcu każdy walczy ze swoimi ograniczeniami, dopiero później z innymi.
W przypadku grupek sponsorowanych oni je potem banuja. Utkwil mi w pamieci taki chlopaczek, Polak zreszta, w ktorejs z grup biegowych. Do szkoly robil polmaraton, po szkole polmaraton Ale patrzylem na jego treningi, mial je widoczne i normalne czasy okrazen. Ale jak ktos chce edytowac to moze.
A co do krakowskich blon to tam widze rekordzista jest gosc, co znowu u mnie jest rekordzista na kilku trasach w MTB. Wzialem goscia na Strava do followersow, po tym jak zalozylem segment podjazd pod Ochodzita i gdzie wyladowalem na szarym koncu, bo sie okazalo,ze lecial tamtedy we wrzesniu Maraton MTB
A dzis: O 7 biegal - 13 km w tempe 4:16 o 11 na rowerze z kolega z grupy rowerowej 40 km i 1180 m przewyzszenia . Dobry świr
GAPy super sprawa, szkoda że treningu roweroweym ich nie ma, segmenty to samo. Strava lepiej rysuje na pewno wykresy, ale obie aplikacje dobrze się uzupełniają. Ja obserwuje na Stravie Laurensa Ten Dama, wydaje mi się że to przyszłość tych aplikacji, obserwacje treningów zawodowców, Ten Dam zbiera po 500 lików
Obie aplikacje maja swoje wady i zalety. Ale to portale sa ich rozwinieciem co zreszta doskonale widac na endo.com jak aktywni jestescie Portal to podstawa
pozwole sobie sie nie zgodzic podstawa jest urzadzenie pomiarowe, portal jest jego rozwinieciem a aplikacje na telefon to raczej zabawki przeznaczone dla osob rozpoczynajacych zabawe w bieganie, przede wszystkim dlatego, ze gps w kazdym telefonie moze byc roznej jakosci a sam telefon nie jest urzadzeniem dedykowanym do tego typu uzytkowania.
endo jest nastawione stricte na towarzyski aspekt aktywnosci fizycznej i przynajmniej jego darmowa wersja nie oferuje praktycznie zadnej mozliwosci analizy wynikow. strava w kwestii analizy jest lepsza poprzez segmenty, ponadto oferuje opcje sledzenia przebiegu obuwia, co ma znaczenie jesli trenujemy w wiecej niz jednej parze.
garmin connect wypada najslabiej, pod wzgledem i towarzyskim i analizy, ale... dla mnie to podstawowe narzedzie do trzymania historii, gdyz istnieje (przynajmniej na ios) niezalezna aplikacja o nazwie connectstats, ktora jest najlepszym narzedziem do szybkiej analizy wynikow z jakim do tej pory mialem do czynienia. prawie kazdy aspekt treningow moze byc przedstawiony na wykresie, ktory w bardzo przystepny sposob pokazuje czy jest postep, stagnacja czy regres. jak dla mnie - number 1 connectstats, nie garmin connect oczywiscie
Ja też ostatnio poczyniłem zakupy na sezon zimowy Legginsy dają super komfort podczas biegania - nic nie podwiewa, ciepło. Ja, żeby lepiej wyglądać, zakładam na nie krótki spodenki Bo ciężko było mi się przekonać do samych legginsów. Buty też muszę kupić nowe. Niestety te ostatnie nie pasują mi. Jak wróciłem po kontuzji piszczeli to pobolewał mnie mięsień piszczelowy tylny. Praktycznie w tym samym miejscu, co piszczel. Wróciłem na tydzień do swoich starych złomów i ból ustąpił więc niestety obecne buty mogę traktować tylko jako uzupełnienie. Czytałem dużo pozytywnych opinii o Puma Faas. Mają kilka modeli, przymierzałem. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Rozważam Faas 350S, albo Faas 500 v2, ewentualnie Faas 500S. Pumy w ogóle są dosyć tanie, a jak ściągnę je z USA to wyjdą ok. 140zł więc warte spróbowania. Garmina też sobie w końcu kupiłem. Oczywiście kupiłem w sklepie w USA, bo wyszło mi dużo taniej. Różnica w porównaniu do tych polskich sklepów, jest taka, że tam jest tylko roczna gwarancja. Jednak cena 310XT HRM tam wychodzi z wysyłką ok. 600zł, gdzie u nas najtaniej 1113zł w azymucie. Za tyle to już mogę kupić
Gdzie konkretnie kupowałeś Garmina? I jak wygląda kwestia cła?
