Mialem przyjemnosc - a wlasciwie to przyjemnosc podwojna, jako ze z moja panna
- obejrzec druga polowe dzisiejszego meczu. Pisze "meczu", choc prawde powiedziawszy oczekiwania mialem wieksze, szykowalem sie bowiem na widowisko - niestety byly to wygorowane oczekiwania. Nie wiem jak Indiana mogla dwa razy wygrac z Pistons. Pomimo tego, ze nie widzialem zeadnego z wczesniejszych spotkan, a jedynie statystyki, wniosek jaki mi sie nasunal jest nastepujacy: Pacers lepiej grac w tej serii nie beda, Pistons po prostu grac slabo musieli. Moze Pacers - jak juz wiele osob pisalo - sa dla wielu niewygodnym rywalem, jednak w moich oczach byli dzis baaaardzo przecietni, a wspomniane statsy z poprzednich meczow, ani troche nie daja podstaw ku temu by sadzic, ze w tych 2 mezcach, ktore wygrali, byli gracze Indiany lepsi niz dzis. Pacerzs nie beda wiec chyba grac lepiej, ale Tloki grac lepiej moga i pewnie beda, co dobitnie dzis udowodnili. Na poziomie zagrali dzis i RIP i Prince, swietny mecz rozegral Billups, Ben Wallace na solidnym, przecietnym poziomie, troche slabiej Rasheed. Nie wiem skad zachwyty nad Millerem - z pewnoscia byl to gracz z najwyzszej polki, jednak dzis nie pokazal wlasciwie nic wielkiego.
Reasumujac: 2 kolejne zwyciestwa Tlokow widze. Czy to wystarczy na Miami ? Biorac pod uwage, to ze ekspertem od kosza nie jestem (jesli ktos chce znalezc takowych odsylam na
www.e-basket.pl), do tego nie widzialem zadnego meczu Heat; nie moge wiec wyrokowac, moge jedynie zdobyc sie na przypuszczenie. A jest ono takie, ze Pistons, by pogrzebac Miami, bedza musieli zagrac lepiej niz dzis.