Zegarek przyszedł jako gift i obyło się bez płacenia. Ogólnie wyszedł mi ok. 645zł. Kupowałem na amazonie, bo zależało mi na czasie. Porównywałem cenę tylko z ebayem więc być może da się jeszcze taniej wyrwać. A tak przy okazji to widziałem, że w naszych sklepach cena spadła poniżej 1000zł
Zegarek przyszedł jako gift i obyło się bez płacenia. Ogólnie wyszedł mi ok. 645zł. Kupowałem na amazonie, bo zależało mi na czasie. Porównywałem cenę tylko z ebayem więc być może da się jeszcze taniej wyrwać. A tak przy okazji to widziałem, że w naszych sklepach cena spadła poniżej 1000zł
dzięki za info Co ciekawe wersja z HRM jest tańsza Zaczekam jeszcze na black friday, może coś jeszcze potanieje i chyba tez sie skuszę
Obie aplikacje maja swoje wady i zalety. Ale to portale sa ich rozwinieciem co zreszta doskonale widac na endo.com jak aktywni jestescie Portal to podstawa
pozwole sobie sie nie zgodzic podstawa jest urzadzenie pomiarowe, portal jest jego rozwinieciem a aplikacje na telefon to raczej zabawki przeznaczone dla osob rozpoczynajacych zabawe w bieganie, przede wszystkim dlatego, ze gps w kazdym telefonie moze byc roznej jakosci a sam telefon nie jest urzadzeniem dedykowanym do tego typu uzytkowania.
endo jest nastawione stricte na towarzyski aspekt aktywnosci fizycznej i przynajmniej jego darmowa wersja nie oferuje praktycznie zadnej mozliwosci analizy wynikow. strava w kwestii analizy jest lepsza poprzez segmenty, ponadto oferuje opcje sledzenia przebiegu obuwia, co ma znaczenie jesli trenujemy w wiecej niz jednej parze.
garmin connect wypada najslabiej, pod wzgledem i towarzyskim i analizy, ale... dla mnie to podstawowe narzedzie do trzymania historii, gdyz istnieje (przynajmniej na ios) niezalezna aplikacja o nazwie connectstats, ktora jest najlepszym narzedziem do szybkiej analizy wynikow z jakim do tej pory mialem do czynienia. prawie kazdy aspekt treningow moze byc przedstawiony na wykresie, ktory w bardzo przystepny sposob pokazuje czy jest postep, stagnacja czy regres. jak dla mnie - number 1 connectstats, nie garmin connect oczywiscie
Dodam jeszcze ,że na ios (ipad) jest jeszcze zamiast connectStats coś takiego jak TrainingLog. Co do porrtali które fajnie pozwalaja kontrolowac swoje postepy można wymienić run-log.com . Ja korzystam z endo , garmina connect i run-log.com . Na ios jak kolega connectstats .
Dziś po 2 tygodniach odpoczynku powoli zaczyna wznawiać treningi . Rozpisałem sobie coś takiego :
Plan jest zrealizować to do końca roku ,a od stycznia zmienić tryb treningowy na 3 razy w tygodniu i szykować się po polówkę w Poznaniu z zamiarem dobicia do 1:49:59 Nie wiem czy nie popełniam błędu ,ale zaryzykuje treningi pod pulsometr ,a od stycznia już tempówki . Licze ,że koledzy będą podpowiadali czasem co robię nie tak w swoich treningach .
Po kilku miesiącach przerwy podejmuję kolejną próbę powrotu do biegania Którą ? Nie pamiętam, ale wiem na pewno, że jest to ostatnia próba. Jeśli tym razem kręgosłup nie wytrzyma, to odpuszczam bieganie. Trzy miesiące trenowałem mięśnie kręgosłupa w nadziei, że to pomoże i ból nie będzie się pojawiał. Zobaczymy. Póki co zaczynam bardzo delikatnie, żeby stopniowo się obciążać. Chociaż już wczoraj bodajże na 2km w parku był pierwszy poślizg, po którym prawie zawyłem z bólu, ale na szczęście okazało się, że to był tylko impuls Trzymajcie kciuki
Połącz basen z bieganiem, zacznij bardzo delikatnie i nie zwiększaj szybko obciążeń. Ja tak robię i o ile rok temu coś zaczęło mnie boleć w biodrze, to teraz jest bez żadnego problemu, wieloletnich zaniedbań nie da się nadrobić w 3 miesiące, wiem co mówię
Ja tak robię i o ile rok temu coś zaczęło mnie boleć w biodrze, to teraz jest bez żadnego problemu, wieloletnich zaniedbań nie da się nadrobić w 3 miesiące, wiem co mówię
Znowu nie przesadzaj z tymi wieloletnimi zaniedbaniami Pamiętam jak dziś, jak w 2006 roku człowiek biegał jak sarenka i miał 3,40 dosiężnego, a dopiero mamy... 2013
Zegarek przyszedł jako gift i obyło się bez płacenia. Ogólnie wyszedł mi ok. 645zł. Kupowałem na amazonie, bo zależało mi na czasie. Porównywałem cenę tylko z ebayem więc być może da się jeszcze taniej wyrwać. A tak przy okazji to widziałem, że w naszych sklepach cena spadła poniżej 1000zł
Obecnie na amazon.com jest świetna cena za 310XT - 160 USD, ale nie chcą shipnąc go do Polski "This item cannot be shipped to the address you selected" Podstawek, jak Ci się udało to obejść?